KILKA MIEJSC (RACZEJ (NIE) PRZYPADKOWO) WYBRANYCH, W KTÓRYCH TEMPLARIUSZE BYWALI ...
Fraters Militiae Templi Pauperes Commilitones Christi Templique Salomonis
Według oficjalnej nauki przypisywanie templariuszom wiedzy tajemnej i okultyzmu jest bzdurą. Najczęściej historycy uważają, że byli to jedynie mnisi-rycerze, a wszelkie sugestie jakoby prowadzili oni jakąkolwiek potajemną działalność, są wyłącznie efektem bujnej wyobraźni. Czy na pewno? Ze względu na takie właśnie podejście instytutów naukowych oraz uczelni - wielu naukowców w obawie przed utratą reputacji, a co gorsza funduszy na prowadzenie badań naukowych - nie ośmiela się otwarcie przyznać, że interesuje ich i to bardzo, ów nieuznawany aspekt działalności zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa. A jednak wielu szacownych historyków, w tym i współczesnych przyznaje prywatnie, że dzieje templariuszy skrywają ważne tajemnice i równie ważne dla nauki i historii fakty. Nie jest też tajemnicą, że za swego rodzaju zmową milczenia stoi kilka potężnych organizacji - jakich? Każdy wie przecież...
Templariusze w Polsce. Bardzo ciekawy - z naszego punktu widzenia - temat. Trzeba jednak pamiętać, że po II wojnie światowej granice Polski zmieniły się, a co za tym idzie i templariusze już nie ci sami. Dlaczego? O ile na ziemie pozostające od zawsze w granicach dawnych i współczesnych Polski, sprowadzano braci zakonnych bezpośrednio z Ziemi Świętej lub z Włoch i z krajów leżących na trasach wypraw krzyżowych, o tyle na ziemiach które odzyskaliśmy po wonie, osiedlano od zawsze templariuszy pochodzenia niemieckiego (wiadomo, że księżna Jadwiga Śląska, zona księcia Henryka Brodatego miała braci należących do zakonu templariuszy). Ci drudzy służyli przede wszystkim swoim mocodawcom i dobroczyńcom mówiącym po niemiecku, nie po francusku - a to zasadniczo zmienia ich wizerunek, jako - już nie całkiem ubogich i nie koniecznie tylko chrystusowych rycerzy....
Trzeba też przyznać, że ten temat fascynuje kolejne pokolenia z nie słabnącą siłą. Świadczą o tym nakłady i tytuły co raz to nowych książek i filmów. Wystarczy spojrzeć i porównać bibliografie w starych książkach i w najnowszych opracowaniach. Ale z przyjemnością stwierdzam, że samo tropienie tajemnic i śladów po templariuszach może być (i jest), świetnym sposobem na spędzanie wolnego czasu. I o to chodzi ...
Fraters Militiae Templi Pauperes Commilitones Christi Templique Salomonis
Według oficjalnej nauki przypisywanie templariuszom wiedzy tajemnej i okultyzmu jest bzdurą. Najczęściej historycy uważają, że byli to jedynie mnisi-rycerze, a wszelkie sugestie jakoby prowadzili oni jakąkolwiek potajemną działalność, są wyłącznie efektem bujnej wyobraźni. Czy na pewno? Ze względu na takie właśnie podejście instytutów naukowych oraz uczelni - wielu naukowców w obawie przed utratą reputacji, a co gorsza funduszy na prowadzenie badań naukowych - nie ośmiela się otwarcie przyznać, że interesuje ich i to bardzo, ów nieuznawany aspekt działalności zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa. A jednak wielu szacownych historyków, w tym i współczesnych przyznaje prywatnie, że dzieje templariuszy skrywają ważne tajemnice i równie ważne dla nauki i historii fakty. Nie jest też tajemnicą, że za swego rodzaju zmową milczenia stoi kilka potężnych organizacji - jakich? Każdy wie przecież...
Templariusze w Polsce. Bardzo ciekawy - z naszego punktu widzenia - temat. Trzeba jednak pamiętać, że po II wojnie światowej granice Polski zmieniły się, a co za tym idzie i templariusze już nie ci sami. Dlaczego? O ile na ziemie pozostające od zawsze w granicach dawnych i współczesnych Polski, sprowadzano braci zakonnych bezpośrednio z Ziemi Świętej lub z Włoch i z krajów leżących na trasach wypraw krzyżowych, o tyle na ziemiach które odzyskaliśmy po wonie, osiedlano od zawsze templariuszy pochodzenia niemieckiego (wiadomo, że księżna Jadwiga Śląska, zona księcia Henryka Brodatego miała braci należących do zakonu templariuszy). Ci drudzy służyli przede wszystkim swoim mocodawcom i dobroczyńcom mówiącym po niemiecku, nie po francusku - a to zasadniczo zmienia ich wizerunek, jako - już nie całkiem ubogich i nie koniecznie tylko chrystusowych rycerzy....
Trzeba też przyznać, że ten temat fascynuje kolejne pokolenia z nie słabnącą siłą. Świadczą o tym nakłady i tytuły co raz to nowych książek i filmów. Wystarczy spojrzeć i porównać bibliografie w starych książkach i w najnowszych opracowaniach. Ale z przyjemnością stwierdzam, że samo tropienie tajemnic i śladów po templariuszach może być (i jest), świetnym sposobem na spędzanie wolnego czasu. I o to chodzi ...
Jednak na tragicznym roku 1307 historia zakonu wcale się nie kończy... Owszem, przeprowadzono masową akcję pacyfikacyjną, aresztowano, osądzono i skazano przywódców zakonu. Odebrano majątki i ziemie. Tak uczy nas historia. Ale czy osądzono wszystkich przywódców rycerskiego zgromadzenia i czy odebrano im wszystkie majątki? To skąd się wzięła - wciąż żywa - legenda o nieprzebranych skarbach tempalriuszy?
Odpowiedź na pytanie znajduje się w... Portugalii. Już sama nazwa tego państwa daje wiele do myślenia. Oficjalnie uznaje się, że nazwa Portugalia pochodzi od rzyskiego Portus Cale. Ale są też tacy, którzy - całkiem zgrabnie - wywodzą tę nazwę od Porto Graale - miejsca ukrycia świętego Grala. Coś w tym jest, bo kasacja zakonu templariuszy - choć przeprowadzona perfekcyjnie z militarnego punktu widzenia - wcale nie przyniosła oczekiwanego efektu politycznego. Skarb zakonu zniknął, aktywni działacze i przywódcy umknęli, a pamięć o dziełach zakonu wcale nie przepadła, wręcz przeciwnie. Czy nie jest to zastanawiające, że to właśnie templariusze przyczynili się do stworzenia zasad i rozwoju bankowości i obrotu pieniędzmi?, że to przy udziale templariuszy powstał najpiękniejszy styl architektoniczny na ziemi - gotyk. A jeśli tak, to czy nie jest równie zastanawiające, że po kasacji tego zakonu bracia już w 1318 roku zakładają w Portugalii Zakon Rycerzy Chrystusa? Z dawnej nazwy wystarczyło tylko skreślić "Ubodzy". Nowy zakon rycerski szybko przejmuje całość majątku templariuszy w Portugalii, a nowi przywódcy czynnie uczestniczą w wielkich odkryciach geograficznych, budują nowe szlaki handlowe poprzez oceany i tak na prawdę to oni tworzą potęgę gospodarczą Portugalii...
Ale chyba najciekawsze w tej mocno zawoalowanej historii jest to, że ta historia wcale się nie kończy. Wcale!
Templariusze idący do walki. Zdjęcie ze strony: podroze.onet.pl/ciekawe/templariusze-w-polsce-historia-ciekawostki-i-zabytki-do-zwiedzania
Non nobis Domine, non nobis, sed nomini Tuo da gloriam.(Nie nam Panie, nie nam, lecz na chwałę Twojego imienia)maksyma Rycerzy Świątyni
Nieco o początkach templariuszy
Działalność Gerarda - założyciela bractwa rycerzy szpitalników od Św. Jana w Jerozolimie, przełożyła się szybko na wzrost liczby pielgrzymów, którzy odwiedzali Jerozolimę. Nie był on jednak, (ani jego ryczerze-szpitalnicy) w stanie zapewnić im należytego bezpieczeństwa. Na szlakach prowadzących z wybrzeża do Świętego Miasta często padali oni łupem rozbójników. Widząc to, niewielka grupa rycerzy złożyła uroczyste śluby przed patriarchą Jerozolimy, zobowiązując się do patrolowania dróg i obrony pielgrzymów. Na jej czele stanęli Hugon de Payns i Gotfryd de Saint-Omer. Rycerze zachowywali ubóstwo, czystość i posłuszeństwo, zgodnie z regułą kanoników regularnych. Z racji tego, że nie posiadali siedziby, Baldwin II przekazał im ziemię w pobliżu Templum Domini (Świątyni Pańskiej) i z tej przyczyny zaczęto nazywać ich templariuszami - strażnikami owej świątyni. Bractwo rycerskie Hugona de Paynsa i Gotfryda de Saint-Omera powstało pomiędzy 1118 i 1120 r. Jego idea spotkała się z dużym poparciem ze strony Baldwina II, który widział w niej szansę na wzmocnienie królestwa. W krótkim czasie Hugon de Payns został jednym z bliskich współpracowników władcy. Powierzano mu zadania nie tylko militarne, ale także dyplomatyczne. Silna pozycja Hugona przełożyła się na objęcie przez niego całkowitego przywództwa w bractwie najpóźniej w maju 1125 r. W styczniu 1128 r. na synodzie w Troyes templariusze zostali przekształceni w Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona (Pauperes commilitones Christi Templique Salomonici). Otrzymali wówczas regułę, która została opracowana w oparciu o obowiązujące w bractwie zasady, o czym świadczą słowa protokolanta, Jana Michała:
"O zachowaniu [braci] oraz początkach zakonu usłyszeliśmy na spotkaniu kapituły
z ust Mistrza, brata Hugona de Payens; i stosownie do ograniczeń naszego rozu-
mowania, pochwaliliśmy to, co wydawało nam się dobre i korzystne, a odrzuciliś-
my to, co wydawało się złe."
Uczestnicy synodu zdawali sobie sprawę z tego, że powołanie zakonu rycerskiego nie miało precedensu. Mimo pewnych kontrowersji uznali, że templariusze mogą zabijać wrogów Kościoła, zachowując czystość duszy i sumienia. W trosce o rozwój zakonu nadano mu prawo do posiadania ziemi i chłopów oraz pobierania dziesięcin. Zainteresowanie ideą zakonnego rycerstwa było bardzo duże, a po opublikowaniu traktatu „Pochwała nowego rycerstwa” (De laude novae militiae ad Milites Templi) przez Bernarda z Clairvaux kontrowersje wokół przelewu krwi nie wzbudzały już tylu emocji. W szybkim czasie zakon przekształcił się w potężną międzynarodową instytucję posiadającą liczne dobra niemal w całej zachodniej Europie.
"I kiedy ze wszystkich stron świata bogaci i ubodzy, dziewczęta i chłopcy, starcy i dzieci spieszyli ku Jerozolimie, by odwiedzić Miejsca Święte, zbójcy i rabusie napastowali ich w drodze, znienacka zaskakując pielgrzymów, ograbiali bardzo wielu, a wielu mordowali. Pewni rycerze, miłowani przez Boga i powołani do Jego służby, wyrzekli się świata i poświęcili Chrystusowi. W uroczystych ślubach złożonych przed patriarchą Jerozolimy zobowiązali się bronić pątników przed zbójcami i porywaczami, chronić drogi i służyć jako rycerze Najwyższemu Królowi. Zachowywali ubóstwo, czystość i posłuszeństwo wedle reguły kanoników regularnych. Przełożonymi ich byli dwaj mężowie: Hugon de Payns i Gotfryd de Saint-Omer. Na początku było ich tylko dziewięciu. Ci powzięli tak świętą decyzję i przez dziewięć lat służyli w świeckiej odzieży i okrywali się tym, co im wierni dali w jałmużnie. Król (Baldwin II), jego rycerze i wielmożny patriarcha przepełnieni współczuciem dla tych szlachetnych mężów, którzy wszystko porzucili, by służyć Chrystusowi, obdarzyli ich pewnymi włościami i beneficjami, aby zaspokoić ich potrzeby oraz dla zasługi dusz ofiarodawców. A ja)co, że nie mieli na własność kościoła ani siedziby, król umieścił ich w swym pałacu przy Świątyni Pańskiej. Opat i kanonicy regularni z T e m p l u m dali im na potrzeby ich służby ziemię w pobliżu pałacu i z tej przyczyny nazwano ich później Templariuszami" Jakub z Vitry - Historia orientalis.
Nieco o początkach templariuszy w Polsce.
Początki zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa na ziemiach polskich wiążą się z osobami księcia śląskiego Henryka Brodatego i jego małżonki św. Jadwigi Śląskiej. Jednak najstarszy przekaz o tym zgromadzeniu w Polsce i większość nadań dla niego zdają się pochodzić od Władysława Odonica. Trzeba jednak pamiętać o dwóch sprawach. Po pierwsze książe Henryk Brodaty niezbyt starannie dokumentował swoje nadania, a niektóre po prostu pomijał w zapisach, a po drugie w tamtych czasach wystarczyło być włascicielem ziemskim i nadać zakonowi jakieś ziemie (nie koniecznie swoje!), aby obdarowani zapisali właśnie tego, a nie innego darczyńcę w swoich księgach darowizn. Z tego powodu nadania Henryka Brodatego z nadaniami Władysława Odońca nie dadzą się porównać w sposób wiarygodny. W świetle sporządzonych na polecenie władcy wielkopolskiego dokumentów, w latach 1225—1238 przekazać on miał zakonowi co najmniej 15 wsi, nie mówiąc o różnorakich dodatkowych dochodach i paru tysiącach łanów ziemi pod kolonizację. Pierwszy kompleks posiadłości, jaki nadał templariuszom książę Ujścia Władysław Odonic w 1225r., lokalizujemy między Skokami a Rogoźnem, a więc w północnej Wielkopolsce. Składały się nań trzy wsie, „Gribowe"(Grzybowo), „Studeniz" lub „Studenec" (Studzieniec) i „Milossovo" oraz jezioro „Raduze" (identyfikowane z Jeziorem Budziszewskim), wraz z przynależnymi korzyściami, w tym młynem na „Volma" (Małej Wełnie). Po kilku latach przerwy, spowodowanych może wojną z Władysławem Laskonogim, miała miejsce cała seria nadań Odonica, będącego już księciem Wielkopolski. W ciągu pierwszego półrocza 1232 r. przekazał on zakonowi szpital gnieźnieński (hospitale Gniznense) z nieokreślonymi przynależnościami, do których dołożył jeszcze miejscowość „Cinitlo", przyległą do niej nie nazwaną małą wieś i jezioro „Rogov" (obecnie Rogowskie) oraz dwie wsie przynależne do „Zun"(Żonia): „Oporino" (Oporzyn) i „Motlisov". Dalej, tym samym aktem, nadał bezpośrednio templariuszom „Velikauetz" (Wielkąwieś inaczej Wielowieś) oraz „Chvartsane" (Chwarszczany) nad „Mizzla" (Myślą) z prawem niemieckim, tysiącem łanów i targiem. W bliżej nieznanych okolicznościach i czasie wielkopolscy templariusze utracili szpital w Gnieźnie, który 4 V 1243 r. podarowano bożogrobcom z Miechowa. Wielowieś (na zachód od Międzyrzecza) i 1000-łanowe Chwarszczany (na północ od Kostrzyna) lokalizujemy na zachodnich kresach dzielnicy Odonicowej, na pograniczu wielkopolsko-lubuskim i lubusko-pomorskim. Wartość ostatniego nabytku podkreśla szybkie wystaranie się przez obdarowanych o bullę papieską. W 1234 r. Stolica Apostolska potwierdziła templariuszom posiadanie wsi i łanów w ziemi kostrzyńskiej („in terra Costrin ad viilam de Wartza"). Jeszcze w 1232 r. biskup poznański Paweł przekazał templariuszom dziesięcinę z dwóch łanów w Wielowsi (Magna Villa), a biskup lubuski Wawrzyniec dziesięcinę z 1000 łanów w okręgu kostrzyńskim („in confinio Cozsterine apud fluvium Mizla"). Nadanie „décimas novalium de Custrina" potwierdził papież 22 IX 1238 r. Jednak za najstarsze nadanie na rzecz templariuszy uważa się obecnie (od 2020 r.), komandorię w Oleśnicy Małej na Śląsku. Darczyńcą był książę Henryk Brodaty, a miało to miejsce najpóźniej w roku 1225.
31.07.2022
TROPIĄC TEMPLARIUSZY - cd. wybrane kościółki romańskie okolic Chwarszczan
Kilka lat temu opisałem cztery kościółki romańskie w bliskiej okolicy Chwarszczan (opis na końcu strony). Wiadomym jest, że wszystkie one powstały za sprawą templariuszy. Nic w tym dziwnego - leżały na ziemiach zakonnych. A templariusze podobnie jak cystersi byli znakomitymi gospodarzami. Mieli środki na budowy nowych kościołów. A że tutejsze ziemie były mniej urodzajne i skąpo zasiedlone, to i świątynie nie należą do okazałych. Kiedyś widać spełniały swoją rolę, teraz nadal służą wiernym i są prawdziwą ozdobą Pomorza Zachodniego. Tu opisuję kilka innych kościółków, położonych nieco dalej i na północ od kaplicy w Chwarszczanach.
Nie ma bezpośrednich dowodów, że kościół wznieśli templariusze. Wiadomo jednak, że miejscowość Mętno wraz z okolicznymi ziemiami wchodziła w skład dóbr ziemskich zakonu. I jest raczej pewne, że templariusze nie pozwoliliby aby na ich ziemi ktoś inny kościół wznosił. Pierwsza udokumentowana wzmianka pochodzi z 1270 r. - wieś nadana miastu Chojna. W 1337 r. wymienia się osady „Magnum Mantel" i „Parva Mantel", związane z Mętnem - wsią lokowaną na prawie niemieckim i Mętnem Małym - starą wsią słowiańską (jest tak malutki wczesnogotycki kościółek, wart obejrzenia przy okazji zwiedzania Mętna).
Dość masywny i lekko przesadzisty kościół w Mętnie pięknie się prezentuje na tle okolicznych wzgórz
Prosta w formie i prostokątna w kształcie wieża nosi w części górnej ślady przebudowy. W miejscu zegara było kiedyś okno. Uskokowy portal nawiązuje stylem do większości kamiennych portali w kościołach zachodniopomorskich
Portal o trzech uskokach wykonano ze starannie obrobionych i dobranych ciosów
Rzut poziomy kościoła. Rys. pochodzi: Z. Świechowski Architektura romańska w Polsce
Pierwotne wezwanie nieznane. Budowla jest orientowana, murowana z ciosów granitowych. Jednonawowa, z wyodrębnionym prezbiterium zakończonym pierwotnie prostą ścianą. Od zachodu przylega prostokątna wieża kamienna, szerszą stroną do nawy. Kościół zachowany w prawie niezmienionej formie, za wyjątkiem wyburzenia w XIX wieku wschodniej prostej ściany prezbiterium i zastąpienia jej wieloboczną, ceglaną apsydą. Do południowej ściany prezbiterium przylega czworoboczne prezbiterium. Pomimo zastosowania ostrołukowych form portalu i okien, kościół jest późnoromański - 3. ćwierć XIII w.
Wieża wraz z korpusem kościoła tworzą jednolitą stylowo i ładną w proporcjach budowlę
Wieża i korpus nawy od południa. Że pierwotnie był to portal, a dziś okno w ścianie nawy świadczy krótsze, a oryginalne lewe okno lancetowe. Skrócono je aby zmieścić jeszcze portal
Strona południowa. Od tej kościół prezentuje się najładniej. Uwagę zwraca zamurowany portal wejściowy i przemurowany na okno
Widok od północnego wschodu. Nie wiadomo dokładnie co było powodem rozbiórki ściany wschodniej i dobudowy ceglanej apsydy w XIX wieku. być może chciano nieco powiększyć przestrzeń wewnątrz kościoła poprzez odsunięcie ołtarza w głąb apsydy
DOLSKO kościół św. Elżbiety Węgierskiej
Kościół św Elżbiety w Dolsku powstał prawdopodobnie w drugiej połowie XIII wieku, za sprawą templariuszy. Po raz pierwszy wzmiankowany był w 1337 roku przy okazji nadania plebanii w Dolsku uposażenia. Prawdopodobnie w XVI wieku została dobudowana półokrągła apsyda. W XVIII i XIX stuleciu kościół poddany był renowacji. Na ścianie zewnętrznej, podobnie jak w kościele w Moryniu, znajduje się kamienna szachownica - tajemniczy znak o nie do końca wyjaśnionym pochodzeniu i znaczeniu. Przypisywanie templariuszom owych szachownic nie jest potwierdzone naukowo. Po pierwsze istnieją na tym samym terenie kościoły budowane przez Ubogich Rycerzy, a nie ozdobione szachownicą, po drugie we Francji, gdzie jest najwięcej budowli wzniesionych przez templariuszy i skąd się oni wywodzą, motyw szachownicy jako elementu zdobniczego, czy mającego konkretne znaczenie jest bardzo mało znany. Jednak w niczym nie zmienia to faktu, że zachodniopomorskie kościółki romańskie wznieśli w większości templariusze i że kryją one jeszcze wiele niewyjaśnionych zagadek ...
Kamienny masyw wieżowy ożywia od strony zachodniej główny portal wejściowy. jest on trzykrotnie schodkowany, ostrołukowy, o łagodnym łuku, podobnie, jak wielkie okno na piętrze
Jak zwykle u templariuszy, bardzo starannie dobrano kamienie na wykonanie portalu wejścia głównego. Późnoromański ostrołuczny trójuskokowy portal - na lewym, najbardziej wewnętrznym ościeżu, trzeci kamień od dołu zdobi tajemnicza szachownica
Dziś już słabo czytelna szachownica - znak kamieniarski umieszczany na ścianie zewnętrznej kościoła. Więcej na ten temat na mojej stronie: Moryń - miasteczko gdzie zatrzymał się czas
Rzut poziomy kościoła. Uwagę zwracają - w odróżnieniu od opisanego wyżej kościoła w Mętnie- jednakowe rozmiary szerokości wieży, nawy i prezbiterium. Rys. Pochodzi z: Z. Świechowski Architektura romańska Pomorza Zachodniego
W pojedynczo oszkarpowanych ścianach południowej i północnej znajdują się okna, obustronnie rozglifione o profilach ceglanych
Od strony południowej znajduje się również portal, dwukrotnie schodkowany, ostrołukowy, prowadzący wprost do prezbiterium
Stary tynk, którym powleczono spoiny w kamieniach, nosi jeszcze ślady delikatnej dekoracji drapanej
Od strony wschodniej dobudowano w okresie późniejszym (XVI w) apsydę. Pierwotnie kościół był zakończony prosto, podobnie jak w opisanym wyżej kościele w Mętnie
MORYŃ romański kościół św. Ducha.
Romański kościół w Moryniu, datowany na pierwszą połowę XIII wieku, należy do najstarszych zabytków sakralnych Pomorza Zachodniego (niektóre źródła pisane podają, że jest to kościół gotycki, co jest błędem. Jego romańskie pochodzenie i styl potwierdzają największe autorytety w tej dziedzinie, jak choćby prof Zygmunt Świechowski). Usytuowany jest w północno - wschodniej części miasta, na lekko wyniesionym terenie, pośrodku dawnego cmentarza przykościelnego. Już w 1250 r. templariusze przystąpili do budowy istniejącego do dzisiaj późnoromańskiego granitowego kościoła w Moryniu, początkując tym samym nie tylko realizację samego obiektu sakralnego, ale przede wszystkim powstanie nowej osady zlokalizowanej przy świątyni.
Charakterystyczna sylwetka kościoła, to zarazem główny element architektoniczny w mieście
Wieża kościelna z przejazdem i korpus świątyni od strony południowo-zachodniej
Nawa główna, północne skrzydło transeptu i gotycka kaplica przy transepcie
Całkiem dobrze zachowana i czytelna szachownica - jeden z najbardziej tajemniczych znaków, umieszczanych zawsze na zewnątrz kościołów i zawsze w miejscu dobrze widocznym, na wysokości oczu. Tu w ścianie narożnej wieży kościoła
Miejski kościół w Moryniu, to budowla znacznie większa od kościołów wiejskich. Jest trójnawowy z masywną i wysoką wieżą. Rys. pochodzi z: Z. Świechowski Katalog architektury romańskie w Polsce
Orientowany kościół jest trójnawową pseudobazyliką z prostokątnym, wydłużonym chórem, transeptem nieznacznie wystającym poza nawy boczne, dwuprzęsłowym korpusem nawowym oraz prostokątną wieżą z przejazdem w przyziemiu. Od północy do prezbiterium przylegała zakrystia (zachowane resztki murów), do południowej elewacji transeptu przylega wieloboczna kaplica (obecna zakrystia). Bryła wymurowana jest w całości z kwadr granitowych o zróżnicowanym stopniu obróbki w poszczególnych partiach murów. Mury zewnętrzne kościoła pierwotnie zdobione były ornamentalnymi polichromiami, wykonanymi techniką rycia w tynku. Na ścianach prezbiterium zachowany jest reliktowo fryz podokapowy z motywem wici roślinnej, a w elewacjach naw bocznych rodzaj boniowania na spoinach, pomiędzy kamiennym wątkiem muru. Motywy zdobnicze czwórliścia i boniowania występują także na ścianach późnogotyckiej kaplicy przy elewacji południowej transeptu. Dopiero w drugiej fazie (schyłek XIII w.) dobudowano nawy boczne, na co wskazuje odmienna technika murarska. Wnętrze przekrywa strop, nawy boczne o zewnętrznych ścianach znacznie niższych nakryte są bezpośrednio połaciami dachu. W prezbiterium znajduje się unikatowa, pochodząca z okresu budowy kościoła (druga połowa XIII wieku) kamienna mensa ołtarzowa – najstarszy tego typu obiekt na terenie Polski. Wnętrze świątyni zdobią też średniowieczne polichromie ścienne - ornamentalne i figuralne.
Kościół moryński pomimo, że arcyciekawy tak z zewnątrz jak i w środku, jest wewnątrz niedostępny. Brak też jakiejkolwiek informacji o możliwości jego zwiedzenia. Intruzem tu jesteś tropicielu templariuszy ...
12.12.2020
TEMPLARIUSZE W BITWIE POD LEGNICĄ
To było rankiem 9 kwietnia 1241 roku. Na tak zwanym Dobrym Polu pod grodem Legnica stanęły naprzeciw siebie wrogie zastępy. Z jednej strony, najpewniej od wschodu, widać było mongolskich jeźdźców - jak o nich mówiono: „z piekła rodem”, a zwanych już wówczas powszechnie, choć błędnie Tatarami (Tatarzy to szczep Mongołów osiadłych na wschodzie Europy). Dowodził nimi okrótnik Ordu, wnuk samego Czyngis-chana. Po drugiej stronie stanęły śląskie i małopolskie wojska pod dowództwem księcia Henryka II Pobożnego - syna księcia Henryka Brodatego i księżnej Jadwigi. Wśród czterech hufców piastowskiego księcia wyróżniał się zwłaszcza jeden, uzbrojony na sposób zachodnioeuropejski i złożony z cudzoziemców, których późniejsi kronikarze określą mianem „krzyżowców”. Niewielu ich tu przybyło. Tak na prawdę to nasz książę piastowski stał się ofiarą konfliktu pomiędzy cesarzem Fryderykiem II, a papieżem Grzegorzem IX (Henryk Pobożny - najpotężniejszy wówczas książę dzielnicowy, następca Henryka Brodatego rozesłał listy do cesarza, książąt niemieckich i króla czeskiego z żądaniem mobilizacji wszystkich chrześcijan wobec zagrożenia pogańskiego. Spotkało się to z pozytywną reakcją cesarza Fryderyka II, który w szeroko rozsyłanej korespondencji starał się nakłonić chrześcijańskich władców do zaprzestania waśni i wspólnego wystąpienia przeciw poganom. Niestety był to akurat czas wielkiego sporu cesarza z papieżem Grzegorzem IX, według którego to właśnie Fryderyk był największym wrogiem chrześcijaństwa. Ofiarą tego sporu stał się polski książę, który w decydującym momencie właściwie samotnie miał stawić opór najeźdźcy). Nie pierwszy to raz i nie ostatni w historii ziem polskich Watykan odwracał się do nas plecami i pozostawiał chrześcijański naród na pastwę ich wrogów i całego Kościoła.
I tak w okolicach dzisiejszego Legnickiego Pola rozegrała się wielka bitwa. Mongołowie pokonali tu wojska polskie i oddziały sprzymierzone. Tu również zginął w bezpośrednim starciu z najeźdźcami, książę piastowski, syn Jadwigi Śląskiej, Henryk II zwany Pobożnym. W miejscu znalezienia zwłok syna księżna Jadwiga poleciła wznieść kościół, który stoi tu do dziś. Mieści się w nim muzeum bitwy na Legnickim Polu. Jak już wspomniałem, w bitwie z Mongołami zaangażowały się różne zgromadzenia zakonne, a wśród nich również Ubodzy Rycerze Chrystusa - łatwo rozpoznawalni po czerwonych krzyżach na białych płaszczach. Ich sylwetki można odnaleźć zarówno na centralnym, wielkim fresku, jak również, a może przede wszystkim na mniejszym malowidle zdobiącym sklepienie prezbiterium.
Jan Matejko obraz Henryk Pobożny wyjeżdża z grodu legnickiego na bitwę z Tatarami.
Za księciem malarz umieścił sylwetkę krzyżaka Poppona von Osterna.
Ale na dużo starszych freskach z kościoła na Legnickim Polu dostrzeżemy
nie tylko krzyżaków ale i joannitów i templariuszy
Rozległe sklepienia barokowego kościoła pokrywa cykl wspaniałych
malowideł ściennych pędzla monachijskiego freskanta Kosmy Damiana Asama
Fresk w prezbiterium. Jest to scena wyniesienia św. Benedykta przez anioły oraz świętych, którzy należeli do zakonu benedyktynów, bądź byli jego dobroczyńcami. U dołu sceny widoczny jest anioł trzymający listę owych osobistości, po bokach kwiat ówczesnego rycerstwa europejskiego
Centralną część pola zajmuje św. Benedykt , trzymający w ręku ustanowione przez siebie reguły zakonne. Możemy też dostrzec symbole tych reguł w postaci dzbana, wędzidła i lilii. Pośród adorujących go postaci rozróżnić można samego papieża Grzegorza VII,
założyciela zakony cysterskiego św. Bernarda z Clairvaux, widocznych z prawej strony króla Węgier Stefana oraz Ludwika króla Francji. Są też obecni rycerze krzyżowi z różnych zgromadzeń.
Pośród licznego zgromadzenia rycerzy krzyżowców rozróżnić można Ubogich Rycerzy Chrystusa z lewej (templariusze) oraz joannitów z krzyżem maltańskim i zielonym z prawej.
07.09.2020
OWIESNO RUINY ZAMKU
Obecnie ruiny zameczku w Owieśnie znalazły się w opłakanym stanie. I to nie z powodu zniszczeń wojennych, nie z powodu stacjonowania Armii Radzieckiej ale z powodu destrukcyjnej działalności naszych rodaków - Polaków i kolejnych ekip zarządzających terenem i mieniem, na którym ten piękny zameczek jest (był) położony. Słowem zamek rycerski w Owieśnie podzielił los większości nieszczęśliwych zamków i pałaców na Dolnym Śląsku. A szkoda, bo są przesłanki ku temu, żeby zaliczyć go do miejsc związanych z pobytem templariuszy. Wprawdzie brak jest namacalnych dowodów, nie ma też konkretnych wzmianek w źródłach pisanych, potwierdzających przynależność Owiesna lub jego części do Zakony Ubogich Rycerzy, ale przetrwało kilka podań i opowieści łączących dolnośląskich templariuszy z tym miejscem. Dwie najbliższe rezydencje zakonników spod czerwonego krzyża znajdują się wszak stosunkowo blisko - Oleśnica Mała i kościółek romański św. Jerzego w Kałkowie koło Otmuchowa.
Jedyny metalowy element jaki jeszcze ocalał przed szponami złomiarzy
- najgroźniejszych niszczycieli zabytków
Jest to jedyny tego typu zabytek w Polsce zbudowany na planie koła. Oryginalna architektura oraz legendy związane z templariuszami sprawiają, że warto go odwiedzić, pomimo odstraszającego wyglądu. Wielce oryginalna koncepcja zbudowania okrągłego zamku bliska jest ideom budowlanym templariuszy, bo to właśnie oni wznosili wiele swoich siedzib na planie rotundy. Właśnie ten plan jest - być może - jedyną pozostałością wiążącą obecną budowlę z krzyżowcami. Decyzję o budowie warowni w Owieśnie wydał Zygmunt von Pogorella - starosta księstwa świdnickiego. Owiesno należało do rodu Pogorella (polskie nazwisko Pogorzela) jeszcze za panowania Piastów. Jednym z protoplastów rodu był Jarosław Pogorzel "z Owiesna" - fakt, że do swego nazwiska dołączył nazwę wsi sugeruje, że już wówczas (żył po koniec XIII wieku) we wsi znajdowała się siedziba rycerska- prawdopodobnie drewniana. Inna wersja mówi, że pierwszy gród w Owieśnie zbudowali na początku XIII wieku Templariusze. Pewne jest jedynie to, że w miejscu starego grodu, z polecenia Zygmunta, w latach 1385-1417 zbudowano nową murowaną warownię. Mimo burzliwej historii regionu zamek pełnił funkcję siedziby rodu von Pogorella (i spowinowaconych z nimi rodów von Nimptsch i von der Heyde) nieprzerwanie, aż do roku 1797, kiedy to wraz z całą wsią został w ślubnym posagu przejęty przez rodzinę von Seidlitz. Zamek zbudowano na nizinie, wymagał zatem odpowiednich fortyfikacji. W średniowieczu otoczony był przez grube mury, głęboką fosę i kolejną, drugą, zewnętrzną linię murów - dostępu za nie broniła wieża z bramą. Z tych umocnień do dzisiaj zachowała się jedynie fosa. Sam zamek również posiadał wysoką kwadratowa wieżę oraz wewnętrzny dziedziniec w kształcie trapezu. Obecnie jest to postępująca ruina. Wyszabrowano z zamku dosłownie wszystko co tylko można sprzedać, do ostatniego gwoździa i kawałka metalu - wynika stąd, że ewentualny skarb templariuszy też wyszabrowano i to dawno temu. Ruiny niszczeją, zapadają się w sobie. Grożą zawaleniem. Już niewiele da się uratować...
Zalążek prac remontowych, dawno temu przerwanych
To najładniejsza część zamku. Strona lewa to rotunda z przyporami pochodząca
jeszcze z gotyckich czasów
26.01.2020
TEMPLARIUSZE W SANDOMIERZU
O templariuszach w królewskim Sandomierzu ostatnio słychać głośno. W romańskim kościele św. Jakuba eksponuje się trzy płyty nagrobne, z rytami miecza. Płyty te wiąże się z księciem Henrykiem Sandomierskim, o którym wiadomo, że uczestniczył w II krucjacie do Ziemi Świętej. Podobno książę przywiózł ze sobą kilku krzyżowców, którzy lub wśród których, byli też templariusze (kwestia, czy byli to joannici, czy templariusze nie do końca jest jasna, książę najprawdopodobniej przywiódł ze sobą i jednych i drugich). Owe kamienne płyty znajdziemy we wspomnianym wyżej kościele jakubowym (3) oraz w klasztorze cystersów w Wąchocku (4) i w Radomiu (1). W sumie odnaleziono osiem takich płyt. Ciekawy to temat, oczekujący na poważniejsze badania naukowe. Poniżej kilka zdjęć tychże płyt nagrobnych.
Sandomierz kościół św. Jakuba, płyta z rytem miecza pod zachodnim filarem
Sandomierz kościół św. Jakuba, płyta z rytem miecza w krypcie pod kaplicą męczenników
Sandomierz kościół św. Jakuba, płyta z rytem miecza w krypcie pod kaplicą męczenników
W klasztorze cystersów w Wąchocku odnalazłem jedną płytę z wyraźnym rytem miecza i czekanika (toporka?). Jej pochodzenie przypisuje się również czasom księcia Henryka i jego krzyżowcom. Niewiele natomiast wiadomo o płycie znajdującej się w Radomiu.
Zdaniem dr Marka Florka są to płyty nagrobne przedstawicieli rycerstwa sandomierskiego – uczestników wypraw krzyżowych z poł. XII i XIII wieku. Widoczne są na nich przedstawienia samych mieczy, bądź mieczy w towarzystwie innych przedmiotów – zazwyczaj lasek pielgrzymich, a w jednym przypadku toporka. Zabytki pochodzą z kościoła dominikańskiego św. Jakuba w Sandomierzu i klasztoru cystersów w Wąchocku. Poza nimi z ziem polskich dotychczas znany jest badaczom jeszcze tylko jeden taki nagrobek, odkryty w Strzelinie* na Dolnym Śląsku. Identyfikację znanych z Ziemi Sandomierskiej płyt nagrobnych z przedstawieniami mieczy jako nagrobków rycerzy krzyżowych potwierdzają również analogie zachodnioeuropejskie. Podobne płyty nagrobne znane są z Anglii, Szkocji, Francji, Niemiec, Austrii a także Chorwacji, i wszędzie wiązane z uczestnikami wypraw krzyżowych bądź członkami zakonów rycerskich, przede wszystkim templariuszy i joannitów. Badaniem owych płyt zajmuje się ostatnio archeolog dr Marek Florek z Instytutu Archeologi Uniwersytetu MCS.
*-chodzi najprawdopodobniej nie o samo miasto Strzelin ale o mało znaną miejscowość Zielenice, położoną na północny-wschód od Strzelina. W tamtejszym kościele Św. Jana Nepomucena zobaczyć można dwie płyty granitowe z rytem krzyża, nie miecza. Ich pochodzenie wiąże się z templariuszami ale nie jest to naukowo potwierdzone powiązanie. Podobną płytę znalazłem w murze okalającym romański kościółek Św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Świerzawie na Dolnym Śląsku - zdjęcie poniżej:
13.09.2019
TEMPLARIUSZE W STRZEGOMIU
Strzegom to miasto niemalże starożytne. Należy bowiem do ścisłego grona najstarszych miast w Polsce. Zazwyczaj kojarzy się je z nazwą Stragona - miastem oznaczonym na mapie wschodniej Europy razem z Kaliszem, przez geografa aleksandryjskiego Ptolemeusza w II. wieku n.e. ! Związki Ubogich Rycerzy z miastem nie są wprawdzie tak udokumentowane, jak równie sławnych joannitów ale istnieje wiele przesłanek historycznych potwierdzających ich obecność w mieście. Dotyczy to zwłaszcza czasów sprzed budowy wspaniałej bazyliki gotyckiej. Tu, w kościele św. św. Piotra i Pawła raczej nie znajdziemy żadnych śladów, choć kto wie? Więcej o samej bazylice tu:
https://paskonikstronik.blogspot.com/2016/04/gotycki-koscio-sw-piotra-i-pawa-w.html. Wiadomo, że już w XII wieku istniał w tej miejscowości kościół pw Św. Andrzeja, zniszczony przez Mongołów podczas najazdu na Śląsk w 1241 r. (i własnie ten, nieistniejący już dziś kościół mógł mieć związek z Zakonem Ubogich Rycerzy Chrystusowych, wszak wiadomym jest, że templariusze na Śląsku byli już znacznie wcześniej i że brali czynny udział w bitwie z Mongołami). Współcześnie obserwuje się spore zainteresowanie tym tematem wśród mieszkańców grodu. Może w niedługim czasie dowiemy się czegoś więcej ?
O templariuszach i ich związkach ze Strzegomiem można ostatnio sporo przeczytać na stronach internetowych. Nie wiem na ile wiarygodne są te informacje (z reguły nie podaje się tam źródeł), ale na stronie http://polscy.templariusze.org.pl/?page_id=3242 znaleźć można wiele ciekawostek o templariuszach strzegomskich_cytuję: "W starych dokumentach z X-XI wieku są informacje, mówiące o małej figurce Matki Bożej – łaskami słynącej – która to już wtedy była bardzo sławna i którą to wielu pobożnych pielgrzymów odwiedzało. W związku z licznymi pielgrzymkami do Naszej Pani – komes BOLKO na chwałę Bożą w roku 1112 – z wielkich i ciężkich głazów funduje kaplicę ku czci Najświętszej Marii Panny. Dwa lata później, w roku 1114 w dokumentach strzegomskich są pierwsze wzmianki o kaplicy NMP z małą Madonną, która to figurka swoimi cudami przyciąga do Strzegomia rzesze pielgrzymów. Kolejna wzmianka o cudownej figurce pochodzi z roku 1154. Jak się okazuje, pielgrzymowali do niej nie tylko pielgrzymi z Polski, ale też z Czech i Węgier. Jak wynika z dokumentów, pielgrzymowała do Niej i to kilka razy nasza Święta – św. Jadwiga Śląska. Na podstawie zachowanych dokumentów kapliczka pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny znajdowała się pomiędzy Górą Szeroką a Górą św. Jerzego. Przez dłuższy czas kapliczką z cudowną figurką opiekowali się strzegomscy templariusze , którzy w pobliżu tej kapliczki mieli swoją komandorię (?). Na pamiątkę ich pobytu w Strzegomiu nazwano jeden ze szczytów Wzgórz Strzegomskich imieniem ich patrona – Górą św. Jerzego, a grotę w pobliżu ich komandorii – Grotą Templariuszy. Kiedy w roku 1307 ( a był to rok rozwiązania zakonu templariuszy ) księżna Beatrycze – Pani Strzegomia funduje w Strzegomiu klasztor benedyktynek, strzegomscy templariusze przekazują cudowną małą figurkę Strzegomskiej Madonny – pod opiekę księżnej Beatrycze – jako dar fundacyjny na poczet przyszłego klasztoru i od tamtej pory nazywana była „Fundatorką”. Księżna Beatrycze bardzo głęboko i serdecznie Ją pokochała – przechowując figurkę w swojej komnacie z wielką pokorą codziennie przed Nią Bogu ofiarowała swe gorliwe modlitwy."
23.05.2019
CO ŁĄCZY BISKUPSTWO WROCŁAWSKIE Z TEMPLARIUSZAMI ?
Niewiele wiadomo o jakichkolwiek związkach zakonu z Wrocławiem. W źródłach internetowych brak jakichkolwiek wzmianek. Być może coś by się znalazło w starych księgach...
Ale udało mi się trafić na małą ciekawostkę. Otóż wrocławski biskup znany jako Henryk z Wierzbna reprezentował polskie metropolie na soborze doby awiniońskiej za pontyfikatu papieża Klemensa V w r. 1331/1332 w Vienne nad Rodanem, którego celem była sprawa skasowania zakonu Templariuszy. Niewiele to co prawda ale mały związek jest .
21.10.2018
CZY TEMPLARIUSZE BYLI W BOLKOWIE?
Cóż za pytanie? Byli oczywiście, że byli. Gród bolkowski znajduje się na liście siedzib zakonu. O ich bytności w tym mieście świadczą nie tylko legendy i opowieści ale konkretne dowody w postaci zapisków, dokumentów i artefaktów. Pytanie jedynie dotyczyć może miejsc, gdzie można jeszcze dziś znaleźć jakieś ślady po braciszkach. Najogólniej brzmi ono czy szukać ich na zamku, w miasteczku, czy może w kościele św. Jadwigi? Moim zdaniem na zamku znajdziemy ich najmniej. Lepiej poszukać w miasteczku i w kościele parafialnym. Co do samego kościoła pw. Św. Jadwigi Śląskiej, to wypowiedziałem się już na mojej stronie o kościele:
https://paskonikstronik.blogspot.com/2018/10/bolkow-koscio-sw-jadwigi-slaskiej.html
Sądzę, że uważny szperacz może znaleźć więcej śladów we wnętrzu i na ścianach kościoła. Natomiast w samym mieście też jest śladów kilka. Ja znalazłem metalowy krzyż templariuszy na ścianie budynku opodal kościoła - ale o nim wszyscy wiedzą. W mieście jest jeszcze kilka śladów, którymi zajmę się chyba w przyszłym roku.
Budynek narożny obok kościoła mieści się na ulicy gen. Świerczewskiego 4. Na ścianie budynku blaszany krzyż - pamiątka po templariuszach.
W całym kościele, na polach łuków sklepiennych zobaczymy takie krzyże - co oznaczają ?
Jeden z witraży. W szczytach maswerków trzy czerwone krzyże - nawiązanie do związków kościoła i miasta z templariuszami ?
18.09.2018
TYM RAZEM NIE O SAMYCH TEMPLARIUSZACH ALE O TYM, CO Z NICH WYROSŁO ...
Miasto Wrocław nie jest wymieniane w spisie miejscowości, w których Templariusze bywali. Nic mi o tym nie wiadomo. Ale w trakcie zwiedzania jego zabytkowych dzielnic, natknąłem się na coś, co ma pośredni związek z tajemnicami tego zakonu. Długo się wahałem, czy to co teraz opiszę nie jest nadinterpretacją z mojej strony. Sądzę jednak, że nie. Oto co znalazłem na jednej z wrocławskich ulic:
Kamieniczka przy ulicy Ruskiej nr 6
We Wrocławiu przy ulicy Ruskiej zobaczyć można wiele ciekawych, głownie secesyjnych kamieniczek. Są odnowione i cieszą oko. Jednej z nich, zaliczanej do najpiękniejszych warto przyjrzeć się bliżej. Mam tu na myśli dom handlowo-mieszkalny przedsiębiorcy budowlanego Wilhelma Kijnasta, przy ul. Ruskiej 6. Wrocławskie przewodniki lub inne źródła opisujące zabytki, niewiele wspominają o tej kamienicy. Najczęściej pisze się o malowniczej dekoracji secesyjnej, zwracając uwagę na czaszki byków, umieszczone na najwyższej kondygnacji, a wywodzące się z czasów rzymskich. Inni - w odniesieniu do tej kamieniczki - wspominają też o czaszkach wołów i koźlich głów, co według jednego z przewodników, miało związek z cechem rzeźników, czy też myślistwem. I właściwie na tym kończą się ogólnodostępne opisy.
Ale kiedy przyjrzałem się dokładniej dekoracjom tejże kamieniczki – odkryłem zupełnie coś innego! Moim zdaniem, cała symbolika umieszczonych tu detali w postaci ozdób i płaskorzeźb, wskazuje jednoznacznie na wiedzę tajemną, związki z magią lub – co najbardziej prawdopodobne - z lożą masońską. Właścicielem kamieniczki był mistrz murarski Wilhelm Kijnast i takie też inicjały widnieją na fasadzie „W K” - patrz zdjęcie poniżej:
Ale inne detale umieszczone na fasadzie kamieniczki, nie świadczą już o zawodzie murarskim: te rogate kozły na lewo i prawo od szczytu kamieniczki – czy to nie jest Bafomet ? (foto 3 i 4). Może i nie, może to tylko głowy kozła. Ale w takim razie co robią tu nietoperze? Są ich trzy (foto niżej). Nietoperz - umieszczony pośród innych symboli masońskich - jest symbolem wiedzy tajemnej i magii. Ale może i to jest tylko przypadkowy zbieg okoliczności? Wszak wszelkie dostępne mi źródła pisane milczą na ten temat ...
Czy umieszczone w szczytach kamieniczki wielkie rzeźby głów i czaszek przypominających kozła to symbole cechu rzeźników? (jak sugeruje autor jednego z przewodników po Wrocławiu). Czy też to wyobrażenia głowy Bafometa? - zwanego też Kozłem z Mendes
Poniżej dwa zdjęcia ukazujące nietoperze w fasadzie domu. Czyż skojarzenie tych symboli może być tu zupełnie przypadkowe? Nie sądzę, to raczej świadomie zawoalowana symbolika, widoczna dla tych, którzy patrząc widzą ...
No to spójrzmy jeszcze tu (foto 7 i 8 poniżej) - widzimy słonecznik, całą roślinę - od korzeni aż po kwiat – symbol wiedzy tajemnej od podstaw aż po słońce. A nad słonecznikiem głowa – tyle widać z dołu ale na zdjęciu zobaczyć można wyraźnie, że to głowa diabła – dobrze widoczne są rogi. Tyle przypadkowych zbieżności w jednym miejscu ? Chyba raczej nie. Do tego jeszcze wielki symbol masonerii – foto 9 i 10 wyjaśnia całkowicie sprawę. Chyba nie można już mieć wątpliwości ...
Słonecznik wraz z doskonale zaznaczonymi korzeniami, a nad nim głowa diabła
Symbol loży masońskiej rozwiewa wszelkie wątpliwości - w tej kamieniczce czczono wiedzę tajemną
10.09.2017
RUINY ZAMKU RYCERSKIEGO W LIPIE A TEMPLARIUSZE
O pierwotnej budowli ani o czasie jej powstania wiadomo niewiele. Natomiast dość często spotyka się informacje, jakoby budowę tego zameczku zainicjowali templariusze. Brak na to jakichkolwiek dowodów bezpośrednich. Obecnie zamek jest rozpadającą się ruiną, a jego kształt i ocalałe fragmenty pochodzą z XIX wieku, kiedy to jego właściciel przebudował go od podstaw, w modnym wówczas duchu romantyczno-neogotyckim.
Plan zamku pochodzi ze strony: www.zamkipolskie.com
Stan obecny to po prostu postępująca ruina
Ruiny są dziś własnością prywatną, o czym informuje stosowna tablica.
Blankowana wieża to efekt XIX wiecznej przebudowy
"Wstęp wzbroniony" to ulubiony slogan naszych konserwatorów zabytków, a ostatnio również i leśników...
Zamek w Lipie a templariusze.To ciekawy temat ale i mocno naciągany, zwłaszcza w literaturze i opisach. Poważniejsze opracowania dotyczące zameczku i jego historii wzmiankują co prawda, o rzekomym pobycie w tych murach rycerzy zakonników ale zastrzegają zarazem, że to informacja niepewna i nie potwierdzona naukowo. Zwolennicy spiskowych teorii dziejów, poszukiwacze ukrytych skarbów, złotych pociągów i bursztynowej komnaty potrafią - często w urokliwy sposób - przekonywać o udziale Ubogich Rycerzy Chrystusa w budowie zamku, bajecznych skarbach, które pozostawili po sobie tu i ówdzie, a być może i w tym zamku. Baśnie i mity o rycerzach w habitach mają w sobie posmak sensacji, odkrywany w ciąż na nowo przez kolejne pokolenia. Sceptycy, stojący twardo na ziemi i trzymający się faktów, obalają jednak mit po micie, a z braku jakiegokolwiek dokumentu świadczącego o związku Lipy z templariuszami - zaprzeczają prawdziwości tej teorii. Jaka jest prawda? Dziś wciąż jeszcze trudno odpowiedzieć na takie pytanie. W jednym z czasopism w ostatnich latach ukazał się wprawdzie artykuł, w którym autor powołuje się na Kustosza Muzeum w Wałbrzychu, który dotarł do Archiwum Akt Dawnych oraz dokumentów archiwalnych w zbiorach Archidiecezji Wrocławskiej, a traktujących o pobycie templariuszy w kilku miejscowościach Dolnego Śląska ( w tym i w Lipie) ale po pierwsze autor nie podaje co to za dokumenty, jakie są ich sygnatury, a po drugie wspomina, że pochodzą one z XVIII i XIX wieku. A trzeba pamiętać, że był to okres, kiedy w Sudetach rozwijała się masowo turystyka i właśnie w tym czasie właściciele Lipy i okolicznych włości stworzyli kilka sensacyjnych teorii i legend mijających się z prawdą ale mających za zadanie zwrócić uwagę turystów i podróżnych na Lipę i jej walory turystyczne. Był to więc typowy zabieg marketingowy, który z czasem zakorzenił się na dobre w opisach miejscowości... Można więc przypuszczać, że niemieckie źródła przechowywane w archiwach Archidiecezji Wrocławskiej i w Archiwum, a datowane na przełom XVIII/XIX wieku, powielają jedynie ówczesną reklamę Lipy. Jednak wspomniany autor przytacza też inne związki templariuszy z miejscowościami położonymi w Sudetach, które mogą być informacjami prawdziwymi, wymagającymi jednak weryfikacji w terenie. Zdaje się, że jedynie Oleśnica Mała i Owiesno znane jako siedziby rycerzy Zakonu Templariuszy nie budzą już niczyich wątpliwości. Mój sceptycyzm w tej kwestii dotyczy wyłącznie zamku w Lipie, a że templariusze osiedlali się na Dolnym Śląsku i na innych polskich ziemiach wiadomym jest i są na to liczne, w tym i naukowe dowody. Również oględziny samych ruin zameczku nie potwierdzają ich związku z Zakonem Templariuszy. Po pierwsze, to co dziś oglądamy, to jedynie XIX wieczna przeróbka dawnego zamku, utrzymana w duchu romantycznym, jak wiele innych budowli z tego okresu na Dolnym Śląsku. Obiekt przeszedł tyle przebudów, że ślady pierwotnego założenia zatarły się zupełnie i są już dziś nie do odtworzenia. Po drugie słynna "piramida" wieńcząca dawną kuchnię zamkową, to nie piramida właśnie, a szczególnego rodzaju przewód kominowy, wyprowadzający spaliny z paleniska kuchennego. Twierdzenia, że budowla ta służyła templariuszom do obserwacji astronomicznych jest po prostu śmieszna. Po cóż zamykać się w ciasnym pomieszczeniu z niewielkim otworem w stropie, przez który i tak prawie nic nie widać, skoro wystarczy nocą wyjść w pole, aby oglądać całe spektrum rozgwieżdżonego nieba? Po trzecie piramida w obecnym kształcie pochodzi z XIX wieku i nigdy nie widziała żadnego templariusza na oczy...
Słynna piramida to twór z XIX wieku i służył za przewód kominowy
Pomieszczenie pod piramidą i piramida od środka
Studnia - ale nie Druidów tylko cysterna na wodę
Ciosy kamienne przypominają bazy kolumn, a może to tylko złudzenie?
Ciekawie
na ten temat pisze Pani Małgorzata Chorowska autorka książki
"Rezydencje średniowieczne na Śląsku. Zamki, pałace, wieże
mieszkalne'' - cyt."Kuchnia
zamkowa znajdująca się w Lipie jest najstarszą z zachowanych na
Śląsku. Znajduje się w części dobudowanej do wieży mieszkalnej
w latach 70. XV stulecia lub w początkach XVI stulecia . Zbudowana
na planie trapezu o wymiarach 7.7 m x 9-9.6 m, została nakryta
ostrosłupowym, kamiennym sklepieniem, u góry przechodzącym w
komin. Pierwotnie był on częściowo nakryty dachem. Znaczna część
obecnej ostrosłupowej piramidy nad kuchnią o wysokości 10 m jest
rekonstrukcją z lat 1830-1841, wykonaną przez hrabiego von
Stillfried – Rattonitz. Kuchnia łączyła się w jeden ciąg z
budynkiem mieszkalnym, otwierając się do jego wnętrza arkadą na
całą szerokość ściany bocznej. W jej wnętrzu znajdowała się
studnia w kamiennej cembrowinie (jest do dziś), a rynnę do
odprowadzania brudnej wody w postaci ciosu z wydrążonym kanałem
wmurowano w ścianę południowo – wschodnią. Podobne kuchnie
istniały również w innych zamkach między innymi nieistniejąca
już dziś kuchnia w Kłaczynie". Znajdująca się w pomieszczeniu kuchennym poniżej piramidy studnia, też nie jest - jak piszą niektórzy - położona centralnie pod otworem w stropie ale leży z boku, w narożniku pomieszczenia i nie wykazuje tym samym związku z piramidą. Komuś być może pomyliła się ze "Studnią Druidów" z katedry w Chartres, gdzie rzeczywiście templariusze byli, a związki tej studni z architekturą całej katedry są szczególne - o czym piszę dokładnie na swojej stronie o katedrze w Chartres: https://paskonikstronik.blogspot.com/2015/10/katedra-w-chartres.html
Znajdujące się w pomieszczeniu pod piramidą studnia (a właściwie cysterna na wodę) oraz obramowana kamiennymi ciosami rynna odprowadzająca ścieki i nieczystości na zewnątrz murów, świadczy dobitnie o kuchennym przeznaczeniu tej części zamku. A ponadto mocno wyciągnięta w pionie i odkształcona od ideału geometrycznego "piramida" nie spełnia wymogów "Świętej Geometrii" i nie mogła funkcjonować jako miejsce mistyczne. Mogła natomiast zapewnić właściwy ciąg kominowy i wentylację pomieszczenia użytkowanego jako kuchnia właśnie...
Natomiast zarówno wikipedia, jak i kilka innych źródeł podaje informacje o udziale templariuszy w budowie miejscowej kapliczki górniczej przerobionej później na zakrystię miejscowego kościoła oraz o kopalni rud metali zwanej Elisabeth. Nie można wykluczyć ani potwierdzić owych informacji. Jeśli prawdziwa jest data założenia wsi w 1305 roku (na stronie www.zamkipolskie.com podaja nawet datę 1300 r), to barcia zakonni mieli jeszcze dwa lata na legalną działalność, bowiem kazacji zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona dokonano w roku 1307. Jednak – o ile zakrystia kościoła zachowła się z prawie nie naruszonym stanie i można ją poddać badaniom naukowym, o tyle zamek jest już tylko swobodną rekonstrukcją z XIX wieku.
Kończąc ten wątek dodam jeszcze, że XVIII i XIX wieczni właściciele tutejszych dóbr interesowali się historią, okultyzmem i modną wówczas wiedzą tajemną. Mogli więc posiadać jakieś materiały o templariuszach, a nawet jakieś pamiątki. Czy tak było? - czas pokaże...
To zejście do piwnic zamkowych - zapewne skrywa jeszcze niejedną tajemnicę
*
28.01.2017
TROPIĄC TEMPLARIUSZY czyli rzecz o romańskiej kolegiacie w Opatowie na Ziemi Sandomierskiej
Kolegiata opatowska - wysokiej klasy romański zabytek o tajemniczej przeszłości
OPATÓW - dziś niewielkie miasteczko o barwnej i ciekawej historii. Pośród rozlicznych powiązań miasta i jego dziejów z klasztorami i bractwami zakonnymi jest też wątek templariuszowy. Dotyczy on pięknej i tajemniczej kolegiaty opatowskiej. Nie znane są do dziś jej początki. W zapomnieniu pozostają i fundatorzy i ich intencje. Po włączeniu w X wieku Opatowa w skład państwa polskiego miejsce to stało się jedną z głównych osad Sandomierszczyzny. Nazwa Opatów odnotowywana jest po raz pierwszy w 1189 roku. Na niewielkim wzgórzu żmigrodzkim, gdzie zlokalizowane było wczesnośredniowieczne centrum Opatowa, wzniesiono w XI wieku najstarszy tu kościół p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Zaś z drugiej strony rzeki Łukawy, przepływającej przez miejscowość, na przełomie XII/XIII wieku ukończono budowę kolegiaty p.w. św. Marcina. Najstarsze źródła pisane nie wspominają nic o początkach samej fundacji. Poświadczają jedynie istnienie opatowskiej kolegiaty, co najmniej od 1206 roku: dokument z roku 1206 wymienia jako świadków znanych z inicjałów kanoników opatowskich - dziekana, scholastyka i kantora. Według popularnych hipotez wzniesiono ją z myślą o stworzeniu w Opatowie diecezji sandomierskiej lub na potrzeby misji na Rusi. W 1235 r książę Henryk Brodaty oddał Opatów wraz z 16 wsiami biskupom lubuskim z życzeniem, aby stąd korzystniej mogli zajmować się apostołowaniem na Rusi, gdzie prawdopodobnie posiadali już swoją misje.
Zbudowana ze starannie obrobionych ciosów kamiennych. Pod szczytem nawy przebiega charakterystyczny fryz arkadowy
Główny portal wejściowy do kolegiaty. Obecnie po kilku przeróbkach. Pierwotnie z lewej i z prawej miał jeszcze wejścia boczne - dziś zamurowane. To przy tych wejściach stały rzeźbione w kamieniu postaci rycerzy zakonników, którzy "stracili głowy" ...
Kropielnica kamienna w kształcie pucharu pochodzi najprawdopodobniej z początków istnienia kolegiaty
Według innych teorii fundacja potężnego, jak na tamte czasy, kościoła wiązana jest bądź to z rycerzami, bądź z jednym ze zgromadzeń zakonnych. Jan Długosz - nasz znamienity dziejopis - w swoich pracach wspomina ( Liber beneficiorum dioecesis Cracoviensis), że u początku opatowskiej świątyni stoi zakon rycerski samych templariuszy. Pośród hipotez nie sposób ominąć i tej, która fundację kościoła przypisuje księciu Henrykowi Sandomierskiemu. A wiadomo, że książę z zakonami rycerskimi spotkał się podczas wyprawy krzyżowej do Ziemi Świętej. Po szczęśliwym powrocie miał wybudować dla nich kościół. Wiele emocji wzbudzają informacje o związkach i początkach kolegiaty z Zakonem Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona. A to za sprawą samego Długosza.
Z boku, od strony nawy północnej, do kościoła prowadził inny zachowany portal romański. Jego archiwolta o gładkich wałkach, która biegnie półkolnie zakreślona profilem węgarów, wspiera się na jednej kostkowej i trzech kielichowych głowicach dwóch par kolumienek, ozdobionych ornamentami z liści spiętych astragalą sznurową. Zamykają go okute żelazne drzwi z początków XVI wieku. Dziś jest to wewnętrzny portyk zamkniętego północnego narteksu. Z zewnątrz prowadzi do niego ufundowany przez kanclerza Szydłowieckiego około 1515 roku ostrołukowy portal z piękną dekoracją roślinną w układzie kandelabrowym.
Nawa główna i empora muzyczna
W trakcie odbudowy, po spaleniu kolegiaty przez Tatarów w 1502 roku, nawę główną nakryto późnogotyckim sklepieniem sieciowym, z rozetowymi zwornikami, a pozostałe części - żaglastym z lunetami
Centralny fresk - sceny z żywota patrona świątyni św Marcina
Czy Jan Długosz miał rację przypisując sprowadzenie templariuszy na Ziemię Sandomierską księciu Henrykowi Sandomierskiemu ? Nie istnieje już niestety tympanon fundacyjny w zachodniej ścianie kolegiaty opatowskiej, z treści którego Długosz wyprowadził swój wywód. Co właściwie wiemy z kronik Długosza? "Kolejne informacje o kolegiacie opatowskiej zamieszcza dopiero Jan Długosz w Liber beneficiorum dioecesis Cracoviensis. (...) Ujrzawszy w portalu głównym kościoła uszkodzone posągi postaci w strojach, które uznał za habity rycerzy zakonnych, wysnuł Długosz domniemanie, że byli oni kiedyś posiadaczami kościoła. Rozpoczął w ten sposób długą listę domysłów i spekulacji. Jego wersja do dziś jest najbardziej tajemnicza i "egzotyczna". Wg niej kolegiatę św. Marcina mieli zbudować Templariusze. Sprowadził ich na te tereny Henryk Sandomierski, (...) Henryk Sandomierski rzekomo osadził Braci Świątyni Salomona w Opatowie. Pierwszym komandorem został jednocześnie pierwszy znany z imienia polski Templariusz - Wojsław (Wielisław) Trojanowic herbu Powała, zwany jerozolimskim. Komandoria miała przetrwać do 1237 roku." Pytanie pozostanie chyba długo jeszcze bez jednoznacznej odpowiedzi. Ale jest kilka faktów historycznych i informacji, z których wynika, że Długosz popełnił błąd lub raczej dał upust swojej fantazji, a templariusze jeśli nawet kiedykolwiek dotarli do kolegiaty lub w jej pobliże, to było to raczej dziełem przypadku niż świadomego działania.
Książę Henryk Sandomierski wyprawił się po raz pierwszy w kierunku Ziemi Świętej w roku 1147. Dołączył wówczas do oddziału prowadzonego przez księcia czeskiego Władysława II i jego brata Henryka. A wszyscy razem należeli do oddziałów krzyżowców nienieckich prowadzonych przez cesarza Konrada III. Wyprawa ta nie dotarła do Ziemi Świętej. Cesarz niemiecki poniósł klęskę w okolicach Konstantynopola i sam ratował się ucieczką. Polski książę zmienił obóz i w Konstantynopolu, wraz z Czechami i Francuzami, złożył przysięgę wasalną cesarzowi bizantyjskiemu, Manuelowi Komnenowi. W walkach w Anatolii ponieśli kolejne ciężkie straty. Wówczas dowództwo nad krzyżowcami powierzono jednemu z mistrzów zakonu templariuszy. To zapewne wówczas Henryk poznał po raz pierwszy bractwo zakonne templariuszy. Wyprawa ta dotarła najpierw do Trypolisu, potem do Akki, skąd Henryk Sandomierski wraz z Władysławem Przemyślidą powrócili poprzez Konstantynopol, do swoich krajów.
Niedługo potem książę wyprawił się do Ziemi Świętej po raz drugi. Niektóre źródła podają nawet przyczynę owej wyprawy: W 1154 r udał się do Jerozolimy, by bronić jej przed Saracenami. Pragnął w ten sposób zdjąć z siebie i ze swoich braci klątwę, którą rzucił na nich legat papieski, Gwidon (zatwierdził ją papież Eugeniusz III). A „gdy szczęśliwie dotarł do Ziemi Świętej i uczcił Grób Święty, przyłączył się do wojska króla jerozolimskiego, Baldwina”. Polscy rycerze wzięli udział w oblężeniu twierdzy Askalon, położonej nieopodal Morza Śródziemnego. Według relacji Wilhelma z Tyru, wiosną i latem 1153 r. do najznamienitszych wojsk jerozolimskich i zakonów rycerskich dołączyły liczne hufce zbrojnych pielgrzymów z Europy". Zapewne wówczas po raz drugi poznał rycerzy zakonu templariuszy ale nie tylko ich lecz wszystkie inne zgromadzenia wojujących rycerzy zakonników. Podobno Henryk jak i towarzyszący mu w krucjacie Jaksa z Miechowa zostali konfratrami zakonu (oprócz regularnych członków, zakony rycerskie - również templariusze - przyjmowali w swoje szeregi członków afiliowanych, zwanych confratres. To im zawdzięczali swoje wpływy na europejskich dworach, gdyż konfratrzy wywodzili się na ogół z rodów królewskich i książęcych lub możnowładczych. Mimo, że normalnie stale przebywali poza konwentami, przysługiwały im zakonne przywileje. W zamian za nie zakony otrzymywały darowizny i zapisy testamentowe) ale wraz z kasacją zakonu przepadły prawdopodobnie wszelkie dowody, że tak właśnie było. Po kasacie zakonu templariuszy ich dobra - dość zachłannie - przejmowali joannici. Faktem jest, że o Opatów nigdy się nie upomnieli. Gdyby kolegiata była związana z templariuszami, to należy przypuszczać, że staraliby się o jej przejęcie.
Po powrocie z krucjaty Sandomierczyk postarał się o założenie we własnej dzielnicy kolegiat w Opatowie i Wiślicy. Postanowił też sprowadzić kawalerów maltańskich na te ziemie. Dzięki kontaktom nawiązanym w Ziemi Świętej zrealizował wielką fundację: szpital i kościół we wsi Zagość nad Nidą. Tym samym stworzył pierwszą siedzibę joannitów w naszym kraju! Na podstawie zachowanego dokumentu fundacyjnego z około 1163 r. wiadomo, że Henryk nadał swym ulubionym zakonnikom książęcy przywilej łowienia bobrów w Małogoszczy i Kijach. Niestety, po tamtych czasach zachowały się jedynie fragmenty romańskiej świątyni, wtopione w późniejsze przebudowy.
Na ścianie dawnego kapitularza, przy południowo-zachodnim rogu świątyni, widnieje gotycka polichromia z drugiej połowy XV wieku ze scena ukrzyżowania Chrystusa.
Polichromia jest dobrze zachowanym stanie. Prócz ukrzyżowanego Chrystusa rozpoznamy tu towarzyszących Mu ukrzyżowanych łotrów, grupę płaczących niewiast, a także tajemniczego rycerza w zbroi z mieczem u boku identyfikowanego przez niektórych badaczy jako templariusza ...
Istnieją też inne teorie, nie związane z informacjami podawanymi przez Jana Długosza. Jak choćby ta, że Książę Henryk przywiózł z krucjaty templariuszy i nadał im Opatów wraz z 16 okolicznymi wsiami. Podobno kolegiata św. Marcina jest pozostałością po ich klasztorze. Pierwszym komandorem został Wojsław Trojanowic herbu Powała i jest on uznawany za pierwszego polskiego templariusza znanego z imienia. Jeśli tak, to templariusze przebywali w Opatowie do 1237 roku, kiedy to wrocławski książę Henryk Brodaty przekazał dobra opatowskie biskupowi lubuskiemu. Podobno Rycerze Chrystusa pozostawili po sobie w Opatowie kilka śladów:
– zabalsamowane ciała braci zakonnych w podziemiach kolegiaty (brzmi dość sensacyjnie ale jest możliwe do sprawdzenia);
– w jednym z portali kolegiaty znajdowały się wizerunki rycerzy z mieczami u boków i charakterystycznym krzyżem na szatach, które-według tradycji-głów miał pozbawić ówczesny dziekan opatowski Rafał z Brzezia, na wieść o kasacie zakonu przez francuskiego króla Filipa Pięknego (wiele źródeł podaje informację o utrąceniu głów przez Rafała z Brzezia. Jeśli jednak ów dziekan uczynił to na wieść o kasacji zakonu templariuszy, to jest wielce prawdopodobne, że owi rzeźbieni rycerze zakonni w portalu świątyni wyobrażali rzeczywiście templariuszy);
– na najcenniejszym, gotyckim malowidle z kolegiaty, w scenie ukrzyżowania Chrystusa znajduje się tajemniczy rycerz interpretowany przez niektórych jako templariusz (rzecz łatwa do zweryfikowania przez znawców tematyki);
– na kościelnych ścianach przedstawiono wiele scen batalistycznych, które są mocno nietypowym elementem wystroju świątyń ( ta teza jest najłatwiejsza do obalenia, albowiem ikonografia tychże barokowych malowideł nawiązuje do treści patriotycznych);
– na jednej z konferencji naukowych w Starostwie Powiatowym poświęconej kolegiacie opatowskiej przedstawiono tezę, że templariusze mogli pojawić się w Opatowie około roku 1257 i przebywać tutaj do końca istnienia zakonu. Znane są dokumenty, które mogą potwierdzać tę hipotezę. Dalsze badania historyczne mogłyby ją uwiarygodnić i wykazać, że templariusze na stałe związani byli z Opatowem;
– w herbie miasta występuje budowla o kształcie litery T (jak Templum – świątynia -> stąd nazwa Templariusze) i schody wyglądające jak wejście do świątyni;
*
02.05.2015
TROPIĄC TEMPLARIUSZY czyli wędrówki po Chwarszczanach i kilku okolicznych wioskach - dawnych posiadłościach zakonu...
CHWARSZCZANY - nazwa wciąż mało znana naszym turystom i obieżyświatom, a jednocześnie spędzająca sen z powiek wszystkich tropicieli tajemnic i poszukiwaczy skarbów, którym nie obce są opowieści i legendy, o zakonie Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona w Jerozolimie. Od feralnego piątku 13 października Roku Pańskiego 1307 zakon ten obrasta bezustannie w legendę...
Szerszy ogół społeczeństwa zna tych braciszków pod nazwą templariuszy...
Nie jest do dziś ustalone, kto sprowadził na te ziemie szlachetnych rycerzy Świątyni. Mógł to uczynić książę wielkopolski Władysław Odonic w roku 1232 lub książę śląski Henryk I Brodaty jeszcze wcześniej, bo w roku 1229, kiedy to nadał im 250 łanów w lewobrzeżnej części Ziemi Lubuskiej. Książę Henryk jednak słynął był z tego, iż nie odnotowywał na piśmie swoich nadań, a jedynie ogłaszał własne fundacje na wiecach pro publico bono... Faktem jest, że zakonni rycerze objęli w swoje władanie okoliczne ziemie, z nadania jednego z polskich książąt. Wszystkie nadania potwierdził papież Innocenty IV. Po słynnym procesie i rozwiązaniu zakonu rycerskiego całe ich mienie w Chwarszczanach przekazane zostało joannitom...
Kaplica powstała w latach 1235-1262 jako budowla romańska, wzniesiona z kamienia ciosanego. Niewiele więcej można o niej powiedzieć. Około roku 1280 została w dużych fragmentach rozebrana, a na jej miejscu powstała obecna, zbudowana częściowo z kamienia ciosanego, a w pozostałej części z cegły. Reprezentuje wczesny styl gotycki, a jej szlachetne proporcje wskazują na związki stylistyczne z paryską "sainte chapelle". Teren wokół dzisiejszej kaplicy, leżący w zakolu rzeczki Myśli, zabudowany był również pomieszczeniami gospodarczymi, stajniami, spichlerzami oraz budynkami mieszkalnymi i tzw "wielką salą" . Obecnie jest to wolnostojący obiekt. Warto zwrócić uwagę, że partie ceglane kaplicy wykonane są w tzw wątku wendyjskim - inaczej zwanym słowiańskim. Wnętrze zamknięte jest sklepieniem krzyżowo-żebrowym.Sporo się zmieniło od mojego ostatniego pobytu w Chwarszczanach w 2015 roku. Przeprowadzono kolejne badania archeologiczne. Sama kaplica jest stosunkowo niewielka, bo ma niecałe 25 x 10 m i 35 m wysokości. Ale pomimo skromnych rozmiarów, wciąż kryje jeszcze wiele tajemnic. W okolicy ołtarza zdemontowano duży fragment posadzki. Pod nią odsłonięto kryptę, a następnie jeszcze kilka innych krypt ( w sumie siedem). Archeolodzy byli jednak rozczarowani tym odkryciem, ponieważ krypty zostały opróźnione wcześniej, najprawdopodobniej w XIX wieku, kiedy przeprowadzono gruntowny remont wnętrza i założono kanały grzewcze oraz zbudowano kotłownię. Również i ósma krypta, znaleziona pod schodami prowadzącymi na chór, była pusta... Nie znaleziono też legendarnego tunelu - ale to zwykle tak bywa z legendarnymi tunelami ...
W czasie kolejnych badań odnaleziono w jednym z wykopów fragmenty ceramicznej posadzki z XIII wieku, z okresu budowy świątyni przez templariuszy.
Cykl pięknych fresków gotyckich na ścianach kaplicy, choć bardzo starych powstał już po kasacji zakonu templariuszy, a z fundacji joannitów. Freski ostatnio poddano konserwacji.
Świetnie zachowana kaplica wczesnogotycka o pięknych proporcjach nie powinna dziwić, wszak templariusze to twórcy i "wynalazcy" gotyku... Ich udział w projektach i przy budowach największych francuskich katedr jest już niekwestionowany.
W północnej ścianie ulokowana jest zakrystia.
Uskokowy portal kamienny zamknięty jest delikatnie ostrym łukiem, co potwierdza wczesną fazę formy gotyckiej.
Unikalne na skalę ogólnopolską wieże o wyraźnie obronnym charakterze wskazują na militarne pochodzenie zakonu. Do wymurowania wież użyto specjalnie profilowanej cegły.
Komandoria templariuszy w Chwarszczanach została założona na obszernym, płaskim wzniesieniu, w zakolu rzeki Myśli, pośród bagien i rozlewisk. Miejsce to było z natury swej obronne i zapewniało bezpieczeństwo. Założenie zostało zakomponowane zapewne wokół dwóch dziedzińców, reprezentacyjnego i gospodarczego. Najważniejszą budowlą była zachowana do dnia dzisiejszego kaplica i tzw. Wielka sala, będąca rodzajem kapitularza. W obrębie komandorii znajdowały się także zabudowania gospodarcze, takie jak stajnie, spichrze, owczarnie, czy gołębniki. Nie zachowały się one jednak do dzisiaj.
Około połowy XIII wieku po północno-zachodniej stronie założenia, wybudowano romańską, kamienna kaplicę. Była to podłużna, granitowa budowla nakryta dwuspadowym dachem. Niewielkie rozmiary i prosty układ przestrzenny kaplicy odnosiły ją do wiejskich kościołów wznoszonych w tym czasie w regionie, w tym fundowanych przez samych templariuszy. Pomimo wyboru takiej formy architektonicznej, umieszczenie świątyni w obrębie majdanu, podnosiło ją do rangi kaplicy zamkowej. W latach 80. XIII wieku, kaplica ta została rozebrana, a w jej miejscu wzniesiono gotycką świątynię, zachowaną w niemal oryginalnym kształcie do dnia dzisiejszego. Ze starej kaplicy pozostawiono część zachodnią z portalem, natomiast materiał rozbiórkowy wykorzystano do wzniesienia podbudowy ceglanej świątyni. Druga kaplica chwarszczańska została wzniesiona na planie podłużnym, z wielobocznym zamknięciem części wschodniej. Wnętrze świątyni nakryto sklepieniami krzyżowo-żebrowymi, opartymi na kapitelach służek. Pomiędzy nimi znajdują się wąskie, ostrołukowe okna. W południowej i wschodniej ścianie prezbiterium umieszczono wnęki - pierwsza służąca jako siedzisko dla kapelana, druga jako sakramentarium, gdzie przechowywano hostię. Z zewnątrz bryła budowli została opięta masywnymi przyporami, a w narożach fasady umieszczono dwie wieże nakryte kopułami. W południowej elewacji zachował się zamurowany, terakotowy portal. Architektura kaplicy posiada charakter obronny, o czym świadczy masywna podbudowa i wieże z wąskimi oknami strzelniczymi. Badacze odnoszą realizację kaplicy do warsztatu pracującego na zlecenie margrabiów brandenburskich, choć w sensie symbolicznym odnosi się do architektury jerozolimskiej.
Pięknie zrekonstruowany ceglany portal gotycki w południowej ścianie. Zastąpił on późniejszy, mocno zniszczony portal kamienny.
Wnętrze kaplicy chwarszczańskiej skrywa unikalne freski pochodzące z pierwszej połowy XV w. jest to monumentalny cykl malowideł ściennych przedstawiający apostołów, św.Krzysztofa i Święte Dziewice. Ich fundatorami byli joannici.
*
WIEŚ CYCHRY.
Położona w odległości 8 km na wschód od Chwarszczan. Dzieje osadnictwa na tym terenie sięgają VIII-X wieku, kiedy to mieszkali tu Lubuszanie - jedno z plemion słowiańskich. Na wczesną metrykę osady wskazuje też owalnicowy układ zabudowy, z rozległym wrzecionowatym nawsiem. W okresie nowożytnym zabudowa rozwinęła się głównie na linii wschód-zachód, wzdłuż przebiegającej przez wieś drogi do Kamienia Wielkiego i Krześnicy. Pod koniec X wieku teren, na którym znajdowała się wieś został podbity przez księcia Polan Mieszka I i wszedł w skład państwa Polskiego. Dalsze dzieje miejscowości związane były zawsze z oddziaływaniem różnorakich pierwiastków narodowościowych: polskich i niemieckich, jednak z przewagą tych ostatnich. Albowiem nadgraniczne usytuowanie osady skutkowało częstą zmianą przynależności politycznej. Pod koniec X wieku obszar w dorzeczu Myśli znalazł się na krótko pod wpływem państwa Polan. W wieku XI należał do książąt zachodniopomorskich. W okresie wypraw Bolesława Krzywoustego na Pomorze, Książę wielkopolski Władysław Odonic przekazał ziemie przygraniczne templariuszom z pobliskich Chwarszczan. Do ich domeny należały również Cychry. Podobne nadania na rzecz templariuszy czynił na sąsiednich ziemiach leżących dziś w obrebie województwa zachodniopomorskiego śląski książę Henryk Brodaty. Uważa się, że wieś założona została w XIII w przez templariuszy z pobliskich Chwarszczan, do których należała. Oni to również byli fundatorami miejscowego kościoła. Po kasacie zakonu (początek XIV wieku) dobra przejęli joannici. W połowie XVI wieku margrabiowie brandenburscy włączyli wszystkie własności zakonne i kościelne do domeny państwowej Nowej Marchii. Cychry wraz z ościennymi miejscowościami weszły w skład tych latyfundiów. Na początku XVIII wieku wieś znalazła się w granicach Królestwa Prus. W 1882 roku Cychry otrzymały połączenie kolejowe z Kostrzynem i Stargardem. W tym samym okresie rozbudowano folwark z gorzelnią i wzniesiono duży młyn zbożowy z bocznicą kolejową. Dynamiczny rozwój wsi przerwany został wybuchem II wojny światowej. W styczniu 1945 roku Cychry zajęły wojska rosyjskie 2 Armii Pancernej 1 Frontu Białoruskiego. Zaledwie w pięć miesięcy po przejściu frontu utworzone zostało Nadleśnictwo Cychry i punkt szkolny z jednym nauczycielem. Wieś zasiedlono ludnością przybyłą głównie z dawnych województw II Rzeczpospolitej - tarnopolskiego i lwowskiego oraz przesiedleńcami z Mazur.
Kościół usytuowany został w centrum osady pośrodku rozległego wrzecionowatego nawsia. Wzniesiono go przed rokiem 1250. Tak wczesną metrykę świątyni potwierdzają przekazy źródłowe oraz jej architektura. Pierwotna budowla, orientowana, wzniesiona na planie prostokąta otrzymała prostą, salową formę. Wszystkie ściany posadowione na kamiennym fundamencie wymurowano z dokładnie obrobionych kwadr granitowych, łączonych zaprawą wapienną. Jedynie szczyty wymurowano z kamienia polnego. Główne wejście portalowe usytuowano w ścianie zachodniej. Uskokowe ościeże wykonane z kwadr i klińców granitowych zamknięto ostrołukiem. Drugi portal osadzono centralnie w południowej ścianie nawy. W tym przypadku uskokowe ościeże wykonane z kwadr i klińców granitowych zamknięto łukiem pełnym. Mieszana forma archiwolt portali wskazuje na powstanie świątyni w tzw. okresie przejściowym, między romanizmem a gotykiem. Pierwotne otwory okienne (nie zachowane) posiadały zapewne charakterystyczną dla tego okresu formę. Wysokie, wąskie i rozglifione obustronnie ościeża, zamknięte były delikatnym ostrołukiem i skośnym parapetem. Osadzone były symetrycznie (na przestrzał) po trzy, w ścianach północnej i południowej. Identyczne okna, lecz w układzie piramidalnym znajdować się musiały również we wschodniej ścianie szczytowej. Wnętrze zamknięto płaskim stropem belkowanym i dachem siodłowym krytym dachówką ceramiczną.
Uwagę zwracają bardzo staranna kamieniarka, zgrabnie zespolone z nią ceglane wykończenia łuków, okien i portali. Wszystko jednolicie utrzymanym stylu.
Okrągłe okienka w zwieńczeniach północnym i południowym transeptu, ozdobione są sześcioramienną gwiazdą. Ten motyw obecny jest również w pozostałych romańskich kościółkach fundowanych przez templariuszy, w Dargomyślu i Boleszkowicach.
W południowej ścianie nawy, pod oknem widoczne ościeża zamurowanego wejścia
Prawdopodobnie w XV wieku kościół rozbudowano w kierunku zachodnim, dobudowując masyw wieżowy. Podstawa otrzymała plan prostokąta tej samej szerokości co nawa. Ściany, do wysokości nawy, wymurowano z kamienia polnego łączonego zaprawą wapienną. Przestrzenie między kamieniami wypełniono okrzeskami. Dzięki temu dostrzec można wyraźną cezurę chronologiczno-architektoniczną tej partii murów. Wyższe kondygnacje wzniesione były zapewne w konstrukcji szkieletowej. Jej śladem wydają się być obustronne uskoki w grubości muru stanowiące podporę dla konstrukcji nośnej. Dostrzec je można wewnątrz podstawy wieży, w ścianach północnej i południowej. Wieża spłonęła podczas tzw. Bitwy pod Sarbinowem. Podczas odbudowy zrezygnowano z konstrukcji szkieletowej na rzecz muru ceglanego. Masyw nowej wieży otrzymał plan kwadratu. Otwarte przestrzenie podstawy zamknięto obustronnie od północy i południa dachami pulpitowymi. Podziały zewnętrzne i wewnętrzne wyznaczono poprzez ceglane gzymsy (kordonowy i koronujący) i zróżnicowany układ okien, oraz poprzez uskoki w grubości muru ścian wewnętrznych. Całość zamknięto prawdopodobnie spiczastym dachem ostrosłupowym. Obecny dach, namiotowy, pochodzi z XIX wieku. Wieńczy go iglica zakończona kulą i krzyżem. Masyw wieży okazał się zbyt ciężki dla nadwątlonych upływem czasu murów podstawy. W celu ich wzmocnienia, od strony zachodniej, dobudowano dwie masywne skarpy wykonane z cegły maszynowej, odcinające się wyraźnie formą i kolorystyką użytego materiału. Obecnie zostały one pokryte dachówką ceramiczną.
Wnętrze podzielone zostało na kondygnacje stropami belkowymi. Łączą je drewniane ciągi komunikacyjne. Przestrzeń kruchty wieżowej doświetlona została poprzez dwa niewielkie okna o prostych ościeżach zamkniętych łukiem pełnym, usytuowane w ścianach północnej i południowej. Pierwsza kondygnacja posiada jedno niewielkie okienko o prostym ościeżu, zamkniętym ostrołukiem, usytuowane centralnie w ścianie zachodniej. W ścianie wschodniej tego poziomu znajduje się wejście na poddasze kościoła, zamknięte łukiem odcinkowym. Na uwagę zasługują potężne łuki wykonane w cegle rozkładające równomiernie siły całej nadbudowy. Kolejną kondygnację doświetlają biforia o prostych, ostrołukowo zamkniętych ościeżach, ujętych płytką ostrołukową arkadą. Jedynie w ścianie wschodniej zrezygnowano z biforium na rzecz pojedynczego okna zamkniętego łukiem pełnym. Kolejna kondygnacja jest bezokienna. Na tym poziomie umieszczono mechanizm zegarowy osłonięty drewnianą szafą. Z kolei ostatnia kondygnacja otwarta jest na zewnątrz parami dużych okien o prostych ościeżach, zamkniętych półokrągło, obwiedzionych dekoracyjną opaską ze zwornikiem i zamkniętych u dołu ceglanymi parapetami. Pomiędzy łukami znajdują się tarcze zegarowe.
Słoneczne światło w kapitalny sposób przenika poprzez współczesne witraże (według projektu Ireny Kisielewskiej z 1982 r) i wypełnia kolorami niedostępne wnętrze...
Widać tu dbałość o zachowanie szlachetnych proporcji w wymiarach ścian, przybudówek , okien i portali.
Półkolista apsyda zamykająca ścianę wschodnią kościoła nie pozostawia wątpliwości, z jakim stylem mamy tu do czynienia ale to tylko zgrabne nawiązanie do romanizmu albowiem apsyda pochodzi z XIX wieku (wykorzystano jedynie kamień z poprzedniej budowli)
W ścianach szczytowych transeptu usytuowano boczne wejścia portalowe. Flankują je niewielkie okna o prostych ościeżach zamknięte półokrągło. Ponad portalami osadzono tryforia w układzie piramidalnym. Z kolei w szczytach usytuowano duże okulusy. W pozostałych ścianach osadzono centralnie pojedyncze okna o prostych ościeżach, zamknięte półokrągło. W późniejszym okresie, do ścian szczytowych, zdecydowano się dobudować niewielkie kruchty na planie kwadratu zamknięte płaskim stropem i dachem krytym blachą. Portale o prostych, profilowanych ościeżach zamknięto łukiem pełnym. Do wnętrza prowadzą dwie pary dwuskrzydłowych drzwi płycinowych. W skrzydłach transeptu wzniesiono empory wsparte na słupach z płycinowymi balustradami. Prowadzą nań schody zabiegowe. Trzecia empora, chórowa, znajduje się w części zachodniej nawy. Pierwotnie była o połowę krótsza, posiadała inny układ słupów z zastrzałami oraz odmienny układ i formę schodów. Znajdują się na niej XIX wieczne organy z prospektem o klasycystycznej formie.
*
WIEŚ DARGOMYŚL.
Położona 2,5 km na północ od Chwarszczan. Podobnie jak w Cychrach, to templariusze założyli wieś. Templariusze przybyli tu w latach 30 XIII wieku. Około 1260 roku rycerze zakonni ufundowali kościół zbudowany z regularnie ciosanej kostki granitowej. Główny korpus nakrywa dwuspadowy dach. W ścianie południowej zamurowany portal ostrołukowy z ornamentem półkul w ościeżach. W ścianie wschodniej trzy okna, z których środkowe nieco wyższe. Wnętrze nawy (bez dobudowy) o wymiarach 17 × 9,09 m, grubość murów 1,47 m. Kościół jest orientowany.
Ta budowla powstała jako etap przejściowy z romanizmu do gotyku. Widoczny portal uskokowy jest jeszcze romański, choć łuk zdaje się już przechodzić w ostrzejszy, gotycki. Początki budowli sięgają lat 1245. W 1433 roku kościół uległ częściowemu zniszczeniu w wyniku przemarszu Husytów przez ziemie Nowej Marchii, obejmującej m.in. obecną gminę Dębno. W połowie XVIII wieku kościół rozbudowano o zachodnią część nawową oraz dobudowano wieżę. Jednakże w 10 lat później świątynia uległa zniszczeniu w wyniku ostrzału artyleryjskiego artyleryjskiego w przeddzień toczonej w okolicy bitwy między wojskami Prus i Rosji (bitwa pod Sarbinowem).
Nad tympanonem umieszczono krzyż kamienny, równoramienny, stylizowany na krzyż templariuszy. Z kolei okrąg opisany na krzyżu zdaje się wskazywać na celtyckie pochodzenie.
Portal w obecnym kształcie zawdzięcza swój wygląd ostatniej, neogotyckiej przebudowie ale część uskokowa pamięta jeszcze XIII w.
Ostrołukowe, gotyckie okienka pochodzą z ostatniej , neogotyckiej przebudowy kościoła. W witrażu widoczna jest sześcioramienna gwiazda...
II wojna światowa również nie była łaskawa dla kościoła, ponieważ hitlerowcy zabrali i wywieźli cenne wyposażenie wnętrza (m.in. dzwony z XV i XVI wieku). Do dnia dzisiejszego z zabudowy średniowiecznej kościoła zachowała się cała część wschodnia oraz prezbiterialna z ostrołukowymi oknami. Obecny wygląd kościoła to wynik jego przebudowy w latach 1897-1898, kiedy przedłużono korpus nawowy i dobudowano trzykondygnacyjną wieżę zakończoną strzelistą latarnią. Z wyposażenia zachowały się neogotyckie ławy, prospekt organowy z 1910 roku.
Ściana wschodnia, pozbawiona apsydy nie nadaje już romańskiego charakteru budowli. Okna pochodzą z XIII w.
Ściana południowa w części prezbiterialnej zachowała również oryginalne XIII wieczne okna.
Kościółek zachował bardzo ładne proporcje i prezentuje się elegancko.
*
BOLESZKOWICE. Trochę wieś, a trochę miasteczko. Niestety prawa miejskie utraciły w 1972 roku. Pięknie, zadbane, schludne i sympatyczne. Robi miłe wrażenie. Kościół jest już nieco późniejszy. Całkowicie gotycki, bez elementów romańskich. Ale powstał również za sprawą templariuszy chwarszczańskich... Początki miejscowości datuje się na XI-XII wiek. Istniała tu wówczas rycersko-rolnicza osada, która w 1252 roku nosiła nazwę Bolescoviz.
Czyste skwerki, place i ulice
Kościół zbudowany w pierwszej połowie XIV w z ciosów kamiennych. Przebudowywany po kilku pożarach oraz w XIX w .
Zachował się oryginalny gotycki portal uskokowy w XIV w.
Świątynia została wybudowana około połowy XIV wieku z kamieni i z ciosów granitowych. Była zniszczona dwukrotnie w pożarach z 1633 i 1718 roku. Odbudowana została od nowa w połowie XIX stulecia w stylu neogotyckim przez nowych fundatorów i mieszkańców. Ostatecznie budowa zakończyła się w 1858 roku. Wówczas została wzniesiona budowla monumentalna z potężną granitową wieżą, która zachowała się do dnia dzisiejszego. Z cegły zostały zbudowane jedynie otwory okienne, kruchty i szczyty oraz zwieńczenie wieży. W latach 1865-1870 świątynia została wyposażona w organy mieszczące się na chórze, które w latach późniejszych były modernizowane i przebudowane (w takim stanie zachowały się do dnia dzisiejszego). Budowla składa się z nawy głównej przedzielonej transeptem. Nad zachodnią ścianą nawy wzniesiono neogotycką wieżę.
Ścianę wschodnią tworzy neoromańska apsyda z XIX wiecznym portalem.
*
SŁOŃSK - dawny kościół zakonu joannitów p.w. Matki Bożej Częstochowskiej.
Czy istnieje jakiś związek pomiędzy joannitami, a templariuszami na terenach Ziemi Lubuskiej, a szczególnie w okolicach wyżej opisanych ?To pytanie ma konkretną odpowiedź - tak. Ale co do samego Słońska można mieć pewne wątpliwości, wynikające z prostego faktu, że w Słońsku nie pozostały żadne ślady materialne po templariuszach, a tutejszy kościół powstał w ponad 100 lat po kasacji zakonu. Czy joannici osiedliliby się w Słońsku gdyby zakon templariuszy nie został rozwiązany w 1307 roku ? Gdyby ich komandoria w pobliskich Chwarszczanach funkcjonowała w najlepsze ?
Wiadomym jest, że po kasacji zakonu templariuszy ich dobra materialne jak ziemie, klasztory i kościoły często przejmowali własnie joannici. Nie jest więc chyba przypadkiem, że pojawili się również tu w Słońsku, a więc na ziemiach, na których nieco wcześniej osiedli i pracowali "ubodzy rycerze Chrystusa". Z przekazów historycznych wynika, że była tu siedziba klasztoru rycerskiego templariuszy. Trwało to jednak krótko. Po zlikwidowaniu zakonu w 1312 r. nastąpiły rządy margrabiów brandenburskich i biskupów lubuskich.
Charakterystyczna sylwetka kościoła w Słońsku widziana od strony Parku Narodowego Ujście Warty
W sielskim otoczeniu starych wierzb kościół prezentuje się bardzo okazale
Z daleka rozpoznawalna wieża kościoła w stylu gotyku angielskiego pochodzi z roku 1818 i jest dziełem znanego berlińskiego architekta Karla Friedricha Schinkla
Główne zakony rycerskie (Ubodzy Rycerze Chrystusa i Świątyni Salomona zwani templariuszami, Rycerze Szpitala Jerozolimskiego Św. Jana - znani jako joannici i Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie - dobrze nam znani krzyżacy) powstały w czasie tworzenia się Królestwa Jerozolimskiego w wyniku wypraw krzyżowych. Zadaniem zakonników była początkowo opieka nad pątnikami zmierzającymi do Jerozolimy i Ziemi Świętej. Ataki saracenów sprawiły, że pielgrzymi potrzebowali także ochrony zbrojnej - tak oto szpitalnicy przekształcali się stopniowo w zakony walczących rycerzy-zakonników. Dlatego, poza zwyczajnymi ślubami czystości, ubóstwa i posłuszeństwa rycerze zakonni składali również, typowe dla średniowiecznego rycerstwa, śluby bezwzględnej walki w obronie chrześcijaństwa. Godłem zakonu stał się ośmioramienny krzyż (znany dziś jako krzyż "maltański"). Symbolizuje on osiem błogosławieństw. Rycerze nosili czarne płaszcze z naszytymi białymi krzyżami, zaś w czasie bitew nakładali na zbroje czerwoną tunikę z białym krzyżem łacińskim.
Kościół słoński jest najstarszym i najlepiej zachowanym zabytkiem w Słońsku. Zbudowano go z cegły w latach 1474 - 1522. Więc nie mógł mieć nic wspólnego z templariuszami. Sklepienia położono w latach 1520 - 1522. Przebudowywany był w latach 1652-1667. Joannici przybyli do Słońska w latach 1426-1427.
Piękne, kryształowe sklepienia późnogotyckie robią duże wrażenie
Bogato zdobiona ornamentyka sklepień o motywach roślinnych
Świątynia jest orientowana, murowana z cegły, wzniesiona w stylu późnogotyckim z inicjatywy mistrza Richarda von Schulenburga. Budowla otrzymała plan prostokątny, z obejściem i wielobocznym zamknięciem po stronie wschodniej. Gwiaździste imponujące sklepienie kościoła wsparte jest na ośmiu filarach tworzących misterną sieć. Wmontowano w nią ponad 200 ceramicznych zworników o średnicy 13- 20 cm z płaskorzeźbionymi wyobrażeniami świętych, scen biblijnych, zwierząt, znaków zodiaku, narzędzi pracy i innych przedmiotów. Filary w górnych partiach dekorowane są drewnianymi medalionami, zdobionymi wyciętymi w skórze elementami o motywach geometryczno-roślinnych. Sklepienie zdobi florystyczna polichromia zawierająca bogaty program heraldyczny.
W kolistych polach terakotowych zworników wyobrażono m.in. Chrystusa, Matkę Bożą, Proroków, Apostołów oraz innych świętych, w tym Jerzego, Erazma, Dionizego, Sebastiana, Stefana, Krzysztofa, Katarzynę Urszulę, Dorotę, Helenę, Apolonię, a także zwierzęta, budowle, insygnia władzy i insygnia zakonne, symbole ewangelistów, symbole zodiakalne oraz inne przedstawienia o charakterze symbolicznym.
Heraldyka zapisana w kwartałach sklepień dotyczy niemieckiej linii zakonu joannitów
Empora organowa wsparta jest na drewnianych filarach
Zachowały się stare drzwi zaopatrzone w okucia i zamki
Trochę więcej o templariuszach tu :
http://paskonikstronik.blogspot.com/2015/10/katedra-w-chartres.html
Zobacz również tu:
https://paskonikstronik.blogspot.com/2018/12/kamien-pomorskikatedra-w-kamieniu.html
Droga Czytelniczko, drogi Czytelniku - czy znaleźliście tu coś interesującego Was? Może zaciekawiły Ciebie zdjęcia lub opisy?
Jeśli tak, to może zechcesz - proszę - zostawić swój ślad i naciśniesz plusik albo skrobniesz słów kilka w komentarzach - będzie mi bardzo miło ...
W opracowaniu wykorzystano:
Droga Czytelniczko, drogi Czytelniku - czy znaleźliście tu coś interesującego Was? Może zaciekawiły Ciebie zdjęcia lub opisy?
Jeśli tak, to może zechcesz - proszę - zostawić swój ślad i naciśniesz plusik albo skrobniesz słów kilka w komentarzach - będzie mi bardzo miło ...
- artykuł "Dzieje Templariuszy" z Gazety Rycerskiej ;
- Mateusz Goliński: UPOSAŻENIE Ï ORGANIZACJA ZAKONU TEMPLARIUSZY W POLSCE DO 1241 ROKU;
- Kamil Wasilkiewicz "Templariusze i joannici w biskupstwie lubuskim (XIII-XIV wiek);
- strona http://architektura.pomorze.pl/cychry-zicher
oraz materiały własne.
Naprawdę jestem pełen podziwu ogromu pracy przy tworzeniu tego bloga.
OdpowiedzUsuńCiekawe informacje, jeszcze piękniejsze zdjęcia.
Szacun!
Pozdrawiam.
Tropienie templariuszy to całkiem fajna zabawa :)
Usuń:) polscy.templariusze.org.pl
OdpowiedzUsuńOsobiście nie wierzę, w oficjalną historię, którą piszą zwycięzcy, wiedzę trzeba zgłębiać od mądrych, szlachetnych ludzi, których nie znajdziemy na uniwersytetach. W moim środowisku mówi się, że gdy uczeń jest gotowy, nauczyciel sam się pojawia. Również jestem tropicielką i jak mam na coś trafić, to trafiam - tak jak teraz trafiłam tu.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o templariuszy, istniał zakon wewnętrzny i zewnętrzny, dlatego tak wiele informacji bywa sprzecznych. Ten zewnętrzny tępił wewnętrzny, niszczył dokumenty, zmieniał historię, byle tylko ludzie nie dowiedzieli się o tajemnicy templariuszy, może nie tajemnicy, ale pewnej mądrości, wiedzy, dotyczącej nas wszystkich. Świątynie Templariuszy budowane były na cześć jakości żeńskiej - notre dame znaczy nasza pani. Konstrukcja katedr odwzorowywała budowę anatomiczną wnętrza świętej przestrzeni w ciele kobiety. Słynny gral to m.in łono kobiety. Ciało kobiety to świątynia. wejścia do katedr ma specyficzny kształt - symbolizuje joni. Gdy piszę o tym, w mojej głowie dźwięczy hasło: oto kielich krwi mojej. Skoro gral to łono kobiety, a kielich pełen jest krwi - podejrzewam że chodzi o krew menstruacyjną. Nawet kościele słowo monstrancja, brzmi jak menstruacja. Ciekawe prawa? Polecam Państwu wykłady Pana Marka Tarana, który mówi o świętej żeńskości i templariuszach, dodam, iż jest religioznawcą i socjologiem, a przede wszystkim prawdziwym rycerzem :)
Pozdrawiam
Monika Olga
Dziękuję za odwiedziny i ciekawy komentarz. Odsyłam i zachęcam do lektury mojej strony o katedrze w Chartres: https://paskonikstronik.blogspot.com/2015/10/katedra-w-chartres.html - jest tam sporo w temacie, który poruszasz w komentarzu.
UsuńPozdrawiam Jerzy Głowacki
Dzień dobry, podrzucam trop do polichromii w Bolkowie. Identyczny krzyż widnieje w jednej z odmian herbu Korybut.
OdpowiedzUsuńŹródło: http://www.wladcy.myslenice.net.pl/Polska/zalaczniki/herb%20Korybut.htm
Jednak żeby próbować znaleźć jakieś powiązanie, potrzebna jest wiedza o czasie powstania polichromii na sklepieniu w bolkowskim kościele, jak dotąd nie natrafiłem na taką informację.