Przyzwyczajeni do naszych bunkrów w Międzyrzeckim Rejonie Umocnionym, czy też do Wału Pomorskiego, zapominamy czasem, że nasi południowi sąsiedzi zafundowali sobie przed II wojną światową, własny system obronny wzorowany na Linii Maginota. Jest to sieć umocnień zachowanych do obecnych czasów w bardzo dobrym stanie, starannie zabezpieczony i świetnie przygotowany do przyjęcia dużej liczby turystów...
Najciekawsze i zarazem największe z tych betonowych fortec leżą tuż pod polską granicą. Pevnost Stachelberg koło miasteczka Zacler na południu od Lubawki, bunkry Dobroszowa niedaleko Nachodu i warownia Haniczka w Orlickich Górach. Wszystkie trzy są dostępne dla turystów, dobrze przygotowane i oświetlone. I wszystkie udostępniają części podziemne dla zwiedzających.
Twierdza artyleryjska Stachelberg nigdy nie została dokończona. Decyzję o budowie całości umocnień podjęto w 1932 roku, po fiasku genewskiej konferencji rozbrojeniowej i dojściu Hitlera do władzy, który zażądał przyłączenia Sudetów zamieszkałych przez mniejszość niemiecką. Obszar warowny miał rozciągać się na północnej granicy Czechosłowacji, od Odry do pasma Karkonoszy, na odcinku 263 kilometrów. Budowę fortyfikacji wstrzymano w 1938 roku po konferencji Monachijskiej, kiedy to podpisano haniebne porozumienie, o przyłączeniu pogranicznych terenów zamieszkiwanych głównie przez Niemców do III Rzeszy. Projekt przewidywał wybudowanie dwunastu obiektów, z których 11 miało zostać połączonych rozległym systemem podziemnych korytarzy. Stachelberg należał do największych budowanych twierdz czechosłowackiego systemu umocnień. Projekty twierdz opracowali kapitan saperów Emil Ludvik oraz Kapitan saperów inż. Alois Stana. Głównym wsparciem siły ogniowej twierdzy Stachelberg miały być dwa obiekty artyleryjskie grupy warownej, wyposażone w trzy haubice o kalibrze 100mm oraz dwa obiekty dla obrotowych wież pancernych z podwójną haubicą o kalibrze 100mm. Osłonę terenu miały stanowić dwa obiekty z wieżą obrotową wyposażoną w dwa miotacze min o kalibrze 120mm. Pozostałe miały tworzyć forty dla piechoty wyposażonej w karabiny maszynowe i działa przeciwpancerne. Tylko jeden z obiektów został wybetonowany.
plan Grupy Warownej Stachelberg - podzelono na 2 części (u góry odcinek zachodni, poniżej odcinek wschodni)
Część podziemna wykuta jest w litej skale zlepieńcowej. Warto podczas zwiedzania zwrócić uwagę, na duże otoczaki granitowe osadzone w cieście skalnym zlepieńców. Skała ma kolor różnych odcieni brązu i wiśni. Tylko niektóre odcinki korytarzy wymagały wzmocnienia betonową obudową. W większości podziemi twarda, lita skała zapewniała wymagany poziom bezpieczeństwa.
Podziemny ciąg komunikacyjny składa się z korytarza głównego (komunikacyjnego), sieci korytarzy łącznikowych oraz komór i sal, zbudowanych na potrzeby socjalne i magazynowe. Część podziemi udostępniona do zwiedzania, mierzy nieco ponad jeden kilometr, całość 3,5 kilometra. Głębokość podziemi 40-60 m.
Główny bunkier grupy. Jest duży ale i tak nic nie wskazuje, że pod nim rozciąga się 3,5 kilometrowy system podziemi. Na pierwszym planie zapory przeciwpiechotne i przeciwczołgowe.
Wejście jest raczej skromne, a nawet ciasne i sprawia nieco trudności, chociaż jest całkowicie bezpieczne. Potem trzeba zejść na dół 40 m betonowa klatką schodową.
Podręczny magazynek stwarza bardziej swojski klimat w tym świecie podziemi...
Korytarz komunikacyjny łączący klatkę schodową z główną galerią
Odcinek głównego korytarza komunikacyjnego łączącego poszczególne obiekty. Kolejka podziemna miała mieć napęd elektryczny i służyć do szybkiego zaopatrzenia poszczególnych bunkrów i stanowisk strzeleckich w zapasy amunicji.
Kolejny korytarz łącznikowy
Każda grupa zwiedzających zaopatrzona jest w kaski ochronne, gdyż niektóre korytarze maja niskie stropy.
Główny ciąg komunikacyjny pozostawiono w surowej , litej skale. Obetonowano jedynie odcinki na których skała rodzima miała pęknięcia lub jej wytrzymałość była osłabionaW oddali widoczni manekinowi robotnicy na stanowiskach pracy. Taka inscenizacja świetnie wspomaga wyobraźnię zwiedzających.
Na obydwu zdjęciach można zobaczyć jak wygląda z bliska obudowa betonowa korytarzy. Są też wewnątrz rysunki poglądowe, ilustrujące poszczególne etapy drążenia i obudowywania korytarzy
W korytarzach z betonową obudową, krążąca w skałach woda, rozpuszcza zawarty w betonie wapień i osadza w innych miejscach, tworząc nacieki - zupełnie jak w jaskiniach...
Ilustracje warunków w jakich pracowali górnicy zatrudnieni przy drążeniu podziemi
Skała zlepieńcowa ma tu cały czas charakterystyczny brązowy kolor
Jeden z najdłuższych korytarzy
Główna galeria komunikacyjna
Niedostępny odcinek podziemi kusi swoimi tajemnicami ...
Niedokończony korytarz miał uzupełnić główną galerię komunikacyjną
Życie organiczne w podziemiach. W jednej z betonowych sal wyrósł , czy raczej wykwitł jakiś organizm żywy w postaci pięknego dendrytu
Są też i grzyby. Jak widać do życia podeszły nader skromnie. Zadowalają się gołą skałą, wilgocią i odrobina sztucznego światła, które obecne jest tu tylko w czasie zwiedzania
Inna forma grzybów to pleśnie. Te z kolei starają się unikać światła
W tym miejscu kończy się przygotowany dla turystów odcinek podziemi. Dalej jest już tylko królestwo nietoperzy i ciemności...
Miły akcent w krainie bunkrów - stara XVII wieczna kolumna wotywna, czy może znak graniczny biskupstwa (podwójny, biskupi krzyż nad kolumną)
WYCIECZKA GRUPY FOTOPASIEKA sierpień 2015
Upalne lato 2015. Wokół gorąco. Temperatura + 36 st daje się we znaki. Ale w czeluściach twierdzy Stachelberg można odetchnąć : - tylko + 16 st, a to już tchnie Arktyką ... :
Samo wejście do bunkra jest trochę ciasne i nieco karkołomne
Zwiedzanie podziemi w upalne dni to dodatkowa i bardzo przyjemna atrakcja
grupka fraglesów i duzersów
Ten pan stoi wciąż na swoim stanowisku
wielki dendryt na betonowej ścianie cieszy się dużym zainteresowaniem zwiedzających
kroki pojedynczych osób brzmią dość osobliwie
czarna strefa na ścianach chodników wyznacza poziom wody z czasów przed udostępnieniem podziemi do zwiedzania
Bardzo interesujace.Pozdrawiam Jacek
OdpowiedzUsuń