KARKONOSZE_Góry Olbrzymie

KARKONOSZE - Góry  Olbrzymie  (krótki rys monograficzny i album fotograficzny)

MARIOLI

Zima w Karkonoszach. Widok z okolic górnej stacji wyciągu na Szrenicę

   Góry Olbrzymie - tak nazywano poczciwe Karkonosze po naszej stronie gór dawno temu, bo już w XVI wieku. Ta nazwa przetrwała jeszcze na niemieckich przedwojennych mapach - "Riesengebirge" albo "Riesengebarche". Czesi zwą je od zawsze po swojemu, czyli Krkonoše, a my - trochę za nimi - Karkonosze. Ale mamy też zapis w słynnej Księdze Henrykowskiej, pochodzący z drugiej połowy XIII w., w której noszą one nazwę "Gór Czeskich" - Montes Bohemiae". Najwyższe pasmo górskie Sudetów i jedyne takie w całych Sudetach, gdzie obserwować można krajobraz prawdziwie wysokogórski - Śnieżne Kotły. Sama nazwa Krkonoše  jest tak stara, że dziś już trudno ustalić jej źródłosłów. Etymolodzy są przekonani, że pochodzi ona z praindoeuropejskiej wspólnoty językowej, gdzie archetyp leksykalny Kr lub Kar oznacza kamień, skałę. Z tego samego pnia wywodzą się więc słowa kar (kocioł skalny), Karpaty ale i kra, Krk (skalista wyspa na Adriatyku), czy kra (bryła lodu dryfująca po morzu, a przypominające skałę), a i Kraków (miasto na wapiennych skałach). Jednym słowem nazwa Karkonoszy jest prawie równie stara jak one same ...

Mapa Karkonoszy ze strony:  http://www.mapycz.cz/fotocache/bigorig/Krkonose%20plasticke.jpg

   Nie przypadkiem wybrałem mapkę widoczną powyżej, jako ilustrację tematu. Trzeba bowiem spojrzeć na całe Karkonosze z góry, aby zrozumieć pradawną nazwę "Góry Olbrzymie". Tak zwany Główny Grzbiet Karkonoszy to nic innego jak wysoko wypiętrzony wał górski, który w terenie zatacza niemalże pełną elipsę, tworząc w swojej najwyższej części jakby dużą literę C obróconą brzuszkiem ku północy. A w środku tej wielkiej litery natura utworzyła przedziwną i piękną dolinę zwaną "Sedmidoli". To jakby siedem dolin w jednym tworze. Siedem potoków górskich  utworzyło siedem głębokich dolin, a łącząc swoje wody w jedno koryto rzeki Łaby utworzyły jedno wspólne ujście, a właściwie przesmyk pomiędzy opadającym stromo ku Łabie grzbietem Krkonoše (nazwa własna grzbietu Krkonoš w górach Karkonoszach), a równie stromym Kozim Grzbietem. Tuż za przesmykiem ulokował się Spindlerovy Młyn - ongiś urocze miejsce. Każdemu, kto trafi w to urocze miejsce i spojrzy z dna Doliny Sedmidoli w górę, temu góry tutejsze wydadzą się "Olbrzymie"...  Tak widzą to Czesi. Ale i po naszej stronie wystarczy spojrzeć na Karkonosze z dowolnego miejsca w Kotlinie Jeleniogórskiej aby dostrzec jak wielkie są tu różnice względne wysokości, majestat tych gór wciąż robi duże wrażenie.
Widok zimowy z górnej stacji wyciągu na Szrenicę, na  Łabski Upłaz, Łabski Szczyt i stację TV nad Śnieżnymi Kotłami


I.   O  CZYM  TA  STRONA ?

   Najogólniej rzecz ujmując strona traktuje o mojej fascynacji Karkonoszami – górami z dzieciństwa, górami magicznymi, górami najwyższymi w Sudetach. Trochę też o mojej drugiej pasji – fotografii. Góry choć dla nas są takie same, każdy widzi je inaczej. Fotografuję je od dziecka. Zawsze nie mogę się nadziwić, że każdy wyjazd i czy dzień pobytu w tych samych górach wyglądają inaczej. Toteż chętnie sięgam po aparat i łapię te – nieuchwytne niemal chwile, kiedy widok zmienia się bezustannie. Wszystkie zdjęcia – za wyjątkiem map – są mojego autorstwa, ale nie mam nic przeciwko wykorzystaniu ich przez osoby trzecie, pod warunkiem jednak, że pokazane zostaną wraz z podaniem ich autora. Strona, za sprawą ilości umieszczonych tu zdjęć, stanowi swego rodzaju album fotograficzny dokumentujący Karkonosze na przestrzeni lat (2005-2023) i wszystkich pór roku. Starałem się opisać wszystkie zdjęcia, aby urozmaicić nieco ich lekturę i zwrócić uwagę, a zarazem pokazać, że zawsze i wciąż te same góry za każdym razem można zobaczyć w przeróżnej oprawie i oświetleniu. To właśnie jest cechą gór wysokich – nieustanna zmienność w czasie. Każdy, kto pierwszy raz znalazł się w Kotlinie Jeleniogórskiej lub w samej Jeleniej Górze, a trafił na dobrą, bezchmurną pogodę musiał ulec niezwykłemu wprost widokowi. Oto od południowej strony, niczym chiński mur wyrasta potężna, ciemna ściana gór. Ich regularny prawie poziomy wał różnicują tylko dwa miejsca na całej jego długości. Na stronie wschodniej wystający trójkątny stożek Śnieżki, a pośrodku wyraźne obniżenie Przełęczy Karkonoskiej.
Ogromna wyrwa w Srudnicznej Horze to Upska Jama - kocioł polodowcowy

Mały kocioł Wielkiego Stawu w jesiennych barwach

   Karkonosze wyrastają bowiem ponad dno Kotliny Jeleniogórskiej ogromnym, liczącym 1200 m wysokości wałem i rozciągającym się na przestrzeni 36 km. Ten widok zawsze robi wrażenie. Podobnie jak na jadących pociągiem z Krakowa do Zakopanego wrażenie robią ostre zęby łańcucha Tatr pojawiające się nagle, gdy pociąg ominie Chabówkę. Karkonosze są bowiem dla Sudetów tym, czym Tatry dla Karpat – najwyższymi górami. To nic, że Śnieżka mierzy tylko 1602 m n.p.m. ale widziana z dna Kotliny jest niewiele niższa niż Mięguszowieckie Szczyty z Morskiego Oka. To robi wrażenie, toteż już dawno temu nazwano te góry Olbrzymimi... Nie tak dawno temu, po silnych jesiennych wiatrach zobaczyłem Karkonosze ze "swoich" Wzgórz Trzebnickich", a dokładnie z drogi łączącej Wielką Lipę z Rościsławicami. To kawał drogi, a jednak moje ukochane Karkonosze prezentowały się majestatycznie - jak zawsze i z każdego miejsca. Kiedyś czytałem, że ktoś z górołazów rozpoznał łańcuch Karkonoszy z odległych wzgórz morenowych leżących przed Zieloną Górą. Wierzę, bo oglądane bliżej, ze Wzgórz Trzebnickich, przy dobrej widoczności prezentują się wciąż okazale.
Dzisiejsze ukształtowanie Karkonosze zawdzięczają ich geologicznej przeszłości. Dominujący dziś w krajobrazie granitowy grzbiet zachował wciąż jeszcze ocalałe przed procesem denudacji resztki przedoligoceńskiej powierzchni zrównania. Największą z nich jest rozległa Równia Pod Śnieżką. Jej podmokłą powierzchnię pokrywają torfowiska wysokie, ubogacone niewielkimi oczkami wodnymi. Jest to miejsce niebezpieczne dla nierozważnego wędrowca. Miejscami cienki kożuch torfowiska potrafi pochłonąć na zawsze i człowieka i zwierzę. Takie przypadki są licznie opisane w historii tych gór. Mniejszy fragment starotrzeciorzędowej równi zachował się na zachodnim krańcu grzbietu, pomiędzy Szrenicą, a Śnieżnymi Kotłami. Ponad tymi dwoma fragmentami krajobrazu sprzed 30 milionów lat wznoszą się falistą linią łagodne kopuły szczytów. Najwyższy z nich to Śnieżka wysoka na 1602 m n.p.m., a górująca o około 200 m ponad grzbietowe płaszczyzny zrównania. Jest ona jednocześnie jedynym w Karkonoszach szczytem górskim, który na swoim zachodnim grzbiecie zachował wysokogórski charakter, w postaci postrzępionej miejscami grani. Królowa Sudetów zawdzięcza swoją wysokość i śmiałe kształty budującym ją skałom – metamorficznym łupkom łyszczykowym przekształconym w niezwykle twarde i odporne na procesy wietrzeniowe hornfelsy. Dziwny, stożkowaty kształt Śnieżki, najwyższego szczytu w Czechach, jest w środkowoeuropejskich górach stosunkowo rzadki. Powstał w wyniku różnicy w składzie geologicznym masywu Śnieżki, który był bardziej odporny na wietrzenie w okresie trzeciorzędu, niż otaczające go skały. Już wtedy Śnieżka była prawdopodobnie najwyższym punktem gór. Później erozja wsteczna Upy, Łomniczki i Jeleniego Potoku wraz z erozją lodowcową, bo do zboczy Śnieżki z trzech stron przylegały lodowce karowe, spowodowały powstanie przypominającego piramidę kształtu, z niemal trójkątną podstawą, w języku specjalistów nazywanego karlingiem. Jedynie z perspektywy Peczu pod Śnieżką królowa wygląda zupełnie inaczej. Przypomina wysokogórską grań o przebiegu horyzontalnym (zdjęcia Śnieżki z tego miejsca zamieściłem niżej, w fotoalbumie - cztery pory roku/lato). Ostańce to wyizolowane formy terenu, wystające zazwyczaj z górskich grzbietów i równin. W Karkonoszach są to charakterystyczne głazy, które znajdują się głównie na zbudowanym z granitu Śląskim Grzbiecie. Kiedy w okresie trzeciorzędu mające kilka kilometrów grubości wierzchnie warstwy ziemi zostały zmiecione w efekcie erozji, na powierzchnię dostał się karkonoski granit. W warunkach wietrzenia mrozowego był on następnie formowany aż osiągnął dziwaczne często kształty. Z poszczególnymi formacjami skalnymi związane są różne mity i opowieści.
Studniczni Hora i Upska Jama widoczne z drogi na Śnieżkę w maju 2023

Z tej samej drogi widok na Równię pod Śnieżką i schronisko Luczni Bouda. Maj 2023 (niby wiosna, a zima)
Z drogi na Śnieżkę w kierunku Obrzi Dul. W tle Szeroki Hreben

    Wielki kontrast z szeroką wyrównaną powierzchnią grzbietu głównego tworzą ich strome, północne zbocza. Dodatkowo są one pocięte i porozrywane skalnymi ścianami kotłów polodowcowych. Jest to bardzo charakterystyczny i piękny zarazem element rzeźby tych gór, upodobniający je do płaskowyżowych fieldów północnej Norwegii. W kierunku południowym opadają Karkonosze mniej stromo i tworzą już nie pojedynczy wał, ale bogato rozczłonkowany masyw górski i głębokimi dolinami i rozległymi planinami. 
Największym urozmaiceniem krajobrazu Karkonoszy są liczne ślady epoki lodowcowej. Największe i najważniejsze z nich to kotły polodowcowe i nisze niwalne, powstałe podczas ostatniego zlodowacenia, tzw. Bałtyckiego. Po stronie polskiej doliczono się sześciu kotłów polodowcowych, a mianowicie dwa Śnieżne Kotły, Czarny Kocioł Jagniątkowski, Kotły Wielkiego i Małego Stawu oraz Kocioł Łomniczki. Pozostałe głębokie jamy to już nie kotły ale nisze niwalne - jest ich też kilka. Kolejnym elementem rzeźby polodowcowej w krajobrazie Karkonoszy są liczne granitowe skałki. Fantastycznie urzeźbione grupy, jak i pojedyncze skałki występują tu zarówno na zboczach głównego grzbietu, jak i na całym Przedgórzu Karkonoszy. Skałkom nadano różne, nieraz fantazyjne nazwy, które dla etymologa są bardzo ciekawym przedmiotem do badań, bowiem niektóre z nich są tak stare jak historia pobytu człowieka w tych górach, a inne w swoich nazwach noszą ślady nadawane przez dawnych poszukiwaczy walońskich. Na powierzchniach niektórych skałek znaleźć można ciekawe formy ich wietrzenia w postaci regularnych kulistokształtnych kociołków, zwanych czasami misami martwicowymi. Powstały one w procesie tzw. wietrzenia selektywnego granitu. Nie są więc efektem działania lodowca lecz deszczu, mrozu  i wiatru. Kolejnym polodowcowym elementem w krajobrazie Karkonoszy są pola rumowisk skalnych zwanych gołoborzami. Jest ich tu całkiem sporo. Podobnie jak inne rumowiska skalne w górach Europy środkowej, powstały w wyniku potężnego działania wietrzenia mechanicznego w epoce lodowej, w warunkach klimatu peryglacjalnego. W samych gołoborzach zobaczyć można czasami osobliwe wieńce i pasy gruzowe, czyli tzw. gleby strukturalne – charakterystyczne dla obszarów polarnych, a rzadkie w naszej strefie klimatycznej. Ostatnim elementem polodowcowej rzeźby tych gór są niezwykle malownicze jeziora polodowcowe. Jest ich tu kilka zaledwie. Wielki i Mały Staw w kotłach na zachód od Śnieżki oraz 3 niewielkie stawki w Dużym Śnieżnym Kotle. Do tej listy atrakcji krajobrazowych dopisać należy jeszcze kilka wodospadów i progów skalnych. 
Szrenica w zimowej szacie 

Kotel i grzbiet Krknosa 

Przy odrobinie szczęścia takie oto zjawiska atmosferyczne zobaczyć można na Grzbiecie Głównym Karkonoszy

   Bardzo ciekawa i bogata gatunkowo jest szata roślinna Karkonoszy. Współcześnie znana nam roślinność tych gór pochodzi z okresu polodowcowego. Składają się na nią zarówno relikty roślinności tundrowej przybyłej z północy, jak też i nowe gatunki przybyłe ze wschodu i z południa. Karkonosze są w Sudetach typowym przykładem piętrowego układu roślin. Ma on związek z pogarszającymi się warunkami klimatycznymi i glebowymi, w miarę przyrostu wysokości. Ongiś góry te przyciągały licznie zielarzy i aptekarzy. Bardzo popularne było zbieranie przeróżnych ziół rosnących na łąkach i polanach oraz miejscowa produkcja wszelkiej maści specyfików, maści i leków w oparciu o pozyskiwane tu rośliny lecznicze. Dziś parki narodowe chronią tę unikalną przyrodę. Przeglądając współczesne foldery reklamujące te góry, ich bogata florę i faunę, odnoszę wrażenie, że zapraszają one turystę nie w góry ale do ogrodu botanicznego lub zoo. To złudne reklamy. Turysta wędrujący po Karkonoszach raczej nie zobaczy najciekawszych okazów tutejszej fauny, czy flory. Z różnych powodów. Przede wszystkim jednak dlatego, że większość turystów po prostu nie wie gdzie patrzeć i czego szukać. Zwierzyna leśna jest płocha, ptactwo jeszcze bardziej. Piękne motyle obecne są na kwiecistych łąkach tylko przez krótki (z naszego punktu widzenia) okres w roku. A rzadkie okazy roślin już dawno wyginęły w pobliżu szlaków turystycznych. Obserwowanie niezwykłości przyrodniczych w tych górach wymaga więc odpowiedniej wiedzy i przygotowania. Na dodatek przyrodnicy i zarządzający parkami narodowymi starają się tak poprowadzić szlaki turystyczne i regulują ruch na nich, aby w żaden sposób nie szkodzić przyrodzie, a chronić ją – to jest priorytet. Czy więc nie można niczego już zobaczyć? Można. Ale trzeba się przygotować i obserwować uważnie bliższe i dalsze otoczenie szlaków. Dobrym pomysłem jest zabranie ze sobą lornetki i dobrej książki z opisami roślin, ptaków, owadów. Pamiętać przy tym należy, że schodzenie ze znakowanych ścieżek jest złym pomysłem, a mandat może kosztować sporo pieniędzy. Są takie pory roku i takie pory dnia, że i ze szlaków turystycznych zobaczyć i usłyszeć można wiele – zachęcam.
Wszystkie wyżej opisane elementy krajobrazu nadają Karkonoszom wyjątkowy i niezwykle urokliwy charakter. Są one magnesem przyciągającym ludzi w te góry od zarania dziejów. Całe bogactwo przyrodnicze tych gór, po obu stronach granic chroni prawo, w postaci rezerwatów przyrody oraz  parków narodowych. Po stronie Czech jest to okazały i bardzo rygorystyczny Krkonošsky Narodni Park, po stronie polskiej mizerny powierzchniowo  Karkonoski Park Narodowy. Bez tej ochrony strach pomyśleć jak wyglądałyby najpiękniejsze góry Sudetów pozostawione na łasce pazernych i nieodpowiedzialnych ludzi. Żywię nieskromną może nadzieję, że kiedy w Polsce wyrośnie kolejne już pokolenie utożsamiające się z tymi górami i traktujące je jako swoją „małą ojczyznę”, to i po naszej stronie powiększy się powierzchnia parku i skutecznie będzie chronić całe Karkonosze – tak, jak na to zasługują od zawsze. 


II. TROCHĘ  O  DAWNYCH  CZASACH  I  „TAMTYCH”  GÓRACH

    Przed II Wojną Światową Polacy rzadko odwiedzali te góry. Owszem nasi rodacy bywali i tu, ale nie tak często i nie tak licznie, jak w polskich górach. To zrozumiałe. Częściej niż turyści zapuszczali się tu kuracjusze z pobliskich Cieplic oraz ludzie nauki, poszukujący w Karkonoszach odpowiedzi na nurtujące  ich zagadnienia naukowe. Po wojnie wszystko się zmieniło. Karkonosze znalazły się w granicach Polski. Trzeba powiedzieć jasno, że dla naszych władz tamtej epoki, góry te były większym problemem, niż atrakcją. Rygory strefy nadgranicznej, ograniczenia w ruchu osobowym, meldowanie się, legitymowanie, liczne posterunki i strażnice skutecznie utrudniały życie i mieszkańcom tych stron i turystom i funkcjonariuszom służb bezpieczeństwa. Jednak jeszcze bardziej od turystów i „władzy ludowej”, ucierpiały same góry.  Nikt ich nigdy wcześniej tak nie zdewastował jak komuniści. Na szczęście ten ciemny okres mamy już za sobą. Nie zamierzam więcej się rozwodzić o „socjalistycznej przeszłości” Sudetów. Obecnie Sudety, a zwłaszcza Karkonosze są popularne wśród naszych rodaków jak przed wojną Karpaty. Na szlakach spotykam licznych wędrowców z całej Polski. Ludzie pokochali te góry i chętnie tu goszczą.
Najprawdopodobniej jest to fragment pierwszej powojennej wydanej w Polsce mapy Karkonoszy. Zdjęcie pochodzi ze strony fotopolska.eu

   Dzieje osadnictwa w Karkonoszach nierozerwalnie łączą się z ludowymi legendami i podaniami, których postacią centralną jest słynny Duch Gór. Zwą go też Rybecalem, Liczyrzepą czy Rzepoliczem. Napisano o nim wiele i dawniej i w czasach współczesnych.
Walońscy Poszukiwacze Skarbów – to szczególnie atrakcyjny wątek w historii poznania tych gór. Pozyskiwanie cennych kamieni szlachetnych, rzadkich minerałów – jak na przykład złoto – i innych kopalin bierze swój początek w górach. Dzięki różnorodnej budowie geologicznej, bogatej w strefy kontaktowe  , obfitujące w rudy metali, dzięki rwącym potokom górskim, segregującym piaski i żwiry od cięższych ziaren kruszców góry jako pierwsze stały się miejscem eksploatacji surowców mineralnych. Toteż zazwyczaj jako pierwsi ludzie docierali do gór nie turyści, nie myśliwi, nie osadnicy, czy rolnicy ale właśnie górnicy – poszukiwacze kamieni i rud metali szlachetnych. Nie inaczej było tu, w poczciwych Karkonoszach. Prapoczątki poszukiwań i penetracji toną w mrokach dziejów i są dziś bardziej legendą niż przekazem historycznym. Wiadomo, że z przybysze z zachodu i południa Europy zwani byli tu Walończykami lub Walonami. Przy czym określenie to było dużo bardziej ogólne, niż dzisiejsze, rozumiane jako teren Flandrii w Belgii, Holandii i skrawku północnej Francji. Tak nazywano wszelkich poszukiwaczy przeszukujących nasze góry, a przybyłych z zewnątrz. Istnieją jednak pewne zapiski historyczne pozwalające określić dokładniej pierwszego poszukiwacza skarbów. Był nim słynny później mistrz górniczy Laurentius Angel lub Angelus. Jemu to przypisuje się odkrycie złoża rud żelaza w Kowarach w 1184 r., a w 1156 r. w pobliskiej Miedziance (Rudawy Janowickie). Jego imię powtarza się jeszcze wielokrotnie po obu stronach Karkonoszy. Swoją drogą nic w tym dziwnego, bo słowo Laurentius czyli Wawrzyniec oznacza przecież św. Wawrzyńca – patrona Hutników i poszukiwaczy skarbów. Trzeba pamiętać, że w XII wieku Śląsk utrzymuje liczne i niezwykle ciekawe kontakty z Flandrią i północną Francją. Już około 1109 r. komes Piotr Włost (zwany też Wlast, Włostowicz, Dunin herbu łabędź) sprowadza z Artois w Walonii zakonników augustianów, osadzając ich pierwej na górze Ślęży, a potem we Wrocławiu na Piasku. Nieco później Walonowie mają w tym mieście już swoją własną osadę ( pozostałością jej jest malutki wczesnogotycki kościółek św. Łazarza, na skraju Placu Wróblewskiego, blisko uliczki Walońskiej). O kontaktach Śląska z krajem Walonów świadczy również wrocławski biskup Wauthier de Mallonne – Walończyk z pochodzenia, podobnie jak jego brat, biskup Aleksander de Mallonne  z katedry w Płocku. I nie tylko Śląsk. Do Polski centralnej również w XII wieku z Francji napływają pierwsi cystersi zakładając tak znane do dziś opactwa jak Jędrzejów, Koprzywnica, Sulejów, czy Wąchock. 
Wróćmy jednak w góry. Po prawdziwych Walonach, około XIV – XV wieku zaczynają napływać w rejon Karkonoszy włoscy (głównie z Wenecji) i niemieccy (głównie z Harzu i Gór Kruszcowych) poszukiwacze drogich kamieni, po trosze górnicy, po części hutnicy. Penetrują oni nie tylko tutejsze okolice ale i większość pasm górskich Europy. Szczególnie ciekawy jest wątek poszukiwaczy weneckich w Karkonoszach i Górach Izerskich. Znajdują oni tu wiele cennych kamieni szlachetnych, a wśród nich rubiny i szafiry, topazy i ametysty. Wkrótce sława Karkonoszy dociera na Półwysep Apeniński. Tam właśnie Jeremias  Vincentius umieścił na swoim domu w Wenecji słynny napis: Góry Karkonosze uczyniły nas panami. 
Z czasem solidna, górnicza eksploatacja złóż i surowców mineralnych zdeklasowała nieco awanturnicze metody walońskich poszukiwaczy skarbów. Nie wdając się bliżej w historię eksploatacji przemysłowej zasobów rudnych tych gór, należy stwierdzić, że dopiero po II.W. Ś. Zakończono definitywnie działalność górniczą na tym terenie. Natomiast ślady w terenie pozostawione zarówno przez Walonów, jak też późniejsze górnicze, widoczne są jeszcze do dziś.
     Kaplica Św. Wawrzyńca na szczycie Śnieżki – patrona poszukiwaczy skarbów!
Decyzję o budowie kaplicy na szczycie Śnieżki podjął hrabia Krzysztof Schaffgotsch, właściciel Cieplic i zamku Chojnik. Prace rozpoczęto w 1655 r., a zakończono w 1681 pod nadzorem mistrza budowlanego Bartłomieja Nantwiga z Gryfowa Śląskiego. Budowa zajęła sporo czasu z uwagi na niezwykle trudne warunki. Poświęcenia kaplicy pod wezwaniem św. Wawrzyńca dokonał 10 sierpnia 1681 r. opat zakonu cystersów w Krzeszowie Bernard Rosa. Jest to budowla barokowa, w kształcie rotundy, sklepionej kopułą z lunetami. Wraz z poświęceniem kaplicy rozpoczął się nowy rozdział w dziejach Karkonoszy, nazywany turystyką pielgrzymkową. Z biegiem czasu owe pielgrzymki straciły swój religijny charakter, a jednocześnie górskie wędrówki zaczęły przeradzać się w wycieczki dla przyjemności i rozrywki, tak jest do dziś.
Nabożeństwa odprawiano w niej regularnie aż do kasaty klasztoru cystersów w Cieplicach w roku 1810. By kaplicę uratować przed zniszczeniem przemieniono ją na miejsce noclegu dla wędrowców. Ponownego odremontowania i przywrócenia kaplicy funkcji sakralnych podjął się Friedrich Sommer właściciel schroniska na Śnieżce. Powtórnego poświęcenia kaplicy dokonał w roku 1850 kardynał Henryk Forster z Wrocławia. Powrócono też do regularnego odprawiania w niej nabożeństw.


III.  CZTERY  PORY  ROKU  W  KARKONOSZACH ( album fotograficzny )

    Pytanie o jakiej porze roku jest tu najpiękniej uważam za chybione. Tu jest pięknie zawsze. Nie tylko o każdej porze roku ale i o każdej porze dnia, a nawet w nocy. Karkonosze są po prostu piękne same w sobie. Jedynie my, odwiedzający tę świątynię przyrody nie zawsze jesteśmy przygotowani na kontemplację tego piękna. Czasem narzekamy, że zimno, że pada, że mgła i nic nie widać, że wieje wiatr… Przywozimy te odczucia ze sobą z domów. Ale w większości szybko się orientujemy, że nie pasują one do tego miejsca. Bowiem w górach wszystko, a zwłaszcza aura zmieniają się szybko i wielokrotnie w ciągu doby. Takie one są -  nieprzewidywalne, nieobliczalne, nieoczywiste, magiczne – takie trochę kobiece...
Więc pokażę teraz Karkonosze o każdej z pór roku – w kolejności jak u Vivaldiego. Nie przypadkiem zresztą, bo uważam, że ten cykl koncertów genialnego kompozytora, pasuje jak ulał do ilustracji wszystkiego, co w skali roku dzieje się w tych górach. I  wcale bym się nie zdziwił, gdyby się okazało, że Antonio Vivaldi czerpał inspiracje do swoich koncertów właśnie z gór. Wszak kompozycje powstały w Mantui – na południe od Alp ...
Ten rozdział nosi podtytuł "album fotograficzny". Nie przypadkiem, bowiem umieściłem tu moją prywatną kolekcję zdjęć, które powstały na przestrzeni 18 lat, po polskiej stronie Karkonoszy (po za kilkoma wyjątkami). Z jednej strony jest to pewien dokument o tym, jak wyglądają te góry o każdej porze roku, na przestrzeni wielu lat, a z drugiej stanowią zbiór dość monotonny, bo obrazy powtarzają się ze zrozumiałych względów. Jednak, jeśli komuś uda się przebrnąć przez ten gąszcz fotografii, to z pewnością zauważy, jak zmienne są obrazy tych samych pejzaży w zależności od warunków, pory dnia, roku i od aury...

1. Wiosna
     Wiosna w Karkonoszach przypomina często zimę. Z tą jednak różnicą, że zimą śnieg leży i w górach, i w dolinach, w Szklarskiej i w Karpaczu. Wiosną już tylko w górach. W marcu jeszcze obficie i w niższych partiach, a w kwietniu i maju głównie w kotłach, na Równi i po północnej stronie. Wiosenne wędrówki przypominają więc te zimowe. Jednak dni są już dłuższe, a w przyrodzie pojawiają się jak grzyby po deszczu różne oznaki wiosny. Ale właśnie wiosną wędrówki dostępne są nie na wszystkich trasach. Prócz szlaków zamkniętych ze względu na zagrożenie lawinowe (to pozostałość po zimie), dochodzą nowe zamknięcia ze względu na okres godowy cietrzewia – gatunku zagrożonego wyginięciem i pod ścisłą ochroną (ograniczenia wiosenne). Trzeba więc w swoich planach uwzględnić i jedne i drugie. 
Rejon Śnieżki. Właściwie w ostatniej dekadzie trudno jest odróżnić początek wiosny od zimy. Zupełnie bez znaczenie jest tu kalendarzowa data. Zima jako poważna pora roku, przedłuża sobie bytowanie w tych górach, bez pytania i bez uprzedzenia. Ot na wieść, że w kalendarzach już czas na wiosnę, ona potrafi sypnąć świeżym śniegiem, powiać mroźnym wiatrem i zmienić krajobraz w ciągu jednej godziny. Potem przez wiele dni nieśmiała wiosna próbuje przedrzeć się przez zaspy śnieżne i poświecić wysoko stojącym słońcem, choćby przez kilka chwil, na znak, że to już jej pora roku ... Nie inaczej było na początku maja 2023 - jak na zdjęciach poniżej:
Wysokie urwiska Kotła Małego Stawu w zimowej jeszcze szacie
Zimno, mokro i pochmurno - strzecha akademicka pusta - niecodzienny to widok

Niżej i wyżej południowo-zachodnie zbocza kotła i szumiące wodospady z wód spływających z Równi pod Śnieżką

Wciąż jeszcze zaśnieżone łąki Srebrnego Upłazu przemierza dwójka ostatnich już dziś turystów

Otulona mgłami Studniczna Hora

Wyżej i niżej Śnieżka w mozaice kamiennych gołoborzy i płatów śniegu

To już wiosna, maj, a ciągle pełno śniegu. Poręcze przy szlaku zejściowym przez Kocioł Łomniczki

Rudawy Janowickie w białym pióropuszu

Śląski Dom bez turystów - na razie

Studniczna Hora i Upska Jama. Wyraźnie i głośno słychać szum potoków spływających żlebami

Piętrzą się chmury nad Kopą

Zachodzące słońce i poświata  nad Głównym Grzbietem

Dla takich  widoków warto tu zostać na noc 



Nocny widok z okien Śląskiego Domu na Karpacz i Kotlinę Jeleniogórską. Zdjęcie robione bez statywu, na wysokim ISO, więc roi się tu od pikseli

Dzień kolejny, to dzień słoneczny - ale nie całkiem. Chmur przybywa z godziny na godzinę

Od zachodu nadciągają ciężkie chmury - znowu sypnie wiosennym śniegiem. Z lewej schronisko Luczni Bouda

Widok z drogi na Śnieżkę na Obrzi Dul

O dziwo sam szczyt Śnieżki wolny jest od śniegu. Ale to tylko pozory. W rzeczywistości do szczytu jest jeszcze spory kawałek i jak się okazało jest on na sporej powierzchni w śniegu - zdjęcia poniżej

Kapliczka Św. Wawrzyńca  - barokowe dzieło i oryginalny obiekt. Wygląda bardzo naturalnie w porównaniu do dziwadeł architektonicznych po obu stronach granicy
Szczyt Śnieżki od strony zachodniej kompletnie zasypany ale od wschodu całkowicie wolny od śniegu

W tle Kotlina Kamiennogórska, a za nią Chełmiec i Trójgarb

W drodze ku Luczniej Boudzie

Luczni Bouda - dziś słynie z doskonałej kuchni i dobrego piwa

Gdzieś na Srebrnym Upłazie

Droga pomiędzy Luczni Hora, a Studniczni Hora


Przenieśmy się teraz w rejon Szrenicy i Śnieżnych Kotłów.

Klasyczny widok spod Szrenicy na stację przekaźnikową i Wielki Szyszak

Grupa skalna Twarożnik i Śląska Droga spod Trzech Świnek

Schronisko na Szrenicy w gniewnej szacie chmur - zaraz lunie 
Północno-zachodnie zbocza Łabskiego Szczytu (Violik) i doskonale widoczny trawersujący zbocze szlak żółty

Urwiste turnie Śnieżnych Kotłów i jedna z platform widokowych

Śnieżny Stawek mniejszy

Cały majestat wysokogórskich z kształtów i form skalnych Śnieżnych Kotłów

Główny Grzbiet Karkonoszy

Północny trawers Wielkiego Szyszaka

Wielki Szyszak. Jego wierzchołek usłany jest gruzem skalnym uformowanym w sporych rozmiarów gołoborze

Na karkonoskim grzbiecie

Zimowe wejście do schroniska Pod Łabskim Szczytem

Malownicze Borówczane Skały piękne są o każdej porze i z każdego miejsca

Czasami wiosna w Śnieżnych Kotłach przypomina już całkiem lato. Jest pięknie, kolorowo i kwieciście
Granatowe niebo fantastycznie współgra z zielenią flory i żółcią nagich skał

A czasem do wnętrz kotłów spływają gęste chmury - to zasłaniając, to odsłaniając ich tajemnice. Na górnym zdjęciu pięknie odsłonięty U-kształtny polodowcowy profil zbocza

Drzewa Umierają Stojąc 

Czasem wiosenne niebo dekorują takie oto obłoczki

Kukułcze Skały. Jest to ciekawe zgrupowanie granitowych skałek w kształcie 3 baszt o wysokości ok. 7 m oraz leżących wokół licznych bloków skalnych. Można tu obserwować wyraźne spękania biegnące w trzech kierunkach (cios granitowy). Skały stanowią niestety teren wspinaczkowy, upstrzony punktami asekuracyjnymi - zupełnie niepotrzebnie. To teren parku narodowego.

Naparstnice w Sudetach kwitną latem. Czasami zakwitają jeszcze w czerwcu, jakby chciały pożegnać wiosnę i przywitać najcieplejszą porę roku - witaj lato !


