TERAZ ZNANY RÓWNIEŻ POD NAZWĄ KLASZTOR DUSZ
Nowogrodziec, to niewielka osada położona malowniczo nad rzeką Kwisą, u progu krainy zwanej Łużycami Górnymi. Powstała najpewniej na początku XIIIw, na rubieżach Milczan i Bobrzan. Tutejszy niewielki gród (myśliwski zameczek jak chcą inni) strzegący miejsca, przekazany został w 1217 roku przez księcia Henryka I Brodatego swojej małżonce Jadwidze zwanej później św. Jadwigą Śląską - znaną z licznych fundacji kościelnych, klasztornych jak też i szpitali. Podobnie było i tu. Jeszcze w tym samym 1217 roku Jadwiga funduje w miejscu grodu klasztor i sprowadza doń z Niemiec(?) siostry Magdalenki. Wiele źródeł, w tym i oficjalna strona "Zakony i zgromadzenia zakonne na świecie" podają, że księżna Jadwiga wraz z Henrykiem I Brodatym sprowadzili pierwsze mniszki z klasztoru Magdalenek z Marsylii, a nie z Niemiec (w tamtym okresie mieliśmy znacznie ożywione kontakty z Francją, jej strzechami budowlanymi i zgromadzeniami zakonnymi, które dopiero później zostały zdominowane przez niemieckie). Jest to potoczna nazwa zgromadzenia. W pełnym brzmieniu zgromadzenie nazywa się Zakonem Pokutnic św. Marii Magdaleny o regule bernardyńskiej. Jednak pierwsza pisana wzmianka o tym zakonie w Nowogrodźcu pojawia się w 1249 roku. Liczne fundacje i nadania ziemskie uczyniły szybko klasztor Magdalenek znaczącą w regionie placówką feudalną. Toteż już w 1289 roku siostrzyczki zakładają klasztor filialny w Bytomiu Odrzańskim, zaraz potem w Lubaniu Śląskim, Szprotawie i wreszcie w 1717 roku w Nysie. A od 1459 roku do klasztoru należy już całe miasteczko - ten stan symbiotyczny trwa nieprzerwanie przez ponad 300 lat, a sam klasztor staje się największym w Europie zgromadzeniem Magdalenek. Miasto wiele zyskuje za sprawą klasztoru. Powstają solidne mury obronne z basztami i bramami, wodociągi. Mieszczanie uzyskują liczne przywileje rzemieślnicze i targowe.
Cały zespół klasztorny w Nowogrodźcu był kilkakrotnie przebudowywany. Dzisiejszy układ budynków jest pozostałością po barokowej renowacji w 1 połowie XVIII wieku. Niewiele wiadomo o dokładnym przebiegu tej renowacji. Po sekularyzacji zakonu w 1810 r. budynki klasztorne stały się własnością Prus, a po części miasta. W dawnych budynkach umieszczono szereg urzędów państwowych, zamieniając cele mniszek najpierw na biura, a potem na izby dla uczniów ewangelickiej szkoły. W 1897 roku miała miejsce gruntowna przebudowa kompleksu, który został zamieniony na ewangelickie seminarium nauczycielskie. Ale mimo likwidacji samego zgromadzenia zakonnego i licznych, późniejszych przeróbek, nie uległ zmianie zasadniczy plan budowli z czasów XVIII-wiecznej przebudowy. Był to nadal zwarty zespół architektoniczny z centralnym czworobocznym budynkiem głównym, posiadającym wewnętrzny dziedziniec i z dołączonym do niego dodatkowym skrzydłem, otaczającym go od zachodu. Miasteczko Nowogrodziec stało się w lutym 1945 r. miejscem bardzo zaciętych walk między resztkami 17 Dywizji Piechoty wojsk niemieckich, a nacierający 6 Korpus Pancerny Armii Czerwonej. Zaraz po zajęciu Nowogrodźca przez wojska sowieckie i miasto i klasztor zostały jeszcze dotkliwiej zniszczone i splądrowane przez „wyzwolicieli". Od tego czasu klasztor stanowi ruinę i ten stan rzeczy pogarsza się z każdym rokiem.
Widok na południowe skrzydło klasztoru
Zdjęcie pochodzi ze strony www.jeleniagora.naszemiasto.pl
Skrzydło wschodnie
Budynki zamykające klasztor od strony zachodniej
Dziś to już tylko same mury
Bujna roślinność porosła niemal wszędzie
Dziedziniec klasztorny
Wejście główne do budynków klasztornych i do wirydarza
Pierwotnym założeniem zgromadzenia zakonnego było przyjmowanie oraz nawracanie publicznych grzesznic i tzw. pokutnic. Z upływem czasu zaczęto jednak przyjmować do zakonu szlachetnie urodzone panny, często z bogatych domów, którym najwyraźniej odpowiadała (lub odpowiadała ich opiekunom - co bardziej prawdopodobne) niezwykle surowa reguła zakonna. Szczególny nacisk kładziono w niej na bezwzględne posłuszeństwo, ubóstwo i wszelką wstrzemięźliwość, przejawiającą się np. w bardzo skromnym odżywianiu się (liczne posty, jeden posiłek na dzień). Jako pokutę reguła nakazywała również milczenie przez cały dzień. Łóżka mniszek były wyścielone jedynie słomą i wełnianym kocem. Surowo przestrzegano zakonnej klauzury. Wszystkie okna w klasztorze posiadały podwójne kraty, a były tak wąskie „aby nie można było usłyszeć rannego piania koguta, ani zobaczyć całej twarzy człowieka". Pomimo surowej reguły, chętnych do wstępowania do nowogrodzieckiego klasztoru nie brakowało. Z czasem surowe reguły zostały stopniowo złagodzone, a klasztor zyskując kolejne zapisy i przywileje, zaczął się świetnie rozwijać. Z każdym rokiem dobra klasztorne były coraz większe. Do Nowogrodźca przybywały nowicjuszki z całego Śląska, a nawet z Czech i Polski. Zaczęto wręcz stosować swego rodzaju selekcję: przyjmowano przede wszystkim młode szlachcianki.
Mury utraciły już wszelkie detale i ozdoby
Jedyny ocalały portal prowadzący do krużganków klasztornych
Widok z krużganku na wirydarz
Jedyny zachowany w całości krużganek mieści się w skrzydle północnym
pomieszczenia przyległe do krużganku północnego
Wokół same ruiny
Najczęściej fotografowane miejsce w ruinach
Najlepiej zachowane pomieszczenie klasztorne
Skrzydło północne powyżej i narożnik północno-wschodni poniżej
Narożnik południowo-wschodni
Wieża kościoła parafialnego
Mury klasztorne z zewnątrz, z drogi do miasta
Do naszych czasów z pierwotnych budowli nie pozostał żaden widoczny ślad. Ruiny klasztoru proszą się o badania archeologiczne, zwłaszcza fundamentów klasztornych i obiektów przyległych. Być może, gdy nadejdą wreszcie lepsze czasy i ruiny doczekają się funduszy na ich odbudowę, znajdzie się i czas na przeprowadzenie prac archeologicznych...
Podczas oglądania piwnic pod ruinami klasztoru, uwagę zwracają komory i pomieszczenia w skrzydle południowym. Swoją starannością wykonania odbiegają znacznie od pozostałych. Czyżby pochodziły jeszcze z czasów średniowiecznych ? Brak detali kamieniarskich, czy jakichkolwiek ozdób lub znaków uniemożliwia - na poziomie amatorskim - ustalenie bliższej chronologii budowli. Skrzydła klasztoru w części naziemnej pochodzą z okresu baroku ale fundamenty mogą być starsze i właśnie wygląd piwnic w południowej części klasztoru jest wyraźnie inny od reszty. Wiadomym jest również, że jeszcze w 1652 roku pożar strawił drewniany wówczas klasztor. Nie wiadomo, czy ów stał na murowanych fundamentach, czy też ich nie posiadał. Badania rozwiążą ten problem. Piwnice klasztorne zachowały się w całości i są ogólnie w lepszym stanie niż części naziemne. Ciągną się nieprzerwanie pod trzema skrzydłami klasztoru. Ich stan zachowania jest dobry. Nie widać nigdzie zawałów ani większych pęknięć. Gruz jaki wala się w pomieszczeniach piwnicznych pochodzi z górnych kondygnacji budynków.
Podczas oglądania piwnic pod ruinami klasztoru, uwagę zwracają komory i pomieszczenia w skrzydle południowym. Swoją starannością wykonania odbiegają znacznie od pozostałych. Czyżby pochodziły jeszcze z czasów średniowiecznych ? Brak detali kamieniarskich, czy jakichkolwiek ozdób lub znaków uniemożliwia - na poziomie amatorskim - ustalenie bliższej chronologii budowli. Skrzydła klasztoru w części naziemnej pochodzą z okresu baroku ale fundamenty mogą być starsze i właśnie wygląd piwnic w południowej części klasztoru jest wyraźnie inny od reszty. Wiadomym jest również, że jeszcze w 1652 roku pożar strawił drewniany wówczas klasztor. Nie wiadomo, czy ów stał na murowanych fundamentach, czy też ich nie posiadał. Badania rozwiążą ten problem. Piwnice klasztorne zachowały się w całości i są ogólnie w lepszym stanie niż części naziemne. Ciągną się nieprzerwanie pod trzema skrzydłami klasztoru. Ich stan zachowania jest dobry. Nie widać nigdzie zawałów ani większych pęknięć. Gruz jaki wala się w pomieszczeniach piwnicznych pochodzi z górnych kondygnacji budynków.
Piwnice pod skrzydłem północnym
Wewnątrz jest sporo gruzu pochodzącego z górnych kondygnacji
Piwnice klasztorne tworzą jeden dostępny ciąg pomieszczeń pod wszystkimi skrzydłami klasztoru. Ale w żadnym miejscu nie widać wejść ani śladów zamurowań do podziemi, o których marzą poszukiwacze i tropiciele tajemnic. Nic, ani śladu czegoś co mogłoby prowadzić poniżej poziomu piwnic. Rozczarowanie? Nie, same piwnice są dostatecznie ciekawe i tajemnicze ...
Skrzydło wschodnie niewiele się różni od północnego
Natomiast pod skrzydłem południowym piwnice są trochę inne. Wyglądają na starsze i solidniejsze od pozostałych. Mury są tu grube na 2,5 do 3,5 m Ściany zbudowane są ze starannie dobranych głazów częściowo ciosanych oraz z ciosów piaskowcowych. Widać tu nie pośpiech a solidny warsztat kamieniarski
Jest się czym zachwycać przeglądając pomieszczenia piwniczne południowego skrzydła. Są tu sale, których nie powstydziłyby się wytworne lokale
Starannie wykończone ściany oraz sklepienia
Tylko ten bałagan ...
Poniżej widok z budynku leżącego w południowo-zachodnim skraju klasztoru
Od kilku lat ruinami klasztoru zajmuje się fundacja Twoje Dziedzictwo - Klasztor Dusz. Trzeba podkreślić, że to ze wszech miar bezcenna inicjatywa. Ludzie związani z fundacją poświęcają swój czas i pieniądze dla ratowania tego pięknego zabytku od kompletnego zniszczenia. Jest wprost przeciwnie, te ruiny ożyły i teraz powoli acz bardzo starannie przywracane są do nowego życia. Wszystkich czytających tę stronkę zachęcam do wsparcia tej wspaniałej inicjatywy. Poniżej zamieściłem linki do Klasztoru Dusz:
Za zgodą Rzecznika Fundacji Pana Wilk Korwin_Szymanowskiego zacytuję ciekawe i wyczerpujące zarazem wyjaśnienie terminu "Klasztor Dusz" :
Dlaczego "Klasztor Dusz"?
Korzystając z krótkiej przerwy między zakresem prac zrealizowanym w 2023, a pracami planowanymi na 2024, postanowiliśmy odpowiedzieć na często pojawiające się pytanie: dlaczego "Klasztor Dusz"? Nie, nie ma to nic wspólnego z duchami i innymi zjawami, a raczej z życiem duchowym. 🙂
Najpewniej w 1217 roku stał już w tym miejscu zamek myśliwski księcia wrocławskiego Henryka Brodatego. Początków rozwoju Nowogrodźca należy doszukiwać się w tym właśnie roku, gdy para książęca przeznaczyła rzeczony zamek na cale klasztorne Congregatio Sororum Sanctae Mariae Magdalenae de Poenitentia, zwanego w Polsce zakonem Marii Magdaleny od Pokuty, czy krótko zakonem Magdalenek. Świetność Nowogrodźca jest bezpośrednio związana z rozwojem zgromadzenia Magdalenek w rozbudowywanym, przebudowywanym, odbudowywanym po klęskach żywiołowych i najazdach klasztorze obronnym. W 1495 roku zakon stał się formalnym właścicielem Nowogrodźca, już w 1500 roku zapewniając dostęp do wody z drewnianego wodociągu, doprowadzającego do miasta wodę z oddalonego o przeszło 2 km źródła. Przez prawie 600 lat klasztor obronny był ośrodkiem kształtowania się tkanki miejskiej i kultury Nowogrodźca, jego dzisiejszy kształt zawdzięczamy w lwiej części zarządzającemu nim wówczas zakonowi Magdalenek. Mając na względzie tę część historii Nowogrodźca, w naturalny sposób chcemy upamiętnić ją podkreślając w dzisiejszej nazwie fakt, że był to klasztor.
Dlaczego zatem nie "klasztor Magdalenek"? Są tacy, którzy twierdzą, że obiekt tak nazywa się i powinien się nazywać po wieki wieków. Jest kilka powodów by choćby z szacunku dla CSSMM nie używać tej nazwy w nowym życiu klasztornego kompleksu. Pierwsza rzecz, to dalsza historia Nowogrodźca. Od ponad 200 lat dawny klasztor obronny zakonu Magdalenek nie należy do zgromadzenia i nie pełni funkcji klasztoru. W 1810 roku państwo pruskie dokonało sekularyzacji ziem klasztornych z późniejszym przeznaczeniem ich między innymi na cele administracji oraz seminarium luterańskiego. Najpóźniejsze i, trzeba przyznać, szpecące zmiany w architekturze budynków dawnego klasztoru, pochodzą właśnie z tego okresu. W pewnym momencie tuż pod elewacją północną, w obrębie murów obronnych klasztoru, wyrosła nawet remiza strażacka. Czy jednak skreślić dorobek 130 lat innych rządów nad klasztorem udając, że to zawsze był i będzie klasztor Magdalenek? Pominąć milczeniem choćby seminarium luterańskie, które otwarcie sprzeciwiało się Trzeciej Rzeszy? Ludzi, którzy tchnęli nowe, choć jakże inne od zakonnego życie w te mury? Tego nikomu, kto ceni historię, uczynić nie wolno. Budynki klasztoru obronnego przestały być klasztorem zakonu Marii Magdaleny od Pokuty w 1810 roku.
Najgorszym jednak okresem dla technicznego zachowania obiektu okazała się najnowsza historia. Wojna obeszła się dosyć łaskawie z kompleksem - czymże jest jeden pocisk artyleryjski wobec ogromu tej zabudowy? Jeszcze w latach pięćdziesiątych znany regionalista Leon Piątkowski fotografował meble w poszczególnych salach, a nad zabudową niemal pełną konstrukcję dachów wraz z poszyciem. Niemniej władza ludowa zaniechała jakichkolwiek działań na rzecz budynków, które przecież mogły być przeznaczone nawet na mieszkania komunalne. Zaczęła się dewastacja, trwająca przez cały okres PRL. W nową rzeczywistość III RP dawny klasztor obronny wszedł jako ruina i miejsce pijackich libacji, wysypisko śmieci, przestrzeń ryzykownych zabaw młodzieży.
Ponad 700 lat klasztor był jednak miejscem dla ducha, miejscem w którym kontemplacji i działaniu na rzecz wysokiej kultury poprzez kształtowanie życia miejskiego przez 600 lat oddawały się siostry z zakonu Marii Magdaleny od Pokuty, a kolejne 130 wykuwane były charaktery w seminarium nauczycielskim, a w budynkach przeznaczonych administracji publicznej, utrzymywany był porządek prawny.
Naszym dążeniem jest odwrócenie zniszczeń okresu PRL poprzez przywrócenie wartości duchowych w tym miejscu, działanie na rzecz kultury i wsparcie rozwoju miasta. Te założenia i szacunek wobec działań podejmowanych przez poprzednich zarządców obiektu od Henryka Brodatego i Jadwigi Śląskiej poczynając, skłoniły nas do nadania drugiego członu nazwy projektu. Zatem "Klasztor Dusz" jest zarówno zaznaczeniem niegdysiejszej funkcji klasztornej zabudowy, jak również wyrazem dążenia do przywrócenia w nim życia duchowego.
Anna Tymko, Klub Twojego Dziedzictwa (Fundacja Twoje Dziedzictwo)
Siłą rzeczy moja strona przestaje być aktualna. Klasztor zmienia swoje oblicze każdego miesiąca. Znikają gruzy, nieporządek i śmieci. Powstaje uporządkowany teren i ład. Widać też, ogromną troskę o zachowanie pierwotnego charakteru całego założenia klasztornego. Moje zdjęcia pokazują więc już tylko stan historyczny. Teraz wszystko wygląda lepiej. Byłem tam jesienią 2023 r ale nie chciałem robić zdjęć, ani przeszkadzać w pracach. Może za jakiś czas, kiedy "obrońcy klasztoru" sami będą się chwalić swoimi osiągnięciami - poproszę o pozwolenie wykonania kilku fotografii celem aktualizacji tej strony...
Zachęcam też do lektury kolejnych stron o zabytkowych budowlach Dolnego Śląska: