GOTYCKI KOŚCIÓŁ MARII PANNY NA WYSPIE PIASKOWEJ - dawniej kanoników regularnych
Piękny i
wyniosły kościół p.w. N.M.Panny na Piasku wcale nie został
wybudowany na piaszczystej odrzańskiej mierzei, jak sądzą
niektórzy. Jego nazwa wywodzi się wprost od łacińskiego wezwanie
kościoła Sancta Maria in Arena i pochodzi od rzymskiego kościoła
św. Marii, zbudowanego w miejscu dawnego rzymskiego cyrku, który
wysypany był właśnie piaskiem (arena po łacinie to piasek). Wyspa
ma obecnie powierzchnię około pięciu hektarów. Oprócz kościoła
NMP znajduje się tu jeden z gmachów Biblioteki Uniwersyteckiej
(dawny klasztor augustianów) i jeszcze kilka zabytkowych budynków.
To imponująca budowla! Z zewnątrz zaskakuje wielkością i
wysokością naw, a najbardziej długim rytmem powtarzających się
wypukłych przypór i wklęsłych, lancetowatych okien. Tę rytmikę
lubią powtarzać falujące wody Odry, gdy staniemy tylko w
odpowiednim miejscu. Jednak prawdziwe oczarowanie oczekuje na nas w
środku. Pokonawszy potężne drzwi drewniane, a zaraz za nimi
uchylne drzwi kruchty wchodzimy do wnętrza świątyni. Natychmiast
otacza nas zaczarowany krąg światła – za sprawą niezwykłej
wprost siły oddziaływania kolorowych witraży. One to sprawiają,
że na chwilę zapominamy o wszystkim i chłoniemy ciepłe odcienie
czerwieni - to w pełni świadomy efekt, z góry przewidziany przez
autorkę witraży - ale o tym szerzej w dalszej części.
Pomimo pełnej świadomości jakich strat doświadczył ten kościół w czasach bombardowań Festung Breslau, ilekroć wchodzę doń i doświadczam owych zaczarowanych miraży światła, zastanawiam się czy stracił więcej z powodów wojny, czy też zyskał za sprawą tak świadomie estetycznej oprawy szklanej, w połączeniu z najwyższym kunsztem kamieniarzy odbudowujących świątynię ze zniszczeń? To pytanie nie daje mi spokoju...
Pomimo pełnej świadomości jakich strat doświadczył ten kościół w czasach bombardowań Festung Breslau, ilekroć wchodzę doń i doświadczam owych zaczarowanych miraży światła, zastanawiam się czy stracił więcej z powodów wojny, czy też zyskał za sprawą tak świadomie estetycznej oprawy szklanej, w połączeniu z najwyższym kunsztem kamieniarzy odbudowujących świątynię ze zniszczeń? To pytanie nie daje mi spokoju...
Fragment nawy południowej. Wąskie lancetowate okno wypełnia niebiesko-czerwone światło. Aniołowie po obu stronach patrzą z uśmiechem, jak chłoniemy ten spektakl kolorów ...
Zapowiedź uczty, jaka oczekuje tu każdego miłośnika architektury
ROMAŃSKIE
POCZĄTKI
"Kronika
opatów NMP na Piasku" (Chronica abbatum Beatae Mariae Virginis
in Arena): Klasztor kanoników regularnych Św. Augustyna na
wrocławskiej Wyspie Piaskowej (in Arena), którego dzieje spisuje
wspomniana kronika, powstał w pierwszej połowie XII w. i przez
kilkaset lat swej działalności odgrywał ważną kulturalną i
gospodarczą rolę na Śląsku. Pierwsza połowa XII wieku –
pradawne czasy. Uważa się, że pierwszy kościół romański został
ufundowany przez palatyna Piotra Włosta z rodu Łabędziów, jego
żonę księżniczkę Marię i ich syna Świętosława. Prace
ukończono przed 1148 rokiem. Piotra Włostowica kojarzymy oczywiście
z legendarnym komesem śląskim, dworzaninem króla Bolesława III
Krzywoustego i jego syna Władysława II Wygnańca. Przypisuje się
mu ufundowanie na ziemiach polskich ponad 77 klasztorów, jako wynik
ekspiacji za popełnione grzechy – w szczególności za porwanie
ruskiej księżniczki Marii, którą pojął za żonę. Podana liczba
jest raczej legendarna, nawet jeśli założymy, że część jego
fundacji zbudowano z drewna. Kronikarz Jan Długosz wyliczył już
tylko 42 fundacje, z których murowanych było zaledwie kilkanaście.
Ale nawet taka wielkość przekracza raczej możliwości finansowe
pojedynczego palatyna. Wydaje się więc zasadne domniemanie o roli
fundacyjnej całego ówczesnego rodu Duninów, którego Piotr był
najznamienitszym i najhojniejszym zarazem fundatorem. Do jego
największych fundacji zaliczono budowle w Sobótce, Wrocławiu i
Strzelnie Kujawskim. Jest coś, co wyróżnia Piotrowe budowle na tle
ogólnej architektury tego okresu – niezwykle wysoki poziom
artystyczny samej architektury jak i jej form plastycznych. Dość
powiedzieć, że gdyby przetrwało do naszych czasów całe opactwo
na Ołbinie, wraz z detalami i dekoracjami rzeźbiarskimi, to nie
miałoby sobie równych w całej środkowej Europie, a co więcej,
byłoby blisko spokrewnione z podobnymi opactwami znanymi nam z
Autun, Cluny, Boscherville czy Vezelay. Aby się o tym przekonać
wystarczy obejrzeć pozostałości i detale kamieniarki romańskiej
we Wrocławiu. A jeden taki detal – przepiękny tympanon fundacyjny
Duninów znajdziemy właśnie w kościele N.M.Panny na Piasku...
Niżej i wyżej plan przyziemia kościoła z naniesionymi zarysami budowli romańskiej. Na rysunku dolnym zaznaczono kolorem czerwonym obrys kościoła romańskiego fundacji Włostowiców. Rys pochodzi z pracy: Olgierd Czerner "Studia nad romańską i gotycką architekturą kościoła N.M.Panny na Piasku we Wrocławiu"
Zakon
kanoników regularnych, kierujący się regułą Św. Augustyna,
należy do jednego z najstarszych zakonów założonych na Śląsku.
Sprowadził ich oczywiście Piotr Włost po 1121 r., a przed rokiem
1138 z Arrouaise we Flandrii fundując im klasztor w obrębie
własnych posiadłości, na szczycie Ślęży. Wiadomość o filii
polskiej znajduje się w księgach klasztoru macierzystego w
Arrouaise z roku 1125. Jednak ich obecność na Ślęży nie
przetrwała długo, z powodu ostrego i nie sprzyjającego klimatu.
Kiedy nastąpiła translacja zakonników na wyspę Piaskową, źródła
nie podają. Pewne jest jedynie, że nastąpiło to po 1150 r. a przed
1193 r. W tym bowiem roku, 9 kwietnia, papież Celestyn III wziął
opata klasztoru Alarda pod swą opiekę i zatwierdził posiadłości
i prawa klasztoru, osiedlonego na wyspie Piaskowej. Klasztor
przetrwał tu do czasu sekularyzacji przeprowadzonej przez Prusy w
1810 r. Pierwszym opatem został zakonnik imieniem Oger lub Oqer.
Najstarszy kościół znajdował się w miejscu, w którym obecnie
jest środkowa część nawy głównej i nawy południowej. Jeszcze w
XIII wieku wydłużono prezbiterium w kierunku wschodnim o około 10
metrów. W tej postaci romański kościół przetrwał do roku 1334.
Trzeci północny filar międzynawowy i widoczne dziś zachowane fragmenty
dawnego lektorium - filarek z głowicą (wspornik balustrady) i łuk kamienny, a po lewej cios piaskowcowy w cegłach
Oto
jak prof. Olgierd Czerner opisuje odkrycie śladów dawnego lektorium
w kościele:
"Pożar
r. 1945 zniszczył prawie całkowicie barokowy wystrój kościoła,
dach, sklepienia i spowodował opadnięcie późniejszych tynków.
Pozwoliło to zauważyć na pierwszej parze filarów międzynawowych
prezbiterium (3-cia para filarów od wschodu) na wysokości około 6
m nad cokołami pozostałości skutej kamieniarki. Występowały one
od wnętrza nawy głównej i wzajemnie sobie odpowiadały. Nasuwało
to przypuszczenie, że pomiędzy filarami była rozpięta jakaś
przegroda, którą mogło być tylko lektorium.Dodatkowego argumentu
dostarczyło znalezienie około 160 elementów kamiennego
wyposażenia. Zostały one uzyskane drogą rozbiórki dwóch łęków
rozpiętych w arkadach międzynawowych pomiędzy pierwszą a drugą
parą filarów prezbiterium, podtrzymujących wcześniej barokowe
empory. Wykonano odpowiednie wykopy, które odsłoniły bezpośrednio
pod posadzką frontowe i boczne fundamenty lektorium. Odsłonięcie
fundamentu wschodniego zamknięcia, którego się domyślamy w
jakiejś formie, nie było do tej pory możliwe."
Badania
wykopaliskowe ustaliły, że pierwotna budowla romańska stała pod
zachodnią częścią dzisiejszego kościoła i w tym samym miejscu
zamknięta była ścianą zachodnią. Z zachowanych fragmentów muru
wynika, że kościół został zbudowany z kamienia – z granitowych
ciosów. Na doskonale zachowanym fragmencie ściany bocznej
północno-zachodniego narożnika transeptu widać, że granitowe
ciosy były wymurowane w układzie opus quadratum. Wobec
szczątkowo zachowanych współcześnie murów i braku zarówno
źródeł ikonograficznych, jak i pisanych, nie jest łatwa
rekonstrukcja pierwotnego układu romańskiego kościoła. Z
fragmentarycznie zachowanych reliktów murów i częściowo za pomocą
uwiecznionego na tympanonie modelu kościoła udało się wysnuć
hipotezę, że w pierwszej fazie budowlanej wzniesiono kamienną
budowlę, która mogła być dwuwieżową, trójnawową bazyliką,
długości ok. 31,5 m i szerokości części nawowej ok. 11,5 m, z
transeptem i prosto zamkniętym prezbiterium, ujętym po bokach parą
kaplic lub aneksów przynawowych. Długość transeptu wynosiła 5,30
m i prawdopodobnie był to moduł planu kościoła, ponieważ długość
prezbiterium wynosiła 10,60 m. Kaplica ma długość 3,75 m,
szerokość 2,5 m. Przypuszcza się, że zachodnią fasadę ujmowały
dwie wieże, bliźniacza baza natomiast pochodzi prawdopodobnie z
empory zachodniej. Główny portal wejściowy do wnętrza świątyni
zdobił zapewne wspomniany tympanon fundacyjny. Na osi wejścia,
wewnątrz, od zachodu, między wieżami, mogła się znajdować
empora, z którą była związana bliźniacza baza.
W łuku słabo czytelne ślady polichromii
Fragmenty lektorium przy filarze międzynawowym - dawniej tędy wiodły schodki na emporę lektorium. Mogły wyglądać podobnie jak na zdjęciu poniżej: lektorium z katedry w Naumburgu
Tympanon romańskiego portalu:
Romański tympanon fundacyjny Włostowiców - świadectwo fundacji pierwszego kościoła na Wyspie Piaskowej. Umieszczony nad dawnym wejściem do dormitorium klasztoru
Widocznym reliktami kościoła romańskiego są dziś – prócz opisanych wyżej pozostałości lektorium – owa duża bliźniacza baza, znaleziona opodal kościoła już w XIX wieku (obecnie w Muzeum Architektury miasta Wrocławia), fragment innej bazy z narożnym szponem i wykonany w piaskowcu tympanon erekcyjny osadzony w wewnętrznej, południowej ścianie kościoła. Tympanon wypełnia płaskorzeźba wyobrażająca siedzącą Matkę Boską z Dzieciątkiem i z dwiema adorującymi ją osobami po bokach. Wzdłuż półokrągłej krawędzi ponad rzeźbą biegnie wyryty w kamieniu, majuskułą (kapitułą rzymską) napis: HAS MATRI VEANIAE TIBI DO MARIA MARIAE HAS OFFERTAEDES SWENTOSLAUS MEA PROLES - co się tłumaczy, że adoratorami są Maria Włostowicowa i jej syn Świętosław – jako fundatorzy kościoła augustiańskiego, którego model trzyma Maria Włostowicowa w dłoniach. Dokładniej zaś tłumaczenie to brzmi: "TĘ [ŚWIĄTYNIĘ] DAJĘ TOBIE, MATCE ŁASKI, MARIA MARII. TĘ ŚWIĄTYNIĘ DAROWUJE ŚWIĘTOSŁAW, MOJE DZIECKO" (pięknie). Nadproże tympanonu ozdobiono wzorem z wicią palmetową i motywem ptaka, na którym widoczne są jeszcze resztki prawdopodobnie pierwotnej polichromii. Jest to jeden z naszych najwspanialszych zabytków z okresu romańskiego we Wrocławiu. Wraz z pozostałościami opactwa benedyktynów na Ołbinie (również fundacji Włostowiców*), stanowi nasze wielkie dziedzictwo narodowe, albowiem powstało ono w czasach przed niemiecką ekspansją osadniczą, kiedy tu, we Wrocławiu mówiono po polsku ...
Szczególnie interesująca jest ikonografia tympanonu, w którym środkowa grupa Matki Boskiej z Dzieciątkiem podkreśla ideę nie ziemskiego macierzyństwa, ale majestatyczną postawą Matki Boskiej i koroną na jej głowie obrazuje temat Królowej Niebios, która jednak podaje Dzieciątku zwykłe jabłko – owoc – a nie insygnium koronacyjne. Ten zamysł rzeźbiarza wywodzi się bezpośrednio z pism benedyktyna Roberta de Liege, który objaśnił rolę Marii jako drugiej Ewy, a Jezusa jako drugiego Adama. Na tympanonie Maria i Dzieciątko związani są właśnie tym symbolicznym jabłkiem, które Jezus błogosławi rączką – podkreślając taki właśnie teologiczny sens przedstawienia. Obie drugoplanowe postaci tympanonu – Maria Włostowicowa ofiarująca Marii model kościoła na Piasku i jej syn Świętosław, uginający kolana i wyciągający modlitewnie ręce owiane są tchnieniem życia, a zmysł prawdy w ich oddaniu sięga tak daleko, że nawet węzeł na pasie Świętosława przedstawiony jest z całą starannością. Ubiory obu postaci odtworzył rzeźbiarz z natury z większą starannością, niż na przykład widać to w scenach słynnych Drzwi Gnieźnieńskich. Ten wyjątkowy wówczas rys realizmu jest właśnie charakterystyczny dla sztuki mozańskiej XII wieku. Warto zwrócić uwagę na fakt, że różnica wielkości między bóstwem a osobami funadatorów jest wyjątkowo niewielka. Gdyby Maria wstała, była by wyższa od Świętosława może o głowę, czyli w "ludzkim" zakresie. Brak jej uświęcającego nimbu, nie jest także wyrzeźbiona na wydzielonym polu. Scena wygląda jak rodzinne zdjęcie. To nieprzypadkowe zjawisko - podkreślone jest także brzmieniem inskrypcji - Maria Mariae - czyli Maria Marii, matka matce. Sposób przedstawienia postaci i napis wyraźnie zrównują Marię Włostowicową z Matką Boską, a jej syna z Chrystusem. Nie ma w sztuce romańskiej drugiego przedstawienia z tak mocnym podkreśleniem "rodzinności" grupy. Tympanon piaskowy w porównaniu z innymi dziełami epoki nie zdaje się wybiegać czasem powstania poza rok 1175, a może być nawet nieco wcześniejszy. Dostrzega się w nim cechy pochodzenia francuskiego, takie jak zdecydowanie frontalne ujęcie Matki Boskiej oraz ścisła symetria w układzie dolnej części jej szaty. Dzieło to jest więc rodzimą syntezą różnych wpływów i oddziaływań, z mozańskim na pierwszym miejscu.
* - Fundator tympanonu - palatyn Piotr Włost, obecny nie tylko w kronikach polskich, ale także ruskich i niemieckich, skupia na sobie uwagę naukowców co najmniej od czasów Jana Długosza. Potężny możnowładca, słynny z zalet ciała i umysłu, oraz ze zbójnickiego temperamentu, błądził i grzeszył w prawdziwie romantycznym stylu, a w dodatku był niereformowalny. Omamił, zdradził i porwał niepokojącego wschodnie granice przemyskiego księcia Wołodara Rościsławicza, za co biskupi nałożyli na niego pokutę - konieczność budowy siedmiu kościołów na Bożą chwałę. Po dwóch dekadach względnego spokoju Włost, choć był także palatynem Władysława Wygnańca, wdał się w konflikt zbrojny sukcesorów Bolesława Krzywoustego, wykonując jego wolę. Został oślepiony, odarty z majątku i wygnany, potem zaś - zrehabilitowany. Legenda przypisuje mu jednak nie siedem, a siedemdziesiąt siedem fundacji. Tylko nieliczni skłonni są uznać tę liczbę za prawdziwą, biorąc pod uwagę domniemane fundacje dziada i ojca Włostów, a także to, że zapewne większość kościołów była drewniana, nie dotrwały więc do dziś nawet informacje o nich. Już Długosz liczbę fundacji włostowych ogranicza do czterdziestu pięciu, obecnie zaś rozsądny profesor Świechowski - do zaledwie dwóch pewnych - założenia NMP na Piasku oraz kościoła i klasztoru benedyktynów na wrocławskim Ołbinie.
Rys. archiwalny kościoła pochodzi ze str. www.dolny.slask.org.pl
Na rysunku widoczne są gotyckie zabudowania Wyspy Piaskowej, z których do dziś zachował się już tylko kościół N.M.Panny i dużo mniejszy kościół Św. Anny. Warto zwrócić uwagę, że wieża południowa była znacznie wyższa od obecnej
KOŚCIÓŁ GOTYCKI
Rzut poziomy kościoła i budynku klasztornego. Przekrój na wysokości sklepień
To nam pozostało w 1945 roku. Nie pozwólcie sobie wmówić że zrobili to jacyś kosmici zwani "nazistami". Zrobili to Niemcy. Gruzy zebrane z ruin częściowo pojechały do Warszawy, a częściowo wykorzystano na miejscu. Cała reszta, czyli dzisiejszy kościół to już "nasze dzieło"
Z barokowego wyposażenia nie pozostało nic. Wszystko spłonęło łącznie z organami
To był duży i wysokiej klasy instrument, jak większość jemu podobnych w przedwojennym Wrocławiu
Czyż nie jest to pełna majestatu sylwetka? Gdyby nie przybudówki - rytm jaki tworzą przypory i okna nie byłby niczym zakłócony. Ta wspaniała budowla prezentuje się z zewnątrz niezwykle okazale, wszak to jeden z największych kościołów na Dolnym Śląsku
Najczęściej odwiedzany i fotografowany jest właśnie z perspektywy Mostku Tumskiego. Widać też jego dwie wieże, z których tylko południowa zasługuje w pełni na to miano
Fragment fasady zachodniej i wimpergowy główny portal wejściowy do świątyni. wykazuje on pewne podobieństwa do portalu wieżowego kościoła farnego św. Elżbiety we Wrocławiu. Również pewne elementy łączą go z portykiem północnym katedry oraz z portalem zachodnim kościoła farnego w Jaworze
Portal cechują drobnoczłonowe uskokowe ościeża, z ukośnie ściętymi cokołami. Zastosowane tu rozwiązania stały się wzorem dla kilku kolejnych założeń portalowych z drugiej połowy XIV wieku na Śląsku
Portal od góry zamyka szeroka wimperga, wypełniona rozetowymi figurami w środku kompozycji, a dopełniona dośrodkowo ustawionymi rybimi pęcherzami
Anioł trzymający koronę pod baldachimem został wykonany przez ten sam warsztat kamieniarski, który wykonał popiersia w arkadach filarka portalu wieżowego fary św. Elżbiety we Wrocławiu.
Szkoda, że nie da się odtworzyć figur, dla których przeznaczone były te baldachimy. Widać też nieubłagany upływ czasu i jego destrukcyjne działanie na fakturę kamienia
Szkoda, że nie da się odtworzyć figur, dla których przeznaczone były te baldachimy. Widać też nieubłagany upływ czasu i jego destrukcyjne działanie na fakturę kamienia
Wyżej i niżej - nie są to w prawdzie ślady po "świdrach ogniowych" ale ich geneza jest taka sama. Są to rowki i wyżłobienia powstałe wskutek krzesania ognia poprzez pocierania metalowym przedmiotem. Bajki o ostrzeniu noży, czy szabel przez szlachtę wymyślono znacznie później i z innych powodów ...
Dawny kościół Św. Anny, Dziś zachował tyko sylwetkę kościoła, ale przebywają w nim nadal zakonnice
Wnęka w przyporze wieży południowej to kapliczka z kamienną figurą N.M.Panny
Piękne i podziwu godne detale kamieniarskie z pozoru masywne ale i delikatne zarazem
Wnętrze kościoła na obrazie olejnym Josepha De Cauwer. Zdjęcie pochodzi ze strony: https://polska-org.pl/817286,foto.html?idEntity=513018
Stoimy przed jednym z najpiękniejszych wnętrz gotyckich w Polsce. To już jest prawdziwy "limes superior" - ładniej się po prostu już nie da. Nie umniejszam tym stwierdzeniem urody innych, mniejszych budowli gotyckich. Podkreślam jedynie to, co i tak jest oczywiste ...
Nawa środkowa odznacza się bowiem wyjątkową harmonią - zastosowanie przęseł zbliżonych do kwadratu spowolniło "ucieczkę" przestrzeni w głąb, a jej regularny trakt podkreślają jeszcze bardziej powtarzające się w partii sklepiennej czteroramienne gwiazdy
Nawa środkowa odznacza się bowiem wyjątkową harmonią - zastosowanie przęseł zbliżonych do kwadratu spowolniło "ucieczkę" przestrzeni w głąb, a jej regularny trakt podkreślają jeszcze bardziej powtarzające się w partii sklepiennej czteroramienne gwiazdy
Czy można się oprzeć urokowi takich sklepień? Czy da się przejść obojętnie i nie ulec fascynacji? Ten gigantyczny wprost kościół mierzy wewnątrz aż 78 m długości. Odznacza się przy tym wyjątkową jednorodnością - tak w rzucie, jak i w architekturze wnętrza. To właśnie sprawia największe wrażenie na zwiedzających
Finezyjne wprost połączenia żeber sklepiennych z kamienia i z cegły. Podział na nawy przeprowadzony został za pomocą bezkapitelowych arkad, wspartych na wydłużonych filarach z dodanymi lizenami
Nawę główną zamyka od wschodu trójboczna apsyda. Wysokie okna zakończone są eleganckimi maswerkami. Światła okien wypełniają wspaniałe witraże, o których obszerniej pod koniec strony
Kościół jest doskonały przykładem gotyku halowego (czyli o wszystkich nawach mających tę samą wysokość. Taka struktura wnętrza powoduje, że nawa główna korzysta z oświetlenia za pośrednictwem okien naw bocznych. Zazwyczaj nie ma też nawy poprzecznej, ani wyodrębnionego prezbiterium). Jest to budowla trójnawowa, złożona z sześciu przęseł, tożsamych tak w części nawowej jak i w prezbiterium (zobacz plan kościoła poniżej). Od strony wschodniej każda z naw zamyka się fragmentem wieloboku. Do południowej ściany przylegają kaplice, zakrystia oraz od zewnątrz północne skrzydło klasztorne. Do ściany północnej kruchty i kaplice. Kościół posiada dwie wieże, z których jedynie południowa wystaje o niecałą kondygnację ponad kalenicę dachu, zaś wieża północna nigdy nie została ukończona i jest niższa od samego kościoła. Po odbudowie ze zniszczeń wojennych (patrz zdjęcia poniżej) kościół przykryto jednym dwuspadowym dachem, a wieże nakryto dachami kopertowymi. Wymiary wewnętrzne budowli są następujące:
długość 65, 5 m bez wież, szerokość 22,5 m; nawa środkowa szerokość 9 m, wysokość 23 m; nawa południowa szerokość 5 m, wysokość 23,35 m; nawa północna szerokość 5 m, wysokość 23,15 m.
Kościół mariacki jako pierwszy halowy tego typu na Śląsku widoczne są powiązania z wydłużeniem bazylik śląskich. Znacznie wydłużona bryła pozbawiona jest rozczłonkowania, jakim byłoby wydzielenie chóru. Pewne nawiązanie do założeń bazylikowych widoczne jest także w zastosowaniu trójapsydialnego zamknięcia partii chórowej. Podobnie forma prostokątnych filarów, prosto wyciętych poprzez arkady międzynawowe, wywodzi się przez architekturę pobliskiej kolegiaty świętokrzyskiej, z koncepcji bazylikowych. Natomiast schemat podziału przęsłowego oraz system sklepienny jest wiernie powtórzony za korpusem świątyni świętokrzyskiej. Wnętrze kościoła to długa rytmiczna przestrzeń, której prezbiterium przechodzi płynnie w korpus nawowy zakończony kruchtą i węższym przęsłem pod wieżami. Nawa środkowa zakończona jest pięcioma segmentami siedmioboku. Wychodzące z niej ściany są lekko rozchylone, co umożliwiło zamknięcie naw bocznych trzema segmentami sześcioboku, z których jeden jest ślepy, a dwa pozostałe przeprute otworami okiennymi. To bardzo oryginalne rozwiązanie, powtórzone w halowych kościołach na Śląsku jedynie w Namysłowie.
Kościół N.M.Panny prezentuje się obecnie jako niezwykle szlachetna w proporcjach hala o głębokim, nieprzerwanym biegu wnętrza w głąb. Bardzo dynamiczny rytm w kierunku ołtarza biegnie po osi sklepienia gwiaździstego w nawie głównej, a wtórują mu rytmicznie sklepienia przeskokowe naw bocznych. W architekturze tej należy podziwiać wyjątkową klarowność form konstrukcyjnych i detalu. Ten sam charakter rytmu uwidacznia się na zewnątrz w bryle kościoła widzianej w perspektywie ulicy Katedralnej. Wielkie okna wypełnione bogatymi maswerkami otwarte na całej wysokości ścian poszczególnych przęseł naw bocznych, dają nawie głównej dostateczną ilość światła. Znaczne odstępy między filarami dają wnętrzu wyraz niczym nie ograniczonej, jednolitej przestrzeni.
Podobieństwa do pobliskiej kolegiaty świętokrzyskiej są tu liczne. Ale najbardziej wymowne polega na tym, że górny korpus kolegiaty oraz kościół mariacki rozplanowano na podstawie pseudowiązanego schematu rzutu, kombinowanego ze sklepieniami gwiaździstymi i trójpolowymi
Warto zwrócić uwagę, że - podobnie jak w pobliskiej kolegiacie Świętego Krzyża - zastosowano tu sklepienia o żebrach kamiennych w nawie głównej, a ceglanych w nawach bocznych. Taki zabieg podnosi niezwykle estetykę wnętrza
Przęsła nawy głównej nie są idealnie kwadratowe - jak można by sądzić spoglądając na plan, ale są lekko wydłużone z osią kościoła i mierzą 9,25 m x 10,35 m co jeszcze bardziej wydłuża optycznie podział wnętrza
Ponad wysokimi filarami międzynawowymi i odpowiadającymi im rytmicznie wąskimi ścianami międzyokiennymi rozpięto sieć sklepień. Nawy boczne, o połowę węższe od nawy głównej, przekryto sklepieniem trójpodporowym, zwanym piastowskim, złożonym z trzech przęseł z trójpromiennym żebrem w każdym przęśle; żebra z ceglanych kształtek, wyprowadzone z kamiennych nasad, oparte również na rzeźbiarskich wspornikach. Zworniki mają kształt kolisty. Nawa główna jest sklepieniem gwiaździstym czteroramiennym z diagonalami, o kamiennych żebrach, opartych na wspornikach roślinnych i figuralnych. Nawa główna kościoła została otwarta do naw bocznych ostrołucznymi, profilowanymi arkadami filarowymi, z płaskimi lizenami, o wklęsłych krawędziach od strony naw. „Archaiczny” podział (na dwa) przęseł bocznych lizenami znajduje się w nawie południowej, w nawie północnej zaś, gdzie nie wykonano lizen, podział zaznaczono naśladownictwem kolorystycznym i fakturalnym cegły. Historycy architektury uważają sklepienia trójpodoprowe naw bocznych za najdoskonalsze pod względem artystycznym. Ściany zewnętrzne rozczłonkowano wysokimi oknami. W ścianach budowli wykonano parę otworów drzwiowych komunikujących go w okresie średniowiecza z zewnętrzem i z klasztorem. W południowej ścianie jeden otwór drzwiowy jest wejściem do ówczesnego klasztoru, a obecnie do zakrystii. Prostokątny, niezbyt wysoki, otwór wejściowy jest ujęty po bokach w profilowane, kamienne ciosy i ceglane kształtki. Wtórnie nad wejściem do zakrystii został wmurowany – opisany wyżej - tympanon, relikt po romańskim kościele. Zachował
się również gotycki – południowy – portal ramujący dawne
przejście z kościoła do krużganków klasztornych, z południowej
nawy bocznej. Ostrołuczny otwór, umieszczony wyżej w stosunku do
poziomu kościoła, od strony południowej ujęty jest profilowanymi
ościeżami. Motywy wałków, gruszek i wklęsek, wyprowadzone z
uskokowego cokołu, są przerywane strefą płaskorzeźbionego
figuralno-roślinnego fryzu impostowego, między którymi znajdują
się drobne figurki proroków, po parze z każdej strony. Południowy
portal jest datowany na lata ok. 1360–1369.
Podział naw przeprowadzony został za pomocą bezkapitelowych arkad, wspartych na wydłużonych filarach z dodanymi lizenami. Wszystkie nasady żeber oparto na rzeźbionych wspornikach
W roku 1465 bracia zakonni Paweł i Wacław wypełnili freskami wnętrze chóru. malowidła te zatynkowano dopiero w XVII wieku. A w latach 1470-1480 w bocznej kaplicy Filipa Dachsa wymalowano scenę "Sądu Ostatecznego", w której wśród potępionych znalazła się postać Jerzego z Pidiebradu - ciekawy przyczynek "aktualizacji" malarstwa religijnego XV wieku
Niezwykle dekoracyjne sklepienia gwiaździste wykonano z żeber kamiennych profilowanych
System sklepień kościoła wykazuje się niezwykłą spójnością, gdzie wszystkie nasady żeber o gruszkowych przekrojach, oparte są na kamiennych wspornikach o wyrafinowanej dekoracji rzeźbiarskiej. W nawach bocznych wyróżniają się one niezwykłymi przedstawieniami postaci anielskich, natomiast konsole w nawie głównej rozpoczynają się od głów ludzkich oprawionych w stylizowane listowia
Trójpolowe sklepienia naw bocznych wykonano z żeber ceglanych, które doskonale korespondują z wertykalnym podziałem ścian i filarami międzynawowymi, tworząc razem uporządkowany podział rytmiczny wnętrza
Rzeźby figuralne i dekoracje kamieniarskie.
Stanowią one o unikalnej wartości kościoła mariackiego. Albowiem tak bogatego i różnorodnego wyposażenia dekoracyjnego nie znajdziemy w żadnym innym kościele na Dolnym Śląsku. Większość kościołów gotyckich u nas, cechuje bardzo skromne wyposażenie w dekoracje kamieniarskie. Zazwyczaj ogranicza się ono do rzeźbionych zworników, konsol i głowic kolumn. Znacznie rzadziej odnajdziemy tam kamienne rzeźby figuralne, a ściślej biorąc, najwięcej jest pustych miejsc po takich figurach - o czym świadczą liczne ślady konsol i baldachimów. Ale z całymi galeriami kamiennych rzeźb figuralnych spotykamy się dopiero w Zachodniej Europie. Na tym tle kościół mariacki zajmuje wyjątkową pozycję. Żeby docenić i w pełni ogarnąć tę plejadę rzeźb, głów i innych ozdób, trzeba unieść głowę wysoko, a jeszcze lepiej zaopatrzyć się w niewielką lornetkę lub użyć teleobiektywu w aparacie fotograficznym. Z poziomu posadzki nie wszystko da się zobaczyć w szczegółach. A jak ważne są tu szczegóły pokazuję na zdjęciach poniżej. Mam tu na myśli zwłaszcza "galerię aniołów" - dzieło szczególne, pokazujące te niebiańskie istoty wypełnione ludzkimi cechami, gestami, odruchami i grymasami, nie zawsze zrozumiałymi dla nas, ludzi z XXI wieku. Galeria aniołów ma również swoje tajemnice, wciąż nieodczytane. Ale pamiętajmy, że artysta który je wyrzeźbił to człowiek średniowiecza i jego wiedza znacząco odmienną była od naszej. A jednak artysta ten dobrze wiedział, że za jego czasów nikt z bliska tych rzeźb nie zobaczy, a więc nie odczyta tego, co w nich zawarte. Czy wiedział, że kiedyś ludzie będą mogli przyjrzeć im się dokładnie? Oglądając prace średniowiecznego artysty zawsze się zastanawiam, czy on rzeczywiście chciał pokazać to co ja widzę, czy to tylko moja wyobraźnia mi dopowiada to czego tam nie ma ?
Galerię świętych i apostołów rozdzieliłem od galerii aniołów ołtarzami szafkowymi - to zamierzony zabieg, pozwalający uniknąć zbyt monotonnego ciągu zdjęć. Obecnie popiersia proroków na konsolach są w większości autentyczne. natomiast figury proroków i świętych uzupełniono częściowo nowymi rzeźbami ze względu na zniszczenia wojenne. Wspomniane popiersia, podobnie jak wsporniki kolegiaty świętokrzyskiej i wsporniki prezbiterium w kościele św. Jakuba - tworzą razem grupę kamiennych ozdób silnie związanych z praskim warsztatem Parlerów. Styl i charakterystyczny typ tych rzeźb dokumentuje powiązania ówczesnego Wrocławia ze stolicą Luksemburgów.
Stanowią one o unikalnej wartości kościoła mariackiego. Albowiem tak bogatego i różnorodnego wyposażenia dekoracyjnego nie znajdziemy w żadnym innym kościele na Dolnym Śląsku. Większość kościołów gotyckich u nas, cechuje bardzo skromne wyposażenie w dekoracje kamieniarskie. Zazwyczaj ogranicza się ono do rzeźbionych zworników, konsol i głowic kolumn. Znacznie rzadziej odnajdziemy tam kamienne rzeźby figuralne, a ściślej biorąc, najwięcej jest pustych miejsc po takich figurach - o czym świadczą liczne ślady konsol i baldachimów. Ale z całymi galeriami kamiennych rzeźb figuralnych spotykamy się dopiero w Zachodniej Europie. Na tym tle kościół mariacki zajmuje wyjątkową pozycję. Żeby docenić i w pełni ogarnąć tę plejadę rzeźb, głów i innych ozdób, trzeba unieść głowę wysoko, a jeszcze lepiej zaopatrzyć się w niewielką lornetkę lub użyć teleobiektywu w aparacie fotograficznym. Z poziomu posadzki nie wszystko da się zobaczyć w szczegółach. A jak ważne są tu szczegóły pokazuję na zdjęciach poniżej. Mam tu na myśli zwłaszcza "galerię aniołów" - dzieło szczególne, pokazujące te niebiańskie istoty wypełnione ludzkimi cechami, gestami, odruchami i grymasami, nie zawsze zrozumiałymi dla nas, ludzi z XXI wieku. Galeria aniołów ma również swoje tajemnice, wciąż nieodczytane. Ale pamiętajmy, że artysta który je wyrzeźbił to człowiek średniowiecza i jego wiedza znacząco odmienną była od naszej. A jednak artysta ten dobrze wiedział, że za jego czasów nikt z bliska tych rzeźb nie zobaczy, a więc nie odczyta tego, co w nich zawarte. Czy wiedział, że kiedyś ludzie będą mogli przyjrzeć im się dokładnie? Oglądając prace średniowiecznego artysty zawsze się zastanawiam, czy on rzeczywiście chciał pokazać to co ja widzę, czy to tylko moja wyobraźnia mi dopowiada to czego tam nie ma ?
Galerię świętych i apostołów rozdzieliłem od galerii aniołów ołtarzami szafkowymi - to zamierzony zabieg, pozwalający uniknąć zbyt monotonnego ciągu zdjęć. Obecnie popiersia proroków na konsolach są w większości autentyczne. natomiast figury proroków i świętych uzupełniono częściowo nowymi rzeźbami ze względu na zniszczenia wojenne. Wspomniane popiersia, podobnie jak wsporniki kolegiaty świętokrzyskiej i wsporniki prezbiterium w kościele św. Jakuba - tworzą razem grupę kamiennych ozdób silnie związanych z praskim warsztatem Parlerów. Styl i charakterystyczny typ tych rzeźb dokumentuje powiązania ówczesnego Wrocławia ze stolicą Luksemburgów.
Stara myśl architektoniczna została tutaj przetworzona w ogólnym schemacie nowego wzoru "kościoła śląskiego". W kościele mariackim, jako pierwszym halowym tego typu na Śląsku widoczne są powiązania z wydłużeniem bazylik śląskich. Znacznie wydłużona bryła pozbawiona jest rozczłonkowania, jakim byłoby wydzielenie chóru. Pewne nawiązanie do założeń bazylikowych widoczne jest w zastosowaniu trójapsydialnego zamknięcia partii chórowej. Podobnie forma prostokątnych filarów, prosto wyciętych poprzez arkady międzynawowe, wywodzi się poprzez architekturę kościoła Św. Krzyża z koncepcji bazylikowych. natomiast schemat podziału przęsłowego oraz system sklepienny jest wiernie powtórzony za korpusem świątyni świętokrzyskiej. Takie akcentowanie cech konstrukcyjno-technicznych usunęło wszelki detal, rysowany jedynie graficznie na gładkich ścianach. Restauracja zniszczonej w 1945 roku świątyni odkryła w niej spod grubego nalotu barokowego, bardzo interesującą architekturę wnętrza. Tym samym kościół N.M.Panny na Piasku prezentuje się dziś jako niezwykle szlachetna w proporcjach hala, o głębokim nieprzerwanym biegu wnętrza w głąb. A ponieważ zniszczeniu uległo całe barokowe wyposażenie świątyni, wypełniono je średniowiecznymi ołtarzami szafkowymi (retabulami), które udało się ocalić ze zniszczonych (nie tylko w okresie działań wojennych) kościołów Wrocławia i okolic. Tym samym powstał tu cenny zbiór tryptyków, mogący zaspokoić ambicje niejednego muzeum sztuki średniowiecznej. Dzięki takiemu wyposażeniu kościół zyskał bardziej średniowieczny charakter i nabrał cech dawno minionej epoki. Lektura tych retabulów to ciekawa podróż w przeszłość - nie tylko duchowa - osnuta na kanwie scen Staro i Nowotestamentowych zawartych w ołtarzach, ale i swego rodzaju muzealna przygoda ...
Ołtarz główny zdobi pentaptyk poświęcony patronce kościoła N.M.Pannie. Pochodzenie nastawy jest nieznane, a jego historia zagmatwana. Do nastawy dołączono po wojnie predellę z postaciami Ojców Kościoła, a pochodzącą z poliptyku Zesłania Ducha Świętego z kościoła św. Bernarda (obecnie Muzeum Architektury)
Znany jest starszy ołtarz główny kościoła mariackiego. Zachowały się jedynie niektóre fragmenty nastawy. Sam ołtarz był poliptykiem, którego korpus wypełniały rzeźbione figury Marii z Dzieciątkiem, oraz św. św. Jadwigi, Augustyna i Anny Samotrzeć (obecnie znajdujące się w kościele św. Anny w Sobótce), a skrzydła były pokryte malarskimi cyklami: pasyjny w pierwszym otwarciu i dzieciństwa Chrystusa w partii uroczystego otwarcia. Fundatorem poliptyku był prawdopodobnie opat augustianin Benedykt Johnsdorf. Nastawa miała wielkość zbliżoną do wymiarów Poliptyku Legnickiego. Według materiałów źródłowych, na początku XIX, istniało jeszcze pięć innych malowanych tablic retabulum, gdzie na jednym znajdowała się data "1487". W drugiej połowie XIX wspominano już tylko o dwóch fragmentach przedstawiające sceny Obrzezania z datą "1485", które zaginęły w czasie II wojny światowej. Obecnie kilka fragmentów znajduje się z zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu (tempera na desce, 1485 - 87): Narodziny Chrystusa; Biczowanie; Obrzezanie; Chrystus w Tłoczni Mistycznej. Za autora scen malowanych uznaje się wrocławskiego Mistrza lat 1486 - 1487, zwanego również Mistrzem Dat Roboczych.
Obecna nastawa w ołtarzu głównym (zdjęcia poniżej). W związku z jej pochodzeniem wysuwano szereg przypuszczeń. Do magazynów tzw. zbiorów królewskich we Wrocławiu mógł trafić w czasie akcji zabezpieczania dzieł sztuki z sekularyzowanych klasztorów śląskich, którą kierował Buching. Hans Luchs przypuszczał, że mógł on niegdyś zdobić ołtarz kaplicy przy zakrystii kościoła bernardynów. Knoetel natomiast chciał widzieć w nim nastawę ołtarza głównego kościoła augustianów na Piasku, fundowanego w 1487 r., z figurą Marii w glorii. Miałby więc zajmować swe obecne miejsce, lecz właśnie dzisiaj jest najlepiej widoczne, że pentaptyk „z Biblioteki", nawet w przypadku rekonstrukcji zaginionego zwieńczenia, jest za mały do tego wnętrza i ginie w ogromnej przestrzeni prezbiterium augustiańskiej świątyni. Jak sądziła większość badaczy powstał najpewniej we wrocławskiej pracowni. Czas jego powstania określano dość różnie, na okres 1470—1480 (Schultz), a lata dziewięćdziesiąte (Forster, Buchwald), i na pocz. XVI w. (Zlat). Schultz, dokładniej rozpatrujący zabytek, był zdania, że figura środkowa jest odmiennej ręki i słabsza oraz późniejsza. Całość kompozycji uroczystego otwarcia nasuwała porównania z poliptykiem ze Ścinawy, pozostającym również w zbiorach KGM (zbiory królewskie we Wrocławiu). Wysoko oceniano natomiast jego malowidła z drugiego otwarcia, przedstawiające Świętą Rodzinę. Schultz zwrócił uwagę na podobieństwo łączące je z skrzydłami z Trzebnicy.
Pochodzenie pentaptyku jest nieustalone. W 1859 r. został odnaleziony w magazynach posekularyzacyjnych zbiorów w pomieszczeniach dawnego klasztoru augustiańskiego na Piasku, zamienionych na bibliotekę uniwersytecką (dlatego nazywano go „z Biblioteki"). Od 1862 r. był wystawiony w Muzeum Zbiorów Królewskich Wrocławia do czasów ostatniej wojny. Po 1945 r. dostał się do zbiorów Muzeum Śląskiego (obecnie Muzeum Narodowe we Wrocławiu), skąd przekazany do warszawskiej katedry został umieszczony na ołtarzu głównym, a następnie przeniesiony na boczną ścianę. W 1964 r. przekazany do Wrocławia, do kościoła Panny Mani, gdzie ustawiono go ołtarzu głównym.
Figura w glorii Marii z Dzieciątkiem Jezus jest wyjątkowo duża - wypełnia prawie całą przestrzeń szafy głównej ołtarza
Skrzydła ołtarzowe zdobią starannie wymodelowane sceny z Żywota Marii. Od lewej i od góry: Zwiastowanie, Pokłon Trzech Króli, Narodzenie Chrystusa, Ofiarowanie w świątyni
Tryptyk Matki Boskiej, Św. Mikołaja i Św. Małgorzaty. Pierwotnie w kościele św. Mikołaja w Chrobowie pow. żagański woj. lubuskie. Na cokole, na niebieskim tle złocony napis "GLORIA IN EXSELSIS DEO. HASN ROSELER. Pracownia śląska 1512 r.
Od lewej św. Mikołaj, Matka Boska z Dzieciątkiem Jezus, św. Małgorzata. Brakuje predelli i zwieńczenia
Skrzydła boczne tryptyku. Od lewej i od góry: św. Piotr, św. Jan Ewangelista, św. Andrzej. Niżej trzej apostołowi nierozpoznani. Po prawej św. Bartłomiej, św. Jakub, św. Paweł, niżej św. Szymon apostoł, św. Juda, św. Tadeusz
Jedną z najciekawszych form artystycznych średniowiecznego warsztatu rzeźbiarskiego była nastawa ołtarzowa, zwana również retabulum. Powstała już w dojrzałym średniowieczu, a szczyt popularności uzyskała w ostatnich wiekach epoki. Stawiana na mensie ołtarza głównego, z czasem zrosła się z nim symbiotycznie, że dziś potocznie sama nazywana bywa ołtarzem. W dojrzałym średniowieczu wykształciło się szereg typów retabulum, a w czasach późnego średniowiecza, w okresie szerokiego spopularyzowania sztuki kościelnej, nastawa ołtarzowa stała się na równi z malarstwem ściennym i wystrojem fasad niezastąpionym, obrazowym środkiem ideowych wypowiedzi. W naszej części Europy najczęściej spotkać można drewnianą nastawę dwu lub więcej skrzydłową, z nieruchomą szafą środkową, ujętą po bokach skrzydłami ruchomymi. Taki układ przestrzenny pozwalał na pokazanie bardziej złożonego programu ideowego, w kilku odsłonach: od "codziennej", przy skrzydłach zamkniętych, po "świąteczną", przy widocznej części środkowej. Ruchome skrzydła pozwalały mnożyć efekty i stopniować je, w zależności od kolejnych otwarć, a dekoracje snycerskie wyodrębniały całość nastawy z otaczającego wnętrza. Powstały całe warsztaty rzeźbiarsko- malarskie, zajmujące się masową produkcją owych nastaw. U nas największy i najbardziej znany warsztat prowadził mistrz Wit Stwosz. W szczytowym okresie popularności ołtarzy szafkowych na całym Śląsku działało kilkadziesiąt warsztatów. Do najbardziej znanych ale i najlepszych zarazem należały: Warsztat Jakuba Beinharta, Mistrza poliptyku z Gościszowic, Mistrza Lubińskich Figur i Ołtarzy.
Oczywiście szczególnie efektowne i okazałe, były nastawy o dekoracjach złożonych z różnych technik artystyczne. Łączyły one integralnie rzeźbę i płaskorzeźbę z malarstwem i dekoracyjną snycerską, skupiając większość wysiłków i uwagi ówczesnych artystów. Partie rzeźbione rezerwowano zazwyczaj dla najbardziej prestiżowej części środkowej. Wypełniały one szafę środkową, jej podporę (predellę), a czasem również wysoko wypiętrzone zwieńczenie. Dekorację malarską otrzymywały zazwyczaj skrzydła, choć równie często spotyka się całe retabula wykonane w tej technice, a znacznie rzadziej występują jako wyłącznie rzeźbiarskie. Malarsko-snycerską dekorację ołtarza ujmowano stolarską oprawą, zazwyczaj z wykorzystaniem ornamentyki architektonicznej, dzięki czemu całość nabierała wyrazu budowli. Istotną rolę w ostatecznym efekcie nastawy odgrywała jej kolorystyka: rozmaitość barw malatur i polichromii, połączonej z połyskliwością złoceń.
Tematyka tych dzieł sztuki średniowiecznej nie odbiegała treścią od kanonu kościelnego. A ponieważ warsztaty rzeźbiarskie pracowały głownie na zamówienia płynące z klasztorów i kościołów, to retabulach umieszczano głownie patronów owych świątyń i zgromadzeń, rzadziej sceny z Męki Pańskiej, z życia Marii lub z żywotów świętych. Podobnie rzecz się ma z grupą ołtarzy zdobiących dziś wnętrze kościoła mariackiego. Warto przyjrzeć im się dokładniej, bo prezentują one różne epoki i warsztaty. Wyróżnia je też poziom artystyczny.
Tryptyk "Opłakiwanie Chrystusa". Pochodzi ze zniszczonego kościoła św. Andrzeja w Stabłowicach wrocławskich. Dzieło Mistrza Wrocławskiego 1506 r.
Na kompozycję szafy wpłynąć mógł współcześnie powstały obraz malowanej nastawy wrocławskiej Katedry, z przedstawieniem Opłakiwania, z 1507 r., sygnowany JEW (w Muzeum Archidiecezjalnym). Przemawia za tym postać Chrystusa i podtrzymującego ją Jana, elementy strojów (np. czapki mężczyzn) oraz niezwykłe w nastawach śląskich krajobrazowe tło. Z drugiej strony sposób budowania grupy: rząd klęczących postaci i rząd stojących za nimi osób, klęcząca u stóp (choć w innej pozie) Maria Magdalena, oraz motyw podtrzymywanej ręki Chrystusa, przypominają wcześniejszy tryptyk Opłakiwania z kościoła św. Krzyża w Norymberdze, przypuszczalnej fundacji Peringsdórferów, z połowy lat osiemdziesiątych XV w.
Skrzydła tryptyku malowane. W lewym św. Andrzej, w prawym św. Wawrzyniec
Pentaptyk matki Boskiej, św. Andrzeja i św. Anny. Pochodzi z kościoła parafialnego Wniebowzięcia Panny Marii i Św. Andrzeja Mirocin Średni woj. lubuskie. Brakuje zwieńczenia i predelli. Druga para skrzydeł obecnie w Muzeum Archidiecezjalnym we Wrocławiu. W końcu XIX wieku kościół parafialny znajdował się w ruinie. Ołtarz przekazano z pocz. wieku XX do Muzeum Archidiecezjalnego
Bardzo starannie wykonane figury i ich detale. Widoczne są też ubytki i zniszczenia. Św. Andrzejowi brakuje atrybutu, W koronie Panny Marii widoczne ubytki, podobnie w ażurach baldachimu. Jest to najprawdopodobniej dzieło Mistrza z Gościszowic, datowane na 1505 r. choć ostatnio uznawane za wcześniejsze, pochodzące z jednej z pracowni śląskich - być może Mistrza Lat z 1486-87
Skrzydła boczne pentaptyku. Od lewej u góry: św. Piotr, św. Maciej, św. Jan Ewangelista, niżej św. Tomasz Apostoł, ?, św. Juda Tadeusz. Skrzydło prawe św. Jakub Mniejszy, św. Bartłomiej, św. Paweł, niżej ?, św. Filip, św. Jakub Większy
Tryptyk św. Hieronima. Pochodzenie - katedra św. Jana Chrzciciela we Wrocławiu. Według napisu, który miał się znajdować na nastawie, została ona ufundowana w 1503 r. ze spadku doktora Mikołaja Merbotha z Nysy, kanonika kapituły katedralnej i kolegiaty św. Krzyża oraz kolegiaty Panny Marii w Głogowie, proboszcza kościoła Panny Marii w Raciborzu, archidiakona kolegiaty Grobu Św. w Legnicy.
Święty Hieronim na pustyni. Samotna postać klęczącego pokutnika i kotarowo zawieszony pejzaż to nowatorskie spojrzenie twórcy tryptyku
W skrzydłach tryptyku Św. Jan Chrzciciel oraz Św. Jan Ewangelista
Pentaptyk matki Boskiej z Dzieciątkiem, św. Jana Chrzciciela i św. Jerzego. Pochodzi z kościoła parafialnego w Witkowie koło Szprotawy. Pracownia Mistrza poliptyku z Gościszowic, koniec XV w. Predella z wieku XVI
Nastawie brakuje zwieńczenia. Św. Jan Chrzciciel wskazywał palcem na baranka na księdze. Św. Jerzemu brakuje włóczni.
Skrzydła boczne nastawy z figurami od lewej: Św. Katarzyna i św. Barbara, św. Małgorzata i św. Dorota
Predella o klasycznym ujęciu Zaśnięcia Panny Marii zdaje się być późniejsza i pochodzić z innego ołtarza. Świadczą o tym niższej klasy wizerunki postaci o podobnych rysach twarzy oraz baldachim o roślinnym motywie - w odróżnieniu od baldachimów geometrycznych w nastawie.
Tryptyk Opłakiwanie Chrystusa" z kościoła św. Michała w Osetnie, powiat Góra. Warsztat Mistrza Lat 1486-87. Predella w 1919 r. znajdowała się w rękach prywatnych
Galeria aniołów - jak łatwo zauważyć na zdjęciach - zachowała w większości reszty swojej pierwotnej polichromii o żywych plamach czerwieni, błękitu, zieleni i żółci. Dość jednolicie przedstawiają się wsporniki nawy północnej, w których występują drobne postacie anielskie, ustawione parami, o żywych gestach rąk. To one - oglądane z bliska - zdają się nie do końca być "świętymi". W stylizacji szat i typie głów wykazują one może najwięcej tendencji zachowawczych. O wiele wyższy poziom reprezentują figury aniołów, ustawione na zwierzęcych konsolach w zamknięciu wschodniej części nawy południowej i na filarach oddzielających ją od nawy głównej. należą one do najlepszych dzieł tego zespołu. Niemal pełnoplastyczne, lekko przegięte, w kontrapoście, o wyczuwalnej tektonice ciała, osiągają prawie połowę naturalnej wielkości człowieka. Ich smukłe sylwetki wzbogacają miękkie fałdy szat i trzymane w rękach banderole. Odmiennie natomiast traktowane są ruchliwe i płaskie postacie aniołów z narzędziami Męki Pańskiej na południowej ścianie tej nawy. O ich odmiennym charakterze świadczą zmienne pozy, duże głowy okolone bujnymi lokami i linearny rysunek fałdów. Całość dekoracji ocenia się na trzecią ćwierć XIV wieku.
We wspornikach nawy głównej i zakrystii odnajdziemy liściaste maski. Są to bardzo popularne formy dekoracji wsporników. Odnajdziemy je w wielu wrocławskich kościołach, a najbardziej podobne w kolegiacie świętokrzyskiej i w katedrze wrocławskiej. Te tutejsze cechuje groteskowy realizm oraz bujna mięsistość listowia - świadczące o nieco późniejszym ich powstaniu. Taka bogata rzeźba architektoniczna wsporników koresponduje z dekoracyjnym układem sklepień - gwiaździstych czteroramiennych w środkowej nawie kościoła, zaś w nawach bocznych trójpromiennych o układzie dziewięciopolowym.
Rozwiązaniem unifikującym bryłę i zarazem przestrzeń wewnętrzną kościoła jest identyczna długość wszystkich naw i zamknięcie ich od wschodniej strony trzema apsydami
Oryginalnym rozwiązaniem było tu zastosowanie trójapsydowego chóru. Takie zamknięcia prostokątnych korpusów kościelnych znamy z architektury romańskiej. W innych kościołach na Śląsku powtarza się jeszcze ale w budowlach późniejszych
WITRAŻE
Są
natychmiast zauważalne. Wystarczy przekroczyć próg kościoła, a
oczom ukażą się ogromne pionowe lancety okien wypełnione po
brzegi odcieniami czerwieni, żółci i brązu. Ale paleta barw nie
kończy się na tym – jeśli zajrzymy do naw bocznych, olśnią nas
gamą zieleni lub błękitu. Oszklenie tak ogromnego kościoła
wniosło do wnętrza nie tylko barwne światło. Stało się jego
niemal, a może najważniejszym, elementem składowym,
podporządkowując sobie cały wewnętrzny porządek i koloryt
świątyni, od sklepień i ścian po mozaikę posadzki. To już nie
jest ten sam kościół, który istniał przed
wojną. Można było odbudować go cegła po cegle, detal po detalu,
żebro po żebrze. Ale zmieniło się oszklenie i zaczarowało
wnętrze. Myślę, że autorka tych arcydzieł, przebywając we
Francji zaczerpnęła pełną garścią tę niesamowitą wrażliwość
na tak delikatną materię, jaką jest cienkie , barwione szkło w
zetknięciu ze światłem. I chyba jeszcze coś zdecydowało o tak
niebywale świadomym i głębokim w treści wypełnieniu okien tej
świątyni światłem. Mam tu na myśli słynne motto opata Sugera –
współtwórcy gotyku i opactwa w Saint Denis pod Paryżem –
ŚWIATŁO! Wpuście
do wnętrza światło – Bóg jest Światłością!
Ten okrzyk Sugera, który sprawił, że powstał gotyk strzelisty jak
struny, stał się i tu obecny... Odszyfrowanie
witraży napełniających wnętrze świątyni barwnym światłem nie
jest wcale takie proste. Autorka tego wspaniałego dzieła -Pani
Maria Teresa Reklewska* - zadbała nie tylko o wybitne walory
estetyczne swojego dzieła, oprawiła
je również w tajemnicę. Źródłem
do odczytania głębokich treści zamkniętych w kolorowych szkłach
jest wiara i pokora. Witraże te są bowiem elementem świątyni, nie
architektury. Tylko patrząc na nie oczami duszy dotrzemy do prostej
prawdy, że źródło twórczości artystycznej leży w samym Bogu,
artysta jest jedynie przekaźnikiem, a szkło materią - środek
wyrazu artystycznego...
Witraże
w kościele Matki Bożej na Piasku wykonane były w 3 etapach. Trzy
witraże prezbiterium po 17 metrów wysokości i dwa małe pod chórem
w stronie południowej: zielony i niebieski, wykonane były w latach
1962-4 w Paryżu. Cztery witraże w bocznych nawach, strona wschodnia
po 17 m wysokości w latach 1966-8, również w Paryżu. Trzy witraże
w kaplicy Św Maksymiliana Kolbe wykonane były w latach 1976-8 w
Warszawie i mały witraż w kruchcie po prawej stronie wykonany
również w latach 1976-8 w Warszawie. Wchodząc do kościoła Marii
Panny na Piasku uderza nas przede wszystkim ogromna żywość barwy
witraży i kieruje nasz wzrok ku prezbiterium najważniejszemu
miejscu w świątyni. Czerwona cegła filarów jakby podtrzymuje z
obu stron witraże, efekt ten jest zamierzony. Z daleka nie widzimy
ani postaci ani treści wyrażonych, jest to zamysł celowy, bo w
tych witrażach najważniejszy jest kolor i nastrój który
wytwarzają. Kompozycja oparta jest na plamach barwnych
przechodzących z okna do okna. Każdy witraż w innej tonacji
podnosi barwę obu innych, tworząc jakby symfonię kolorów gamy
ciepłej od bladych żółtych i różowych do czerwieni, brązów i
fioletów. Bogata gama bieli i szarości dodaje całej kompozycji
lekkości i pozwala zabrzmieć najintensywniejszym tonem czerwieniom
i żółciom. Wielka czerwona forma witraża centralnego podobnie jak
plama żółta i różowa w bocznych oknach znajduje się na
wysokości rzeźb umieszczonych na filarach nawy głównej i w ten
nieznaczny sposób łączy się z architekturą. Podział szkieł
witrażowych oparty na kwadratach i prostokątach niezauważalnie
nawiązuje do cegieł, kolumn i wiązań. Podchodząc bliżej do
prezbiterium zauważamy wpisane w abstrakcyjne formy postacie,
rośliny, gwiazdy i zwierzęta.
Oto kruchta i okienko w ścianie południowej. A poniżej ta sama kruchta i światło słonecznego poranka wpadające przez niewielki tylko witraż
Za sprawą witraża światło tworzy na posadzce barwną poświatę
Nawy boczne, podobnie jak główną, zamykają apsydy. Jednak dość nietypowo, bo tylko dwoma oknami. Apsydę południowej nawy zdobią witraże niebieskie. W połączeniu z czerwienią i słońcem dają niebywały efekt:
Okna niebieskie w prawej nawie - opowiada autorka - Pani Maria Teresa Reklewska:
Okno centralne wyraża Ducha Bożego i Ducha Świętego jako ogień. Przytaczam tutaj kilka tekstów biblijnych, które pomagały mi w kompozycji tego okna. "Jahwe szedł przed nimi podczas dnia jako słup obłoku by ich prowadzić drogą. Podczas nocy zaś jako słup ognia aby im świecić aby mogli iść we dnie i w nocy" (Księga Wyjścia 13 21). "Ukazało się też im języki jakby ognia i na każdym z nich spoczął jeden" (Dzieje Apostolskie 2 2). "Jezus przemówił głosem wielkim: Ja jestem światłością świata, kto idzie za mną nie będzie chodził w ciemności" (Jan 8 12). Drugi witraż obok - symbol wody. "Jezus stojąc zawołał: Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we mnie, niech przyjdzie do mnie i pije. Jak rzekło pismo: strumienie wody popłyną z jego wnętrza" (Jan 7 37,39). "Kto będzie pił wodę, którą Ja mu dam nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu" (Jan 4 13,15). "I ukazał mi rzekę wody życia lśniącą jak kryształ wypływającą z tronu Boga i Baranka" (Ap 22 1,2).
Oglądając te witraże nie doszukujmy się jakiś konkretnych wyobrażeń wody czy ognia. Oczywiście kolory sugerują, który witraż jest witrażem wody, a który ognia, lecz raczej poddajmy się działaniu kolorów i działaniu tych form, które powinny być oglądane tak jak się słucha muzyki. Nie doszukujemy się w niej słów ani poezji tylko po prostu śledzimy poszczególne tony, poszczególne akordy i ta muzyka przenika do naszego wnętrza inną drogą niż przez odczucie intelektualne.
Nigdy nie mogę się nasycić tymi szklanymi obrazami – zawsze pozostaje jakiś wątek, do odkrycia przy następnej wizycie
Opowiada autorka:
W 1975r otrzymałam zamówienie na witraże do jednej z bocznych kaplic od ówczesnego proboszcza Najświętszej Maryi Panny na Piasku księdza Juliana Michalaka. Fundatorem tych witraży jest zakon żeński z Wrocławia (którego imienia nie pamiętam). Te trzy okna przedstawiają Św. Maksymiliana w postaci przemienionej, uwielbionej. Takiego jakiego go można sobie wyobrażać po śmierci. Święty stoi w kręgach światła otaczającego jego postać i głowę, te wirujące kręgi przechodzą na oba boczne okna i pociągają za sobą cały przedstawiony tam świat: ludzi , rośliny, kwiaty i zwierzęta. Cały ten symboliczny świat jest pociągnięty ku tej przemianie, która dokona się po śmierci. Stojąc w pewnej odległości odnosi się wrażenie wirowania i unoszenia. Jest to oczywiście wizja i tylko wizja tej przemiany świata, dlatego rysunek pokazuje tylko to co najistotniejsze. Postać świętego jest przedstawiona w ornacie symbolizującym jego kapłaństwo. Biało niebieskie pasy na ornacie to nawiązanie do pasiaka więziennego przemienionego w dostojną szatę. Nad czołem św. Maksymiliana gwiazda, w rękach czerwony kielich- kwiat symbol jego męki. Stopy świętego oparte są na koniu, a z prawej i lewej strony inne konie spięte do galopu. Jest to analogia do sceny uniesienia proroka Eliasza do nieba przez ogniste rumaki. W bocznych oknach wirem przemiany porwane są tłumy ludzi unoszonych w chmurach ? to obraz świętych obcowania, tej rzeczywistości niewidzialnej, w której wszyscy jesteśmy zjednoczeni i świętość Świętego Maksymiliana pomaga wielu ludziom. W maswerkach nad głową świętego czerwone cherubiny. Witraże te zostały zrealizowane w mojej pracowni w Miedzeszynie pod Warszawą razem z moimi uczniami Tomaszem Łączyńskim, Tomaszem Tuszko i Jurkiem Owsiakiem.
Okno środkowe w czerwieniach poświęcone jest Chrystusowi. W centralnej kompozycji widzimy Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego, pod krzyżem samotna postać Jego matki Maryji. Odnajdujemy ją i tutaj z otwartymi, pustymi wyciągniętymi rękoma. W geście tym jak gdyby antycypuje czas, w którym weźmie ciało swego martwego Syna w ramiona. Chrystus skłania głowę w jej kierunku. Poniżej wyobrażenie Ostatniej Wieczerzy. Jezus w otoczeniu 12 uczniów. Wzrok Ukrzyżowanego zwraca jakby się ku tej gromadce zebranej wokół stołu, a jednocześnie i ku stojącej Matce. Obraz Ostatniej Wieczerzy kompozycyjnie związany z Ukrzyżowaniem jest próbą ukazania Tajemnicy Eucharystii, w której Chrystus co dzień umiera biorąc na siebie grzechy każdego z nas i ofiarując się nam jako Chleb. ?Następnie wziął chleb odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał mówiąc: to jest Ciało moje, które za Was będzie wydane, tak samo i kielich po wieczerzy mówiąc: ten kielich to nowe Przymierze we krwi mojej, która za Was będzie wylana?(Łuk 22 19,20). Powyżej Ukrzyżowania w czerwieniach postać Matki Bożej Królowej w koronie z gwiazd siedzącej w otoczeniu Aniołów. Ręce Maryji rozłożone w geście oranty. Jest to wyobrażenie Chwały Maryji Królowej Aniołów i Królowej Świata. W najniższej partii witraża krzew wyobrażający Chrystusa i Kościół. ?Ja jestem krzewem winnym, Wy latoroślami.... podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, o ile nie trwa w innym krzewie, tak samo i Wy jeżeli we Mnie trwać nie będziecie? (Jan 15 5,6).
Okno lewe brązowo złote poświęcone jest ojcu wiary Abrahamowi. W złotej plamie Abraham stoi z pustymi rozłożonymi rękoma w geście oczekiwania wszystkiego od Boga. "Jahwe rzekł do Abrahama: wyjdź z Twojej ziemi rodzinnej do kraju, który Ci ukażę" (Rodz 12,1). "Jahwe poleciwszy Abrahamowi wyjść z namiotu rzekł: spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić - tak liczne będzie Twoje potomstwo" (Rodz 15 5,6). W łukach nad Abrahamem poniżej rozety odnajdujemy gwiazdy - symbol potomstwa Abrahama. Poniżej postaci Abrahama, w czerwieniach scena ofiary Izaaka. Jest to najwyższa próba jakiej poddany był Abraham, próba wiary i zaufania Bogu. Jest to również obraz przyszłej ofiary Chrystusa. "Bóg wystawił Abrahama na próbę. Abrahamie weź swego syna jedynego, którego masz Izaaka i tam złóż go w ofierze" (Rodz 22 1,3). Abraham podnosi rękę na Izaaka przedstawionego w postaci dziecka. Powyżej Anioł w geście zatrzymania ręki Abrahama, z boku odnajdujemy ukrytego Baranka. W najniższej partii witraża obraz przeciwstawny ? wielkie drzewo rajskie, po lewej Adam i Ewa nasi praojcowie, którzy nie zaufali Bogu. Po prawej stronie drzewa sylwetka Tej która zaufała Maryji Niepokalanej, nazwanej drugą Ewą. ?Jahwe rzekł do węża: wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo Twoje a potomstwo jej. Ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę. (Rodz 3 15,16).
Witraż różowo-brązowy poświęcony jest Tajemnicy zawierzenia Maryji. W górnej partii analogicznej do formy żółtej z postacią Abrahama, w różach i bielach postać Maryji w scenie Zwiastowania. Nad nią Archanioł Gabriel. Najświętsza Maryja Panna stoi z wyciągniętymi rękami w geście służebnicy, jej ręce są otwarte gotowe do przyjęcia tego co anonsuje Anioł. Anioł również ma otwarte ręce przekazując Maryji coś jakby ogień. Ponad tą sceną wyobrażenie Ducha Świętego w postaci gołębicy. ? W szóstym miesiącu posłał Bóg Anioła Gabriela do miasta w Galileji do dziewicy.... a dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do niej i rzekł: bądź pozdrowiona, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami.... na to rzekła Maryja: oto ja służebnica Pańska niech mi się stanie według słowa Twego? (Łuk 1 26,38). Poniżej kręgów zamykających od dołu scenę zwiastowania, klęcząca Matka Najświętsza trzymająca Dziecię Jezus w ramionach, obok dwa adorujące Anioły, powyżej Maryji gwiazda. ? A oto gwiazda, którą widzieli na wschodzie przyszła i zatrzymała się nad miejscem gdzie było Dziecię? (Mat 2 9,10). W dolnej części witraża analogicznie do drzewa rajskiego w witrażu lewym, wyobrażenie róży mistycznej lub inaczej duchownej, symbolu Matki Bożej. ?Zapuściłam korzenie w sławnym narodzie..... wyrosłam jak palma w Enggaddi, jak krzew róży w Jerycho....? (Pieśń Syracha 24 9,22).
Witraże nawy lewej - zielone.
Okno nad ołtarzem poświęcone jest Duchowi Świętemu objawiającemu się w postaci wichru. W Starym Testamencie Duch Święty nie był nazwany jeszcze Duchem Świętym. To Duch Jahwe sprawiał te niezwykłe znaki. "Jahwe cofnął wody gwałtownym wiatrem wschodnim i uczynił morze suchą ziemią"( Wyjść 14 21). "Nagle dał się z nieba słyszeć szum jakby gwałtownego wiatru i wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym" (dzieje Apost. 2 2,4). "Wiatr wieje tam gdzie chce i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha" (Jan 3 7-9).
Witraż zielony po lewej stronie pt. "Tchnienie". "Jahwe ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia" (Rodz 2 7). "Jak liczne są dzieła Twoje Panie ...... gdy im oddech odbierasz marnieją i powracają do swego prochu(Psalm 104 29). "I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do Waszego wnętrza" (Ezech 36 26). "A oto Jahwe przechodził .....burza rozwalająca skały szła przed Jahwe, ale Jahwe nie był w wichurze. Powstał szmer łagodnego wiatru .... a wtedy rozległ się Głos mówiący do niego: co ty tu robisz Eliaszu?" (1 księga Król. 19 12,13).
Witraż różowo-brązowy poświęcony jest Tajemnicy zawierzenia Maryji. W górnej partii analogicznej do formy żółtej z postacią Abrahama, w różach i bielach postać Maryji w scenie Zwiastowania. Nad nią Archanioł Gabriel. Najświętsza Maryja Panna stoi z wyciągniętymi rękami w geście służebnicy, jej ręce są otwarte gotowe do przyjęcia tego co anonsuje Anioł. Anioł również ma otwarte ręce przekazując Maryji coś jakby ogień. Ponad tą sceną wyobrażenie Ducha Świętego w postaci gołębicy. ? W szóstym miesiącu posłał Bóg Anioła Gabriela do miasta w Galileji do dziewicy.... a dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do niej i rzekł: bądź pozdrowiona, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami.... na to rzekła Maryja: oto ja służebnica Pańska niech mi się stanie według słowa Twego? (Łuk 1 26,38). Poniżej kręgów zamykających od dołu scenę zwiastowania, klęcząca Matka Najświętsza trzymająca Dziecię Jezus w ramionach, obok dwa adorujące Anioły, powyżej Maryji gwiazda. ? A oto gwiazda, którą widzieli na wschodzie przyszła i zatrzymała się nad miejscem gdzie było Dziecię? (Mat 2 9,10). W dolnej części witraża analogicznie do drzewa rajskiego w witrażu lewym, wyobrażenie róży mistycznej lub inaczej duchownej, symbolu Matki Bożej. ?Zapuściłam korzenie w sławnym narodzie..... wyrosłam jak palma w Enggaddi, jak krzew róży w Jerycho....? (Pieśń Syracha 24 9,22).
Witraże nawy lewej - zielone.
Okno nad ołtarzem poświęcone jest Duchowi Świętemu objawiającemu się w postaci wichru. W Starym Testamencie Duch Święty nie był nazwany jeszcze Duchem Świętym. To Duch Jahwe sprawiał te niezwykłe znaki. "Jahwe cofnął wody gwałtownym wiatrem wschodnim i uczynił morze suchą ziemią"( Wyjść 14 21). "Nagle dał się z nieba słyszeć szum jakby gwałtownego wiatru i wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym" (dzieje Apost. 2 2,4). "Wiatr wieje tam gdzie chce i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha" (Jan 3 7-9).
Witraż zielony po lewej stronie pt. "Tchnienie". "Jahwe ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia" (Rodz 2 7). "Jak liczne są dzieła Twoje Panie ...... gdy im oddech odbierasz marnieją i powracają do swego prochu(Psalm 104 29). "I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do Waszego wnętrza" (Ezech 36 26). "A oto Jahwe przechodził .....burza rozwalająca skały szła przed Jahwe, ale Jahwe nie był w wichurze. Powstał szmer łagodnego wiatru .... a wtedy rozległ się Głos mówiący do niego: co ty tu robisz Eliaszu?" (1 księga Król. 19 12,13).
Gotycka chrzcielnica kamienna. Jest to późnogotycka chrzcielnica wykonana z piaskowca. Po odbudowie kościoła ze zniszczeń wojennych usytuowano ją tam, gdzie niegdyś była kaplica chrzcielna, tj. z lewej strony wejścia głównego w pierwszym przęśle nawy północno-zachodniej. W czasie prac konserwatorskich na niektórych płaskorzeźbach czaszy chrzcielnej odsłonięto ślady minii i zieleni, co świadczy o tym, że chrzcielnica była pierwotnie polichromowana. Chrzcielnica ma kształt uproszczonego kielicha, o wysokości 117 cm. Czasza ma kształt ośmioboku ściętego, w którego wnętrzu wydrążono półkolistą misę. We wnękach zewnętrznej ściany czaszy wydrążono w wypukłym reliefie pięć postaci siedzących frontalnie i jedną scenę z przedstawieniem narracyjnym.
Wyżej i niżej kwatera obrazująca "Jezusa w Jordanie", z lewej postać Jana Chrzciciela z dzbanem w dłoniach przy głowie Jezusa. Dłonie Jezusa ułożone są w modlitewnym geście
Postać z olbrzymim pastorałem to Św. Augustyn ubrany w strój ceremonialny.
Niżej i wyżej kwatera wyobrażająca Św. Annę Samotrzeć. Znajdujemy to Św. Annę z Marią i Dzieciątkiem Jezus. Rysy postaci są już mocno zatarte
Widoczne są dwie kwatery. Z lewej postać Św. Barbary. Głowę świętej przykrywa korona królewska. Z prawej rozpoznajemy księżną Św. Jadwigę Śląską - księżna trzyma w lewej dłoni różaniec, a w prawej model kościoła z transeptem i wysoką wieżą (księżna Jadwiga wraz z małżonkiem Henrykiem Brodatym byli fundatorami wielu kościołów)
Dawna zakrystia, a obecnie kaplica, to sporych rozmiarów gotyckie pomieszczenie przyległe do zewnętrznej ściany nawy południowej. Z nawą łączy je niewielki, obustronny portal. Sklepienie zakrystii krzyżowo-żebrowe, wsparto na bogato zdobionych kamiennych konsolach. Podobnie wykonano kamienne zworniki sklepienne. Również kamienny portal prowadzi do dzisiejszej zakrystii, przylegającej do dawnej od południa. W pomieszczeniu zachowały się dwa okna wypełnione witrażami autorstwa Marii Teresy Reklewskiej. Na ścianie północnej zakrystii odsłonięto po wojnie fragment malowidła ściennego, z pierwszej połowy XV wieku, przedstawiający Chrystusa Boleściwego w otoczeniu emblematów Męki. Niestety, stan zachowania fresku jest raczej kiepski. Malowidło zdradza wiele cech wspólnych z freskami zachowanymi w ambicie katedry.
Portal południowy, łączący dawną zakrystię z obecną
Fragment ściany północnej z portalem łączącym zakrystię z nawą południową. Po prawej stronie kamienna konsola żeber sklepiennych
Malowidło ścienne obrazujące Chrystusa Boleściwego, pochodzące z I. połowy XV wieku
Fresk jest mało czytelny i aż prosi się o rekonstrukcję
Pięknie zachowane sklepienia dawnej zakrystii z kamiennymi detalami
Portal prowadzący z nawy południowej do zakrystii (obecnie jest to kaplica, a zakrystia znajduje się głębiej w następnym pomieszczeniu). Prawdopodobnie stanowi on spolium z drugiego chóru dawnego kościoła. Na jego trzynastowieczną metrykę wskazują nasady wałkowych profilowań w formie falistych szponów
Witraże nawiązują stylem i kolorystyką do całości oszklenia barwnego kościoła mariackiego
Witraże w gotyckiej kaplicy
Kościół Panny Marii na Piasku jest ogromny i bardzo bogaty w detale. Jego szczegółowe, a zarazem systematyczne opisanie, przekracza moje skromne możliwości. Ta strona to jedynie zapis mojej fascynacji zabytkiem i świątynią, fotorelacja przygody miłośnika architektury ...
*Kilka słów o autorce witraży:
Maria Teresa Reklewska - cytuję za stroną www.witraze.info/teresa-maria-reklewska-zalozycielka-pracowni : Teresa Maria Reklewska ukończyła Warszawską ASP w 1956 r. na Wydziale Tkaniny. Po otrzymaniu dyplomu z gobelinu i tkaniny pod kierunkiem prof. Eleonory Plutyńskiej, studiowała na Akademii Paryskiej (Ecole Nationale des Beaux Arts) a w 1958 r. ukończyła pracownię sztuki sakralnej (Atelier d'Art Sacre) u prof. Jacques de Chevalliera, u którego uczyła się witrażu. Od 1958 r. artystka próbowała założyć własną pracownie witraży opartą na zasadach sztuki odmiennych od dziewiętnastowiecznych. Pracownia taka powstała w 1975 r. Jest doskonałym nauczycielem, o czym świadczy liczba uczniów, którzy pod jej okiem nabierali kwalifikacji w robieniu witraży i razem z nią realizowali monumentalne dzieła (Paweł Przyrowski, Tomasz Tuszko, Jerzy Owsiak,Tomasz Bieliński, Włodzimierz Sowa i wielu innych). Dotąd pracuje z kilkoma uczniami uformowanymi przez siebie. Ze swoim zespołem zrealizowała prace monumentalne we Wrocławiu - transept kościoła Dominikanów (1982 r.) i kaplicę bł. Czesława w tym kościele. Autorka ma też kilkanaście realizacji witraży, które wykonała zarówno dla architektury sakralnej (Warszawa, Wrocław, Nowy Sącz, Kąty Korytnickie, Anin) jak i świeckiej (Belgia, Francja, Japonia, Kanada, Szwajcaria, Polska, USA). W 1962 r. artystka wygrała ogólnopolski konkurs na witraż do kościoła N.M. Panny na Piasku we Wrocławiu. Konkursowi patronował kard. B. Kominek, a jury było utworzone z malarzy i konserwatorów wrocławskich. Ponieważ nie mogła zrealizować swoich projektów w Polsce, wykonała witraże do tego kościoła w Paryżu, w atelier Anne i Guy le Chevallier. Tu także zrealizowała witraże do kościoła. Św. Marcina w Warszawie. W 1976 r. za witraże kościoła Św. Marcina w Warszawie i kościoła N.M. Panny na Piasku we Wrocławiu przyznano jej nagrodę im. Brata Alberta. Artystka uważa, że doskonałe witraże powinny uchylić zasłony na świat rzeczywisty, niewidzialny naszym ziemskim oczom, a stałe podnoszenie kunsztu artystycznego pochodzi od Boga, w którym jest jedyne źródło twórczości. Natomiast projekt witrażu jest tylko wizją malarską. Bogaty rysunek ołowiem jest zwartą, rygorystyczną konstrukcją. O wyborze każdego kawałka szkła decyduje intuicja i doświadczenie, a malowanie kolorowego szkła tlenkami metali jest umiejętnością przesłaniania pewnych jego partii po to, aby uzyskać głęboki, bogaty ton i siłę barwy. Te cztery etapy nałożone na siebie dają ostateczną formę witrażu, do którego artystka dochodzi podczas realizacji. Według o. Placyda Golińskiego benedyktyna z Tyńca, witraże artystki i jej współpracowników są świadectwem dużej kultury teologicznej, wielkiego artyzmu i znakomitego rzemiosła. Są wyznaniem wiary w ich prawdziwą rolę tworzenia Sacrum. Dzieła te współtworzą przestrzeń spotkania Boga z Jego ludem i z poszczególnym człowiekiem. Według M. Szelepin charakterystyczną cechą indywidualności artystycznej prof. Reklewskiej jest jej umiejętność operowania skrótem myślowym, ograniczonym do jego znaku symbolicznego. Tworząc układy z rytmicznie powtarzanych form, często przenikających się wzajemnie, posługując się zarówno kształtami na wpół abstrakcyjnymi jak i przedstawiającymi, o jej tylko właściwej stylistyce, autorka harmonijnie łączy je w syntetyczną kompozycję całości. Ekspresja rysunku wyznaczającego kontury i intensywność stosowanych kolorów sprawiają, że jej witraże odznaczają się niezwykłymi wręcz walorami dekoracyjnymi. Światło przenikające z zewnątrz poprzez dobrane z ogromną pieczołowitością barwne szkła, któremu plastycznej głębi dodaje malowanie polegające na zaciemnianiu poszczególnych partii- decyduje o niezwykłej sile oddziaływania prac prof. Reklewskiej.
Maria Teresa Reklewska - cytuję za stroną www.witraze.info/teresa-maria-reklewska-zalozycielka-pracowni : Teresa Maria Reklewska ukończyła Warszawską ASP w 1956 r. na Wydziale Tkaniny. Po otrzymaniu dyplomu z gobelinu i tkaniny pod kierunkiem prof. Eleonory Plutyńskiej, studiowała na Akademii Paryskiej (Ecole Nationale des Beaux Arts) a w 1958 r. ukończyła pracownię sztuki sakralnej (Atelier d'Art Sacre) u prof. Jacques de Chevalliera, u którego uczyła się witrażu. Od 1958 r. artystka próbowała założyć własną pracownie witraży opartą na zasadach sztuki odmiennych od dziewiętnastowiecznych. Pracownia taka powstała w 1975 r. Jest doskonałym nauczycielem, o czym świadczy liczba uczniów, którzy pod jej okiem nabierali kwalifikacji w robieniu witraży i razem z nią realizowali monumentalne dzieła (Paweł Przyrowski, Tomasz Tuszko, Jerzy Owsiak,Tomasz Bieliński, Włodzimierz Sowa i wielu innych). Dotąd pracuje z kilkoma uczniami uformowanymi przez siebie. Ze swoim zespołem zrealizowała prace monumentalne we Wrocławiu - transept kościoła Dominikanów (1982 r.) i kaplicę bł. Czesława w tym kościele. Autorka ma też kilkanaście realizacji witraży, które wykonała zarówno dla architektury sakralnej (Warszawa, Wrocław, Nowy Sącz, Kąty Korytnickie, Anin) jak i świeckiej (Belgia, Francja, Japonia, Kanada, Szwajcaria, Polska, USA). W 1962 r. artystka wygrała ogólnopolski konkurs na witraż do kościoła N.M. Panny na Piasku we Wrocławiu. Konkursowi patronował kard. B. Kominek, a jury było utworzone z malarzy i konserwatorów wrocławskich. Ponieważ nie mogła zrealizować swoich projektów w Polsce, wykonała witraże do tego kościoła w Paryżu, w atelier Anne i Guy le Chevallier. Tu także zrealizowała witraże do kościoła. Św. Marcina w Warszawie. W 1976 r. za witraże kościoła Św. Marcina w Warszawie i kościoła N.M. Panny na Piasku we Wrocławiu przyznano jej nagrodę im. Brata Alberta. Artystka uważa, że doskonałe witraże powinny uchylić zasłony na świat rzeczywisty, niewidzialny naszym ziemskim oczom, a stałe podnoszenie kunsztu artystycznego pochodzi od Boga, w którym jest jedyne źródło twórczości. Natomiast projekt witrażu jest tylko wizją malarską. Bogaty rysunek ołowiem jest zwartą, rygorystyczną konstrukcją. O wyborze każdego kawałka szkła decyduje intuicja i doświadczenie, a malowanie kolorowego szkła tlenkami metali jest umiejętnością przesłaniania pewnych jego partii po to, aby uzyskać głęboki, bogaty ton i siłę barwy. Te cztery etapy nałożone na siebie dają ostateczną formę witrażu, do którego artystka dochodzi podczas realizacji. Według o. Placyda Golińskiego benedyktyna z Tyńca, witraże artystki i jej współpracowników są świadectwem dużej kultury teologicznej, wielkiego artyzmu i znakomitego rzemiosła. Są wyznaniem wiary w ich prawdziwą rolę tworzenia Sacrum. Dzieła te współtworzą przestrzeń spotkania Boga z Jego ludem i z poszczególnym człowiekiem. Według M. Szelepin charakterystyczną cechą indywidualności artystycznej prof. Reklewskiej jest jej umiejętność operowania skrótem myślowym, ograniczonym do jego znaku symbolicznego. Tworząc układy z rytmicznie powtarzanych form, często przenikających się wzajemnie, posługując się zarówno kształtami na wpół abstrakcyjnymi jak i przedstawiającymi, o jej tylko właściwej stylistyce, autorka harmonijnie łączy je w syntetyczną kompozycję całości. Ekspresja rysunku wyznaczającego kontury i intensywność stosowanych kolorów sprawiają, że jej witraże odznaczają się niezwykłymi wręcz walorami dekoracyjnymi. Światło przenikające z zewnątrz poprzez dobrane z ogromną pieczołowitością barwne szkła, któremu plastycznej głębi dodaje malowanie polegające na zaciemnianiu poszczególnych partii- decyduje o niezwykłej sile oddziaływania prac prof. Reklewskiej.
korzystałem z:
- Jerzy Romanow, Małgorzata Romanow "Opactwo kanoników regularnych Św. Augustyna na Piasku we Wrocławiu w świetle badań archeologicznych";
- Małgorzata Doroz-Turek "Lokalizacja i przeobrażenia architektury klasztornej na przykładzie wrocławskiego opactwa zakonu kanoników regularnych św. Augustyna";
- strona internetowa www.witraze.info/111-witraze-w-kosciele-nmp-na-piasku ;
- strona internetowa www.witraze.info/teresa-maria-reklewska-zalozycielka-pracowni
- Roman Stelmach "Źródła archiwalne do dziejów klasztorów kanoniczych na wyspie Piaskowej we Wrocławiu zachowane w Archiwum Państwowym we Wrocławiu" ;
- Olgierd Czerner "Studia nad romańską i gotycką architekturą kościoła N.M.Panny na Piasku we Wrocławiu";
- Sztuka Wrocławia – praca zbiorowa pod redakcją Tadeusza Broniewskiego i Mieczysława Zlata. Wyd Ossolineum 1967;
- strona internetowa https://culture.pl/pl/dzielo/autor-nieznany-poliptyk-zwiastowania-z-jednorozcem ;
- Anna Ziomecka "Śląskie retabula szafowe w drugiej połowie XV i na początku XVI wieku ;
- Hanna Kozaczewska-Golasz Halowe kościoły z XIV wieku na Śląsku;
- Jakub Adamski Gotycka architektura sakralna na Śląsku w latach 1200-1420;
- Janina Bąk "Późnogotycka chrzcielnica w kościele N.M.Panny na Piasku we Wrocławiu";
- Hanna Kozaczewska-Golasz Halowe kościoły z XIV wieku na Śląsku;
- Jakub Adamski Gotycka architektura sakralna na Śląsku w latach 1200-1420;
- Janina Bąk "Późnogotycka chrzcielnica w kościele N.M.Panny na Piasku we Wrocławiu";
- praca zatytułowana: Tympanon Marii Włostowicowej i Świętosława z kościoła NMP na Piasku we
Wrocławiu;