RUINY BARDZO CIEKAWEGO NAJPRAWDOPODOBNIEJ ROMAŃSKIEGO JESZCZE KOŚCIÓŁKA W PODGÓRZYCACH KOŁO NOWOGRODU BOBRZAŃSKIEGO
Ściana południowa nawy i późniejsza wieżyczka. Brak jakichkolwiek detali kamieniarskich
Przedwojenny rysunek ruin kościoła. Zdjęcie pochodzi ze strony fotopolska.eu
Ten niewielki typowo wiejski kościółek kryje wiele tajemnic i niewiadomych. Jednonawowy, wzniesiony z nieciosanego kamienia polnego, stanowi dziś rozpadającą się ruinę. Niektóre źródła podają, że wzniesiony jest z kamienia i rudy darniowej. W obecnym kształcie pochodzi on z XIV wieku, a w ruinie pozostaje od czasów wojny trzynastoletniej (1618-48). Dokładnie trudno jest dziś ustalić, jaki styl architektoniczny reprezentuje. Ruiny są bowiem pozbawione jakichkolwiek detali kamiennych, mogących ułatwić ustalenie ich pochodzenia, czasu wzniesienia i stylu. Pozostają jedynie domysły, oparte na zachowanych kształtach otworów bramnych i okiennych. Jednak pozbawione kamieniarki są tylko otworami. Wejście boczne posiada lekko wypuszczoną przed lico ściany oprawę kamienną w kształcie ostrołucznym, a więc nie romańskim. Ale to wejście boczne - być może przekute później. Dawne wejście główne, znajdujące się na wprost apsydy, ma oprawę półokrągłą. No i sam fakt, że nawę zamknięto półokrągłą apsydą też wskazywać może na romańską proweniencję kościoła. Do tego miejscowa legenda głosi, że fundatorami kościółka byli książę Henryk Brodaty i jego małżonka, księżna Jadwiga Śląska. Wiadomym jest, że fundacje sakralne tejże pary książęcej były wznoszone w stylu jeszcze romańskim. Wiadomo jest również, że książę Henryk zwykł unikać pisemnych potwierdzeń swoich fundacji i nadań, i stąd być może brak jest jakichkolwiek źródeł pisanych o fundatorze . Ale to tylko legenda. Fakty mogą być zupełnie inne.
W takim razie co wiemy? W 1295 roku, w kronice łacińskiej Liber fundationis episcopatus Vratislaviensis (pol. Księga uposażeń biskupstwa wrocławskiego) miejscowość wymieniona jest w zlatynizowanej formie Podgorzicz. W 1442 roku wzmiankowano pierwszych właścicieli dóbr w Podgórzycach, a byli nimi czterej bracia Rothenburgowie. W drugiej połowie XV stulecia dobra należały do członków rodu von Niesemeuschel. O samym kościółku znajdujemy pierwszą pisaną wzmiankę dopiero w roku 1535. W czasie wojny trzydziestoletniej budowla została w dużym stopniu zniszczona. Wieżyczka na dachu przetrwała do 1688 roku, a po jej zapadnięciu wiszące w niej dzwony wywieziono do kościoła parafialnego w Słocinie.
Na ołtarzu znajdowała się figura Matki Boskiej z Dzieciątkiem. W zdewastowanym wnętrzu znajdowała się także wyszczerbiona posadzka ceglana, ambona oraz obraz, który przedstawiał zawarcie przed księżną Jadwigą w 1214 roku na wzgórzu w Podgórzycach, ugody między zwaśnionymi braćmi: Henrykiem II i Konradem. Fakt ten miał upamiętnić wzniesienie świątyni. To kolejna niepotwierdzona informacja, ale ciekawa w połączeniu z legendą o fundatorach. Obecnie we wsi, w jej górnej części, można oglądać ruinę kościoła. Była to salowa budowla orientowana, zamknięta od wschodu półokrągłą apsydą, a od strony południowej z dostawioną kruchtą. W XX wieku w południowo-zachodnim narożniku stanęła ceglano-drewniana dzwonnica ,zwieńczona czterospadowym hełmem. To replika tej średniowiecznej, która zawaliła się w 1688 roku. We wnękach kamiennych ścian ostała się kapliczka z figurkami Matki Boskiej oraz krzyż z napisem "wiederfeh'n" - (spotkamy się ponownie). Miejsce jest magiczne. Nastroju dodaje mu potężne drzewo wyrosłe we wnętrzu apsydy. Kościółek zasługuje na większą opiekę konserwatora zabytków. Szanujmy to miejsce.
Narożnik północno-zachodni
Dawne wejście główne do kościoła. Uwagę zwracają otoczaki polne nieobrobione, w całości wmurowane w ściany kościółka
Wnęki w apsydzie wykorzystane jako kapliczki i potężne drzewo wyrosłe pośrodku apsydy
Spotkamy się ponownie
Kapliczka w kapliczce
Drewniana belka stanowiąca nadproże tej wnęki jest bardzo stara. Ale wnęka w apsydzie może być jeszcze starsza. Być może była to piscina (w architekturze średniowiecza stanowiła rodzaj umywalki służącej do umycia naczyń liturgicznych)
Murowana z cegły wieżyczka to wzniesiona później dzwonnica. O dziwo jest w niej dzwon i sznur
Widać ile razy wejście boczne było przebudowywane - szmat historii w jednym kawałku muru
Dzwonnica jest kompletna - jako jedyna w tej budowli
W tych szacownych murach każda nisza może być kapliczką
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz