STRONY

6 lutego 2017

KARKONOSZE_zima 2017

Lubię zimowe włóczęgi po Karkonoszach.  To jednak coś zupełnie innego od chodzenia po niskich górkach latem. Na czym polega różnica? Po pierwsze chodząc np. po Górach Sowich, czy Bardzkich lub Rudawach Janowickich - chodzi się głownie po lesie. Dobre widoki trafiają się rzadko. A po drugie często w niższych partiach Sudetów jest mglisto lub pochmurno, co czyni zimowe wędrowanie dość monotonnym. Natomiast w Karkonoszach chodzi się głównie grzbietami wolnymi o lasów, a dobra najczęściej pogoda zapewnia wspaniałe widoki i panoramy. Dla mnie to wystarczające powody, żeby włóczyć się zimą właśnie po Karkonoszach. Piszę "włóczyć się" celowo, bo zimą odpuszczam sobie wszelkie ambicje typu - muszę dojść tam lub tam albo wejść  tam i tam. W zimie prawie nic nie muszę, ot pochodzić po grzbiecie i nasycić oczy widokami. To mi wystarcza... 
Widoki ze szczytu Szrenicy bywają przeróżne ale zawsze nastrojowe i malownicze. I nie ważne, czy świeci słońce, czy jest mgliście. Wiatry, które wieją tu bez przerwy, zmieniają widoki jak w kalejdoskopie:

Widoki spod szczytu Szrenicy


Wędrując ze Szrenicy ku Śnieżnym Kotłom mija się malownicze skałki Trzy Świnki, choć owych świnek naliczyć się można znacznie więcej, a prosiąt zwłaszcza. Cały ten odcinek szlaku głównego  jest bardzo malowniczy. Gęsto powbijane tyczki ułatwiają orientację podczas mgły i o zmroku :


Latem to obowiązkowe miejsce odpoczynku wielu wędrowców. Zimą robi się tu pusto

Szadź przywiera do skalnego podłoża jak małże do łodzi
Moja tegoroczna marszruta wiodła ze szczytu Szrenicy do schroniska Pod Łabskim Szczytem. To łatwa i krótka trasa zimowa ale bywa bardzo kapryśna. Lubi tu leżeć dużo niezwiązanego lub puszystego śniegu. Mam na myśli odcinek trawersujący  Szrenicki Kocioł do Mokrej Przełęczy. Pomimo, że jest tu miejscami dość stromo śnieg utrzymuje się grubymi warstwami, co powoduje, że zapadam się w nim głęboko, czasami po pas...  Przejście całego odcinka staje się męczące i trwa ponad dwie godziny. Pamiętam jak moi znajomi kilka lat temu pokonywali ten odcinek przez pół dnia w mokrym i kopnym śniegu... 
Mokra Przełęcz

Płonące schronisko?  Na szczęście nie. To tylko ogień przygasł w kotłowni ...


 Zawsze podziwiam przebogatą fakturę wyschniętych pni drzew. Poniżej gotycki maszkaron
Z Mokrej Przełęczy do schroniska Pod Łabskim Szczytem prowadzi Mokra Ścieżka. Lubię tędy chodzić. Zimą co prawda jest tu pewna niewygoda - łatwo się zapaść po pas w śniegu, gdy nieopatrznie zejdzie się z ukrytych pod śniegiem podestów. Wzdłuż całej drogi obserwować można bardzo ciekawe formy usychających drzew. Przybierają one przeróżne, często fantastyczne kształty.

W końcu jest schronisko. Całe w śniegu, jak przystało. A w środku ciepło i przytulnie... Perspektywa gorącej kolacji i grzanego piwka dodaje sił na ostatnim odcinku drogi. Dobrze jest w takich momentach znaleźć właściwą motywację...
Wieczory w schronisku Pod Łabskim Szczytem bywają szczególne. Nie ma tu dróg dostępnych dla samochodziarzy, do wyciągu daleko i tylko pieszo toteż pod koniec dnia schronisko pustoszeje. Pozostają tylko turyści nocujący. Na świetlicy, przy stolikach robi się gwarnie, a czasem wesoło.

Zimą zmrok zapada wcześnie. Za oknem otwierają się "nocne widoki" - są równie fantastyczne jak te w pełnym słońcu
 Najjaśniej jest pod dolną stacją wyciągu i kolejki gondolowej


Kolejny dzień zaskakuje piękną, słoneczną pogodą. Ale to tylko o poranku. Potem z godziny na godzinę chmury zasłaniają granatowe niebo
Na grzbiecie Karkonoszy wciąż jeszcze świeci trochę słońca ale już niedługo. Pięknie wygląda Szrenica z drogi na Szyszak 
Budynek stacji przekaźnikowej Nad Śnieżnymi Kotłami wciąż jeszcze w ca lej krasie ale za chwilę spowiją go chmury
 Tak już będzie całą resztę dnia. Chmury i mgły przetykane chwilami przejaśnień. 
Uwielbiam tę zmienność aury o tej porze roku. Zaledwie w ciągu 2 godzin widoczność zmienia się kilkakroć, to przysłaniając, to odkrywając widoki na Karkonosze i na Kotlinę Jeleniogórską
Jest mroźno i wieje wiatr. To dzięki wiatrom mamy tu co chwilę inne widoki
Dla takich widoków chce mi się wciąż i od nowa pokonywać wysokość i silne wiatry. Nagrodą są takie właśnie, zapierające dech, żywe obrazy....
 Nawisy śnieżne nad Wielkim Śnieżnym Kotłem
 Nie można odmówić temu miejscu wysokogórskiego charakteru. 
 Warto przeczekać chwile zamglenia i następnie odkrywać wciąż nowe i inne, w innym świetle widoki

A to najbardziej alpejski widok w całych Karkonoszach i Sudetach zarazem. Nie można mu odmówić wysokogórskiego charakteru. Ponad stumetrowe zerwy skalne Wielkiego Śnieżnego Kotła i majestatyczna sylwetka stacji przekaźnikowej. 




5 lutego 2017

JEDEN STYL_TRZY ODMIANY_rzecz o romańskich kościołach Sandomierza i okolic

JEDEN STYL - TRZY ODMIANY   czyli rzecz o romańskich kościołach okolic Sandomierza  

Okolice miasta Sandomierza obfitują w ciekawe zabytki architektury. Ale dla mnie - jako miłośnika zabytków - najciekawsze jest, że trzy romańskie kościoły św. Jakuba w Sandomierzu, św. Floriana w Koprzywnicy i kolegiatę św. Marcina w Opatowie zbudowano w tym samym stylu, w tej samej epoce i w tej samej okolicy, a jednak każdy z nich jest całkowicie odmienny od pozostałych. A przecież można by przypuszczać, że ten sam styl i epoka oraz bliskość wspomnianych obiektów względem siebie, powinny owocować szczególnymi pokrewieństwami w zakresie wystroju architektonicznego, czy zdobnictwa. Stało się jednak inaczej i ten właśnie fakt wzbudza moje zadziwienie. Zacznijmy od sandomierskiego kościoła św. Jakuba. 
Klasztor dominikański i kościół Św. Jakuba od strony Starego Miasta

Dzwonnica dobudowana do korpusu kościoła w XIV wieku 
Całe założenie, a więc i kościół i zabudowania klasztorne zbudowano z cegły. Było to wówczas nowatorskie rozwiązanie. Wystarczy spojrzeć na okolicę - pozostałe kościoły i klasztory romańskie budowano z użyciem kamienia - podobnie jak w całej Europie. Zastosowanie cegły jako podstawowego budulca zastąpiło kamienne ciosy nieco później, w gotyku. Kościół jakubowy jest więc tu wyjątkiem. Ta piękna i oryginalna budowla zawiera wiele interesujących wątków. Cegła to nie tylko materiał budowlany ale i dekoracyjny. Zastosowano tu z powodzeniem wypalaną i glazurowaną cegłę zastępując nią elementy kamienne do wykończenia ościeży okien, a także baz, trzonów i głowic portali. Podobne wykorzystanie cegły jako materiału dekoracyjnego znajdujemy dopiero na terenach dawnego Państwa Krzyżackiego - Toruń, Kwidzyń, Malbork itd. Kościół i klasztor zbudowano dla dominikanów. To tłumaczy pewne różnice w stylistyce architektury właściwej temu zgromadzeniu, a odróżniające je od podobnych założeń np. cysterskich, których w okolicy jest wiele. Ale cegła nie jest jedynym wyróżnikiem budowli.
Wrota Niebios - słynny ceglany portal romański  - główne wejście do świątyni

Kolumienki portalu zdobią  ornamentowe głowice wypalane w cegle

Wyżej fryz geometryczny, niżej skrzydlate smoki oplatające się własnymi ogonami
Bardzo dziwne jest wnętrze kościoła, gdzie od razu zauważyć można sporą różnicę w wysokości arkad dzielących nawy boczne od głównej - otóż nawa północna ma arkady niższe, a południowa wyższe. Czym podyktowana jest ta różnica? Trudno dziś odpowiedzieć. Co jeszcze wyróżnia tutejszy kościół od pozostałych? Układ trzynawowy bez transeptu. Kościoły w Koprzywnicy i w Opatowie wyposażono w transepty. Nie znajdziemy tu również apsyd kończących od wschodu poszczególne nawy. Tu zamyka je ściana prosta. Sklepienia naw - nie ma sklepień. Proste ściany zamknięto drewnianymi sufitami. No i wieża kościelna.  Św. Jakub nie ma wieży integralnie związanej z korpusem kościoła. Ma dzwonnicę o wysokości nie przekraczającej wysokość kościoła. Można jeszcze wspomnieć o bogatej dekoracji ścian zewnętrznych ceglanych, w postaci ornamentów geometrycznych, roślinnych i zoomorficznych.
Nawa główna i prezbiterium. Widoczne różne wysokości arkad naw bocznych oraz drewniany sufit



Opatów - romańska kolegiata św. Marcina
W niedalekiej odległości od Sandomierza leży miasteczko Opatów. Słynie z przepięknej romańskiej kolegiaty św. Marcina. No właśnie. Przecież to też budowla romańska - ale jakże inna. Zupełnie nie podobna do sandomierskiej. Pierwsze, co zauważy każdy zwiedzający to materiał z którego zbudowano świątynię. Ale są też inne różnice, na zewnątrz i we wnętrzu świątyni, na tyle istotne, że czynią ten kościół jedynym w swoim rodzaju - podobnie jak dwa pozostałe.
Korpus kolegiaty od strony północnej

Wspaniałe proporcje świątyni urzekają swoją szlachetnością
Opatowska kolegiata będąc jednym z najznakomitszych przykładów rodzimej architektury romańskiej, jest jednocześnie zabytkiem bardzo mało rozpoznanym i przebadanym. Nie znany jest rodowód historyczny świątyni. Nie zachowały się żadne dokumenty, pozwalające na jednoznaczne przypisanie tej budowli konkretnemu fundatorowi. Co prawda pośród kilku hipotez, jedna przypisuje ją księciu Henrykowi Sandomierskiemu. Miałby on ufundować kolegiatę, jako dziękczynienie  za szczęśliwy powrót z krucjaty do Ziemi Świętej, a inna mówi, że książę Henryk ufundował ją dla rycerzy krzyżowców, których to przywiózł ze sobą z Jerozolimy. Tym bardziej dziwne byłoby, że również dla kościoła św. Jakuba w Sandomierzu wymienia się księcia Henryka, jako jednego z potencjalnych fundatorów. Czemu wobec tego ten sam fundator  zbudował tak skrajnie różne świątynie? Pytanie to jeszcze długo lub na zawsze pozostanie bez odpowiedzi...  Sam Jan Długosz wspomina w swoich kronikach, o związkach kolegiaty z zakonem Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona w Jerozolimie. My nazywamy ich krótko - templariuszami i wyobraźnia od razu zaczyna pracować...
Piękny fryz arkadowy zamyka od góry ścianę prezbiterium

Południowa wieża przepruta podwójnymi oknami
Biforia wieży południowej i oryginalny fryz kostkowy
Świątynię opatowską wyróżniają zarówno szlachetne proporcje jak też wysoka jakość wykonania, co świadczy o klasie warsztatu budowlanego. Jako budulec wykorzystano tu ciosy kamienne wykonane w piaskowcu. Ten sam materiał wykorzystano zarówno do budowy korpusu, jak też do ornamentów i wykończeń. Co jeszcze wyróżnia kolegiatę na tle pozostałych budowli? Bogactwo ornamentyki i detali zewnętrznych. W przeciwieństwie do Św. Jakuba mamy tu aż dwie wieże wpisane w korpus kościoła. Obie bogato dekorowane podwójnymi oknami zwanymi biforiami. kolumny rozdzielające kona na dwie połowy mają rzeźbione głowice. Tutejszy kościół prócz trzech naw posiada też transept. Nawy boczne od strony wschodniej zakończone są apsydami. Główna zamknięta jest ścianą prostą. Poniżej dachu przykrywającego budowlę na dość długim odcinku przebiega piękny fryz arkadowy. Główne wejście do kościoła usytuowano do strony zachodniej wprost w nawie głównej - w przeciwieństwie do pozostałych dwóch omawianych budowli, do których wchodzi się poprzez nawy boczne. Portal główny nosi liczne ślady ingerencji w wiekach późniejszych, zginęły też figury rycerzy w habitach, które Długosz rozpoznał jako templariuszy.
Fasada zachodnia i główny portal wejściowy. Widoczne zamurowania arkad bocznych portalu. To tu stały rzeźbione figury rycerzy krzyżowców

Na ścianie dawnego kapitularza zachowała się gotycka polichromia z drugiej połowy XV wieku ze sceną Ukrzyżowania. Dużo emocji wzbudza postać w zbroi przypominająca krzyżowca

Wnętrze świątyni zatraciło już swój pierwotny, romański charakter Całe wnętrze poddano barokizacji. Sklepienia nawy głównej są późnogotyckie ale w prezbiterium zachowało się jeszcze starsze sklepienie kolebkowe

Przecięcie nawy głównej z transeptem. Całość pokryto barokowymi freskami
Kolegiata opatowska cały swój urok budowli romańskiej otwiera na zewnątrz. Portale, okna, apsydy, kolumny i fryzy. Natomiast wnętrze jest już zupełnie inne. Przebudowane kilkakrotnie zatraciło pierwotny romański charakter. Wprawdzie filary podpierające arkady naw są zachowane oryginalnie, a łuki arkad są łagodne ale przypominają już barok - głownie za sprawą barokowych polichromii pokrywających równo całe wnętrze kolegiaty. Toteż wewnątrz próżno by szukać detali, czy ozdób pochodzących z pierwotnego założenia. Pomimo to zalicza się ją do najpiękniejszych i najcenniejszych zabytków romańskich w Polsce.



Koprzywnica - romański kościół św. Floriana
Kościół ten podobnie jak klasztor jest fundacją cysterską. Co prawda najdalej na wschód wysuniętą w Polsce ale jedną z wielu i typową. Toteż jej cysterski charakter jest widoczny w bryle i wyposażeniu założenia. Przypomnijmy więc: W Sandomierzu stoi założenie dominikańskie w całości ceglane, w Opatowie kolegiata nie związana z żadnym klasztorem, zbudowana z kamienia, a w Koprzywnicy kamienny kościół i klasztor cystersów. Jest podobny do bliźniaczych założeń w Wąchocku, Jędrzejowie i w Sulejowie, tyle, że nieco skromniejszy. Jest to również bezpośrednia filia macierzystego francuskiego klasztoru w Morimond i tam należy szukać pierwowzorów form i stylistyki tutejszej budowli.
Romański korpus świątyni zatracił już swój pierwotny wyraz. Gotyckie szczyty ceglane i barokowe przybudówki zmieniły wygląd zewnętrzny
Zamiast właściwej cystersom sygnaturki, na przecięciu naw umieszczono  nieproporcjonalną cebulastą wieżyczkę
Kościół jest budowlą trójnawową, z transeptem. Od strony wschodniej nawy boczne i prezbiterium zamknięte są ścianami prostymi. Szczyty nawy głównej i poprzecznej wzniesione są częściowo z cegły ale jest to późniejsza dobudowa do pierwotnego korpusu. Kościół - zgodnie z regułą cysterską - nie posiada wieży, a jedynie sygnaturkę na przecięciu nawy z transeptem, zamienioną później, na nieco kontrowersyjną cebulową wieżyczkę. Jest to jednak barokowy dodatek. Również okna zatraciły swój pierwotny charakter. Całość założenia wykonano z ciosów kamiennych wyrobionych w piaskowcu. Piaskowcowe są również detale ozdobne i wykończenia żeber, filarów, pilastrów.
Ale wnętrze pomimo barokowego wyposażenia zachowało swój pierwotny, romański charakter

Sklepienia naw ożebrowano, a na skrzyżowaniach żeber umieszczono dekoracyjne zworniki kamienne
Co w takim razie wyróżnia kościół koprzywnicki? Bogate w detale romańskie wyposażenie wnętrza. Przypomnijmy - w Sandomierzu mamy wnętrze ceglane, bez specjalnych ozdób i detali. W Opatowie całe bogactwo ozdób i ornamentyki mieści się na zewnątrz, a wnętrze jest barokowe. Tu, w Koprzywnicy mamy do czynienia z sytuacją odwrotną - kamienne wnętrze bogate jest w ozdobne wykończenia filarów, podpór, kolumn i sklepień. Sklepienia kościoła, choć o nieco ostrych łukach są jeszcze romańskie. Na skrzyżowaniach żeber sklepiennych znajduje się cykl wspaniałych rzeźbionych zworników o bogatej ornamentyce. Kolumny i masywne filary wspierają się na szponiastych bazach. Głowice kolumn są bogato rzeźbione w motywy geometryczne lub roślinne i chociaż wnętrze kościoła poddano - podobnie jak w Opatowie ale nie jak w Sandomierzu - barokizacji, to jednak nie spowodowało to zatraty romańskiego charakteru wnętrza. Tu wyraźnie odróżnia się barokowe wyposażenie ruchome od romańskiego wystroju rzeźbiarskiego.
Majestatyczne filary stoją na solidnych szponiastych bazach, a półkolumny wyposażono w bogato rzeźbione głowice o różnych motywach. Pośród trzech opisywanych tu kościołów tylko w tym można zobaczyć takie wspaniałości

Staranność wykonania detali kamiennych widoczna jest na każdym kroku
Podsumowując - każdy z opisanych tu kościołów jest klasą samą dla siebie. W każdym zachowały się detale i elementy sztuki i architektury romańskiej ale każdym w inny sposób. I pomimo, że leżą one tak blisko siebie, że w stosunku do dwóch z nich mógł istnieć nawet ten sam fundator, że do dwóch z nich zastosowano ten sam materiał budowlany, to właściwie nic więcej ich ze sobą nie łączy. Różnice są natomiast bardzo wyraźne i zastanawiające zarazem.

Gdyby ktoś był bardziej zainteresowany tematem, poniżej zamieszczam linki do bardziej szczegółowych opisów omawianych tu kościołów:

https://paskonikstronik.blogspot.com/2016/12/sandomierz-koscio-sw-jakuba-i-klasztor.html

https://paskonikstronik.blogspot.com/2016/08/opatow-kolegiata-romanska.html

https://paskonikstronik.blogspot.com/2016/08/koprzywnica-pocysterski-koscio-i.html