2. Lato

   Lato to tłumy turystów, pseudoturystów i przypadkowych ludzi. Taka obfitość zwiedzających nakłada na miłośnika gór kolejne utrudnienia. Wprawdzie jest już ciepło, dni są najdłuższe w roku, a szlaki otwarte w całości (przeważnie), to nie ma mowy o jakiejś samotnej wędrówce, posiłku w schronisku bez kolejki, czy chwili spokoju na szlaku. Cóż – Karkonosze są bardzo popularne, a lato bardzo krótkie. Mimo to pięknie jest wędrować grzbietem górskim w letnie, ciepłe i słoneczne dni – każdy to wie. Można oczywiście poszukać i samotności i ciszy nawet o tej porze roku. Wystarczy (dla bardziej leniwych) tylko zrezygnować z najbardziej popularnych szlaków, a wybrać jeden z tych, które omijamy wzrokiem spoglądając na mapę. Lub (to dla wytrawnych wędrowców) zrobić sobie pobudkę o 3.00 i w towarzystwie wschodzącego słońca odbyć wędrówkę po nawet najbardziej obleganych szlakach. Choć przyznać trzeba, że z roku na rok, takich rannych ptaszków przybywa. Ale na pocieszenie dodam, że jak świat światem, nigdy o 3.00 nad ranem nie wstanie więcej ludzi niż o 9.00. Taki jest świat ...

Karkonoskie torfowiska Ukształtowanie terenu Karkonoszy płaska wierzchowina tworzy doskonałe warunki do powstawania torfowisk. Charakterystyczne dla żywych górskich torfowisk są niewielkie jeziorka. Większe powstają w miejscach, gdzie warstwa torfu jest grubsza mogą zajmować powierzchnię kilkudziesięciu metrów kwadratowych, osiągając głębokość do kilku metrów. Wokół nich gromadzi się zazwyczaj kilka mniejszych jeziorek i zagłębień, na przemian ze wzgórkami utworzonymi przez torfowce. Jeziorka mogą co prawda stopniowo zarastać roślinnością mokradłową, ale ogólnie są długowieczne. Do najważniejszych karkonoskich torfowisk należą torfowiska w okolicy Voseckiej boudy oraz Łabskiej i Pančavskiej Łąki, Úpské rašeliniště oraz Černohorské rašeliniště. Wiek torfowisk szacuje się na 5 7 tysięcy lat. Początkowo w ich miejscu znajdował się podmokły teren. Przy nadmiernej ilości wody i niewystarczającej ilości tlenu obumarłe szczątki roślinne mają problemy z rozkładem i dochodzi do nawarstwiania się ich. W ten sposób powstaje bagno i torf. Znajduje się na wysokości m n.p.m. oraz powyżej górnej granicy lasu ( m n.p.m.). Torfowiska stanowią dom dla wielu gatunków roślin. Podstawę stanowią torfowce, mające unikatowe zdolności absorpcji wody i będące w stanie nawet trzydziestokrotnie zwiększyć swoją wagę. Malina moroszka wraz z alpejską kosodrzewiną tworzą tu unikatowe endemitowe zbiorowisko, niewystępujące nigdzie indziej na świecie. Ciekawymi roślinami są wełnianki, których białe kłębki przekwitłych kwiatów pokrywają torfowiska z początkiem lata. Ważna rola wiatru Specyficzna budowa geologiczna Karkonoszy nie jest jedyną przyczyną występowania tu rzadkich gatunków roślin. Żeby obszar mógł zostać zasiedlony przez dane roślinny, ich nasiona, owoce lub inne umożliwiające rozmnażanie części muszą znaleźć się w tym miejscu we właściwym czasie. Dla większości roślin siłą zapewniającą transport jest wiatr. W Karkonoszach znajdują się doliny, przez które przechodzą wiatry (Dolina Mumlavy, dolina Białej Łaby, Důl Bílého Labe), turbulencyjne obszary zawietrzne (kotły lodowcowe i nisze niwalne), gdzie nagłe spowolnienie mas powietrza pozwala na magazynowanie nie tylko dryfujących owoców, nasion i części roślin, ale także cząstek gleby. Flora Karkonoszy to nie tylko botaniczne osobliwości kotłów lodowcowych, jej integralną częścią jest również roślinność torfowisk i źródlisk, górskich łąk, równin zalewowych, a także roślinność lasów różnych pięter roślinności.

Słabo wykształcony Łabski Kocioł i dalej grupa Borówczanych Skał
Borówczane Skały 

Szrenica 

W oddali Główny Grzbiet Gór Izerskich

W oddali grzbiet Gór Kaczawskich i Rudaw Janowickich. Poniżej Gór Kaczawskich charakterystyczne stożki Sokolich Gór

Mały Śnieżny Kocioł

Stacja przekaźnikowa TV do strony Małego Kotła

Ścianki skalne i urwiska Małego Kotła Śnieżnego

Morena boczna zamykająca częściowo ujście  z Małego Kotła


Letni urok Śnieżnych Stawków




Skalne ściany i turnie Wielkiego Kotła Śnieżnego



Skały budujące urwiska kotłów to mocno spękane i zwietrzałe granity karkonoskie. Są bardzo kruche. Ongiś Śnieżne Kotły stanowiły tereny wspinaczkowe. Jednak ze względu na ochronę ich zasobów przyrodniczych oraz na kruchość skał ruch taternicki został mocno ograniczony

Klimatyczne i gościnne schronisko Pod Łabskim Szczytem


Poranne mgły u schyłku lata to zjawisko normalne ale i fotogeniczne

Stacja przekaźnikowa nad Śnieżnymi Kotłami 
Ogromne urwiska Śnieżnych Kotłów przypominają te nasze największe - tatrzańskie




Ostrzyca Proboszczowicka widziana z okolic Śnieżnych Kotłów

Rejon Równi pod Śnieżką i Śnieżki
Jest to płaska rozległa przestrzeń o powierzchni ok. 9 km², położona na wierzchowinie Głównego Grzbietu (Śląskiego Grzbietu) i rozciągająca się po polskiej i czeskiej stronie Karkonoszy. Od północy i południowego wschodu popodcinana jest kotłami polodowcowymi: Kotłem Małego Stawu od strony północno-zachodniej, Białym Jarem od strony północnej, Kotłem Łomniczki od strony wschodniej, Kotłem Upy (czes. Úpská Jáma) od południowo-wschodniej strony. Od zachodu wcina się w nią Dolina Białej Łaby. Większą część równi zajmują torfowiska wysokie z kosodrzewiną. Znajdują się tu torfowiska wysokie osiągające średnicę 50 metrów. W najszerszym miejscu, które jest najbardziej podmokłe, równia ma prawie 3 km długości. Nad równią wznoszą się kopulaste wierzchołki: Śnieżka (1602 m), Smogornia (1489 m) po polskiej stronie, a po stronie czeskiej Studniční hora (1554 m) i Luční hora (1555 m). Na bagnistych, torfowiskowych terenach Równi pod Śnieżką biorą swój początek rzeki: Biała Łaba (czes. Bile Labe), Upa (czes. Úpa), Łomnica i Łomniczka. W latach II wojny światowej na Równi odbywały się szkolenia niemieckich ekspedycji polarnych.
Równia zbudowana jest głównie ze skał granitowych stanowiących trzon całego grzbietu Karkonoszy. Został on wyniesiony w okresie trzeciorzędowej orogenezy alpejskiej. Obecny kształt terenowi nadały trwające miliony lat procesy wietrzenia oraz procesy peryglacjalne. Miększe podłoża uległy erozji pozostawiając odporny na wietrzenie granit. Z kolei sama Śnieżka góruje wysoko ponad resztą grzbietu. Swoją wyjątkową wysokość zawdzięcza skałom z których jest zbudowana. Są to Hornfelsy - skały metamorficzne, kontaktowe, bardzo twarde i niezwykle odporne na działanie czynników wietrzeniowych i niszczących. Płaskie i rozległe obszary są najbardziej charakterystycznym elementem krajobrazu, który powstał w efekcie zrównań wierzchowniowych spowodowanych naporem i ruchem lodowców. W niektórych fragmentach twardsze skały oparły się działaniom lodowca tworząc niewielkie wierzchołki o szpiczastych lub kopulastych kształtach.
Panują tu surowe warunki przypominające klimat tundrowy, z utrzymującą się przez niemal pół roku pokrywą śnieżną, silnymi i mroźnymi wiatrami oraz częstą mgłą. Mimo surowości występuje tu bogata roślinność oraz korzystne stosunki wodne umożliwiające powstanie rozległych bagien i torfowisk. Dzięki wypłaszczeniu górnej części Grzbietu na granitowym i nieprzepuszczalnym podłożu zbierające się wody opadowe stworzyły odpowiednie warunki dla roślinności torfowiskowej, które rozrosły się tworząc rozległe torfowiska, jedne z największych w górach Europy Środkowej. W dużej mierze torfowiska te w wyglądzie oraz częściowo w występującej tam florze przypominają subarktyczną tundrę. Znaczna ich część znajduje się po czeskiej stronie i nosi nazwę Úpské rašeliniště, które obejmują łącznie z polską częścią ponad 60 ha mokradeł. Jest to też miejsce występowania szeregu rzadkich roślin, w tym reliktów polodowcowych jak malina moroszka lub gatunków mających tu jedne z jedynych stanowisk w kraju (gnidosz sudecki, dzwonek karkonoski, wełnianeczka darniowa). 
Torfowiska wysokie, zastoiskowe oczka wodne i rozległe płaty kosodrzewiny - jedyny taki krajobraz to właśnie Równia pod Śnieżką

Ogromne schronisko z własnym browarem to Luczni Bouda
Śnieżka i kotły polodowcowe widziane z rejonu Sowiej Przełęczy

Z drogi na szczyt Śnieżki

Równia w całej okazałości


Upska Jama i Horni Upski Wodopad

Na Czarnym Grzbiecie
Czarny Grzbiet położony jest w północno-wschodniej części Karkonoszy, około 4 km na południe od Karpacza. Rozciąga się między Przełęczą pod Śnieżką (1394 m n.p.m.) na zachodzie a Przełęczą Sowią (1164 m n.p.m.) po wschodniej stronie. Szczytową partią grzbietu przechodzi granica między Polską a Czechami. Szczytowe partie po polskiej stronie oraz cała część czeska znajdują się na obszarze Karkonoskiego Parku Narodowego oraz czeskiego Karkonoskiego Parku Narodowego (czes.KRNAP). Grzbiet jest przedłużeniem Śląskiego Grzbietu i stanowi jedną z części Głównego Grzbietu Karkonoszy. Ciągnie się na długości ok. 3 km. Najwyższym wzniesieniem Czarnego Grzbietu, Karkonoszy i całych Sudetów jest Śnieżka, drugim Czarna Kopa (1407 m n.p.m., czes. Svorová Hora). Od stożka Śnieżki ciągnie się ku wschodowi (ENE) wyrównany grzbiet z niewielką kulminacją Czarnej Kopy, od której stromo schodzi poprzez Średnią Kopę w kierunku Przełęczy Sowiej. Północne zbocze stromo opada do doliny Łomniczki oraz Sowiej Doliny. Pomiędzy nimi sterczy krótki grzbiet boczny, odchodzący od Czarnej Kopy i usiany skałkami. Ku południowi, od Czarnego grzbietu wybiegają dwa boczne ramiona. Jedno, dłuższe, odchodzi od Śnieżki. Wyróżniają się w nim: Růžová Hora, Pěnkavčí Vrch i Červený Vrch. Drugie, krótsze, odchodzi od Czarnej Kopy. Jego kulminację stanowi Jelení Hora. Oba ramiona rozdziela głęboko wcięta dolina Jelení Potoku – Jelení Důl.
Największy wpływ na rzeźbę grzbietu ma jego budowa geologiczna. Odporności na czynniki wietrzenia hornfelsów zawdzięcza swą wysokość Śnieżka. Reszta grzbietu, zbudowana z mniej odpornych skał, jest niższa. W plejstocenie miało miejsce przemodelowanie grzbietu w warunkach klimatu peryglacjalnego. Rozwinęły się tutaj grunty strukturalne właściwe obszarom polarnym oraz obszerne gołoborza – formy powstałe w wyniku działania procesów peryglacjalnych. Prawdopodobnie w czasie zlodowacenia bałtyckiego nastąpiło przegłębienie górnej partii istniejącej wcześniej doliny Łomniczki przez lokalny lodowiec górski i powstanie Kotła Łomniczki, podcinającego od północnego zachodu zbocza Śnieżki. Wierzchołki oraz strome zbocza pokrywają rozległe gołoborza, zwłaszcza na północnym zboczu bardzo stromo opadającym ku leżącej 400-500 m niżej dolinie Łomniczki.


Kocioł Małego Stawu i schronisko Samotnia

Kocioł Małego Stawu, to na przemian żleby i grzędy skalne wyryte w krawędzi Równi Pod Śnieżką
Mały Staw i Samotnia to według wielu turystów najpiękniejsze miejsce w Karkonoszach. Takie "Morskie Oko"


Samotnia jest jednym z najstarszych schronisk w Polsce. Są dane świadczące o tym, że już w drugiej połowie XVII wieku ludzie docierali w rejon Małego Stawu. Pierwsze wzmianki o domku nad Małym Stawem pochodzą z 1670 roku. Ścieżka z okolic dzisiejszego Karpacza prowadziła przez Złotówkę do stojącej nad stawem budy. Mieszkał w niej strażnik pilnujący hodowanych w akwenie pstrągów. Nieco później, bo pod koniec XVII wieku, zaczęto używać innego szlaku, prowadzącego od dzisiejszego kościółka Wang, przez Rzepiórową Kręgielnię, Polanę, Kozi Mostek. Po dziś dzień chodzą turyści tym oznakowanym na niebiesko szlakiem. W swoim opisie wędrówki na Śnieżkę Christian Gryfius wspomina odwiedziny u mieszkającego tu krzepkiego starca. W kilka lat później, zwiedzający Karkonosze stolnik żmudzki, Teodor Billewicz w demonicznym opisie tego zakątka dostrzega łódź kołyszącą się na stawie. Przypuszcza się, że pierwsi właściciele budy nad stawem wywodzili się z rodziny Schuderów. Utrzymując się z hodowli kóz, pilnowali stawu spełniając tym wolę ówczesnych właścicieli tych ziem – rodziny Schaffgotschów.
Z lat 1891-95 pochodzi symbol Samotni – wieżyczka i odlany w Jeleniej Górze dzwon-sygnaturka z datą 1861 r. Nasuwa się tu przypuszczenie, że Ówczesny właściciel Samotni - Henryk Richter mógł już posiadać ten dzwon przed przybyciem do budy nad stawem albo że związek jego z tą budową był wcześniejszy. Po 1900 roku przez kilkanaście lat schronisko dzierżawił Józef Bönsch, po czym Richter sprzedał je Franciszkowi Krausowi, który obiekt ten dalej modernizował. Od Małego Stawu (Kleiner Teich) obiekt nosi nazwę Teichbaude. Kilkadziesiąt metrów od Samotni, przy drodze w kierunku Schroniska PTTK „Strzecha Akademicka”, na jednym z głazów jest wykuty napis z jego nazwiskiem i datą 1922 r. Upamiętniać to może rozpoczęcie rozbudowy albo budowę tej drogi. Od 1 maja 1927 schronisko prowadził znany sportowiec Paul Haase z żoną Gretą; w tym okresie stało się ono centrum m.in. sportów zimowych. Ostatnim niemieckim właścicielem do końca II wojny światowej był Franz Hövel. Po wojnie przez schronisko przewinęło się kilkunastu zarządców (m.in. Stanisław Staroń, Zbigniew Pawłowski, Cezary Marcinkowski). Od 13 czerwca 1966 roku Samotnią kierował wraz z żoną Sylwią Waldemar Siemaszko, postać w Karkonoszach znana i dziś już legendarna. 10 lutego 1994 roku w czasie zjeżdżania do Karpacza, na niezabezpieczonym i zalodzonym zakręcie przy świątyni Wang, samochód terenowy spadł z kilkumetrowej skarpy. Jedyną ofiarą wypadku był Waldemar Siemaszko. Od tego dnia Samotnią kierowała Sylwia Siemaszko.
Krążące wokół Samotni mity o jego wprost legendarnej atmosferze, są chyba trochę przesadne. Moim zdaniem, to nie wnętrze, a ludzie tworzą taką lub inną atmosferę. Oczywiście samo wnętrze drewnianego schroniska sprzyja uczestnikom  tutejszych spotkań, częstym bywalcom i przypadkowym gościom, w nawiązywaniu ciekawych znajomości, czy uczonym dysputom na bardziej wyszukane tematy. Ale sam dobrze pamiętam podobną atmosferę i nigdy nie kończące się dyskusje, w pięknych schroniskach tatrzańskich, nie tylko nad Morskim Okiem ale i w Dolinie Pięciu Stawów, czy w Starej Roztoce. Dziś w trzeciej dekadzie XXI wieku wszystkie te schroniska jeszcze stoją. Ale nie ma już w nich tej atmosfery o której wspominają  niektórzy. Nie ma już tych i takich ludzi. Dziś jest po prostu inaczej. 
Oczywiście Samotnia jest uroczo piękna. Działa jak magnes i zawsze jest pełna gości. Ale magia tego miejsca stała się już tylko elementem jego legendy. Przeszła z bytu do wspomnień i opowieści... 







3. Jesień
  Jesień przez bardzo wielu turystów i miłośników gór uważana bywa za najpiękniejszą porę roku. Jest w tym trochę prawdy, bo w większości lubimy kolory, a to główny atrybut jesieni. Za to w zimie zmienia się wszystko diametralnie. Świat staje się czarno-biały. to walor dla fotografujących. Osobiście należę do grona wielbicieli i jesieni i zimy. Bo naturalne piękno gór łączy się wówczas z eksplozją kolorów jesienią, a ekspozycją kontrastów zimą. Zachęcam więc do jesiennych wędrówek. Sam staram się choć dwa, trzy razy być o tej porze w górach. A Karkonosze ze względu na duże wysokości względne i piętrowy układ roślin są szczególnie piękne o tej porze roku. To również wymarzona pora dla fotografów. Trzeba jednak pamiętać, że  zwłaszcza późną jesienią, pogoda może się szybko zmienić, szczególnie w wyżej położonych partiach gór. Temperatura może wówczas spaść do wartości, przy której bez dodatkowego okrycie odczujemy przenikliwe zimno. Dodatkowo dzień jest już krótki. Trzeba o tym pamiętać.

Okolice Śnieżnych Kotłów to najbardziej "Alpejska" część Karkonoszy.
Mały Kocioł Śnieżny - najbardziej okazały ze żlebów w zachodniej ścianie. uwagę zwracają różnice w rzeźbie ścian ograniczających sam żleb. Z lewej drobno spękane bloczki, z prawej masywne bloki i ściany skalne. Na zachodniej ścianie znajduje się też Żyła Bazaltowa, będąca jednym z najcenniejszych obiektów w Karkonoszach. Rośnie w jej obrębie endemiczna roślina Skalnica Bazaltowa.

Śnieżne Kotły to również ostoja zwierzyny

Goryczka trojeściowa to dość pospolita roślina górska ale i piękna ozdoba Karkonoszy

Zachodnie zamknięcie Małego Kotła Śnieżnego pokrywa rumosz skalny, częściowo porośnięty kosodrzewiną

Widoczny na pierwszym planie kopiec to morena boczna lodowca. Usypana z gruzu skalnego i prawie w całości zarośnięta kosodrzewiną i szczątkowym lasem. Na palnie drugim Kotlina Jeleniogórska

Wyżej i niżej ogromne ściany Wielkiego Kotła Śnieżnego. W kotłach koncentruje się największa bioróżnorodność parku narodowego. Na tym wąskim pasie występuje cały szereg rzadkich gatunków roślin, w tym endemity i relikty glacjalne. 

Punkt widokowy nad Turnią Popiela w Wielkim Kotle. Jej urwiska osiągają około 150 m wysokości.

Śnieżne Stawki to perła w koronie Śnieżnych Kotłów. Są niezwykle urokliwe, a odcienie błękitów i zieleni wypełniającej je wody, zmieniają się z każdą porą dnia, nie tylko roku...

Jarzębina czyli jarząb pospolity często gości w górach. Jej wysokość występowania sięga ponad regiel górny. Wyrasta ponad kosodrzewinę, choć na takiej wysokości karłowacieje.  W tle górna krawędź Kotła Wielkiego i budynek stacji TV

Wyżej i niżej Wielki Kocioł w mgłach jesiennych. O tej porze roku to pospolity widok. Obydwa zdjęcia wykonano tego samego dnia ale w różnych godzinach - widać odmienną kolorystykę - zależną od światła słonecznego

Uschnięte pnie świerków to częsty widok w reglu górnym. 

Na ścieżce w kierunku Wielkiego Szyszaka spotkać można takie perełki przypominające buddyjskie kapliczki w dalekich Himalajach

Szlak nad górną krawędzią kotłów 

Wędrówka nad górną krawędzią dostarcza zawsze wspaniałych widoków. To najbardziej wysokogórski krajobraz w całych Karkonoszach. Jesienne mgły potęgują jeszcze wrażenie "alpejskich krajobrazów"

Na dnie Wielkiego Kotła Śnieżnego występują jeszcze młaki. To nic innego, jak okresowo zanikające małe stawki. Czy nie są urocze?

W chłodny poranek mgła przymarzła i pokryła bielą łodygi traw 

Potężne żleby kotłów tworzą u góry ogromne skalne wrota

Niemal płaska płaszczyzna zrównania pod Wielkim Szyszakiem urywa się gwałtownie od północy przechodząc w pionowe zerwy Śnieżnych Kotłów. Te zaś tworzą urwisko pełne turni i krótkich grani

Stacja przekaźnikowa TV. Bezmyślnie zabrano turystom jakże piękny i zabytkowy obiekt. Jako schronisko górskie służyłby do dziś ... A zabrały go komunistyczne władze, wcale nie dla poprawy jakości i dostępu do telewizji. Powód był znacznie ważniejszy dla komuny - zagłuszanie Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa - serwisu informacji z Wolnego Świata

Na południowy wschód od kotłów otwiera się rozległa płaszczyzna zrównania, druga co do wielkości w Karkonoszach, po Czesku zwana - podobnie jak jej najwyższa kulminacja - Vysoká pláň. Niemal w całości pokryta trawami, z nielicznymi tylko kępami kosodrzewiny, przypomina połoniny z Karpat wschodnich

Na planie pierwszym szczyt Szrenica z dobrze widocznym gołoborzem i schroniskiem PTTK na wierzchołku. Na planie drugim Góry Izerskie

To niepozorne wzniesienie to wyrastający ponad 60 m nad okoliczne zrównania Łabski Szczyt. W jego południowych stokach znajdują się źródła rzeki Łaby

Ponownie wierzchołek pięknej Szrenicy. W dolnej lewej części zdjęcia widoczny zarys potężnej niszy niwalnej, będącej zaczątkiem niewykształconego kotła polodowcowego

Charakterystyczna z kształtu skałka Twarożnik leży na głównym grzbiecie, przy samym szlaku czerwonym

Trzy Świnka i bardzo charakterystyczna brama skalna. Tworzące ją skały należą do grupy skał ostańcowych, występujących w otoczeniu Szrenicy

Zawsze jestem ciekaw kiedy ten piękny zabytkowy budynek dawnej placówki WOP zacznie służyć turystom? Położony jest nieco powyżej schroniska Na Hali Szrenickiej

W drodze do Trzech Świnek

Nad skałkami w okolicy Szrenicy często krążą kruki

Schronisko Na Szrenicy ustawiono na rozległym rumowisku peryglacjalnym. Widoki z tarasów tego schroniska należą do najciekawszych w naszych Karkonoszach. Ale i mgły jesienne są tu piękne. Samo schronisko wybudowano w latach 1921-22, jako niemiecką konkurencję dla czeskiej Voseckiej Boudy. Dziś obydwa obiekty służą po prostu turystom

Fragment północnego gołoborza wierzchołka Szrenicy. Jest to książkowy przykład peryglacjalnej rzeźby Karkonoszy. Ostrokrawędziowe bloki skalne o długości najczęściej w granicach 0,5 - 1 m pokrywają zarówno szczyty, jak i grzbiety górskie

Z czasem procesy denudacyjne doprowadziły do wykształcenia w granicie karkonoskim różnego kształtu ostańców. Czasem o wręcz osobliwych kształtach
Formy wietrzenia skałek granitowych i doskonale widoczny klasyczny układ ciosów prostokątnych. Natomiast zaokrąglenia krawędzi bloków są rezultatem współdziałania  różnych procesów wietrzenia granitu 

Mokra Droga zwana również dawniej Mokrą Ścieżką prowadzi drewnianymi kładkami poprzez niszę niwalną Szrenicy do schroniska Pod Łabskim Szczytem

Przenieśmy się teraz w rejon Śnieżki. Kotły Małego i Wielkiego Stawu, Równię pod Śnieżką i Kocioł Łomniczki. Tam jesienią bywa szczególnie kolorowo. 
W przeciwieństwie do Śnieżnych Kotłów, których suche dno zasłane jest głazami i rumoszem skalnym, kotły pod Śnieżką wypełniają sporych rozmiarów stawy. Żeby było ciekawiej Kocioł Małego Stawu jest większy i bardziej urwisty, a Kocioł Wielkiego Stawu odpowiednio mniejszy i mniej urwisty. Obydwa stawy zasilane są wodami spływającymi licznymi potokami, z zasobnej w wodę Równi Pod Śnieżką. Dostęp bezpośredni do stawów jest mocno ograniczony i sprowadza się do jednego tylko miejsca - ścieżki ze schroniska Samotnia, znakowanej kolorem niebieskim. Cała reszta tej rajskiej przyrody to rezerwat ścisły. Tylko dzięki takiej formie ochrony przyrody Karkonoszy możemy ją podziwiać w stanie prawie pierwotnym. Należy to docenić.

Wyżej i niżej Polana Kotki i tejże nazwy grupa skałek. Są bardzo malownicze, a dla idących z Karpacza na Słonecznik rozpoczynają grupy skałek po drodze

Natomiast Pielgrzymy to już cała grupa skał. Są jedną z wielkich atrakcji Karkonoszy. Popularne od kiedy wędrują tędy turyści, a więc od stuleci ... Podstawowo grupę tworzą trzy turnie skalne dochodzące do 25 m wysokości. Z daleka wyglądają więc jak grupa pielgrzymów
Nie są niedostępnym pomnikiem przyrody. Przeciwnie, można ich dotknąć. Jednak byłoby lepiej i zasadniej, gdybyśmy poprzestali na obejściu poszczególnych skałek z każdej strony, bez wspinaczki na jej turnie. Tak sądzę

Mały Kocioł Wielkiego Stawu.Jego uroki doceniali już wędrowcy w XVIII wieku. Najprawdopodobniej nie stracił nic ze swej urody. W oddali Pielgrzymy
To miejsce ostoi przeróżnej zwierzyny w tym i ptactwa. Strome zbocza porastają rośliny górskie w tym wiele gatunków chronionych. To prawdziwa enklawa ciszy i spokoju
W tym miejscu obserwować możemy blokową łupliwość granitu. To granit drobnoziarnisty, twardszy i odporniejszy na procesy wietrzeniowe

Z Kopy nad Moreną roztacza się ciekawy widok na tę część Karkonoszy. Dwa schroniska to Strzecha Akademicka i Samotnia 
Piękna acz często zatłoczona Samotnia - działa jak magnes. Widać fragment szlaku niebieskiego prowadzącego przy samym brzegu Małego Stawu. To jedyny dla turystów bezpośredni dostęp do tutejszych stawów
W mrocznych wodach Małego Stawu to odbijają się chmury, to sam błękit nieba, to pionowe zerwy ścian kotła, a czasem marszczy się na wietrze i resetuje wszelkie odbicia. Obserwacja tafli tego stawu to ciekawe doświadczenie
Samotnia - jakże dziś kontrastuje jej nazwa z rzeczywistością. Ale lubię ją, kiedy pada deszcz i jest zimno. Wówczas jest też pusto (czasami) ...

Szczęście w tak pięknych okolicznościach przyrody

Staw trochę rozgniewany. Najczęściej jednak wypełnia go lustrzany obraz nieba
Wielki i Mały Staw znajdują się w kotłach Wielkiego i Małego Stawu. Wielki Staw ma 550 metrów długości i 170 metrów szerokości. Maksymalna głębokość to 24,4 metra, a powierzchnia 6,5 ha. Wielki Staw leży na wysokości 1225 m n.p.m. Mały Staw ma prawie okrągły kształt (241 x 166 metrów, powierzchnia 2,9 ha), w najgłębszym miejscu ma 7,3 metra. 


Okolice Śnieżki.
Fantastyczne miejsce w Karkonoszach. Jedyne takie. Sama Równia pod Śnieżką i jej rozległe torfowiska to wielka atrakcja przyrodnicza. Do tego okalające ją z różnych stron urwiska (po stronie naszej Kocioł Łomniczki i Kotły Wielkiego i Małego Stawu, a po czeskiej ogromny Obrzi Dul z Upskimi Jamami i Sedmidoli). Nad tą ogromną płaszczyzną zrównania wyrasta hornfelsowa twardziel Śnieżki. Gdyby była zbudowana z granitu, uległaby procesom denudacyjnym, podobnie jak jej całe otoczenie, ale odporniejsze hornfelsy nadały jej śmiały, nieco wysokogórski kształt. Aby to wszystko lepiej poznać warto zatrzymać się i zanocować w schronisku Śląski Dom.
Fantastyczne kształty Studnicznej Hory. Ten niewyróżniający się szczyt dla patrzących z Równi pod Śnieżką, nabiera kształtów z drogi na Śnieżkę, a staje się stromy i wyniosły dla patrzących z Pecu pod Śnieżką. W krajobrazie tej pięknej góry szczególnie rysuje się ostry grzbiet Certuv Hrebinek z lewej i głęboki kocioł Upskiej Jamy na wprost. Upska Jama Ograniczona jest w swojej górnej części niewielkimi skalnymi urwiskami, rozdzielonymi kilkoma głębokimi żlebami
Certuv Hrebinek przybiera miejscami charakter górskiej grani. Całość jest niedostępna dla turystów i leży w rezerwacie ścisłym. Ale dawno temu było to miejsce intensywnej eksploatacji górniczej

Schronisko Dom Śląski na Równi pod Śnieżką. Może niezbyt piękne, ale bardzo potrzebne turystom. Umożliwia dalekie wypady w polskie i czeskie Karkonosze

Widok z drogi na Śnieżkę na rozległą płaszczyznę zrównania zwaną Równią pod Śnieżką. Ogromna płaśń, zwana również planiną, porośnięta jest w większości trawami, a po części porośnięta kosodrzewiną. Całość tworzy ogromne torfowisko wysokie. Gdzieniegdzie ulokowały się niewielkie młaki. Torfowisko jest głębokie i bardzo zdradliwe. Utonęło w nim już całkiem sporo śmiałków. Całość tej równi chłonie podczas opadów ogromne ilości wody, które dają początek kilku rzekom, jak Biała Łaba, Upa, czy nasza Łomniczka

Czeski helikopter coś tam ustawia pod samym szczytem Śnieżki

Zanany acz zacny zawsze widok ze Śnieżki w kierunku wschodnim. Widoczne są Czarny Grzbiet, Kowarski Grzbiet, Rudawy Janowickie

A to nasz fragment Równi pod Śnieżką. Podmokłe torfowiska dają początek źródłom Łomniczki

Z Czarnego Grzbietu ku Śnieżce

Wyżej i niżej rozległe łąki pod Sowią Przełęczą. W barwach jesieni wyglądają szczególnie uroczo


W Kotle Łomniczki. 
To prawdziwa świątynia przyrody i moje ulubione miejsce. Strome zbocza kotła to prawdziwe ogrody - na podobieństwo tatrzańskich Ogrodów Wielickich. Małe i przytulne dawne schronisko Nad Łomniczką ledwo dyszy. Musimy - my turyści - wszelkimi dostępnymi sposobami nalegać na odbudowę i utrzymanie tego schroniska w dobrej kondycji. W przeciwnym razie KPN  zlikwiduje i schronisko i szlak przez Kocioł Łomiczki. Dla KPN my turyści górscy jesteśmy wielkim utrapieniem, bo chodzimy po górach. A ceni się wczasowiczów oglądających Karkonosze z okien knajp w Karpaczu i Szklarskiej. Im szlaki górskie nie są potrzebne ...
Dawne Schronisko górskie Nad Łomniczką. Nocowałem w nim kilka razy na początku lat 70. Miało 8 miejsc noclegowych plus ewentualnie gleba. Obecnie nie ma tu noclegów ze względów sanitarnych. Obiekt zabytkowy. Właściciele pozostają jednak w ciągłym konflikcie z władzami Parku Narodowego. Tam gdzie jest chciwość urzędników, tam tracą zwykli ludzie - tak jest zawsze. Wielka szkoda, bo to niezwykle urokliwe miejsce w Karkonoszach, taka mała Samotnia ale ta sprzed lat wielu ...

Droga z Karpacza do schroniska jest dość monotonna. Prowadzi głownie lasem. Natomiast tuż powyżej budynku schroniska wchodzimy do prawdziwego ogrodu

Złociste brzozy i czerwone jarzębiny na tle wiecznie zielonej kosodrzewiny wyglądają bajecznie

Kolorowe kobierce jak dywany perskie przyciągają wzrok i cieszą różnymi odcieniami czerwieni, brązów i żółci

"Jesiennego krwotoku nic już nie powstrzyma"

Kocioł Łomniczki nie jest tak wykształcony jak pozostałe nasze kotły. Jego obrzeża są łagodne, gdzieniegdzie tylko upstrzone skałkami. Ale za to jesienią wszystko tonie tu w barwach

Jedynie północna krawędź na niewielkim odcinku przybiera postać prawdziwego skalnego kotła

Potok Łomniczka, od którego wywodzi się nazwa Kocioł Łomniczki oraz Dolina Łomniczki

Pięknie jest tu zawsze, o każdej porze roku ale kocioł zyskuje dodatkowy walor - kolory !
Kocioł Łomniczki, choć zasługuje już na miano kotła polodowcowego, to jednak nie w pełni tego słowa znaczeniu. Jest to raczej ogromna nisza niwalna, ale z dobrze wykształconymi granitowymi ścianami skalnymi. Natomiast pozbawiona jest niemal zupełnie moren czołowych, które prawdopodobnie zostały rozmyte przez wody Łomniczki. Najniższe moreny występują na wysokości 880-900 m n.p.m. Największy zasięg lodowca wynosił 2.000 m. Powstał w plejstocenie, prawdopodobnie w czasie ostatniego zlodowacenia (bałtyckiego). Od wschodu ograniczają kocioł potężne gołoborza Śnieżki i Czarnego Grzbietu, od zachodu urwiste zbocza Kopy, a od południa urwiska wąskiego grzbietu, łączącego Równię ze Śnieżką. Średnia wysokość skalistych zboczy utrzymuje się w granicach 90-120 m. Od południowego-zachodu urwiska te przecina 300 m długości ciąg kaskad i krótkich siklaw, zwanych "Wodospadami Łomniczki". Niższe partie kotła porastają zbiorowiska ciekawych i często rzadkich roślin oraz brzoza karpacka i czeremcha skalna. Kocioł jest od roku 1929 rezerwatem przyrody. Zimą kocioł jest lawiniasty i zamknięty dla ruchu turystycznego. W roku 1902 tor lawiny mierzył 1500 m !.
Na stromych zboczach obserwować można procesy erozyjne


Symboliczny cmentarzyk poświęcony "ludziom gór" na podobieństwo tatrzańskiego cmentarza pod Osterwą. Doskonałe miejsce na chwilę kontemplacji

Rumosz skalny na północnych stokach Śnieżki

Na Równi pod Śnieżką spory ruch 
Równia pod Śnieżką, okolice schroniska Śląski Dom. Za chwilę lunie ...

    Lasocki Grzbiet - najmniej znana część Karkonoszy. Czesi zwą tę część Pomezni Hreben. Jest tu dziko i odludnie. Ale widoki są przepiękne, choć ograniczone gęstymi lasami. Ostatnio jednak trwa barbarzyński rabunek drzew przez Lasy Państwowe. Być może powstaną rozległe hale i łąki w miejscu wyciętego lasu. Paskudna perspektywa ale niestety realna ...
Doskonałą bazą wypadową w tę część Karkonoszy jest przytulne i piękne schronisko Nad Srebrnym Potokiem lub jak chcą inni Srebrny Potok w Jarkowicach. Gorąco polecam to klimatyczne miejsce. A sam Grzbiet Lasocki ze swoimi licznymi dolinkami i krętymi drogami jest bardzo ciekawą alternatywą na zatłoczone szlaki nad Szklarską i nad Karpaczem... Warto przyjrzeć się im bliżej. Zwarty, blokowy masy Lasockiego Grzbietu rozczłonkowują doliny rzeczne na mniejsze jednostki. Najsilniej w krajobrazie zaznacza się dolina Złotnej oraz jej dopływów Srebrnika, Bystrej i Białego Strumienia. Wyodrębniają one kilka wyraźnych, bocznych grzbietów, a wśród nich najznaczniejszy, odbiegający od Łysociny i kulminujący w Borowej, Białych Skałach i Kluce.
Łysocina w Lasockim Grzbiecie spod Białych Skał

Widok na Lasocki Grzbiet w kierunku Czepiela

Jesienne morze mgieł spływa z zachodniej strony na wschód

Tam pod chmurami moknie w deszczu Kotlina Kamiennogórska

Jesienny modrzew zanim zrzuci swoje igliwie złoci się przez kilka dni w słońcu 

Kwitnąca naparstnica przyciąga uwagę swoimi wielokwiatowymi łodygami. To prawdziwa ozdoba łąk i polan w Górach. Najpospolitsze są odmiany w odcieniach fioletu, białe i żółte. Roślina chroniona

Lekkie zamglenie, do tego niskie słońce to gwarancja ciekawych pejzaży 
Rozdroże szlaków Pod Liseczinskou Boudou (mają tam smaczne dania i doskonałe piwo)

Dla takich widoków warto tu przyjechać jesienią właśnie


Jesienne modrzewie całe w złocie. Za tydzień, dwa zrzucą całe igliwie 


4. Zima
    Zima z punktu widzenia turysty górskiego, to wymagająca pora roku. Należy się do niej odpowiednio przygotować. Internet jest pełen instrukcji dla turysty zimowego, więc daruję sobie szczegóły. Natomiast dodam od siebie, że w każdej sytuacji należy kierować się zdrowym rozsądkiem i doświadczeniem. Z braku obydwu nie należy samemu wyruszać zimą w góry. GOPR nie zawsze zdąży w porę ...
Śnieżka widziana ze Starościńskich Skał w Rudawach Janowickich

    Karkonosze w zimie. Byłem w nich wiele razy i jeszcze nadal marzę o kolejnych zimowych wędrówkach. Moje wycieczki o tej porze roku opierają się zawsze o jakiś nocleg w schronisku. Najczęściej wybierałem schroniska Pod Łabskim Szczytem, Na Szrenicy i Dom Śląski.  Przepiękna Samotnia jest zatłoczona zimą i ma jarmarczną atmosferę. Lubię to schronisko ale wczesną wiosną lub późną jesienią, zawsze w dni powszednie. Wówczas można jeszcze doświadczyć szczątkowo tej magii „Samotni”. Magii, którą ona miała 30 – 50 lat temu, kiedy to turyści w schronisku rozmawiali ze sobą, nie z smartfonami …
Zima w górach trwa szczególnie długo, kosztem lata, które jest tu i krótsze i chłodniejsze niż na nizinach. Turystyka zimowa ma w tych górach długie i bogate tradycje, sięgające końca XVIII w. Wszyscy słyszeli zapewne o tutejszych „rogatych saniach” lub o karplach przypominających północnoeuropejskie rakiety śnieżne. Jednak rogate sanie wcale nie były tutejszym wynalazkiem. Znalazły się tu prawdopodobnie wraz z emigrantami z Alp w okresie wojny trzydziestoletniej. Początkowo służyły drwalom do zwożenia drewna. Oryginalność tych sań polegała na tym, że pod górę ciągnęły je konie, a w dół obarczone ładunkiem zjeżdżały same. Kariera turystyczna „rogatych sań” zaistniała w roku 1814, kiedy to zwieziono nimi turystów z przełęczy Okraj do karczmy Pod Złotą Gwiazdą w Kowarach. Zaraz potem właściciele schronisk na grzbiecie Karkonoszy uruchomiali własne trasy zjazdowe. Uważa się, że zimą z 1899 na 1900 rok kursowało tu około 3900 sań! Z kolei popularność tras zjazdowych saniami zrodziła tu szybki rozwój saneczkarstwa sportowego. Niektóre z torów bobslejowych i saneczkowych zachowały się w doskonałym stanie w pierwszych latach powojennych…
Moda na zjazdy na nartach dotarła tu później, bo około lat 1885-88 i przybyła ze Szwecji. Początkowo, podobnie jak w krajach skandynawskich używano nart do wędrówek po śniegu, a więc i do podchodzenia i do zjeżdżania. Uroki samych zjazdów odkryto nieco później.
Panorama Karkonoszy widziana ze Starościńskich Skał. Śnieżka, Równia pod Śnieżką, Studniczni Hora, a pod nią Kocioł Łomniczki

Panorama Karkonoszy widziana ze Starościńskich Skał. Kotły Małego i Wielkiego Stawu

Panorama Karkonoszy widziana ze Starościńskich Skał. Śląskie Kamienie, Czeskie Kamienie, Wielki Szyszak, Śnieżne Kotły i Szrenica

Panorama Karkonoszy widziana ze Starościńskich Skał. Zbliżenie na Śnieżne Kotły. Z tej perspektywy dobrze widać ile pracy włożyły lodowce w wyżłobienie w twardym granicie tak głębokich jam

Panorama Karkonoszy widziana ze Starościńskich Skał od Kowarskiego Grzbietu po Góry Izerskie

Jedziemy na Szrenicę

W śnieżnej, zimowej szacie Karkonosze są jakby jeszcze większe. A z pewnością najpiękniejsze 
Łabski Szczyt i Wielki Szyszak widziane spod Szrenicy

Nad Kotliną Jeleniogórską "morze chmur"

Długi grzbiet od Szrenicy po Szyszak to północny odcinek Tabulowej Plani

Schronisko turystyczne na szczycie Szrenicy. Słynie ze spektakularnych widoków wschodów i zachodów słońca

Górna stacja wyciągu na Szrenicę

Szrenica obfituje w liczne skałki 

Wyżej i niżej widok se Szrenicy na południe, w kierunku grupy skał Trzy Świnki

Zimą widoki - za sprawą przetaczających się chmur - zmieniają cię z godziny na godzinę

Grupa skałek pod szczytem Szrenicy

Oryginalne z kształtu skałki Twarożnik ulokowały się nieco powyżej Mokrej Przełęczy, na zboczu Sokolnika

Trzy Świnki raz jeszcze. To bardzo oryginalna grupa skałek przy samym szlaku czerwonym. Tworzy skalne zamczyska z murami i basztami. Zbudowane są z gruboziarnistego granitu porfirowatego, z dużymi kryształami skaleni i z żyłami aplitowymi. Nazwa skałek nawiązuje do starej legendy o Liczyrzepie i jego przygodzie jako pasterza świń

Fragment Mokrej Drogi w kierunku do schroniska Pod Łabskim Szczytem

Schronisko Pod Łabski Szczytem oferuje przytulne pokoje noclegowe i smaczną kuchnię
Powstanie tego schroniska związane jest z prastarą "czeską drogą" wzmiankowaną już w wieku XV, a biegnącą do Czech, obok źródeł Łaby. Już przed rokiem 1632 przy drodze tej, na górnej granicy lasu stanęła buda myśliwsko-pasterska, która w czasie zarazy lub w okresach sporów granicznych, pełniła rolę przygranicznej strażnicy, a potem schroniska dla wędrowców. Stara buda spłonęła w roku 1914. Obecny główny budynek schroniska stanął w czasie I Wojny Światowej, a drugi, pomocniczy w latach 1937-45
Borówczane Skały to niezwykle malownicza i wręcz fantazyjna grupa skał, leżących na północnym ramieniu Łabskiego Szczytu. Grupa leży już poza parkiem narodowym. Nie prowadzi tam żaden szlak turystyczny, a szkoda, bo to piękne miejsce. Jednak możliwe jest dojście zarówno od Czeskiej Ścieżki – przed mostkiem na Bystrym Potoku należy skręcić w lewo, podchodząc w górę jego cieku, a następnie zarastającą ścieżką w lewo wśród świerków na spłaszczenie grzbietowe powyżej skał, gdzie należy wybrać zanikającą ścieżkę w lewo, doprowadzającą do najwyżej położonej ze skał. Można również dojść tu od szlaku czarnego Hala pod Łabskim Szczytem – Jagniątków – przed rozejściem się szlaku czarnego i czerwonego w lewo, skos odchodzi trawersująca stok ścieżka, którą dochodzimy po ok. 300 metrach do wspomnianego wyżej spłaszczenia

Piękna Szrenica powoli owija się gęstą mgłą

Tylko zimą, pod warstwą śniegu uwidacznia się wyraźniej profil niszy niwalnej, zwanej czasem Kotłem Szrenickim. Tak na prawdę to do kotła trochę mu brakuje ... Jednak Źródła pisane tak definiują to miejsce: "Szrenicki Kocioł jest wcięty od północy w wierzchowinę Śląskiego Grzbietu pomiędzy Szrenicą, Sokolnikiem i Łabskim Szczytem. Jest to obszar podmokły, zatorfiony, porośnięty kosodrzewiną. Wypływa z niego wiele drobnych, bezimiennych potoków, będących dopływami Szrenickiego Potoku. Szrenicki Kocioł powstał w wyniku zalegania przez długi czas zlodowaciałej pokrywy śnieżnej w górnej partii istniejącej wcześniej doliny rzecznej. Śniegu było na tyle dużo, że nie topniał w ciągu lata, lecz zamieniał się w firn, być może lód, ale na tyle mało, że nie przekształcił się w lodowiec górski. Nie powstał cyrk lodowcowy ani jęzor lodowcowy, ani moreny. Proces ten miał miejsce w plejstocenie, prawdopodobnie podczas ostatniego zlodowacenia (zlodowacenia bałtyckiego)" . Podobna jest geneza i dzisiejsza forma pobliskiej i bliźniaczej niszy niwalnej zwanej Łabski Kotłem

Widok na Kotlinę Jeleniogórską w kierunku Gór Kaczawskich

Sina pręga na niebie. Trafiłem na nią dwukrotnie

Kotlina Jeleniogórska, w tle Góry Kaczawskie

Ku Szrenicy

Skrzyżowanie szlaków Czeska Budka na Tabulowej Plani

Na południu od Grzbietu Głównego niebo rumieni się jakby nieco zawstydzone... 




Widok z Grzbietu Głównego na Labski Dul








































W tle regularny stożek Ostrzycy Proboszczowickiej



























To nie pożar schroniska na Szczycie Szrenicy, to tylko ktoś dowalił mokrego do pieca ...

Schronisko Pod Łabskim Szczytem i słoneczny poranek

Borówczane Skały w zimowej szacie

Poranne mgły otuliły wszystko dookoła





W kierunku Wielkiego Szyszaka

Szrenica, a za nią biały ocean

Na kilku kolejnych zdjęciach zimowy spektakl Śnieżnych Kotłów, mgieł i światła. To niepowtarzalne obrazy. Zawsze inne - pozwalają odkrywać się wciąż na nowo ...

Kila ulotnych chwil, które przemijają bezpowrotnie wraz z upływem dnia
Śnieżne nawisy nad Śnieżnymi Kotłami
Dla takich widoków przyjeżdżam w Karkonosze zimą. Są jedyne w swoim rodzaju
Budynek stacji przekaźnikowej TV w bajkowej scenerii


Wyżej i niżej nocne widoki ze schroniska Pod Łabskim Szczytem

Na kilku następnych zdjęciach poranna panorama z okien schroniska Pod Łabskim Szczytem. Wyżej i niżej Wysoki Grzbiet Izerski

Kotlina Jeleniogórska w morzu mgieł, a za nią doskonale widoczne stożki Grodźca z lewej i Ostrzycy Proboszczowickiej z prawej strony
Skałki na Wysokim Kamieniu w Głównym Grzbiecie Izerskim

Izerskie Garby i wycięty las wokół wyrobiska kamieniołomu kwarcu

Borówczane Skały, Pogórze Karkonoskie w okolicy Piechowic, W tle Góry Kaczawskie, a za nimi Ostrzyca Proboszzowicka. Poniżej zbliżenie na stożek Ostrzycy

Kotlina Jeleniogórska i Góry Kaczawskie w tle

Kukułcze Skały w zimowej szacie




IV. MOJE  KARKONOSZE

     Przed laty, znakomity włoski alpinista i himalaista Walter Bonatti,  wydał książkę zatytułowaną „Moje Góry”. To jego bardzo osobista opowieść o zmaganiach, zwycięstwach i porażkach samotnego alpinisty z największymi i najtrudniejszymi ścianami w górach. Przeczytałem ją jednym tchem, jako że sam wówczas uprawiałem wspinaczkę i dobrze rozumiałem o czym pisze autor. Mam tę książkę do dziś. Nigdy nie zostałem alpinistą, wystarczyły mi nasze Tatry, ale kursy wspinaczkowe, szkolenie dla grotołazów i kilka sezonów wspinaczkowych w Tatrach, dały mi niezłą szkołę i w miarę bogate doświadczenie. Zostałem więc turystą górskim z wyszkoleniem i doświadczeniem taternickim.  Dzięki temu mogłem chodzić i nadal chodzę po górach bezpiecznie. Góry odsłoniły przede mną wiele ze swoich tajemnic, a wyuczony solidnie i opanowany zdrowy rozsądek sprawił, że nie doświadczałem tych tajemnic w sposób przykry, czy tragiczny na własnej skórze. Po latach uznałem też, że to bardzo komfortowa sytuacja … 
Myślę, że Karkonosze to teraz takie „Moje Góry”.  Już jako kilkulenie dziecko bywałem z rodzicami w tych górach. W roku 1963 byłem tu na szkolnym obozie wędrownym. Nawet trochę pamiętam.  Ale pierwsza samodzielna wyprawa odbyła się latem 1968 roku. Wówczas biwakowaliśmy na prywatnej łące w Przesiece, skąd wyruszaliśmy na całodzienne wycieczki po Karkonoszach. Dwa tygodnie wystarczyły i na poznanie polskiej części i na strefę konwencji turystycznej. Jeszcze tego samego roku, wraz z kolegą z Przesieki przeszliśmy większość szlaków w polskich Tatrach z Orlą Percią i Rysami włącznie. Taternictwem zainteresowałem się rok później. Uprawianie wspinaczki, głównie skalnej, dało mi bogate doświadczenie w obcowaniu z górami, nauczyło poruszania się w trudnym terenie skalnym, wybierania bezpiecznych dróg zejściowych oraz, a może przede wszystkim respektu do zmiennej pogody w górach. 
Karkonosze lubię oczywiście o każdej porze roku. Po latach wędrowania preferuję jednak niezbyt lubiane przez ogół turystów przedwiośnia i późne jesienie. Może dlatego, że nie jest tu już tak bajecznie kolorowo jak jesienią i bajecznie zielono jak wiosną? Może i dla tego, że mało ludzi „depcze mi po piętach” i mogę pokontemplować ciszę, krajobraz, szczegóły na które nie zwraca się uwagi idąc szybkim tempem. Pośpieszne wędrówki mam już dawno za sobą. Teraz chodzę uważnie się rozglądając, Staram się dostrzec ukryte piękno detali, szczegółów w jakie natura bogato wyposażyła te góry. One mają wciąż wiele tajemnic i strzegą je przed nami. Trzeba więc uważnie obserwować, wyciągać wnioski i cieszyć oczy każdym nowym odkryciem. Również unikam sobotnio-niedzielnych wyjazdów. Najczęściej bywam tu w poniedziałki, wtorki i środy. I mniej ludzi i łatwiej o nocleg w schronisku. 
Z Karkonoszami związana jest moja najdłuższa w życiu wędrówka po górach. Nie planowałem tego. W pierwszych dniach czerwca 1974 roku wyjechałem z kolegą z Poznania na dwudniową wędrówkę. Nasz zamiar był ambitny. Szklarska Poręba – Szrenica – Przełęcz Karkonoska – Śląski Dom (nocleg) i dalej Śnieżka – Przełęcz Okraj Przełęcz Kowarska – Kowary. Początkowo wszystko szło dobrze. Szybko pokonaliśmy trasę ze Szklarskiej Poręby Górnej na Szrenicę, minęliśmy Śnieżne Kotły i wpadliśmy na obiad do Odrodzenia na Przełęczy Karkonoskiej. Na Równię pod Śnieżką dotarliśmy też wcześnie, ale byliśmy już trochę zmęczeni. Okazało się, że w schronisku Śląski Dom nie ma już wolnych miejsc. Odmówiono nam noclegu, tłumacząc, że możemy zjechać wyciągiem krzesełkowym do Karpacza i tam przenocować. My mieliśmy jednak inny plan – przejdziemy szybko przez Śnieżkę na Przełęcz Okraj i tam zanocujemy w schronisku. Dotarliśmy na Przełęcz Okraj około 20.00 mocno już zmęczeni. I tam czekała nas kolejna przykra niespodzianka. Schronisko było zamknięte! Nie było jeszcze telefonów komórkowych, a te stacjonarne w schroniskach kosztowały i wymagały cierpliwości w oczekiwaniu na połączenia. Toteż wędrowało się trochę na ślepo. Zjedliśmy ostatnie resztki prowiantu i szybko zbiegliśmy na Przełęcz Kowarską. Tu kolejna porażka – ostatni autobus odjechał godzinę temu. Mieliśmy dość. Autostop? Dobry pomysł, ale pod warunkiem że jeżdżą tędy samochody. Nie jechał już żaden. Jedak perspektywa noclegu na trawie była wciąż jeszcze odległa. Zebraliśmy ostatki sił i ruszyliśmy śmiało, acz już powoli do schroniska Czartak w Rudawach Janowickich, pod Skalnikiem. Kawał drogi jeszcze ale wyboru nie było. Doczołgaliśmy się do Czartaka już po ciemku, wspomagając się latarkami. Była 23.30. Kilkukrotne stukanie do drzwi przyniosło oczekiwany rezultat. Otworzyła nam miła starsza pani, właścicielka schroniska. Matko Święta, jak wy wyglądacie – to były jej słowa powitania w progu. Weszliśmy, usiedliśmy w jadalni i poprosiliśmy grzecznie o nocleg i kolację. Zamówiliśmy jajecznicę z 10 jaj, a pani zaprowadziła nas do pokoju i wskazała łóżka. Tyle pamiętam. Obudziliśmy się przed południem. Pani odgrzała nam wczorajszą jajecznicę, dołożyła jeszcze kilka jaj i kazała sobie wszystko opowiedzieć. Opowiadaliśmy, a ona łapała się za głowę. Cóż, mieliśmy po 22 lata i wolę przetrwania. Pani zaś opowiedziała nam, że jak wczoraj wróciła do nas z gorącą herbatą i jajecznicą, zastała nas śpiących na łóżkach, z opuszczonymi na podłogę nogami, Pozdejmowała z nas obuwie, ale dobudzić nas już nie mogła. Licząc delikatnie, przeszliśmy jednego dnia całe Karkonosze i połowę Rudaw Janowickich. Nie licząc przewyższeń wychodzi, że pokonaliśmy 43 km. Po płaskim terenie to może i nic takiego. W Karkonoszach to jednak poważna wyrypa. Tak poważna, że choć później jeszcze nie raz przechodziłem długie trasy, to jednak zawsze były sporo krótsze. Dziś, kiedy patrzę na mapę aż nie chce mi się wierzyć, że to zdarzyło się naprawdę. Cóż, młodość…
Jakoś od zawsze Karkonosze łączą mi się w jedną całość z sąsiednimi Rudawami Janowickimi od północnego wschodu i z Górami Izerskimi od strony zachodniej. Dlaczego tak mam? Chyba decyduje tu podobna budowa geologiczna i co za tym idzie, podobne ukształtowanie. Trzon tych trzech masywów górskich jest taki sam – granity drobnoziarniste, lub grubsze, porfirowate. Na kontaktach skały metamorficzne bogato okruszcowane. Taka sama lub podobna mineralizacja kruszców. I tylko po polskie stronie Karkonosze odróżniają się tak zdecydowanie od obu pozostałych pasm, z którymi łączy je tak wiele. Po czeskiej stronie Karkonosze wyglądają znacznie łagodniej niż od północy, co czyni je jeszcze bardziej podobnymi do Izer, czy Rudaw. Dla mnie są to jedne i te same góry tylko podzielone dość sztucznie przez geografów. Kiedy przechodzę z Rudaw Janowickich w Karkonosze, czy schodzę z Karkonoszy w Góry Izerskie – nie widzę specjalnie żadnej różnicy...
W roku 2023 latem minie 60 lat od kiedy powędrowałem po grzbiecie Karkonoszy pierwszy raz. I choć to tak dawno było, pamięć przechowała całkiem sporo obrazów i kilka wspomnień. Największe wrażenie zrobiła wówczas na mnie kolejka linowa na Szrenicę. Oddana niecały rok wcześniej, pachniała nowością (co zapamiętałem właśnie) i składała się z pojedynczo zamocowanych krzesełek. Za kila dni będę znów w moich górach kochanych. Pójdziemy na Śnieżkę uczcić te, minione 60 lat i podziękować za wszystko ...




Korzystałem z:
Tadeusz Steć, Wojciech Walczak: KARKONOSZE monografia krajoznawcza. "Sport i Turystyka"  1962;
Marek Staffa: KARKONOSZE  skarby przyrody i tradycji trzech narodów.  Wydawnictwo Dolnośląskie 1966;
KARKONOSZE Przyroda nieożywiona i człowiek . Wydawnictwo  Uniwersytetu Wrocławskiego 2005;
Tadeusz Steć: KARKONOSZE ZACHODNIE część I . Sport i Turystyka 1965

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz