19 listopada 2021

MICHAEL LEOPOLD WILLMANN_OPUS MAGNUM_OBRAZKI Z WYSTAWY

OBRAZY  MICHAELA  LEOPOLDA  WILLMANNA  PREZENTOWANE  NA  WYSTAWIE  W  PAWILONIE  CZTERECH  KOPUŁ  W  2020 ROKU  WE  WROCŁAWIU

    Była to wielka wystawa monograficzna dzieł Michaela Leopolda Willmanna (1630–1706), jednego z najwybitniejszych artystów doby baroku w Europie Środkowej, zwanego czasem niesłusznie śląskim Rembrandtem. Nie miał z Rembrandtem wiele wspólnego. Prawdą jest, że fascynował się dziełami holenderskiego malarza i podziwiał jego kunszt artystyczny. Ale podziwiał i obserwował prace nie tylko Rembrandta ale wielu innych, współczesnych mu malarzy. Jednak wielki talent i pracowitość pozwoliły Willmannowi stworzyć jego własny, niepowtarzalny styl i towarzyszący mu, swoisty klimat. Tworzył samodzielnie i był miejscowym geniuszem. Jego obrazy czy freski zachwycają i znawców i amatorów malarstwa, choć niektórzy z nich nie są skłonni uznawać go za geniusza. Wytykają artyście pewne jego wady, niedociągnięcia, czy zbytnią monotematyczność w jego twórczości. Porównując go z największymi z największych, zarzucają mu brak uniwersalności zarówno w tematyce twórczej, jak też w technice warsztatowej: "Bez wątpienia był Willmann malarzem wybitnym – co do tego zgodni są niemal wszyscy historycy sztuki. Jego wyczucie światłocienia, umiejętność budowania kompozycji oraz dramaturgii, operowanie emocjami, wreszcie technika malarska zdecydowanie wykraczały poza średnią (także przecież niemałą) epoki. Ale jednak nie udało mu się przekroczyć cienkiej linii, za którą zaczyna się już geniusz. Nie przeniósł sztuki na jakieś nowe tory, nie odkrył przed widzem nowych możliwości, jakie daje posługiwanie się pędzlem. Oczywiście możemy podziwiać drobiazgi, drobne przełamania konwencji. Ale to za mało, by stawiać go w jednej linii z Caravaggiem, Rembrandtem, czy Rubensem"... Cóż najlepiej przyjrzeć się osobiście dziełom mistrza i wyrobić sobie własne zdanie. A sam mistrz, choć okrył się sławą jeszcze za życia, o sobie mawiał skromnie "wiejski malarz". Organizatorzy wystawy sprawili, że  po raz pierwszy w jednym miejscu można było obejrzeć ogromny wybór dzieł śląskiego mistrza. Wypożyczono z licznych kościołów, klasztorów oraz kolekcji muzealnych.

Na wystawie zaprezentowano blisko 100 obrazów, co stanowi prawie 1/3 zachowanego dorobku artysty. Wśród nich znajdują się dzieła o tematyce głownie religijnej, mitologicznej, portrety oraz pejzaże. Zwiedzający mieli okazję obejrzeć arcydzieła sztuki śląskiego malarstwa doby baroku przywiezione tu z  Henrykowa, Trzebnicy, Krzeszowa, Wrocławia i Warszawy, wśród których jest wiele prac artysty, wcześniej niedostępnych szerokiej publiczności. Po raz pierwszy eksponowane są po gruntownej konserwacji fragmenty malowideł ze stropu pałacu opatów lubiąskich w Moczydlnicy Klasztornej. Po przeszło 75 latach gości na Dolnym Śląsku, ponownie scalony, słynny cykl „Męczeństwa Apostołów” z Lubiąża, który po wojnie trafił do warszawskich kościołów.                              

Niniejsza strona nie jest ani katalogiem z wystawy, ani opracowaniem biograficznym. Jest wyłącznie obrazem moich prywatnych fascynacji Willmannem i jego twórczością. Wszystkie zamieszczone tu zdjęcia, są wyłącznie mojego autorstwa, ale nie mam nic przeciwko wykorzystaniu ich przez osoby trzecie, pod warunkiem uszanowania praw autorskich.

Autoportret artysty z 1682 r. Pierwotnie w klasztorze opackim w Lubiążu,
obecnie w Muzeum Narodowym we Wrocławiu

Męczeństwo św. Macieja, 1675. Pierwotnie w kościele klasztornym 
Opactwa Cystersów w Lubiążu,w nawie południowej. Obecnie w
Kościele Wszystkich Świętych w Warszawie na Grzybowie

Męczeństwo św Szymona, 1662. Pierwotnie w kościele klasztornym
Opactwa Cystersów w Lubiążu - ściana południowa nawy głównej. 
 
Obecnie w Kościele Wszystkich Świętych w Warszawie na Grzybowie

Męczeństwo św. Judy Tadeusza, 1700. Pierwotnie w kościele klasztornym
Opactwa Cystersów w Lubiążu - ściana północna nawy głównej.
 Obecnie w kościele św. Teresy w Warszawie -Włochach

Do największych arcydzieł na wystawie należy cykl szesnastu olbrzymich płócien, na których Michael Willmann przedstawił Męczeństwa Apostołów. Cykl składa się z wielkowymiarowych obrazów (o wymiarach 4 x 3 m !), spójnych pod względem ikonograficznym i stylistycznym, tworzony przez artystę przez cztery dekady dla kościoła klasztornego w Lubiążu, a który po wojnie został rozproszony po czternastu kościołach archidiecezji warszawskiej. Na wystawę trafiło 9 płócien. Świadczą one o niezwykłym talencie artysty, sile sugestii jego dzieł. One miały wzruszać, przerażać, zaświadczać o tym, że śmierć, która nieraz jest przedstawiana w sposób skrajnie brutalny, nieludzki, okrutny, nie jest daremna. Bohaterowie obrazów, choć tracą swoją cielesność, ziemską postać, jak święty Bartłomiej obdzierany ze skóry, są w innym wymiarze, dla czego innego umierają... 
Wystawę otwiera wielka pozłacana, kuta w metalu krata - brama klasztorna. Ma nam otworzyć przejście ze świata codzienności, lub jak kto woli z profanum, do świata wnętrza klasztornego dawnego opactwa cystersów w Lubiążu, lub jak kto woli do świata sacrum. Obrazy, wszystkie ogromne, pozbawione ram, utrzymane w podobnej tonacji kolorystycznej, promieniują na zwiedzających z ogromną siłą. Pokazują zarazem, jak głęboko zaangażował się artysta i z jaką siłą przeniknął w tak brutalny i okrutny temat, jak męka i śmierć świętych apostołów. Uwagę zwraca również dynamika pokazanych postaci. To jak zatrzymane klapnięciem migawki kadry... 
„Męczeństwa apostołów”, w przeciwieństwie do wielu lirycznych, bardziej kameralnych obrazów Willmanna, przemawiają do widza nie techniką malowania, lecz przede wszystkim rozmiarami i przejmującym sposobem przedstawienia drastycznych scen. Choć wszystkie są nasycone okrucieństwem, to znacząco różnią się między sobą nastrojem. Jedne ukazują świętych tuż przed śmiercią pod ostrzem topora czy miecza, inne prezentują zaś ich męki powodowane uderzeniami pałek, rozpięciem na krzyżu, zanurzeniem w gotującym się oleju czy też umieszczeniem na rozgrzanym ruszcie. Kompozycje o relatywnie wyciszonym nastroju, takie jak „Męczeństwo św. Jakuba Starszego”, kontrastują z hiperekspresyjnymi pracami emanującymi skrajną brutalnością. Kto przejdzie obojętnie wobec obdzieranego ze skóry świętego Bartłomieja, którego ciało artysta odtworzył z pasją policyjnego patologa? Kim nie wstrząśnie wiszący do góry nogami święty Szymon o twarzy zalanej ociekającą krwią? Obok obydwu męczenników zobaczymy sylwetki psów. Zwierzęta są wyraźnie zainteresowane ludzką krwią. Nie mniejsze wrażenie robi – swoją drogą znakomita pod względem malarskim – scena śmierci św. Macieja. Ciało świętego oparte na pieńku zdaje się drgać. Tylko sekundy dzielą widza od momentu, kiedy kat w stroju godnym rzeźnika zetnie głowę świętego toporem. Skrajnie brutalne barokowe „teatry śmierci” pędzla Willmanna znacząco różnią się od typowych, najczęściej mocno uładzonych scen męczeństw świętych w sztuce europejskiej. Tego typu dzieła zwykle raczej symbolizują ludzkie cierpienie, niż naprawdę ukazują jego ogrom. Śląski artysta często komponował swoje obrazy, kompilując fragmenty rycin wykonanych według płócien słynnych malarzy, m.in. Petera Paula Rubensa. Pomimo tego jako dojrzały twórca kreował dzieła o zadziwiającej, znacznie odbiegającej od pierwowzorów sile wyrazu. Dobrym tego przykładem jest znakomite kolorystycznie i pełne dynamizmu „Męczeństwo św. Andrzeja”. Płótno to, oparte na sztychu Alexandra Voet II powielającym obraz Rubensa, zostało wzbogacone o pierwszoplanową postać klęczącego mężczyzny przejętą z grafiki Lucasa Vostermanna „Męczeństwo św. Wawrzyńca” wykonaną według dzieła antwerpskiego mistrza. Emanuje prawdą i wielką religijną siłą, których na próżno poszukiwalibyśmy pięknym, lecz jakże uładzonym dziele wielkiego antwerpczyka.
Męczeństwo św.Tomasza, 1662.  Pierwotnie w kościele klasztornym
Opactwa Cystersów w Lubiążu - ściana północna nawy głównej. 
Obecnie
 w kościele Wszystkich Świętych w Warszawie na Grzybowie

Męczeństwo św. Jana Ewangelisty, 1662. Pierwotnie w kościele
klasztornym Opactwa Cystersów w Lubiążu - ściana południowa
 nawy głównej. Obecnie w kościele Chrystusa Króla w Warszawie na Targówku

Ukrzyżowanie św. Andrzeja,1662. Pierwotnie w kościele klasztornym 
Opactwa Cystersów w Lubiążu - ściana południowa prezbiterium. 
Obecnie w kościele św. Andrzeja Apostoła w Warszawie na Mirowie

Męczeństwo św. Mateusza, 1700. Pierwotnie w kościele klasztornym
Opactwa Cystersów w Lubiążu - ściana północna
nawy głównej. Obecnie w kościele 
 Wszystkich Świętych
 w Warszawie na Grzybowie

Ukamienowanie św. Szczepana, 1700. Pierwotnie w kościele klasztornym
Opactwa Cystersów w Lubiążu - północne ramię transeptu.
Obecnie 
w kościele  Wszystkich Świętych w Warszawie na Grzybowie

Fragment pawilonu wystawowego,  z  ekspozycją wielkich płócien artysty.
Willmannowi malowanie wielkowymiarowych płócien przychodziło 
stosunkowo łatwo.  Był przecież znakomitym freskantem ...

Męczeństwo św. Wawrzyńca , 1663. Pierwotnie w kościele klasztornym
Opactwa Cystersów w Lubiążu - południowe ramię transeptu.
Obecnie w kościele św. Wawrzyńca w Warszawie na Woli


Kim był. Krótki rys historyczny
Istnieje wiele ogólnodostępnych opracowań biograficznych. Wybrałem jedno, szczególne, moim zdaniem krótko i wyczerpująco traktujące o historii i twórczości artysty, a napisane w interesujący sposób przez Jakuba Jagiełło.
Jeden z najsłynniejszych malarzy, grafików i freskantów epoki baroku działających na Śląsku. Urodził się w Królewcu 26 września 1630 roku, zmarł 26 sierpnia 1706 roku w Lubiążu.
Michael Lucas Leopold Willmann przyszedł na świat w dość biednej rodzinie artystycznej wyznania kalwińskiego. Jego ojciec Peter Willmann był lokalnym malarzem, być może cechowym. U niego młody Michael pobierał nauki w początkowej fazie swojej kariery. Około 1650 roku udał się na dalszą edukację do Amsterdamu. Nie było go jednak stać na opłacenie nauki w jednym z renomowanych warsztatów znanych mistrzów, jak choćby u Rembrandta van Rijn. Zmuszony był więc do samodzielnego studiowania dzieł mistrzów, z których najdokładniej przyswoił obrazy wspomnianego Rembrandta, a także Petera Paula Rubensa i Antona van Dycka. Ich dzieła oglądał w dostępnych amsterdamskich kolekcjach lub też w pracowniach malarskich miejscowych artystów, często posiadających obrazy znanych mistrzów jako wzory do naśladowania. Szkicował również obrazy włoskie, które uważał za podstawę swojej edukacji. Sposób malowania, szkicowy i mocno nasycony światłem, wyniósł jednak przede wszystkim od Rembrandta.
Ostatnia Wieczerza - wspaniałe i bardzo refleksyjne płótno Mistrza, 1661. 
Pierwotnie w kościele klasztornym w Lubiążu. Obecnie w zbiorach 
Muzeum Narodowego we Wrocławiu

Komunia apostołów, po 1682 r.  Obecnie w zbiorach
Muzeum Narodowego we Wrocławiu

Zmartwychwstanie Chrystusa, 1682. Pierwotnie w kościele klasztornym 
w Lubiążu - ołtarz w obejściu prezbiterium. Obecnie w zbiorach 
Muzeum Narodowego we Wrocławiu

Dla każdego malarza podejmującego chrześcijańską tematykę religijną obrazy prezentujące życie i Pasję Jezusa Chrystusa pozostawały zawsze kluczowe. Nie inaczej też było w twórczości Michaela Willmanna. Malował na zamówienia liczne obrazy o tematyce pasyjnej począwszy od genealogii i historii życia Jezusa. Tak popularne sceny jak: Narodziny, Pokłon Pasterzy i Pokłon Trzech Króli pojawiają się często w twórczości mistrza.  Opowieść o Męce Pańskiej rozwija się od jej zapowiedzi - sceny Ostatniej Wieczerzy, czy nieczęsto w tym ujęciu przedstawianej Komunii apostołów - poprzez intymnie zobrazowaną Modlitwę w Ogrójcu, wzruszające Ecce homo, poprzez Koronowanie cierniem, Chrystusa frasobliwego oraz mające szczególny wyraz przedstawienie zmaltretowanego Zbawiciela przy kolumnie, aż do klasycznego cyklu pasyjnego. Poszczególne stacje Drogi Krzyżowej malował artysta dla kalwarii należącej do cysterskiego opactwa w Krzeszowie i dla cystersów w Henrykowie, dla których to powstały niezwykle rozbudowane sceny figuralne. Zwieńczeniem historii Odkupienia jest radosna, zwycięska scena Zmartwychwstania Chrystusa - będąca tematem obrazu Willmanna w jednym z bocznych ołtarzy kościoła klasztornego w Lubiążu.
Wizja św. Bernarda z Clairvaux, przed 1682. Pierwotnie w klasztorze
cysterskim w Lubiążu. Obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego 
we Wrocławiu

Święty Bernard z towarzyszami przed opatem Citeaux , po 1701. Pierwotnie 
w kościele klasztornym Opactwa Cystersów w Lubiążu (w kaplicy
św. Bernarda). Obecnie w katedrze św. Jana Chrzciciela w Warszawie

Męczeństwo św. Apolonii, 1664. Pierwotnie w kościele N.M.Panny na Piasku
we Wrocławiu. Obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu

Śmierć św. Barbary, przed 1697. Pierwotnie w kościele N.M.Panny
na Piasku we Wrocławiu. Obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego
we Wrocławiu

Dysputa św. Katarzyny, 1682 Pierwotnie w kościele
klasztornym opactwa lubiąskiego (obejście prezbiterium).
 Obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu

Św. Katarzyna, 1690. Dawniej własność prałata Kuhnerta we
Wrocławiu. Obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego 
we Wrocławiu

Ecce homo, 1682. Dawniej w kaplicy pałacowej Nostitzów 
w Luboradzu. Obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego
we Wrocławiu

Droga na Golgotę, 1685. Pierwotnie w klasztorze benedyktynek w Legnicy.
Obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu


Kim był cd. 
Wędrówka artystyczna Michaela Willmanna trwała dość długo, bowiem aż dziesięć lat (czyli około pięć razy dłużej niż "typowego" malarza w tym czasie). W drugiej połowie lat 50. XVII wieku pojawił się na dworze praskim, na którym nie było już co prawda tej sławy artystów, co za czasów Rudolfa II, niemniej ciągle znajdowały się tam wykonane przez nich dzieła.
W końcu, 21 października 1660 roku, Willmann przybył do Lubiąża na zaproszenie Arnolda Freibergera, opata klasztoru cystersów. Tam też po dwóch latach ożenił się z wdową po kanceliście kurii lubiąskich, Heleną Reginą Lišką z domu Schultz. Pod wpływem Freibergera, a przede wszystkim śląskiego mistyka Angeliusa Silesiusa, Willmann przeszedł w 1663 roku konwersję na katolicyzm. Podejrzewa się jednak, iż prawdziwa duchowa transformacja artysty miała miejsce kilka lat później.
Od początku swojej działalności w Lubiążu Willmann prowadził warsztat pracujący przede wszystkim dla lubiąskich cystersów. Jego zleceniodawcami byli kolejni opaci tego klasztoru: Johannes Reich oraz Ludwig Bauch. W pierwszym roku swojej obecności w Lubiążu Willmann wykonał płótno "Wizja św. Augustyna". Sławę przyniósł mu jednak tworzony przez wiele lat, rozpoczęty w 1661 roku, cykl obrazów "Męczeństwa apostołów", przeznaczony do kościoła klasztornego (obecnie dwa płótna z tego cyklu - "Ukrzyżowanie św. Piotra" i "Ścięcie św. Pawła" - znajdują się w kościele św. Stanisława Kostki, zaś pozostałych siedem w kościele Wszystkich Świętych w Warszawie). Owe gigantycznych rozmiarów dzieła przedstawiały sceny malowane w niezwykle ekspresyjny sposób, za pomocą specyficznej maniery podpatrzonej przez artystę u Rembrandta. Polegała ona na szkicowym nakreśleniu postaci, zwierząt, tła i dozowaniu szczegółów w zależności od potrzeb: przeznaczenia obrazu czy jego wielkości. Był to też sposób na szybkie stworzenie wielu płócien w krótkim czasie - należy bowiem pamiętać, iż w początkowej fazie twórczości Willmann działał sam.
Chrystus przy kolumnie, 1701. Pierwotnie w klasztorze cystersów
w Lubiążu. Obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu

Fragment ekspozycji muzealnej

Męczeństwo św. Bartłomieja i Wizja św. Franciszka

Męczeństwo św. Bartłomieja,  1685.
Kościół św. Jadwigi i św. Bartłomieja w Trzebnicy.
 Pierwotnie w ołtarzy głównym. Obecnie w ołtarzu znajduje się
obraz Chrystiana Bentuma "Wniebowzięcie N.M.Panny

Wizja św. Franciszka Ksawerego, 1694 - 1695. Kościół klasztorny 
urszulanek we Wrocławiu

Święta Monika, 1660-1670. W zbiorach Muzeum Narodowego
we Wrocławiu

Św. Jan Ewangelista na wyspie Patmos, 1682. Pierwotnie w obejściu
prezbiterium kościoła klasztornego cystersów w Lubiążu. Obecnie
katedra Św. Jana Chrzciciela w Warszawie

ŚWIĘCI - MĘCZEŃSTWO - NAGRODA
W kontrreformacyjnej polemice z protestantami odradzający się śląski Kościół Katolicki często wykorzystywał kult świętych. Obrazy Willmanna odegrały w niej niebagatelną rolę. Oprócz drastycznych, okrutnych scen ukazujących męczeństwa świętych artysta namalował nie tylko ich liczne pół- i całopostaciowe wizerunki, ale także przedstawienia mistycznych wizji dowodzące - niemal jak męczeńska śmierć za wiarę - heroiczności ich cnót i osobistego kontaktu ze Zbawicielem. Wszak Kościół Katolicki nie mógł obejść się bez triumfu świętych, który był dowodem zwycięstwa wiary katolickiej. Cudownym wyjątkiem był św. Jan, który nie tylko przeżył próbę wrzącego oleju, przedstawioną przez Willmanna w cyklu "Męczeństwa apostołów" , ale zesłany na wyspę Patmos, doznał wizji powołującej go do napisania "Księgi Objawienia" czyli "Apokalipsy". Św. Katarzyna nie ugięła się przed oprawcami, podjęła dysputę, zdając sobie sprawę z jej konsekwencji. Najbardziej triumfalistyczne były jednak przedstawienia zwalczających i zwyciężających herezję, jak choćby wizerunek św. Jana Kapistrana we wrocławskim kościele św. Antoniego należącym do franciszkanów reformatorów, którzy w zdominowanym przez protestantów mieście sprawowali posługę nieomal misyjną.

Chrzest Chrystusa, 1682. Pierwotnie w obejściu
prezbiterium kościoła klasztornego cystersów w Lubiążu. Obecnie
katedra Św. Jana Chrzciciela w Warszawie


Męczeństwo św. Barbary, 1687. Muzeum narodowe 
we Wrocławiu

Męczeństwo św. Barbary, 1682. Pierwotnie w obejściu prezbiterium 
kościoła klasztornego cystersów w Lubiążu. Obecnie w zbiorach
Muzeum Narodowego we Wrocławiu

Śmierć św. Urszuli, 1694. Kościół klasztorny urszulanek
 we Wrocławiu

Kim był cd.
Z czasem warsztat malarza rozrósł się do pokaźnych rozmiarów, jednak zawsze pozostawał przedsiębiorstwem rodzinnym. Willmann nie należał do żadnego z cechów, mógł więc mieć więcej niż dwóch pomocników. Pracowali u niego: pasierb Johann Christoph Liška, syn Michael Leopold Młodszy, córka Anna Elisabeth, później także wnuk Georg Wilhelm Neunhertz oraz dwóch nieokreślonych bliżej Tyrolczyków.
Dzięki znacznej ilości zamówień Willmann prędko się wzbogacił i już w 1687 roku kupił okazały dom na Winnej Górze w Lubiążu. Było go także stać na opłacenie wyjazdu i edukacji we Włoszech swojego pasierba Liški i na zapewnienie swoim córkom wysokich posagów. Po powrocie pasierba w twórczości Willmanna zaczęły się silniej pojawiać pierwiastki italianizujące, wzorowane na kompozycjach Pietro da Cortony. Być może to Liška przywiózł szkice obrazów włoskiego mistrza.
W latach 70. i 80. XVII wieku Michael Willmann był już znanym malarzem ze sporym dorobkiem artystycznym. Zaczęły do niego napływać zamówienia spoza Lubiąża: w 1678 roku wykonał portret opata krzeszowskich cystersów Bernharda Rosy, z którym potem wielokrotnie współpracował; zamawiała także u niego protestancka Rada Miejska Wrocławia, elektor brandenburski Fryderyk Wilhelm, czy wreszcie bogata rodzina Nostitzów. Dla tych ostatnich Willmann wykonał szereg płócien do ich kaplicy w pałacu w Luboradzu. W tym czasie powstały również pierwsze obrazy dla opactwa cystersów w Henrykowie.
Duży postęp w sztuce malarskiej poczynił Willmann w drugiej połowie lat 80. i w latach 90. XVII stulecia, kiedy spróbował swoich sił jako freskant. Pierwszym jego zleceniem była dekoracja sklepienia jadalni opata w klasztorze w Lubiążu z przedstawieniem "Triumfu bohatera cnót" oraz czternastoma emblematami. Do techniki freskowej artysta przenosił charakterystyczne cechy swojego malarstwa sztalugowego ze szkicowym modelunkiem ciał, brązową barwą lekko zarysowanych teł oraz wydobyciem za pomocą światła dynamicznie przedstawionych zdarzeń na pierwszym planie.
W latach 1691-1693 zrealizował dla Lubiąża także wystrój malarski kopuł kaplic św. Benedykta i św. Bernarda. Prawdziwym popisem kunsztu malarza stało się jednak inne dzieło: kompleksowa dekoracja freskowa w kościele św. Józefa w Krzeszowie. Freski, wykonane w latach 1692-1696 na zamówienie opata Rosy i zarządzanego przez niego Bractwa św. Józefa, wypełniają niemal całe wnętrze świątyni i przedstawiają sceny związane z jej patronem.
Miłosierny Samarytanin, 1695. Pierwotnie ołtarz kredencji 
w prezbiterium kościoła klasztornego cystersów w Lubiążu.
Obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu. 
(Kredencja (łac. credentio – mały stół) lub kredens - stolik (czasem półka)
ustawiony w prezbiterium, na którym ustawia się naczynia liturgiczne )

Św. Grzegorz, 1695-1696. Pierwotnie w klasztorze cystersów w Lubiążu.
Obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu

Święty Ambroży, 1695-1696. Pierwotnie w klasztorze cystersów w Lubiążu.
Obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu

Oczekiwanie na Marię, 1681. Pierwotnie w ołtarzu głównym kościoła klasztornego 
opactwa cystersów w Lubiążu. Obecnie w kościele św. Mikołaja Biskupa
i Męczennika w Tarczynie k. Warszawy

Grupa Opłakiwanie Chrystusa, 1702. Pierwotnie w  południowym ramieniu 
transeptu kościoła klasztornego w Lubiążu. Obecnie w zbiorach Muzeum
Narodowego we Wrocławiu

Chrystus na krzyżu - obraz środkowy grupy

Orfeusz grający zwierzętom, około 1670. Pierwotnie w pałacu opackim
cystersów w Lubiążu. Obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego
we Wrocławiu

detal z obrazu powyżej - pies i wiewiórki (urocze). Willmann często domalowywał
fragmenty i detale do nowo powstałych obrazów - głownie portrety zwierząt, czy 
małe ale precyzyjnie wystudiowane martwe natury ...

Porwanie Persefony, 1665. Pierwotnie w pałacu opackim cystersów w Lubiążu. 
Obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu

Święta Rodzina

Święta Rodzina, Pocałunek św. Józefa, po 1669. Pierwotnie w 
klasztorze Cysterek w Trzebnicy. Obecnie w zbiorach Muzeum
Narodowego we Wrocławiu

Święta Rodzina, Pocałunek św. Józefa, ok. 1675. Do roku 1945 w kolekcji
Maltzanów w Miliczu. Obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu

Święta Rodzina, Pocałunek św. Józefa, 1682. Pierwotnie w pałacu
Nostitzów w Luboradzu. Obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego
we Wrocławiu

Kim był cd.
Od początku XVIII wieku stopniowo malał udział Willmanna w pracach jego warsztatu. Powodem tego stanu rzeczy był podeszły wiek artysty oraz postępująca ślepota. W późnych obrazach daje się również zauważyć przewagę szkicowości - być może wynikającej właśnie z choroby. Coraz większy udział w pracach warsztatu miał Johann Christoph Liška. Pojawiali się też kolejni tymczasowi współpracownicy: Johann Jacob Eybelwieser z Wrocławia (pracujący potem w Wiedniu) i Johann Kretschmer z Głogowa.
Michael Willmann zmarł 26 sierpnia 1706 roku w wieku 76 lat. Prace w jego stylu wykonywało po śmierci mistrza wielu uczniów, z których najwięcej dzieł stworzyli Liška oraz Neunhertz (płótna oraz freski, także w Rzeczypospolitej). Wydaje się jednak iż sława artysty była tak wielka, iż naśladowało go wielu niezwiązanych z nim malarzy, którzy mieli jedynie dostęp do licznych dzieł "śląskiego Apellesa".
Willmann uznawany jest obecnie za najwybitniejszego malarza doby baroku na Śląsku, silnie związanego z kontrreformacją i wynikającym z niej mistycyzmem. Jego dzieła znajdują się w wielu muzeach i klasztorach przede wszystkim w Polsce i w Czechach, a także w Niemczech, Francji, Austrii, Rumunii i na Węgrzech.
Do tworzenia kompozycji Willmann stosował przede wszystkim znane mu obrazy Rubensa, van Dycka oraz da Cortony, często wydobywając z nich tylko fragmenty, które następnie łączył we własną, autorską do pewnego stopnia, kompozycję. Styl śląskiego malarza był jednak bardziej innowacyjny i jedynie w ogólnych założeniach opierał się na szkole malarskiej Rembrandta. Szkicowość i związane z nią dostosowywanie szczegółów w zależności od potrzeb, stanowiły swoisty wyróżnik warsztatu Willmanna. Metodę tę stosowali także, choć już w nieco inny sposób, jego pierwsi uczniowie: Liška, Anna Elisabeth Willmann oraz syn Michael. Szkicowość dotyczyła przede wszystkim tła, w którym za pomocą kilku pociągnięć pędzla wyobrażał kontury konkretnego przedmiotu - nie wykonując już potem szczegółów. W obrazach i freskach śląskiego malarza widać też pewne upodobanie do przedstawiania zwierząt, przede wszystkim koni, osłów, wielbłądów, często spotykanych na obrazach z cyklu "Męczeństwa apostołów" oraz we freskach w Krzeszowie.
Autorem życiorysu artysty jest Jakub Jagiełło, marzec 2011. Tekst zaczerpnięty ze strony: https://culture.pl/pl/tworca/michael-willmann .    
Rodzina Chrystusa, 1677-1679. Dawniej w kolegium jezuitów w Kłodzku.
Obecnie w zbiorach 
Muzeum Narodowego we Wrocławiu

Pokłon pasterzy, 1682. Pierwotnie w obejściu prezbiterium kościoła 
klasztornego cystersów w Lubiążu. Obecnie w zbiorach Muzeum
Narodowego we Wrocławiu

Wniebowzięcie N.M.Panny, 1695-1700. Kościół św. Wawrzyńca w 
Przychowej koło Ścinawy

Koronacja Marii, 1656. Pierwotnie w kościele klasztornym cystersów
w Lubiążu. Obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego
we Wrocławiu

Anioł Stróż, 1695-1700. Pierwotnie w obejściu prezbiterium kościoła
klasztornego cystersów w Lubiążu. Obecnie Kuria Biskupia
w Legnicy

Mistyka.
Letni pałac opatów lubiąskich w Moczydlnicy Klasztornej koło Wińska powstał pod koniec XVII wieku z fundacji opata Ludwiga Baucha. Z jego też inicjatywy Willmann pokrył dekoracją malarską cztery drewniane, kasetonowe stropy reprezentacyjnych sal parteru i piętra tej rezydencji:  jadalni, kaplicy, sypialni oraz Sali Wielkiej. Malowidła przedstawiały sceny figuralne i pejzaże. Uzupełniały je kwatery wypełnione dekoracją owocową ornamentalną. Tematyka malowideł oparta jest na mistycyzmie wypływającym ze starotestamentowej księgi "Pieśń nad Pieśniami" i komentarzy do niej, m.in. św. Bernarda z Clairvaux. Według nich, by zyskać zbawienie, dusza ludzka staje się Oblubienicą, która dąży do połączenia z Oblubieńcem - Bogiem. Drogę uzyskania tych mistycznych zaślubin ilustrowały malowidła Willmanna. od przedstawienia w jadalni "Triumfu bohatera cnót", przez ukazanie w sypialni "Zwycięstwa miłości niebiańskiej nad miłością ziemską" po wyobrażenia w Sali Wielkiej dotyczące Eucharystii i mistyki oblubieńczej. Dzieło Willmanna - wyjątkowe dla tego artysty, bo malowane przez niego farbami temperowymi na drewnie - zachowało się jedynie częściowo na zdemontowanych obecnie stropach, które dzięki inicjatywie Muzeum Narodowego we Wrocławiu zaczęto ratować i część z nich podczas przygotowań do wystawy "Willmann. Opus magnum" poddano w 2019 roku konserwacji. Prezentacji tego cyklu dopełnia także pełen mistycznych treści obraz "Anioł Stróż" (1695-1700), który został namalowany przez Willmanna dla cystersów w Lubiążu, ale od 1848 roku znajdował się w kościele św. Jana Chrzciciela w Prochowicach.

Pejzaż ze św. Hieronimem, ok. 1700. Pierwotnie w pałacu opatów lubiąskich
w Moczydlnicy Klasztornej. Obecnie Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa,
Oddział Terenowy we Wrocławiu

Pejzaż ze św. Antonim, ok. 1700. Pierwotnie w pałacu opatów lubiąskich
w Moczydlnicy Klasztornej. Obecnie Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa,
Oddział Terenowy we Wrocławiu

Sceny figuralne i pejzaże malowane temperą na desce, z dawnego pałacu
opatów lubiąskich w Moczydlnicy Klasztornej

Oblubieniec prowadzący oblubienicę, około 1700. Pierwotnie w pałacu
 opatów lubiąskich 
w Moczydlnicy Klasztornej. Obecnie Krajowy
Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, Oddział Terenowy we Wrocławiu


Tęsknota za prawem, ok. 1700. Pierwotnie w pałacu opatów lubiąskich 
w Moczydlnicy Klasztornej. Obecnie Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, 
Oddział Terenowy we Wrocławiu

Czuwanie serca, ok. 1700. Pierwotnie w pałacu opatów lubiąskich 
w Moczydlnicy Klasztornej. Obecnie Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, 
Oddział Terenowy we Wrocławiu

Zwiedzający wystawę, a zapewne i czytający tę stronę zwrócili uwagę, że znakomita większość prezentowanych tu obrazów, pochodzi pierwotnie z jednego miejsca - z opactwa cystersów w Lubiążu. Nie wnikając z zawiłą i niełatwą w ocenie przyczynę tej zadziwiającej migracji obrazów Willmanna, powiedzieć należy, że artysta większość swoich prac (nieco ponad połowę), wykonał na zamówienie miejscowego klasztoru. Tym samym kościół opacki pod wezwaniem Wniebowzięcia N.M.Panny i sam klasztor, stały się posiadaczami najliczniejszej w Europie Środkowej kolekcji obrazów barokowych. Według ostrożnych tylko szacunków, lubiąski zespół liczył co najmniej 60 płócien, z których większość stanowiły wielkoformatowe malowidła.
Obrazy dla kościoła klasztornego w Lubiążu, malował Willmann niemal przez całą swoją artystyczną karierę. Za sprawą opata Arnolda Freibergera - wieloletniego mecenasa artysty - już w roku 1656 do kościoła klasztornego trafiły pierwsze płótna. w 1660 roku artysta osiedlił się na stałe w Lubiążu. Był to okres barokizacji dawniej gotyckiego opactwa. W jej wyniku gotycki pozostał już tylko kościół. Natomiast sam klasztor - największy w Polsce i jeden z największych w Europie - zbudowano w nowym, barokowym stylu. To był dla Willmanna i szczęśliwy traf i poważne wyzwanie. Zarówno opat Freiberger, jak i jego następca Johannes Reich zamawiali u Willmanna całe cykle obrazów i zlecali malowanie całych cykli fresków na stropach wystawnych pomieszczeń klasztornych. Mógł więc artysta spełnić się i jako malarz sztalugowy i jako freskant. 
Lubiąskie zamówienia nie ograniczały się do jednego tylko cyklu obrazów. Były bardzo szerokie, obejmowały bowiem bogaty zbiór prac zróżnicowanych pod względem rozmiarów, tematyki i artystycznego charakteru. I tak w nawie głównej kościoła, na  ścianach powyżej arkad umieszczono opus magnum artysty - czternaście ogromnych płócien, tworzących cykl Męczeństwa apostołów. W ołtarzu głównym umieszczono monumentalne przedstawienie ilustrujące Wniebowzięcie N.M.Panny oraz Oczekiwanie na Marię. Z kolei w obejściu prezbiterium, w nawach bocznych i w kaplicach ustwiono mniejsze ołtarze z kameralnymi obrazami o tematyce odwołującej się do kultu świętych. Całości malarskiego wystroju wnętrz dopełniały liczne obrazy olejne oraz freski. W przypadku dekoracji freskowej, Willmannowi pomagał popularny na Dolnym Śląsku freskant Karl Dankwart.
Ile obrazów, rysunków i fresków stworzył Willmann w czasie swego życia trudno dziś ocenić. W chwili obecnej znanych jest około 300 prac mistrza i prawie drugie tyle jego warsztatu, rozproszonych po całej Polsce oraz poza jej granicami. Część dzieł artysty nadal pozostaje w pocysterskich kompleksach klasztornych na Dolnym Śląsku. Część obrazów z Lubiąża została wywieziona po 1952 roku do Warszawy, gdzie zdobią stołeczne kościoły oraz przechowywane są w tamtejszym Muzeum Narodowym. Dużą ich kolekcję posiada także Muzeum Narodowe we Wrocławiu, dwa są w Augsburgu, jeden w Norymberdze, bliżej nieokreślona liczba obrazów znajduje się też w Czechach i na Morawach.

Pejzaż z powołaniem Mateusza, ok. 1675. Pierwotnie zapewne w pałacu
opackim cystersów lubiąskich. Obecnie w zbiorach
Muzeum Narodowego we Wrocławiu

Pejzaż ze św. Janem Chrzcicielem, 1656. Pierwotnie w pałacu opackim
cystersów lubiąskich. Obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego
w Warszawie

Krajobraz z prorokiem Elizeuszem, 1675. Pierwotnie w pałacu opackim cystersów 
lubiąskich. Obecnie Zamek Królewski w Warszawie

Ucieczka do Egiptu, 1685. Pierwotnie w kościele klasztornym cystersów
w Lubiążu. Obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego 
we Wrocławiu

Willmann był bez wątpienia wspaniałym pejzażystą. Podkreślają to wszyscy piszący o artyście. Jego świat przyrody fascynuje, ale i intryguje. Warto wszak zwrócić uwagę, że tłem dla jego religijnych przedstawień, jest nasza rodzima, okoliczna przyroda! Święta Rodzina w obrazach Willmanna nie spaceruje po Ziemi Świętej, a po Kotlinie Krzeszowskiej w Sudetach, lub po rozlewiskach Odry w okolicach Lubiąża. W Ucieczce do Egiptu nie znajdziemy surowego, pustynnego krajobrazu, ale góry, skały i lasy iglaste. Święty Jan Chrzciciel oczekuje na Jezusa nad górskim potokiem z Gór Wałbrzyskich, czy Karkonoszy. Znawcy tematyki związanej z twórczością artysty potrafią nawet rozpoznać konkretne szczyty gór, czy okolice dolnośląskich miasteczek w tle. Bowiem Willmann czerpał otwarcie i szeroko z rodzimego krajobrazu i dolnośląskiej przyrody. Liściaste i iglaste lasy, górskie potoki, łąki i leśne dukty, były mu doskonałym tłem i do pejzaży i do przedstawień Żywotów Świętych, czy scen starotestamentowych. Podobne analogie odnajdziemy bez trudu w malowidłach ściennych artysty - na ścianach kościoła św. Józefa w Krzeszowie i na sklepieniach sal klasztornych w Lubiążu. 

Ucieczka do Egiptu, detal

Sąd nad Chrystusem, 1678.  kościół Wniebowzięcia N.M.Panny
w opactwie cystersów w Henrykowie

Pokłon Trzech Króli, 1678. kościół Wniebowzięcia N.M.Panny
w opactwie cystersów w Henrykowie

Obnażenie Chrystusa z szat, 1682. Pierwotnie w kaplicy Świętych Schodów
w opactwie cystersów w Krzeszowie. Obecnie Urząd Miejski w
Ząbkowicach Śląskich

Przybicie Chrystusa do krzyża, 1682. Pierwotnie w kaplicy Świętych Schodów
w opactwie cystersów w Krzeszowie. Obecnie w zbiorach Muzeum
Narodowego we Wrocławiu

Koronowanie cierniem, 1661. Pierwotnie w kościele klasztornym
opactwa cystersów w Lubiążu. Obecnie w  kościele Paulinów
w Warszawie na Nowym Mieście

Modlitwa w Ogrójcu, 1661. Pierwotnie w kościele opactwa cystersów w Lubiążu.
Obecnie w kościele Franciszkanów w Warszawie na Nowym Mieście

Pierwszy upadek Chrystusa pod krzyżem, 1682. Pierwotnie w Kaplicy
Świętych Schodów w opactwie cystersów w Krzeszowie. Obecnie
w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu


Chrystus i niewiasty jerozolimskie, 1682. Pierwotnie w Kaplicy Świętych
Schodów w opactwie cystersów w Krzeszowie. Obecnie w zbiorach
Muzeum Narodowego we Wrocławiu

Raj, 1670. Pierwotnie w klasztorze cystersów w Lubiążu.
Obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu

Raj, detal

Raj, detal

Sześć dni stworzenia, 1668. Pierwotnie w klasztorze cystersów w Lubiążu. Obecnie
w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie.
Monumentalne dzieło. Warto zwrócić uwagę na lewą stronę płótna. Ciemny trójkąt to nie uszkodzenie, czy
ubytek w płótnie, ale scena początku świata, kiedy nie ma jeszcze nic! Jest ciemność. Następnie Bóg rozpoczął swoje dzieło ... Intrygujące 

Sześć dni stworzenia, detal

Sześć dni stworzenia, detal

Sześć dni stworzenia, detal


Wszystkie zdjęcia wykonałem "z ręki". Bez użycia statywu i bez flesza. Takie są ograniczenia dla fotografujących w muzeach. Musiałem zatem wykorzystać wyłącznie miejscowe oświetlenie. Tego rodzaju fotografowanie jest trudne. Trzeba podnieść wysoko czułość matrycy, nieraz aż do progu szumów, widocznych później na zdjęciach. Dodatkowym utrudnieniem jest wielopunktowe oświetlenie obrazów. Taka iluminacja jest wprawdzie korzystna dla oglądającego, bo pozwala na równomierne rozprowadzenie światła po płaszczyźnie obrazu, ale jest zarazem problemem dla fotografującego. Zastosowanie filtra polaryzacyjnego nie eliminuje bowiem wszystkich refleksów światła, gdyż pochodzi ono z kilku różnych punktów. Mimo to zdecydowałem się na prezentację większości eksponowanych obrazów. Ominąłem jedynie te, których jakość techniczna zdecydowanie zaniżała poziom zdjęć.

Dodatki:

1. Opactwo Cystersów w Lubiążu przed rokiem 1945. Ciekawostki.

Na zdjęciach doskonale widoczne bogate wyposażenie barokowe, a  w szczególności liczne obrazy Willmanna. Ten kościół nie był zniszczony działaniami wojennymi ...
Kościół opacki w Lubiążu , ołtarz główny. Zdjęcie pochodzi ze strony:
https://www.gancarczyk.com/opactwo-cystersow-w-lubiazu-klasztor-bazylika-palac-i-kosciol-czyli-cysterski-kolos-beczka-dziegciu-i-trzy-lyzki-miodu/

Kościół Opacki w Lubiążu. Stalle w prezbiterium. Zdjęcie pochodzi ze strony:
https://www.gancarczyk.com/opactwo-cystersow-w-lubiazu-klasztor-bazylika-palac-i-kosciol
-czyli-cysterski-kolos-beczka-dziegciu-i-trzy-lyzki-miodu/

Kościół opacki w Lubiążu. Nawa główna. Doskonale widoczne wielkie obrazy Willmanna.
Zdjęcie pochodzi ze strony:
https://polska-org.pl/6159165,foto.html

Archiwalna fotografia dokumentuje, jak pierwotnie prezentował się obraz Michaela Willmanna Śmierć św. Benedykta (ok. 1862), wypełniający centralną część ołtarza w kaplicy św. Benedykta w kościele klasztornym pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Lubiążu. Na potrzeby wystawy w Pawilonie Czterech Kopuł udostępniły go benedyktynki sakramentki z zakonu w Warszawie. Obraz, który dotąd był niedostępny dla zwiedzających, a na co dzień towarzyszy modlitwie sióstr, przebył jednak bardzo długą drogę… W roku 1943 dzieło Willmanna wraz z całym wyposażeniem lubiąskiego kościoła zostało wywiezione do kościoła benedyktynek w Lubomierzu. Dwa lata później obraz został przewieziony do tymczasowej składnicy muzealnej w Szklarskiej Porębie, później do składnicy na zamku Paulinum w Jeleniej Górze. W latach 50. XX wieku znajdował się w kaplicy Matki Boskiej Różańcowej przy klasztorze Zgromadzenia Sióstr Matki Boskiej Loretańskiej reguły św. Benedykta, aż w końcu przed 1994 rokiem został przeniesiony do kaplicy klasztoru sióstr sakramentek w Warszawie.
Obraz przedstawia moment śmierci Benedykta, który zmarł w założonej przez siebie wspólnocie. W dniu śmierci przyszły święty poprosił, aby go przeniesiono do oratorium klasztornego. Przyjął Eucharystię, po czym podtrzymywany przez uczniów wydał ostatnie tchnienie. Zdjęcie i tekst zaczerpnięty ze strony: https://mnwr.pl/ciekawostki-o-willmannie/

Opactwo cystersów w Lubiążu. Jadalnia opata w zespole klasztornym (mały refektarz). Sklepienie sali bogato zdobione sztukaterią i malowidłami
Willmanna.  Artysta zajęty malowaniem całych cykli obrazów, znalazł
 jeszcze czas na ozdobienie pięknej jadalni freskami

Opactwo cystersów w Lubiążu. Jadalnia opata w zespole klasztornym (mały refektarz). Sklepienie sali bogato zdobione sztukaterią i malowidłami Willmanna. Fresk centralny w dużym skrócie perspektywicznym. 

Wyżej i niżej ten sam fresk podzielony na dwa - bardziej czytelne - fragmenty. Malowidło "Triumf bohatera cnót" przedstawia młodzieńca, który porzuciwszy marności i rozkosze doczesnego życia, podąża, prowadzony przez Minerwę, ku Herkulesowi. Nie jest to łatwa droga, bo młodzieńca kuszą Rozpusta, rozbawiony Bachus i Pycha z lustrem w dłoni. Nagrodą za zwycięstwo jest trzymany
 przez Herkulesa wieniec z liści laurowych.

Obraz pochodzący z Lubiąża ale znajdujący się poza granicami kraju :
„Pejzaż ze snem Jakuba” powstał prawdopodobnie jako ostatni z cyklu obrazów dla jadalni klasztornej, lecz uważany jest za najlepszy. Dzieło przedstawia scenę ze Starego Testamentu, w której Jakub udający się z Beer-Szeby do Charanu, zatrzymał się na nocleg i oparłszy głowę na kamieniu zasnął. We śnie ujrzał sięgającą nieba drabinę pełną aniołów. Jakub usłyszał głos Boga obiecującego dać mu ziemię, na której śpi, (nazwaną potem Bertel, czyli Dom Boży) i zobowiązał się składać Bogu dziesięcinę ze wszystkiego, co otrzyma.

Jadalnia Opata w zespole klasztornym Lubiąża, to oczywiście nie refektarz. Ten jest znacznie większy, gdyż przeznaczony był jako jadalnia dla wszystkich mnichów i ich gości. Refektarz lubiąski również ozdobiony jest wielkim cyklem malowideł ściennych. Ale ich autorem jest inny śląski malarz Anton Felix Scheffler. Willmannowi natomiast przypadło w udziale wykonanie 11 płócien, przeznaczonych do zawieszenia na ścianach refektarza. Wszystkie obrazy miały zbliżone wymiary i rozmieszczone były obok siebie. Łączyła je także kompozycja widoków przyrody: scena tytułowa rozgrywała się w dolnej, jednej piątej płaszczyzny obrazu, drugi plan rozciąga się pod horyzontem (w połowie płótna), górną część wypełniały połacie nieba z białymi chmurami. Obrazy znajdowały się w Lubiążu ponad 100 lat (w 1799 r. były jeszcze na miejscu). W roku 1811 znalazły się w spisie obrazów przejętych z klasztoru do Kunrtund Antikenkabinett Uniwersytetu we Wrocławiu. W 1853 roku część z nich wystawiono w Bildergalerie na wrocławskim placu Solnym, a 20 lat później przeniesiono je do Museum der bildenden Künste, którego stanowiły własność do wybuchu II wojny światowej. W 1942 roku „Pejzaż ze snem Jakuba” wraz z innymi obiektami został ewakuowany do Kamieńca Ząbkowickiego. Przed wkroczeniem na Śląsk wojsk radzieckich dzieło przewieziono do Bawarii, do twierdzy w Koburgu, następnie przetransportowane do Monachium, a w czerwcu 1949 roku do Central Collecting Point w Wiesbaden. 29 kwietnia 1964 roku angielskie władze wojskowe przekazały „Pejzaż ze snem Jakuba” (jako depozyt) do Gemäldegalerie Berlin Dahliem.. 

Willmann posiadał w Lubiążu dwie pracownie: na piętrze swego domu, w której malował obrazy o niewielkich rozmiarach i przechowywał najważniejsze rzeczy potrzebne do artystycznej działalności (zapas farb, księgi dotyczące sztuki, graficzne i rysunkowe wzorniki), oraz pracownię pozadomową w szopie lub stodole na posesji mistrza, w której powstawały wielkoformatowe płótna wymagające udziału całego zespołu „technicznych” współpracowników. Bez nich nie byłoby możliwe szybkie i profesjonalne przygotowywanie podobrazi o dużej powierzchni pod ich malarskie opracowanie.
To właśnie oni zajmowali się także całą „logistyką” produkcji malarskiej: dbali o zapewnienie odpowiedniej ilości materiałów i narzędzi do pracy (bele płótna, kleje, wapno, pigmenty, farby, igły, nici, nożyce, młotki, gwoździe czy pędzle), a także przygotowywali skończone już dzieła do transportu do miejsc ich przeznaczenia. To drugie atelier przypominało wnętrze małej hali fabrycznej wypełnionej gwarem robotników działających pod kierunkiem mistrza.
Dom rodziny Willmannów miał być piętrowym budynkiem, który wzniesiono w konstrukcji szachulcowej i pokryto gontem. Na parterze usytuowane były trzy pokoje pełniące funkcje mieszkalne oraz pomieszczenia z przeznaczeniem gospodarczym. Na piętrze mieścił się przestronny pokój gościnny oraz malarskie atelier Willmanna. Pokój gościnny znajdował się naprzeciwko malarskiej pracowni, a do jego wnętrza światło wpadało przez parę prostokątnych okien na południowej ścianie. Dodatkowo pomieszczenie to miało dwie alkowy po lewej i prawej stronie, do których wchodziło się przez osobne drzwi. Ściany pokoju gościnnego były udekorowane malowanymi tapetami, których krańce przy posadzce, stropie i w narożnikach zdobiły złote listwy. Poza tym w jednym z narożników pokoju gościnnego stał piec kaflowy. Co ciekawe, podczas remontu tego pieca na początku XIX wieku zostały odsłonięte namurowanym cokole trzy kafle z malarskimi przedstawieniami fauna, Bachusa i głowy filozofa. Niestety, w czerwcu 1849 roku wybuchł pożar, który doszczętnie strawił dawny dom rodziny Willmannów wraz z pracownią artysty.
Tekst zaczerpnięty ze strony: https://mnwr.pl/ciekawostki-o-willmannie/


2. Opactwo cystersów w Krzeszowie. Kościół pomocniczy św. Józefa - cykl fresków 

Kościół p.w. św. Józefa to budowla barokowa, trójnawowa, o wnętrzu prawie zupełnie pozbawionym dekoracji rzeźbiarskiej. Takie wykończenie wnętrza pozwoliło Willmannowi na pełne pokrycie malowidłami wszystkich ścian i sklepień. Toteż Całe wnętrze kościoła wypełniają imponujące malowidła ścienne Michała Willmanna, ułożone w cykle. Wyrażają one "Radości i Troski Św. Józefa". Radości przedstawiono po stronie lewej naw, zaś  troski po prawej, przy czym wydarzenia wcześniejsze zaczynają się bliżej prezbiterium. Nie da się jednak łatwo obejść ich wszystkich w kolejności chronologicznej, gdyż wymagałoby to chodzenia po kościele zygzakami. Przechodząc środkiem nawy, widzi się dobrze tylko połowę scen, pozostałe widoczne są w całości z naw bocznych.    
U góry i u dołu widok ogólny na wnętrze kościoła św.Józefa  Wszystkie wolne płaszczyzny pokrywają freski Michaela Willmanna

U góry i u dołu polichromia sklepienna nawy głównej, wzorowana na malowidłach w Kaplicy Sykstyńskiej. Całe sklepienie liczy pięć przęseł. Ciekawostką jest, że za sprawą opata Bernarda Rosy i pędzla Michała Willmanna, cały kościół opowiada historię poświęconą św. Józefowi - człowiekowi, który w całej ewangelii nie wypowiada ani jednego słowa, próżno szukać. Równie mało jest jakichkolwiek informacji o nim, prócz tej, że był cieślą i mężem Marii oraz opiekunem św. Rodziny.  Pod tym względem krzeszowska świątynia stanowi duży wyjątek. To właśnie tu znajduje się barwnie opisana i przebogata "Biblia pauperum" opowiadająca o św. Józefie.

Prezbiterium, całościenny fresk panoramiczny - Święta Rodzina i Pokłon Trzech Króli.

Wyżej i niżej fresk sklepienny prezbiterium. Chwała niebiańska. Fresk pokazuje Trójcę Świętą w promiennym blasku oraz siedmiu archaniołów tańczących w kole.


Słynna scena "Poszukiwania noclegu w Betlejem" z autoportretem artysty

Karczmarz to autoportret Willmanna

Scena "Adoracji Dzieciątka"

Scena "Ucieczka do Egiptu"


Michał Leopold Willmann zmarł 26 sierpnia 1706 roku w Lubiążu i został pochowany - wbrew regule zakonnej - w krypcie konwentu, w kościele klasztornym. Świadczy to dobitnie o wielkim szacunku i przywiązaniu lubiąskich cystersów do osoby malarza. Zmumifikowane zwłoki Willmanna spoczywały tam w spokoju do końca II Wojny Światowej. Po roku 1945 krypta kryjąca obok artysty ciała ponad 200 zakonników, była wielokrotnie plądrowana i dewastowana. Nie tylko przez okolicznych mieszkańców, ale też przez różnego rodzaju złodziei w rodzaju "poszukiwaczy skarbów" i tropicieli tajemnic. Dopiero w 1989 roku, powołany przez Zakład Antropologii PAN i Katedrę Historii Sztuki UW zespół antropologów i historyków sztuki, przeprowadził prace badawcze i porządkowe w zdewastowanej krypcie. W trakcie badań, w oparciu o zebrany wcześniej materiał historyczny i ikonograficzny, udało się zidentyfikować zwłoki Michała Willmanna i po uporządkowaniu krypty złożyć je w barokowej trumnie, odpowiednio eksponując. Dopełnieniem prac przeprowadzonych przez wrocławskich naukowców był powtórny pochówek malarza, który odbył się 3 marca 1990 roku. Uroczystym egzekwiom i ceremonii pogrzebowej przewodniczył metropolita wrocławski ks. Henryk Kardynał Gulbinowicz, w obecności licznie przybyłych mieszkańców Lubiąża i okolic. 
I na koniec jeszcze wielka prośba. Nie nazywajcie tego wspaniałego, jedynego w swoim rodzaju artysty drugim Rembrandtem, czy jeszcze gorzej, Apellesem. On miał na imię Michael, a nazwisko nosił Willmann! Był niemieckim malarzem. Żył w Niderlandach inny malarz, jakby właśnie  drugi Willmann - ale tam nikomu nie przychodzi do głowy tak go nazywać ...


Korzystałem z:
- Zbigniew Strucki: Spacery krótkie i te nieco dłuższe - Willmann wyobrażony. Blog
- strona http://www.lubiaz.pl/lubiaz/historia/wilmann   
- strona https://draft.blogger.com/blog/post/edit/3354466797431880620/1754913014411928639
- strona https://culture.pl/pl/tworca/michael-willmann
- Piotr Cyniak: „Willmann encore. Męczeństwa apostołów” albo „Panorama Warszawska”
ANDRZEJ KOZIEŁ-DOSKONAŁA SZKOŁA MALARSTWA",CZYLI SŁÓW KILKA O ZESPOLE OBRAZÓW MICHAELA WILLMANNA Z DAWNEGO KOŚCIOŁA KLASZTORNEGO CYSTERSÓW W LUBIĄŻU
- strona https://mnwr.pl/ciekawostki-o-willmannie/
- Pejzaż ze Snem Jakuba - Wydział Restytucji Dóbr Kultury
- materiały własne


4 komentarze:

  1. Widać wpływ Rembranta.Dla mnie najpiękniejszy obraz to Męczeństwo Sw Wawrzyńca. Niesamowicie oddane uczucia obraz dosłownie gra emocjami. Trzeba odczytywac go sercem i znajomością chrześcijaństwa i osobowosci Swietych ich zawierzeniu Bogu. Mieszkam w Wielkopolsce ,szkoda ze nie wiedzialam o wystawie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście szkoda. To była wystawa, która nieprędko się powtórzy.
      Dziękuję za piękny komentarz
      Pozdrawiam Jerzy Głowacki

      Usuń
  2. Pozdrawiam Szanownego Pana Jerzego Głowackiego może jesteśmy spokrewni Bożena Głowacki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może tak, być może nie. Kto wie?
      Pozdrawiam Jerzy Głowacki

      Usuń