KOŚCIÓŁ I KLASZTOR POBERNARDYŃSKI - NASTĘPNIE MUZEUM ARCHITEKTURY I ODBUDOWY MIASTA WROCŁAWIA, A OBECNIE WROCŁAWSKIE MUZEUM ARCHITEKTURY
Oryginalny kamienny maswerk z okna kościoła NMP na Piasku. O wspaniałości tej ogromnej gotyckiej budowli nawet nie będę próbował tu wspominać. Natomiast obecność tak kunsztownego maswerku na samym początku gotyckich wnętrz poklasztornych przypomina nam, że mamy do czynienia z Muzeum Architektury, którego wnętrza jak i eksponaty nierozerwalnie związane są tym samym terminem
Plan zespołu klasztornego bernardynów. Rys. pochodzi z książki J.Pilch "Zabytki architektury Dolnego Śląska"
Na rysunku powyżej rzut poziomy zespołu klasztornego. Proponuję przyjrzeć się mu dokładniej. Na tym planie nic nie jest proste - przypomina trochę szkic odręczny, którego autor całkiem nie dbał o kąty proste. Ta uwaga dotyczy całości założenia. Kościół - ściana zachodnia jest ukośna w stosunku do osi kościoła, zawija w stronę klasztoru. Pierwsze przęsła naw i kaplicy tworzą klin, zawężający się w stosunku do osi kaplicy ku północy. Nawa północna jeż węższa od południowej, a filary międzynawowe rozmieszczono niesymetrycznie, co sprawia, że żebra sklepień gwiaździstych nie są symetryczne względem siebie. Prezbiterium kościoła jest krzywe - jego ściana północna jest dłuższa od południowej. Wirydarz klasztorny założono na planie trapezu. Jest prawie kwadratowy ale trochę mu brakuje. Pomijając zniszczenia wojenne każde skrzydło było i jest inne. najbardziej dziwaczne jest skrzydło północne, przyległe pod kątem do prezbiterium i nawy południowej kościoła. Nawet sala wsparta na jednym filarze (dawna zakrystia?) nie ma równych ścian. Takich ciekawostek jest tu znacznie więcej i warto je odnaleźć przy okazji zwiedzania muzeum. Wieża kościelna stoi w dziwnym miejscu, a jej mierna wysokość podobno podyktowana była warunkami obronnymi miasta. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy był nietypowy kształt działki budowlanej, jaką dysponował projektant założenia.
Rysunek autorstwa Fryderyka Bernarda Wernhera - Kościół św. Bernarda na Nowym Mieście, widok ogólny. Zdjęcie pochodzi ze strony:
http://www.dokumentyslaska.pl/werner/wroclaw/wroclaw%2000.html
Rysunek autorstwa Fryderyka Bernarda Wernhera - Były klasztor Bernardynów, widok ogólny. Zdjęcie pochodzi ze strony:
http://www.dokumentyslaska.pl/werner/wroclaw/wroclaw%2000.html
A oto nasze dziedzictwo powojenne. Tyle otrzymaliśmy w 1945 roku - podobnie jak pozostała substancja zabytkowa w starej części Wrocławia. Wypalone wnętrza i ogrom gruzu. To informacja dla tych, którym się wydaje, że dostaliśmy po Niemcach piękne jak dziś miasto Wrocław. Dostaliśmy tyle, co na zdjęciach niżej...
Jeszcze nie tak dawno podobne zdjęcia, wykonane w 1945 roku, wisiały w kruchcie katedry wrocławskiej. Czarno-białe fotografie obrazowały poziom zniszczenia katedry. Ruiny wyglądały podobnie, jak tu - 70% legło w gruzach. To było kilka zdjęć zaledwie. Nie znam oficjalnego powodu usunięcia ich z katedry ale domyślam się, że zniknęły, bo nie podobały się Niemcom...
Zdjęcie pochodzi ze strony: https://polska-org.pl/6544788,foto.html?idEntity=508938
Zdjęcie pochodzi ze strony: https://polska-org.pl/5338705,foto.html?idEntity=508938
Zdjęcie pochodzi ze strony: https://polska-org.pl/5459713,foto.html?idEntity=508938
Pod koniec II wojny światowej zespół klasztorny został zbombardowany i zniszczony w około 70%. Żeby uzmysłowić sobie ogrom zniszczeń, wystarczy spojrzeć na zdjęcia powyżej. Do roku 1949 trwały prace zabezpieczające pod kierunkiem konserwatora zabytków Aleksandra Krzywobłockiego. Natomiast odbudowa trwała w latach 50-tych XX wieku. W tym czasie monumentalna i surowa zarazem forma założenia, nasunęła prof. Olgierdowi Czernerowi pomysł wykorzystania go do celów publicznych. Obiekt został oczywiście zdekonsekrowany. Myśl o przekształceniu całego kompleksu kościelno-klasztornego w muzeum, zrodziła się z konkretnej sytuacji, a mianowicie, z konieczności przechowania cennych fragmentów architektonicznych, odnalezionych podczas odgruzowywania Starego Miasta po II wojnie światowej oraz z faktu, że w Polsce brakowało muzeum z dziedziny architektury. Wiadomym też było, że niektóre z pomieszczeń klasztornych wykorzystano na cele muzealne już przed wojną, bo od roku 1928. Zabytkowe założenie architektoniczne zostało zabezpieczone, odbudowane, a następnie adaptowane przez prof. Edmunda Małachowicza. W roku 1974 ukończono prace oddając obiekt do użytku z przeznaczeniem całości na Muzeum Architektury. Była to jedna z jego najważniejszych realizacji, obok rekonstrukcji architektury katedry wrocławskiej z hełmami wież włącznie. O katedrze wrocławskiej i jej historii piszę obszernie tu:
https://paskonikstronik.blogspot.com/2017/12/wrocaw-katedra-sw-jana-chrzciciela.html . Podczas rekonstrukcji założenia zachowano układ skrzydeł otaczających wirydarz, przy czym całkowicie zniszczone wschodnie skrzydło, zostało odbudowane według projektu prof. Małachowicza. Nie zrekonstruowano niestety historycznej formy średniowiecznej, choć zaistniała po temu okazja (skrzydło wschodnie było wyburzone już w II poł. XIX wieku, a na jego miejscu postawiono neogotycki gmach). Do dziś jest to jedna z najbardziej nowatorskich ale i kontrowersyjnych rekonstrukcji w kraju. W pierwotnym miejscu wzniesiono skrzydło we współczesnej formie i żelbetowej konstrukcji ze szklaną elewacją. W owych czasach było to dopuszczalne rozwiązanie. Umożliwiało też szybsze zamknięcie całości przedsięwzięcia. Istotę problemu najlepiej ujął sam prof. Michałowicz: "prace polegały na: integracji zniszczonych części i elementów poszczególnych budowli tworzących zespół, integracji całości zespołu przez dobudowę całkowicie zniszczonych i brakujących skrzydeł klasztoru oraz konserwacji i restauracji zachowanych budowli i ich części autentycznych. Do reintegracji i integracji zastosowano zarówno metodę rekonstrukcji form historycznych, jak i w dużym stopniu wprowadzono współczesne formy architektoniczne. Wybór jednej z tych metod zależał m.in. od ilości i stopnia zachowania autentycznej substancji zabytkowej oraz roli poszczególnych projektowanych elementów w ogólnym wyrazie budowli i całego zespołu"… Jednak dziś, patrząc z perspektywy czasu i analizując inne rozwiązania w podobnych obiektach historycznych, szereg osób ma wątpliwości, czy uczyniono słusznie rezygnując z pełnej rekonstrukcji skrzydła wschodniego. Mam wrażenie (i nadzieję), że temat ten powróci jeszcze w którymś z najbliższych pokoleń ... W roku 1965 prof. Olgierd Czerner przystąpił do organizowania Muzeum Architektury, we wnętrzach przekształconych według projektu prof. Edmunda Małachowicza, na cele muzealne. Na terenie zewnętrznym należącym do muzeum, wzdłuż ścian północnej nawy kościoła ułożono setki detali i rozbitych fragmentów kamieniarskich, zgromadzonych podczas odgruzowywania ruin miasta. Do dziś oglądać tu można leżące, bliżej nie rozpoznane, na razie nie przydatne detale kamiennej dekoracji starego Wrocławia. Część z nich wykorzystano podczas kolejnych odbudów zabytków miasta, część ukradziono, a część leży nadal i czeka na swój czas ... (zdjęcia poniżej).
Koncepcja adaptacji opuszczonych założeń klasztornych z przeznaczeniem na cele muzealne, nie jest - ogólnie rzecz biorąc - taka nowatorska. W naszym kraju powstało po wojnie więcej takich muzeów. Żeby nie szukać daleko, przytoczę tylko dwa przykłady z Dolnego Śląska: Muzeum Regionalne w Jaworze ulokowane w starych, gotyckich wnętrzach pobernardyńskiego (zupełnie jak tu we Wrocławiu) zespołu klasztornego z XV wieku (więcej o tym obiekcie piszę tu:https://paskonikstronik.blogspot.com/2018/04/gotyckie-wnetrza-muzeum-regionalnego-w.html) oraz wnętrza muzealne w pocysterskim klasztorze w Lubiążu - największy taki obiekt w Polsce. Dla wielu zabytkowych obiektów w naszej powojennej rzeczywistości, taka adaptacja stawała się często jedyną szansą ich przetrwania. Wyjątkowość wrocławskiego muzeum polega na tym, że eksponuje się tu architekturę.
Zespół klasztorny z zewnątrz
Stosunkowo najciekawiej przedstawia się od strony zachodniej. Można tu dostrzec i fasadę kościoła i kaplicę i mur zamykający podwórze pomiędzy kaplicą a skrzydłem zachodnim. Intrygujący jest również sam barokowy szczyt fasady zachodniej kościoła. Podczas prac remontowych prowadzonych w 2015 roku, udało się odsłonić nieznane elementy średniowiecznego wystroju ściany frontowej kościoła św. Bernarda. Już na początku budowy kościoła istniało przy nim murowane oratorium ( z łac. orare - modlić się, to miejsce inne niż kościół ale służące do spotkań modlitewnych). To właśnie jego relikty odsłonięto w południowej ścianie kościoła oraz w ścianie kaplicy Jana Kapistrana. Był to jednoprzestrzenny w rzucie, dwukondygnacyjny budynek na planie sześcioboku, z wielobocznym, zakończeniem od południa. Górna kondygnacja miała ostrołukowe okna. Budynek wieńczył stromy, wielospadowy dach. Analogiczne, również wieloboczne oratorium wybudowano (być może po zamianie wcześniejszego na poświęconą Janowi Kapistranowi kaplicę), w skrzydle zachodnim murowanego klasztoru. Prawdopodobnie pierwsze oratorium zamykało od zachodu najstarszy, podłużny, szachulcowy budynek klasztorny zlokalizowany na osi wschód–zachód, częściowo w miejscu obecnej kościelnej nawy południowej i przylegający do południowej ściany szachulcowego prezbiterium i korpusu pierwszego kościoła. Podczas wznoszenia zachodniej partii południowej nawy korpusu kościoła przebudowano dawne oratorium, przesuwając jego bryłę w kierunku południowym i przekształcając w zachowaną do dziś kaplicę Jana Kapistrana. Zostało zburzone w 1871 roku.
Wirydarz
Wirydarz jest zupełnie amuzealny. To dobrze, bo wirydarz z definicji (łąc. viridarium – gaj, park) jest ogrodem kwiatowo-zielarskim, zaaranżowanym w zabudowanej przestrzeni. Inaczej mówiąc to rodzaj ogrodu, tyle, że obudowanego. W przypadku muzeum wirydarz jest dekoracją, niedostępną ogółowi zwiedzających ale w sposób łatwo zauważalny świetnie komponującą się z całością założenia. Stanowi też potrzebną dla oczu przeciwwagę, w stosunku do surowych gotyckich wnętrz klasztornych. Jest jednym z czterech wirydarzy we Wrocławiu.
Koncepcja adaptacji opuszczonych założeń klasztornych z przeznaczeniem na cele muzealne, nie jest - ogólnie rzecz biorąc - taka nowatorska. W naszym kraju powstało po wojnie więcej takich muzeów. Żeby nie szukać daleko, przytoczę tylko dwa przykłady z Dolnego Śląska: Muzeum Regionalne w Jaworze ulokowane w starych, gotyckich wnętrzach pobernardyńskiego (zupełnie jak tu we Wrocławiu) zespołu klasztornego z XV wieku (więcej o tym obiekcie piszę tu:https://paskonikstronik.blogspot.com/2018/04/gotyckie-wnetrza-muzeum-regionalnego-w.html) oraz wnętrza muzealne w pocysterskim klasztorze w Lubiążu - największy taki obiekt w Polsce. Dla wielu zabytkowych obiektów w naszej powojennej rzeczywistości, taka adaptacja stawała się często jedyną szansą ich przetrwania. Wyjątkowość wrocławskiego muzeum polega na tym, że eksponuje się tu architekturę.
Lapidarium albo raczej muzealny magazyn detali - przed laty leżały tu spore fragmenty portali, gzymsów, ościeży, kapitele i kolumny - dziś pozostały już tylko niezidentyfikowane, drobne fragmenty kamieniarskie...
Wyżej i niżej fragmenty piaskowcowych detali. Jest w nich pewna tajemnica. Kiedy oglądamy najstarsze nawet - od wczesnoromańskich aż po gotyk - budowle zarówno we Wrocławiu jak i na Dolnym Śląsku, zauważyć możemy, że kamienne detale rzeźbione w piaskowcu stosowano z upodobaniem w dwóch kolorach skały, a mianowicie w pospolitym szaro-żółtym odcieniu i rzadziej (z racji rzadkości występowania) w piaskowcu o odcieniu malinowo-wiśniowym. Zawsze mnie intrygowało, kto pierwszy wpadł na pomysł, aby (zapewne wzorem architektury włoskiej), poszukać na Dolnym Śląsku złoża wiśniowego piaskowca. Musiało to być dawno temu, bo kamień tego koloru zastosowano już we wczesnych budowlach romańskich i to od razu niemal na całym Dolnym Śląsku! *
Owalne kręgi po starej studni. Takich studni było kiedyś we Wrocławiu całkiem sporo. Ale i dziś jeszcze są tu i ówdzie, niewidoczne dla przechodniów, bo ukryte w piwnicach i podwórkach
Zespół klasztorny z zewnątrz
Stosunkowo najciekawiej przedstawia się od strony zachodniej. Można tu dostrzec i fasadę kościoła i kaplicę i mur zamykający podwórze pomiędzy kaplicą a skrzydłem zachodnim. Intrygujący jest również sam barokowy szczyt fasady zachodniej kościoła. Podczas prac remontowych prowadzonych w 2015 roku, udało się odsłonić nieznane elementy średniowiecznego wystroju ściany frontowej kościoła św. Bernarda. Już na początku budowy kościoła istniało przy nim murowane oratorium ( z łac. orare - modlić się, to miejsce inne niż kościół ale służące do spotkań modlitewnych). To właśnie jego relikty odsłonięto w południowej ścianie kościoła oraz w ścianie kaplicy Jana Kapistrana. Był to jednoprzestrzenny w rzucie, dwukondygnacyjny budynek na planie sześcioboku, z wielobocznym, zakończeniem od południa. Górna kondygnacja miała ostrołukowe okna. Budynek wieńczył stromy, wielospadowy dach. Analogiczne, również wieloboczne oratorium wybudowano (być może po zamianie wcześniejszego na poświęconą Janowi Kapistranowi kaplicę), w skrzydle zachodnim murowanego klasztoru. Prawdopodobnie pierwsze oratorium zamykało od zachodu najstarszy, podłużny, szachulcowy budynek klasztorny zlokalizowany na osi wschód–zachód, częściowo w miejscu obecnej kościelnej nawy południowej i przylegający do południowej ściany szachulcowego prezbiterium i korpusu pierwszego kościoła. Podczas wznoszenia zachodniej partii południowej nawy korpusu kościoła przebudowano dawne oratorium, przesuwając jego bryłę w kierunku południowym i przekształcając w zachowaną do dziś kaplicę Jana Kapistrana. Zostało zburzone w 1871 roku.
Kaplica św. Jana Kapistrana
Przypory wzmocniono licem z ciosów kamiennych
Rysunek pochodzi z pracy: Maciej Małachowicz, Katarzyna (Pietras Wydział Architektury, Politechnika Wrocławska) "Przemiany zachodniej elewacji kościoła św. Bernardyna we Wrocławiu"
Zachodnia fasada kościoła. Moim zdaniem szpetny barokowy szczyt pochodzi z 1680 roku i jest dziełem Matthäusa Bienera
Kościelny portal główny to typowy późnogotycki portal z pinaklami i kolumnami. Na Dolnym Śląsku i w samym Wrocławiu spotyka się ich wiele. Głowice kolumn zdobią wyszukane foliaże.
Szczyt wimpergi zdobi wyszukany kwiaton . W niektórych portalach archiwolty przed połączeniem z kwiatonami zostały wygięte w ośli grzbiet
Przestrzeń pomiędzy pinaklami, a kwiatonem zamknięto od góry łagodnym łukiem i wypełniono ślepymi maswerkami. Boczne profilowane krawędzie wimperg zdobią żłobkowane czołganki o formach liściastych
Głęboko profilowane pinakle zdobią takież same mniejsze sterczyny
Kręcone kolumienki i zdobne głowice i ich szczytu podnoszą walory dekoracyjne portalu. Co bardziej wnikliwi oglądający, zauważą jednak pewne różnice stylistyczne pomiędzy uskokową częścią portalu a owymi kręconymi kolumnami. Te kolumny zdają się pochodzić albo z innej budowli albo z innej epoki. I rzeczywiście - są one swego rodzaju reminiscencją stylu romańskiego, nawiązują wprost do romanizmu włoskiego...
Znacznie skromniejszy i bardziej surowy jest mały uskokowy portal boczny w ścianie nawy północnej. Jest też starszy od głównego
Wirydarz
Wirydarz jest zupełnie amuzealny. To dobrze, bo wirydarz z definicji (łąc. viridarium – gaj, park) jest ogrodem kwiatowo-zielarskim, zaaranżowanym w zabudowanej przestrzeni. Inaczej mówiąc to rodzaj ogrodu, tyle, że obudowanego. W przypadku muzeum wirydarz jest dekoracją, niedostępną ogółowi zwiedzających ale w sposób łatwo zauważalny świetnie komponującą się z całością założenia. Stanowi też potrzebną dla oczu przeciwwagę, w stosunku do surowych gotyckich wnętrz klasztornych. Jest jednym z czterech wirydarzy we Wrocławiu.
Wschodnie skrzydło klasztorne - odbudowane wg koncepcji prof. Małachowicza. Szklano-betonowa fasada zewnętrzna skrzydła wciąż nieco drażni oko. Ale po stronie wewnętrznej rytmicznie ustawione arkady całkowicie synchronizują je
z pozostałymi skrzydłami. No i czas, który - jak widać - robi swoje ...
Zakonna tradycja nakazuje aby wzdłuż ścian klasztornych rosły bukszpany, a na pergolach rośliny bardziej wyszukane, z rajskich ogrodów...
Współcześnie studnie i fontanny zastępują rzeźby, niekoniecznie świętych
Wnętrza klasztorne
Skrzydło południowe jest stosunkowo wąskie. Dlatego krużganek ten wykorzystywany jest do prezentacji zdjęć, rysunków czyli ogólniej mówiąc prac obrazowych. Większe gabarytowo eksponaty utrudniałyby płynność ruchu. Podobnie skrzydło wschodnie jest bardziej ciągiem komunikacyjnym, niż salą wystawową. Ale skrzydło zachodnie to już prawdziwie salonowe wnętrze gotyckie. Jest tu po prostu przestrzennie. Pięknie wyeksponowane sklepienia sieciowe w połączeniu z dość niskim, parterowym wnętrzem, przytłaczają nieco ale tylko na krótko. Już po chwili oczy chłoną pełnię uroków tego wspaniałego wnętrza.
Jak można zauważyć na zdjęciach poniżej, fotografowanie wnętrz zabytkowej architektury nie jest wcale takie proste. I nie chodzi tu o statyw, czy jego brak. Współczesne aparaty oferują szeroki zakres czułości matrycy, pozwalając robić niezłe zdjęcia bez użycia statywu, a równie często pozwalają się obejść bez (nie lubianej przez muzealników i duchownych) lampy błyskowej. Mam tu na myśli problem z budową kadru w rozległych ale skomplikowanych architektonicznie wnętrzach. Obiektyw szerokokątny pozwala wprawdzie "upchać" prawie wszystko w jeden kadr. Ale w przypadku architektury szeroki kąt obnaża bezlitośnie wszelkie wady perspektywy, jakie tego typu obiektywy wprowadzają. Inaczej mówiąc takie zdjęcie wymaga daleko idącej korekty zniekształceń, efektem zaś tych działań jest proste co prawda ale mocno okrojone zdjęcie. Na poziomie amatorskim jest to więc niemałe wyzwanie - tak się składa, że akurat lubię te wyzwania, co nie oznacza jednak, że sobie zawsze z nimi radzę...
Skrzydło południowe zmienia swój wygląd w zależności od ekspozycji muzealnych
Gdy jest puste przeistacza się w ascetyczny krużganek dawnego klasztoru
Oczywiście nie uda mi się opisać i pokazać samej architektury zespołu klasztornego, bez udziału chociaż części eksponatów muzealnych. Wszak to Muzeum Architektury w przybytku architektury, więc wiele eksponatów jest integralnie związanych z wnętrzem, stanowiąc jego cenne uzupełnienie. Z kolei w części kościelnej muzeum zobaczyć można ciekawe i intrygujące wręcz instalacje współczesne. I choć nie należą one do muzealiów ani stałych, ani starych, bo reprezentują sztukę na wskroś współczesną, to jednak uzupełniają się komplementarnie z wnętrzem gotyckim, w sposób zaskakująco symbiotyczny. Z tego powodu zdecydowałem się pokazać kila ich zdjęć na tej stronie.
Nadproże renesansowego portalu z herbem i podobiznami fundatorów. Pochodzi z kamienicy mieszczańskiej przy ulicy Wita Stwosza 14. Materiał piaskowiec
Piękny tympanon z Veraikonem (trójwymiarowe wyobrażenie twarzy Jezusa, jaka pozostała na chuście św. Veroniki). Pochodzi z portalu kamienicy przy ul. Ofiar Oświęcimskich 16. Ten sam motyw na zdjęciu poniżej
Dla porównania Veraikon jako zwornik archiwolty wieńczącej wielkie okno północnego pseudotranseptu katedry wrocławskiej. Pochodzi z 1360 roku i wykonany jest w czerwonym piaskowcu, o czym szerzej na końcu strony
Tympanon Jaksy. Wspaniałe i unikatowe dzieło sztuki romańskiej. Jego historia jest równie długa, co zawiła. Tympanon jest częścią portalu z dawnego, nie istniejącego już opactwa benedyktynów na Ołbinie (z kaplicy św. Michała Archanioła) - siedzibie komesa Piotra Włosta. Jego powstanie datuje się na lata 1160-1163. Jest zatem najstarszym tympanonem w Polsce i jednym z najstarszych w tej części Europy. Ze wspaniałego ongiś opactwa ołbińskiego pozostało nam jeszcze kilka zaledwie zabytków, najbardziej znanym jest duży portal romański wbudowany w południową ścianę zewnętrzną kościoła Marii Magdaleny we Wrocławiu
Środkowa część płaskorzeźb przedstawia Chrystusa Tronującego w mandorli. Po prawicy Zbawiciela ukazany jest Jaksa z modelem świątyni oraz jego żona Agata, córka Piotra Włostowica. Po przeciwnej stronie widzimy księcia Bolesława Kędzierzawego z synem Leszkiem. Książę trzyma model ufundowanego przez siebie kościoła św. Małgorzaty w Bytomiu Odrzańskim.
Rewers tympanonu Jaksy. To dzięki wtórnemu użyciu tympanonu jako elementu dekoracji barokowej dzieło to ocalało przed zniszczeniem
Potężne głowice kolumn romańskich pochodzą z opactwa na Ołbinie
Warto zwrócić uwagę na dekorację dolnej partii głowicy - przypomina ona elementy runiczne, a według niektórych nawet głagolicę
Dla zobrazowania najstarszych dziejów miasta, związanego z Polską poprzez Piastów służy sala romańska. Jednak z jakichś nieznanych mi powodów, najcenniejszy jej eksponat - tympanon Jaksy przeniesiony został z sali romańskiej, do dawnego prezbiterium (sala wsparta na centralnym filarze). W sali zgromadzono ocalałe detale architektoniczne pochodzące w głównej mierze z opactwa benedyktynów na Ołbinie fundacji komesa Piotra Własta. Była to jedna z najbardziej wpływowych postaci Śląska i samego Wrocławia. Piotr Włast (Włost, Włostowic, herbu Łabędź), palatyn książęcy, polityk, awanturnik i rycerz. Człowiek o wielu obliczach, fundator kościołów i klasztorów, barwna postać i niezwykle ciekawa. A pozostałości po jego pięknym romańskim opactwie znajdziemy jeszcze w ścianie południowej kościoła Marii Magdaleny (najpiękniejszy chyba portal romański w Polsce) oraz w Muzeum Narodowym we Wrocławiu (kilka detali w tym piękny tympanon obrazujący zaśnięcie N.M.Panny).
Archiwolta portalu ołbińskiego - jest dziełem sztuki samym w sobie
Romański zwornik sklepienny pochodzący z kaplicy zamkowej w Legnicy
Kontrowersyjne skrzydło wschodnie klasztoru
Skrzydło północne
Skrzydło północne
Okna. W całym zespole klasztornym odgrywają ważną rolę. Nie tylko odpowiadają za ilość światła dostarczaną do wnętrz ale też za jego jakość, kolor i estetykę. Błękit nieba, jesienne barwy liści czy mury w odcieniach czerwieni - wszystko to można dostrzec w oknach klasztornych
Jednym z najciekawszych pomieszczeń muzealnych jest przedsionek zakrystii wsparty na jednym słupie o masywnym, kamiennym trzonie
Obecnie w pomieszczeniu funkcjonuje niewielka księgarnia wydawnictw bliskich architekturze i sztuce
W dawnym przedsionku zakrystii zachowały się dwa gotyckie portale
Fragment portalu z kamienicy rzeźników
Figura Chrystusa. II poł. XV wieku. Ze szpitala Św. Grobu we Wrocławiu
Kto nie lubi krużganków? Ich atmosfera pozwala choć na chwilę zapomnieć o współczesności
Wspaniałe skrzydło zachodnie. To prawdziwie gotycki krużganek klasztorny. Ciekawie dobrane oświetlenie eksponuje plastyczność ceglanych żeber tworzących sklepienie sieciowe
Krużganek zachodni to cała sala ekspozycyjna ale gdy jej brak, to przeistacza się w magiczne wnętrze klasztorne
Powstanie zespołu klasztornego z XV wieku zawdzięczamy nowo powstałej grupie mnichów z zakonu bernardynów. Zostali oni wysłani na Śląsk do walki z herezją i husytyzmem, podobnie zresztą jak kilka innych grup ówcześnie sprowadzonych. Była to reakcja kościoła katolickiego na szerzącą się reformację. Do Wrocławia zostali zaproszeni przez biskupa Piotra Nowaka. Grupie tej przewodził Jan Kapistran (Giovanni Capistrano 1386 -1456, franciszkanin, inkwizytor). Pierwsze obiekty zostały wzniesione na obszarze Nowego Miasta jako proste budynki drewniane. 1455 roku dokonano uroczystego poświęcenia pierwszego, prowizorycznego kościoła, który stanął pomiędzy górką Kacerską i bramą Ceglaną. W latach 1463–1502 zostały one zastąpione murowanymi. Obecną murowaną bazylikę zaczął wznosić w 1463 r. znany we Wrocławiu zespół budowlany, pochodzącego z Łużyc Hansa Bertholda, mistrza murarskiego i kamieniarskiego. Współpracował z nim kamieniarz Peter Franczke oraz syn Hansa, Erazm. Na elementach portalu zachodniego odnaleziono cztery różne znaki kamieniarskie. Jeden z nich jest identyczny ze znakami zachowanymi we wnętrzach kościoła i klasztoru. Mury obwodowe korpusu wraz z elewacją zachodnią datowane są na mniej więcej 1466 r. Przy wykonywaniu elewacji zachodniej zastosowano charakterystyczny dla warsztatu Hansa Bertholda mieszany wątek, złożony z kamiennych ciosów i gotyckich cegieł. Naprzemiennie ustawione, prostokątne ciosy kamienne pojawiają się m.in. w narożnikach dolnych partii przypór i w zewnętrznym narożu elewacji nawy północnej. Zespół klasztorny składał się z kościoła św. Bernarda oraz budynku klasztornego. Świątynię zbudowano jako późnogotycką, orientowaną, trójnawową bazylikę o sklepieniach gwiaździstych z sześcioprzęsłową nawą główną i trójprzęsłowym prezbiterium, zakończonym poligonalnie. Elewacja frontowa gotyckiego kościoła, wsparta na kamiennym, ciosowym cokole, składała się z wysokiej, zwieńczonej trójkątnym szczytem elewacji nawy środkowej oraz dostawionych symetrycznie po obu stronach, niższych naw bocznych zakończonych jednospadowymi szczytami, które wykończone były ceglanymi, kocimi biegami. Podzielona została trzema kamiennymi, stromymi gotyckimi gzymsami, podciętymi wklęsłym ćwierćwałkiem. Najwyższy, najbogatszy gzyms okapowy otaczał nawę środkową dookoła. Od południa do kościoła przylegają dwuprzęsłowa zakrystia, wieża na rzucie kwadratu oraz dwuprzęsłowa , zamknięta trójbocznie kaplica pw. NMP i św. Jana Kapistrana, a od północy XVII-wieczna kruchta. Budynek klasztoru był dwukondygnacyjnym czworobokiem z wirydarzem pośrodku, nakrytym dwuspadowym dachem. Od południa znajdowały się pomieszczenia ogólnodostępne (jak kuchnia czy refektarz) oraz mieszkanie przeora. W skrzydle wschodnim rozplanowano bibliotekę z kaplicą. W części północnej i zachodniej mieściły się cele zakonników. W skrzydle południowo-zachodnim oraz w dwóch nieistniejących dzisiaj budynkach zakonnicy urządzili szpital im. św. Hioba, zamieniony w czasach późniejszych na szkołę i dom starców. W 1517 r. dobudowano do kościoła kaplicę oraz mur od strony ul. Bernardyńskiej. W ten sposób powstał drugi dziedziniec przyklasztorny. Pięć lat później bracia opuścili Wrocław w wyniku konfliktu z radnymi miasta. Klasztor w całości zaadaptowano na wyżej wspomniany szpital, a kościół przekazano ewangelikom.
Kościół klasztorny
Prace nad odbudową rozpoczęto w roku 1963 od razu z zamiarem adaptacji na cele wystawowe. Zwrócono również uwagę na przywrócenie budowli jej gotyckiej formy poprzez usunięcie przeróbek z lat 1898 - 1901. Uzupełniając kamieniarkę okienną zastosowano uproszczenie ich formy. W zachodniej elewacji kościoła odrestaurowano barokowy szczyt. Prace zakończono w 1974 roku. Po roku 1974 wykonano jeszcze dwie galerie żelazne w nawach bocznych oraz podzielono wnętrze prezbiterium na dwie kondygnacje, z magazynem w części parterowej. Taki stan oglądamy do dziś. Z cennego ongiś wyposażenia kościoła przetrwał do dziś tylko jeden zabytek. Piękny ołtarz szafkowy przedstawiający "Legendę Św. Jadwigi" - patronki Śląska. Pochodzi z 1440 roku i zamknięty jest od roku 1946 w Muzeum Narodowym w Warszawie .
Sklepienia, sklepienia - nie potrafię się im oprzeć ...
Nierytmicznie rozstawione filary rozdzielają nawy boczne. Ta arytmia nie jest obecnie zauważalna, a to za sprawą odmiennej współczesnej zabudowy naw bocznych. W kompletnie pustym wnętrzu dałoby się zauważyć tę nieregularność
Ekspozycje muzealne - podziwiać tylko można geniusz autorów instalacji, zwłaszcza tych, w których i samo wnętrze staje się ekspozycją i eksponatem zarazem - zresztą w zgodzie z zamysłem twórców muzeum
Warto spojrzeć na sklepienie gwiaździste z tej perspektywy. Widać stąd doskonale nieregularność sklepień w postaci asymetrii żeber biegnących wzdłuż nawy
Nawa północna
Sklepienia gwiaździste w prezbiterium wspierają się poprzez wiązki żeber na ozdobnych kapitelach służek. Ale w nawie głównej brak jest i służek i głowic. Wiązki żeber sklepiennych opierają się tylko na ceglanych wypustach
Piękny kamienny późnogotycki wykusz zdobił ongiś mieszczańska kamieniczkę, dziś zdobi muzealne wnętrze
W prezbiterium służki profilowane w kamieniu opadają nisko (do poziomu posadzki?). Nie dotykają jednak ściany bezpośrednio, a oparte są o profil ceglany wyrastający wprost ze ścian
Niektóre kapitele służek pozostawiono w stanie uszkodzonym ale oryginalnym. Profilowane, o przekroju sześciokątnym służki oddzielono od głowicy krótkim półokrągłym wałkiem żłobkowanym w ornament liścia palmowego.
Kapitele służek zdobią pięknie wykonane motywy roślinne. Wprost z abakusa strzelają w górę kamienne profilowane żebra sklepienne w liczbie po siedem, wszak tyle ich trzeba do sklepień gwiaździstych
Nie mogę się oprzeć sklepieniom. Są fantastyczne. Zworniki - niektóre są autentyczne, inne zastąpiono nowymi, uproszczonymi w formie
Kościelne prezbiterium - chcemy tu coś pokazać, no to trzeba mieć rozmach
Wspaniała instalacja. Nie do pokazania bez wtórującego jej w rytmice wnętrza
I okna raz jeszcze. Nie mogę ich ominąć obojętnie. Cieszą oko, wyciszają wnętrze, tchną spokojem. Zmieniają się bezustannie, w rytmie wędrówki słońca - codziennej i corocznej ...
Widok z galerii nawy południowej
Kaplica św. Jana Kapistrana (dawniej NMP)
Późnogotycka, dwuprzęsłowa kaplica boczna, zamknięta od południa poligonalnie. Łuki sklepień wykonane w profilowanych żebrach piaskowcowych, wspartych na konsolach zakończonych krótkimi służkami. Konsole i wsporniki służek rzeźbione w motywy roślinne. Zworniki sklepień autentyczne, o rozwiniętych motywach kwiatu. W apsydzie trzy lancetowate okna wypełnione bogato zdobionymi maswerkami. Na sklepieniu kaplicy fragmenty słabo czytelnej polichromii. Wnętrze zajmuje stała ekspozycja sztuki witrażowej.
Podziwiać należy harmonię gotyckiego wnętrza z ekspozycją muzealną
Obecnie w kaplicy eksponuje się piękną i cenną kolekcję witraży. Do najcenniejszych należą romański witraż z Ezehielem, gotyckie witraże z XIV wieku w oryginalnej średniowiecznej konstrukcji z ołowianymi spojeniami, witraże renesansowe, manierystyczne, secesyjne i w stylu art deco
Sklepienia kaplicy. Polichromie zachowały się w kiepskim stanie i są słabo czytelne
Natomiast doskonale zachowały się służki sklepienne o dekoracyjnych konsolach i wspornikach
Kamienne zworniki w sklepieniu kaplicy o motywach kwiatów
Malowidła wciąż oczekują na "lepsze czasy" ...
Wspaniałe witraże to prawdziwe dzieła sztuki
Witraż Św. Jerzy
Witraż z II poł. XIX wieku, szkło barwione
Widok z kaplicy ku nawie głównej i północnej. Z tej perspektywy zupełnie nie widać zniekształcenia architektonicznego - tak dobrze widocznego na rzucie poziomym zespołu klasztornego
Dwa masywne filary kamienne podtrzymują arkadę dzielącą nawę południowa od kaplicy
* - przykładów zastosowania jako kamienia budowlanego piaskowca o odcieniu malinowo-wiśniowym można znaleźć wiele na całym Dolnym Śląsku. Przyglądam się dość uważnie zwiedzanym budowlom romańskim i gotyckim. Zauważyłem, że w budowlach późnogotyckich zrezygnowano całkowicie z użycia piaskowca o tym odcieniu. Natomiast w budowlach dolnośląskich stosowano go - co również intrygujące - na dwa sposoby. Mianowicie świadomie stosując ten odcień jako dodatkowy walor dekoracyjny lub też chaotycznie, bez specjalnego wyróżnienia, kładąc ciosy jak popadnie. Technika budowlana zwana „opus mixtum”, wywodząca się z architektury imperium rzymskiego, była stosowana w Bizancjum jak również w świecie islamu i na obszarach łacińskiego Zachodu. W średniowieczu była to technika najchętniej używana w Toskanii oraz Ligurii. U nas rozpowszechniła się na Śląsku i w Małopolsce. Poniżej przedstawiam kilka zdjęć z Wrocławia i Dolnego Śląska jako ilustracje obu przypadków zastosowania tego budulca. Ciekawe, że w czasach późniejszych sięgano po ten odcień piaskowca niechętnie, pomimo, że mamy na Dolnym Śląsku kilka udokumentowanych złóż tego kamienia, a jego eksploatacja sięga oczywiście wczesnego średniowiecza. Jednak piaskowiec malinowo-wiśniowy występuje rzadko. Czerwone, średnio- lub gruboziarniste piaskowce tworzą wychodnie w okolicach Świerków i Nowej Rudy. Zwięzłe, czerwone, z odcieniem ciemnowiśniowym piaskowce budowlane największą miąższość osiągają w okolicach Słupca i tam były eksploatowane.
Przykład zastosowania koloru z rozmysłem. Kapitel portalu południowego kościoła św. Idziego we Wrocławiu
Zewnętrzny łuk archiwolty okalającej tympanon fundacyjny z kościoła NMP na Piasku we Wrocławiu.
Zastosowanie jak najbardziej przemyślane
Zastosowanie jak najbardziej przemyślane
Trzon kolumny romańskiej z dawnej katedry walterowskiej. Obecnie w portyku katedry we Wrocławiu.
Druga podobna kolumna obecna w portyku ma kolor żółty.
Druga podobna kolumna obecna w portyku ma kolor żółty.
Jedna z kolumn słynnego portalu pochodzącego z opactwa ołbińskiego, obecnie w ścianie południowej
katedry Marii Magdaleny we Wrocławiu. Przykład chaotycznego zastosowania koloru kamieni w budowie portalu.
Portal południowy kościoła św. Piotra i Pawła w Strzegomiu. Kamień zastosowano tu z rozmysłem,
naprzemiennie zmieniając barwę kamienia. Dzisiejsza asymetria jest wynikiem późniejszych wstawek
Zwieńczenie portalu północnego w kościele św. Jadwigi w Trzebnicy.
Jest symetria. Klucz archiwolty i tympanon w odcieniu malinowym
Piscina w ścianie północnej nieukończonego chóru kościoła św. Jadwigi w Trzebnicy
Portal Dawidowy w Trzebnicy. Zastosowanie koloru zupełnie przypadkowe
Wyżej i niżej służki w kościele św. Jadwigi w Bolkowie. Kolory kamienia budowlanego zastosowano tu rozmyślnie
Wyżej i niżej słynny portal zachodni fary w Lwówku Śląskim. Pełna symetria
linki do innych stron o zabytkach Wrocławia:
https://paskonikstronik.blogspot.com/2019/01/architektura-romanska-we-wrocawiu.html
https://paskonikstronik.blogspot.com/2018/07/barokowa-kaplica-hochberga-przy.html
https://paskonikstronik.blogspot.com/2017/12/wrocaw-katedra-sw-jana-chrzciciela.html
https://paskonikstronik.blogspot.com/2017/03/katedra-marii-magdaleny-we-wrocawiu.html
https://paskonikstronik.blogspot.com/2016/02/najmniej-znany-gotycki-koscio-sw-piotra.html
https://paskonikstronik.blogspot.com/2015/08/barokowy-koscio-uniwersytecki-imienia.html
https://paskonikstronik.blogspot.com/2015/07/wrocaw-wczesnogotycki-akademicki-koscio_12.html
korzystałem z:
- Elżbieta Grodzka "Zespół pobernardyński we Wrocławiu – historia przekształceń i powojenna odbudowa. Projekt skrzydła wschodniego z 1962 r. jako prekursorskie rozwiązanie konserwatorskie." Architectus 2016 1(45) ;
- Maciej Małachowicz, Katarzyna Pietras Wydział Architektury, (Politechnika Wrocławska) "Przemiany zachodniej elewacji kościoła św. Bernardyna we Wrocławiu";
- Małgorzata Doroz-Turek-"Ochrona wartości w procesie adaptacji obiektów zabytkowych. Wartość sacrum w wybranych adaptacjach zdesakralizowanych kościołów i założeń klasztornych" ;
- Ewa Łużyniecka " Ochrona wartości zabytkowych w adaptacjach architektury sakralnej";
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz