Nie bywam zbyt często w Beskidach. Moje góry to Sudety. Tu mam bliżej. Jednak co parę lat goni mnie i w Beskidy. W roku 2017 zrobiłem sobie dwie wędrówki, w drodze powrotnej z Małej Fatry do domu. Sierpniowe lato było upalne. Wejście z Przełęczy Kubalonka na Stożek Wielki trwało znacznie dłużej, niż czasy podawane na drogowskazach. Trochę z powodu upału, a trochę działało już zmęczenie po długich przejściach w Fatrze. Dopiero zimne piwo w schronisku na Soszowie Wielkim i podwójne pierogi sprawiły, że powróciłem do formy. Potem już tylko długie zejście w dół, do Wisły, na nocleg.
Zdjęcia wykonał Wiwer
Zdjęcia wykonał Wiwer
Wejście na Czupel z Czernichowa to druga moja trasa beskidzka. I znów stromo w górę i w dusznym upale. Trwało to ładnych parę godzin. Dopiero w schronisku na Magurce Witkowskiej - podobnie jak na Soszowie Wielkim - złapałem oddech i wróciłem do formy. Pomogły mi w tym dwa piwka. Choć to nie bardzo przystoi turyście górskiemu ale - jeśli się zachowa umiar, to i nie zaszkodzi. Zachowałem umiar... Obie beskidzkie wędrówki uważam za udane.
https://paskonikstronik.blogspot.com/2016/10/babia-gora-pilsko-skrzyczne-beskidzkie.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz