CHEŁMSKO ŚLĄSKIE - PIĘKNA PERŁA W NIECHCIANEJ KORONIE
Można odnieść wrażenie, że piękne, pełne uroku i zabytków malutkie Chełmsko Śląskie, to niechciane dziecko w rodzinie zabytkowych miast Dolnego Ślaska. Władze powiatu i województwa chyba najchętniej zapomnieliby na zawsze, że taki twór istnieje. Podobnie i konserwatorzy zabytków i ministerstwo kultury. A funkcjonuje wciąż pomimo przeciwności losu, pomimo braku wsparcia finansowego i jakiejkolwiek pomocy skądkolwiek ... A przecież nie trzeba być ani znawcą zabytków, ani znawcą folkloru, ani estetą, czy artystą, żeby zauważyć, że to prawdziwa - choć bardzo zaniedbana i niedoinwestowana - perła architektury barokowej na mapie Polski, Dolnego Śląska, Sudetów, Kotliny Kamiennogórskiej. Pobliski Krzeszów ze swoim pocysterskim opactwem zyskał chyba wszystkie możliwe przymiotniki i przydomki podnoszące rangę miejsca, a co za tym idzie zgarnia wszelkie możliwe środki na utrzymanie swojego statusu. Tymczasem malutkie Chełmsko nie tylko, że nie konkurowałoby z pobliskim Krzeszowem, a wręcz przeciwnie - stanowiłoby drugą podporę trzymającą tę słynną już perłę baroku w Kotlinie Kamiennogórskiej. Jest tu tak pięknie, a zarazem jakoś znajomo, że ośmieliłem się nazwać to miejsce "Kazimierzem nad Zadrną", na podobieństwo Kazimierza nad Wisłą. Oczywiście moje porównanie to "strzał z daleka". Piękny Kazimierz nad Wisłą jest na wskroś polski. To esencja polskiej kultury, sztuki, architektury, ducha i serca. Chełmsko jest miasteczkiem niemieckim z pochodzenia, z wtrąceniami czeskiego baroku i wpływów cystersów z wielkiego opactwa w Krzeszowie. Nad Wisłą króluje renesans, nad Zadrną barok, ale jest tu też wiele podobieństw - jakich ? Przyjedźcie i osądźcie sami ...
Chałupnicze tkactwo rozwijające się na skalę niemal przemysłową, przynosiło miastu rosnące zyski. W rynku powstały murowane kamienice mieszczańskie. W okolicach miasteczka powstały liczne plantacje lnu, a w samym mieście warsztaty przerabiające len na przędzę. Tutejsze płótna docierają do niemal całej Europy, a nawet do Ameryki. Za sprawą klasztoru zbudowano wówczas - 1707 zespół drewnianych domków tkaczy, znany dziś pod nazwą "Dwunastu Apostołów". Natomiast w roku 1763 powstał u wjazdu od strony Olszyn drugi zespół drewniano-murowanych domów, zwany "Siedmioma Braćmi". Zasiedlili go przybyli z Bawarii tkacze adamaszku. Wokół rynku rozmieszczone były kramy rzeźnicze i piekarnicze, które zlikwidowano dopiero w drugiej połowie XIX wieku. W tym też czasie miasto liczyło 282 domy!. Produkcję tkanin przyspieszyły pierwsze tkalnie mechaniczne. W 1896 r. doprowadzono do miasta z Kamiennej Góry pierwszą, prywatną linię kolejową "Ziedlertahlbahn", którą zaraz potem przedłużono do Okrzeszyna. Ta inwestycja wpłynęła znacząco na ożywienie miasta. Z centrum tkactwa (pozostającego już jednak w cieniu Kamiennej Góry) przeistoczyło się w turystyczna atrakcję "barokowego cacka" - jak mawiano ówcześnie. Otwarto kilka kolejnych gospód i hotelików, a specjałem tutejszych restauratorów były wędzone kiełbaski. (owe wędzone kiełbasy - jako tutejszy specjał - dostarczane były na cały Śląsk, a nawet do samego Berlina). Miasto znalazło się na dość uczęszczanym szlaku turystycznym wiodącym z Kamiennej Gry przez Krzeszów do Broumova i Adrszpachu. W okresie międzywojennym działały tu dwa hotele, dwie gospody i dwa pensjonaty. W tzw. Domu Tkaczy Ręcznych istniało niewielkie muzeum tkactwa, przeniesione w 1932 r. do kamiennej Góry, gdzie istnieje do dziś. Później przyszła II W.Ś. a wraz z nią straszliwe i nieodwracalne czasy, niosące przemoc, strach i zniszczenia. Te ostatnie widoczne są jeszcze dziś, ponieważ miasto - pomimo upływu prawie 80 lat od zakończenia wojny - nie może podnieść się ze zniszczeń i zagoić w pełni swoich ran. Należy tu jasno zaznaczyć, że II wojna światowa nie przyniosła znacznych zniszczeń. Mimo to Chełmsko utraciło status miasta, a powojenne zaniedbania odbiły się negatywnie na stanie zachowania zabudowy, zwłaszcza drewnianej, ulegającej stopniowej degradacji i w efekcie katastrofom budowlanym i rozbiórkom. Taki los spotkał również niektóre murowane obiekty. Zbór ewangelicki nieużywany do celów liturgicznych na początku lat 70. XX w. został zaadoptowany na salę sportową, ale po utracie i tej funkcji uległ szybkiej dewastacji. A szkoda wielka, bo powinno, bo należy się temu pięknemu miastu przedwojenna nazwa "barokowego cacka" ...
Barokowe kamieniczki w rynku i bliskiej okolicy Stojąc na rynku w Chełmsku Śląskim można poczuć się jak w centrum małego miasteczka - choć to dziś jest wieś. Niewysokie kamieniczki z niskimi i nieco nieporadnymi podcieniami, stoją po jednej stronie rynku. A po przeciwnej stronie kamieniczki położone są nieco wyżej, mocno podniszczone, jak cała reszta budynków. Widać konserwatorowi zabytków zabrakło i środków i wyobraźni. Nie ma tu ani jednej restauracji, kawiarni, czy choćby cukierni. Tylko w Domkach Tkaczy możemy dziś napić się kawy ... Na środku rynku brakuje Ratusza, który mieścił się w kamienicy po zachodniej stronie. Jest za to studnia z figurą Jana Nepomucena - ładna barokowa rzeźba o dobrych proporcjach. Dookoła pomnika zaś rozciąga się ładny i przystrzyżony trawnik, poprzecinany alejkami z kostki. Nad Rynkiem góruje wieża kościoła parafialnego Świętej Rodziny, do którego wprost z Rynku prowadzi bity chodnik. Północna pierzeja to półcieniowe, barokowe i klasycystyczne kamienice z XVIII i XIX w. Wyróżniają się bogato zdobionymi elewacjami, ciekawymi szczytami oraz wspomnianymi podcieniami. Właśnie w podcieniach handlowano ongiś płótnem lnianym, suknem i nićmi.
Dawne miasto ma dziś kształt nieregularny z zabudową rozciągniętą wzdłuż prowadzących do niego dróg, niekiedy płynnie przechodzi w kolejną wieś bez wyraźnej granicy, jak w przypadku Błażejowa połączonego z zachodnią odnogą Chełmska, Olszyn z północną jego odnogą oraz dawnej osady Wójtowej wchłoniętej obecnie w obręb miejscowości i tworzącej teraz jej południowo-wschodnie ramię. Niemal w centrum osady, przy ul. Pocztowej 9, dostrzegalne jest założenie ziemne wiązane tradycyjnie ze średniowiecznym zamkiem (zbudowanym z polecenia księcia Henryka Brodatego). Wciąż można zaobserwować, że budynek pod wspomnianym adresem Pocztowa 9 stoi w samym centrum niewielkiego, otoczonego fosą kopca o kształcie zbliżonym do kwadratu o długości boku u góry wynoszącej około 24 m i zaokrąglonych narożach. Założenie leży w rozwidleniu rzeki Zadrny, co musiało zwiększać jego walory obronne. Jego funkcja i chronologia nigdy nie zostały rozpoznane archeologicznie, dlatego można jedynie podejrzewać, że mamy tu do czynienia z najstarszym śladem zagospodarowania tego obszaru.
Domki Tkaczy Drewniane Domy Tkaczy Śląskich z początku XVIII wieku, znane powszechnie pod nazwą Dwunastu Apostołów, to miejsce wyjątkowe nie tylko tu, ale i na całym Dolnym Śląsku. Historia powstania domostw sięga 1707 roku, kiedy to opat cystersów z pobliskiego Krzeszowa sprowadził do Chełmska czeskich tkaczy. Zamieszkali oni w miejscu dogodnym dla swojego zajęcia, nad potokiem, z trawiastą skarpą, na której można było suszyć bielone płótno. Domy pozostały w zasadzie w niezmienionym stanie po dziś dzień, jednak nie wszystkie, bo jeden strawił pożar. Warto wiedzieć, że do końca XVIII wieku tkactwo nie było przemysłem w dzisiejszym znaczeniu tego słowa. Każdy tkacz miał krosna we własnym domu, kupował przędzę, a następnie sprzedawał gotowe płótno kupcom i pośrednikom. Przy produkcji była zatrudniona najczęściej cała rodzina. Wszystkie domki posiadają charakterystyczne podcienia od strony wejściowej, wzdłuż drogi. Dwa domki tkaczy są udostępnione dla zwiedzających. W jednym z nich mieści się izba tkacka utrzymywana przez lokalne stowarzyszenie: Izba Tkactwa Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Chełmska Śląskiego "Tkacze Śląscy". Zgromadzono tam zabytkowe przedmioty związane z tkactwem, pokazany jest też proces powstawania tkaniny - począwszy od kwiatów, które rosną bezpośrednio pod oknami, na gotowym płótnie skończywszy. W izbie znajduje się również ciekawy sklepik, gdzie można kupić przepiękne wyroby z dolnośląskiego lnu. Zapewniam, że warto. W domku obok znajduje się kawiarenka zwana "Sudecką Lnianą Chatą u Apostoła", gdzie przy filiżance kawy, kosztując lokalnego ciasta w kształcie domku (słynna już bomba apostołów), można wysłuchać barwnych historii opowiadanych przez pana Adama - apostoła, obejrzeć stare fotografie, dowiedzieć się o przeszłości tego niezwykłego zakątka Dolnego Śląska lub odpocząć w przytulnym, pełnym kwiatów ogródku kawiarnianym i zakosztować wody życia z miejscowego źródełka...
Dawny kościół ewangelicki
Znajdziemy go przy ulicy Kościelnej. Kamień węgielny położono w 1880 r., a całość ukończono w 1892 r. Wybudowany z cegły w stylu neoromańskim wg projektu Karla Lüdecke. Wzniesiony na planie prostokąta z wejściem od północnego zachodu i południowego wschodu z wydzielonym prezbiterium, zakończonym półkoliście przybudówkami i wieżą na osi. Obecnie nieużytkowany, pozbawiony wyposażenia i popadający w ruinę. Wykorzystywany był jako hala sportowa, a później jako magazyn fabryczny. Właścicielem obiektu jest władza gminy w Lubawce. Przy kościele znajduje się cmentarz. Wszystko wskazuje na to, że kościół ten podzieli los wielu innych kościołów ewangelickich na Dolnym Śląsku. Dawny cmentarz przykościelny właściwie już przestał istnieć. Zachowała się tylko jedna czytelna płyta nagrobna.
Kościół parafialny pod wezwaniem Świętej Rodziny W latach 1670-1680 wybudowano na bliskim rynku wzniesieniu nowy kościół parafialny pod wezwaniem Świętej Rodziny. Fundatorem był krzeszowski opat Bernard Rosa. najprawdopodobniej budowniczym świątyni był architekt konwentu krzeszowskiego Marcin Urban. Budowla zastąpiła wcześniejszy, wzmiankowany w 1343 r. kościół gotycki (być może model owego gotyckiego kościoła znajduje się na obrazie przedstawiającym św. Jadwigę w górnej części ołtarza głównego). Kościół założono na rzucie wydłużonego prostokąta. Ma on trójnawowy, bazylikowy korpus, o prezbiterium równym wysokością nawie. Dzięki temu, że szeroka nawa i równe jej szerokością prezbiterium nakryte są jednym sklepieniem kolebkowym z lunetami, powstaje wrażenie jednolitego wnętrza, bez wyraźnego podziału na części nawową i prezbiterialną. Jednakże wrażenie to osłabia mur stanowiący podstawę galerii obiegającej przestrzeń prezbiterialną, zwężający dolną partię tej części kościoła (warto zauważyć, że podobny typ rozwiązania spotykamy w kościele klasztornym w pobliskim Broumovie).
Piękny i wysokiej klasy artystycznej ołtarz główny. To dzieło Krzysztofa Konigera - wybitnego rzeźbiarza śląskiego działającego głownie we Wrocławiu oraz jego pomocnika zwanego Mistrzem Chełmskim. Wielkie figury w ołtarzu przypisuje się właśnie owemu Mistrzowi. Natomiast eleganckie w formie tabernakulum jest znakomitym dziełem Józefa Antoniego Lachela
Obraz w ołtarzu głównym to dzieło znanego śląskiego malarza Antona Schefflera. Przedstawia Świętą Rodzinę, do której odwołuje się wezwanie całego kościoła. Jest to jedna z najlepszych prac tego artysty
Księżna Jadwiga Śląska - patronka kościołów i klasztorów. Być może stojący obok niej model kościoła, to stary gorycki kościółek - poprzednik obecnej świątyni, a może model kaplicy Jej imienia w Trzebnicy. Nastawę ołtarzową wieńczy figura archanioła Michała
W roku 1686 Krzeszowski rzeźbiarz i artysta Georg Schroetter (wraz ze Stefanem Kose i Zygmuntem Leistritzem) wykonał ambonę. Zdobiące baldachim pełnoplastyczne figury Chrystusa, śś. Piotra i Pawła oraz umieszczone na balustradzie kosza popiersie św. Bernarda są dziełami Georga Schroettera
Empora muzyczna z późnobarokowym prospektem organowym. O samym instrumencie wiadomo, że powstał około roku 1770 za sprawą budowniczego Meinerta. Obecny instrument skrywający się za prospektem wybudowała firma Schlag und Sohne ze Świdnicy, w roku 1900
Wąskie arkadowe nawy boczne są zarazem oparciem dla rzędu empor nad nimi. Jest to emporowo bazylikowy typ rozwiązań włoskiej architektury